Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 30 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Brent Weeks
‹Czarny Pryzmat›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułCzarny Pryzmat
Tytuł oryginalnyThe Black Prism
Data wydania23 lutego 2011
Autor
PrzekładMałgorzata Strzelec
Wydawca MAG
CyklPowiernik światła
ISBN978-83-7480-199-7
Format135×202mm
Cena49,—
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Kolorowy Czarny Pryzmat
[Brent Weeks „Czarny Pryzmat” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Czarny Pryzmat” to pierwszy tom kolejnego cyklu Brenta Weeksa, znanego już w Polsce z trylogii „Anioł Nocy”. I tym razem w książce znajdziemy zaskakujące zwroty akcji, pałacowe intrygi i niezły humor, a na dodatek także oryginalny system magii. Ostateczna ocena jednak wcale nie jest jednoznaczna.

Anna Kańtoch

Kolorowy Czarny Pryzmat
[Brent Weeks „Czarny Pryzmat” - recenzja]

„Czarny Pryzmat” to pierwszy tom kolejnego cyklu Brenta Weeksa, znanego już w Polsce z trylogii „Anioł Nocy”. I tym razem w książce znajdziemy zaskakujące zwroty akcji, pałacowe intrygi i niezły humor, a na dodatek także oryginalny system magii. Ostateczna ocena jednak wcale nie jest jednoznaczna.

Brent Weeks
‹Czarny Pryzmat›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułCzarny Pryzmat
Tytuł oryginalnyThe Black Prism
Data wydania23 lutego 2011
Autor
PrzekładMałgorzata Strzelec
Wydawca MAG
CyklPowiernik światła
ISBN978-83-7480-199-7
Format135×202mm
Cena49,—
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
I tu od razu muszę przyznać – otóż nie spodobało mi się to, co w opinii wielu czytelników będzie zapewne największą zaletą cyklu, a więc wspomniany już system magii krzesanej z… kolorów widma świetlego. Oryginalne? Owszem, ale jednocześnie, jak na mój gust, nazbyt wydumane i „techniczne”. Za mało tu klimatu „prawdziwej magii”, a za dużo opisów, co i jak można zrobić przy pomocy poszczególnych barw. Inna rzecz, że opisy te wplecione są w fabułę zgrabnie, a cały system jest przemyślany i konsekwentny, powyższe marudzenie proszę więc potraktować jako daleko posunięty de gustibus.
Weeksowi nie można także odmówić lekkiego pióra i kilku dość niecodziennych pomysłów – i tak np. sztandarowy dla fantasy „młody bohater, który niespodziewanie dowiaduje się, że ma niezwykłe pochodzenie” nie jest tu żadnym młodocianym herosem, a dręczonym przez nieśmiałość wieku dorastania, grubym i obdarzonym osobliwym poczuciem humoru piętnastolatkiem. Kipa – bo tak ma na imię – łatwo polubić, podobnie jak i pozostałych bohaterów, choć niektórzy z nich wcale nie są tymi, za których czytelnik z początku ich uważa.
Niespodziewane zwroty akcji, stawiające na głowie to, co już wiemy, (czy raczej sądziliśmy, że wiemy) są kolejną zaleta książki. Szkoda tylko, że styl Weeksa jakby nie do końca nadąża za jego wyobraźnią. Relacje pomiędzy poszczególnymi postaciami są tu momentami tak splątane, że aż się proszą o pióro zdolne sprawniej oddać subtelność czy niejednoznaczność emocji. Tymczasem Weeks szkicuje bohaterów raczej grubszymi kreskami (najbardziej pogłębiony jest tytułowy Pryzmat), emocje zaś opisuje albo dość powierzchownie i skrótowo, albo dla odmiany rozwodząc się łopatologiczne nad tym, co dana postać czuje i dlaczego. Sporo jest tu także humoru, który, owszem, lekturę niewątpliwie uprzyjemnia, ale czasem też kłóci się z fabułą – w jednym rozdziale np. autor pokazuje nam dziewczynę rozpaczającą z powodu zagłady rodzinnego miasta i martwiącą się o to, czy jej ojciec żyje, a w kolejnym rozdziale ta sama dziewczyna już swobodnie żartuje sobie z kolegą.
Pewnym problemem może być też objętość. „Czarny Pryzmat” liczy sobie ponad siedemset stron, a sądzę, że nie wyszłoby mu na złe odchudzenie o jakieś sto czy sto pięćdziesiąt. Zwłaszcza początek sprawia wrażenie przegadanego, nawet przy założeniu, że to miejsce na zapoznanie czytelnika z bohaterami i realiami świata. Akcja rozkręca się wolno, jednak kiedy już wreszcie nabierze tempa, książkę czyta się z ciekawością. Nie jest to z pewnością arcydzieło, nie jest to też literatura rozrywkowa, którą pamiętałoby się dłużej – była na to szansa, jednak autor zdecydował się pójść łatwiejszą drogą. „Czarnego Pryzmata”, mimo kilku niebanalnych pomysłów, wypada więc rozpatrywać w kategoriach niezobowiązującego, wakacyjnego czytadła na upalne dni czy dłuższą podróż – i tak potraktowany początek cyklu powinien dobrze spełnić swoje zadanie.
koniec
14 czerwca 2011

Komentarze

14 VI 2011   10:35:12

"Pryzmata" czy "Pryzmatu"?

16 VI 2011   02:26:32

Wydaje mi się, że raczej:
Rozpatrywać - kogo? co? - "Czarny Pryzmat"

16 VI 2011   12:18:48

Słusznie ;-)

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ten okrutny XX wiek: Budowle muszą runąć
Miłosz Cybowski

29 IV 2024

Zdobycie ruin klasztoru na Monte Cassino przez żołnierzy armii Andersa obrosło wieloma mitami. Jednak „Monte Cassino” Matthew Parkera bardzo dobrze pokazuje, że był to jedynie drobny epizod w walkach o przełamanie niemieckich linii obrony na południe od Rzymu.

więcej »

Jak to dobrze, że nie jesteśmy wszechwiedzący
Joanna Kapica-Curzytek

28 IV 2024

Czym tak naprawdę jest tytułowa siła? Wścibstwem czy pełnym pasji poznawaniem świata? Trzech znakomitych autorów odpowiada na te i inne pytania w tomie esejów pt. „Ciekawość”.

więcej »

PRL w kryminale: Człowiek z blizną i milicjant bez munduru
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Szczęsny szybko zaskarbił sobie sympatię czytelników, w efekcie rok po roku Anna Kłodzińska publikowała kolejne powieści, w których rozwiązywał on mniej lub bardziej skomplikowane dochodzenia. W „Srebrzystej śmierci” Białemu Kapitanowi dane jest prowadzić śledztwo w sprawie handlu… białym proszkiem.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Potęga barw
— Katarzyna Piekarz

Było kolorowo?
— Beatrycze Nowicka

Tegoż twórcy

Tęczowa teologia sukcesu
— Beatrycze Nowicka

Moda na krzesanie, odcinki 403-492
— Beatrycze Nowicka

Potęga barw
— Katarzyna Piekarz

Z nadzieją patrząc w przyszłość
— Beatrycze Nowicka

A teraz poderżnij gardło za tatusia…
— Beatrycze Nowicka

Ziejący czosnkiem zabójca i jego padawan
— Miłosz Cybowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.