Miłośnikom filmu tytuł „Purpurowe rzeki” jednoznacznie kojarzyć się będzie z dziełem Kassovitza. Ale to książka francuskiego autora najpierw zdobyła szerokie uznanie nad Sekwaną, sięgając po wysokie pozycje na listach tamtejszych bestsellerów i sprzedając się błyskawicznie w nakładzie ponad pół miliona egzemplarzy. Nic dziwnego. Jest po prostu dużo lepsza.
Artur Długosz
Obłęd
[Jean-Christophe Grangé „Purpurowe rzeki” - recenzja]
Miłośnikom filmu tytuł „Purpurowe rzeki” jednoznacznie kojarzyć się będzie z dziełem Kassovitza. Ale to książka francuskiego autora najpierw zdobyła szerokie uznanie nad Sekwaną, sięgając po wysokie pozycje na listach tamtejszych bestsellerów i sprzedając się błyskawicznie w nakładzie ponad pół miliona egzemplarzy. Nic dziwnego. Jest po prostu dużo lepsza.
Jean-Christophe Grangé
‹Purpurowe rzeki›
„Purpurowe rzeki” zostały okrzyknięte najbardziej niesamowitym thrillerem roku. Z obserwacji księgarskich półek wiadomo, że wydawcy prześcigają się w wymyślaniu najbardziej spektakularnych, przyciągających uwagę potencjalnego nabywcy haseł i etykietują nimi swoje książki nieomal bez opamiętania. Ale „Purpurowe rzeki” w pełni zasługują na tego rodzaju wyróżnienie, bo to naprawdę świetnie skrojony thriller, wyraźnie wybijający się na tle innych tytułów.
Przeraża w książce już otwierający ją rozdział, stanowiący swoiste preludium do bezprecedensowego okrucieństwa, z jakim zetkną się jej bohaterowie. Taka interpretacja nie jest oczywista natychmiast, nasuwa się stopniowo wraz z lekturą kolejnych stron tej historii. Początkowo wprowadzenie wydawać się może zbędnym rozdziałem historii jednego z głównych bohaterów. Oto bowiem zasłużony komisarz paryskiej policji, Pierre Niémans, po zmasakrowaniu angielskiego kibica, który był odpowiedzialny za śmierć człowieka, zostaje oddelegowany we francuskie Alpy. Tu nieopodal uniwersyteckiego miasteczka Guernon odnaleziono w górach okaleczone zwłoki mężczyzny. Zbrodnia wstrząsa okoliczną społecznością, a dla przełożonego staje się idealnym pretekstem do ukrycia komisarza przed żądną zemsty opinią publiczną. Odtąd losy Niémensa ważą się w jednym z paryskich szpitali, gdzie pobity kibic walczy o życie, podczas kiedy on sam zagłębia się w kolejne etapy graniczącego z obłędem śledztwa.
Drugim bohaterem dramatu jest Karim Abdouf, również policjant, który zostaje przydzielony do wyjaśnienia dziwnej profanacji grobu małego chłopca, który zginął kilkanaście lat temu w samochodowym wypadku. Abdouf, były złodziej, z natury samotnik i awanturnik, uparcie podąża za tropem, dochodząc wkrótce do zaskakującego wniosku – ktoś skutecznie usuwa wszelkie fotografie nieżyjącego chłopca. Dzieli się z przełożonym swoimi podejrzeniami, ale ten nakazuje mu sprawdzić grupę lokalnych skinheadów, którą widziano w okolicach cmentarza w Sarzac, gdzie znajduje się zbezczeszczony grób Jednak policjant nie pozwala zbić się z tropu i wkrótce ślady prowadzą go do odległego o 150 kilometrów Guernon, gdzie spodziewa się odnaleźć sprawcę profanacji. Tu śledztwa obu policjantów splatają się w jedno, odkrywając przed czytelnikiem stopniowo elementy makabrycznego spisku uknutego przed laty i egzekwowanego przez pokolenia.
Grangé zdecydowanie stawia na warsztat. Konstrukcja powieści, sposób narracji, chronologia wydarzeń, stopniowe zazębianie się dwóch rozłącznych początkowo wątków, naturalni bohaterowie, nieskomplikowany, niewyszukany język zdają się być kluczem do sukcesu książki. Na próżno szukać w „Purpurowych rzekach” oryginalnych postaci, pomysłów, scenerii. Wszystko to już gdzieś było, ale francuski pisarz ze znanych powszechnie składników przygotował doskonałe danie.
Powieść napisana jest bardzo szybkim, dynamicznym językiem, odzwierciedlającym zarówno tempo wydarzeń, jak i towarzyszące im napięcie. Przeważają w książce krótkie zdania i niezbyt rozbudowane akapity, a wiele informacji przekazywanych zostaje w dialogach. Konstrukcja książki podporządkowana została nadrzędnemu celowi, jakim jest wciągnięcie czytelnika w przerażający, ocierający się o obłęd świat okrutnych i niezrozumiałych zbrodni oraz strachu, jaki stał się udziałem samotnej, małej francuskiej społeczności. Obłędne staje się wreszcie śledztwo prowadzone ostatecznie wspólnie przez obu policjantów. Poddają się mu mimowolnie, bo urzeka ich tajemnica i wyczuwana w nim, choć ukryta do ostatnich stron logika. Poddaje się też temu obłędowi czytelnik, ledwo nadążając za Niemensem i Abdoufem.
Książka „Purpurowe rzeki” bez wątpienia jest godną polecania lekturą, nawet dla tych, którzy znają historię z jej filmowej adaptacji. Przede wszystkim dlatego, że książkowi bohaterowie mają znacznie bogatsze tło nadające ich postępowaniu dodatkowego znaczenia. A także z innego powodu, którym jest zgoła inne zakończenie, zdecydowanie lepsze, bo bardziej bliskie mrocznemu klimatowi całej historii. Wreszcie powieść pozwala zrozumieć wszelkie zawiłości dość skomplikowanej historii Guernon i jej mieszkańców, co jest nie bez znaczenia dla kluczowej intrygi.
Sukces drugiej książki francuskiego pisarze Jeana-Christophe’a Grangé nie jest odosobnionym przypadkiem w karierze autora. „Imperium wilka”, która ma się wkrótce ukazać w Polsce, również została doceniona zarówno przez czytelników, jak i krytyków. Grengé jest dziś tłumaczony na kilkanaście języków, a łączne nakłady jego książek sięgają kilku milionów. To już o czymś świadczy. Jakby tego było mało, to właśnie spod jego pióra wyszedł scenariusz słynnego i oryginalnego filmu „Vidocq”. Wydaje się więc że 43-letni dziś autor rozgrzał się już na dobre i już wkrótce będziemy mieli okazję poznać jego nowe produkcje.