Jest w „Ostatnim legionie” wszystko, co stanowi o jakości militarnej science fiction: wymyślny sprzęt, szybka akcja, żołnierski dryl i język oraz liczne starcia. Książkę czyta się z pewną dozą przyjemności, ale z jednym ważnym zastrzeżeniem… Nie jest to żadna wysoka literatura, lecz porządnie napisana i pomyślana powieść przeznaczona dla bardzo konkretnego odbiorcy, szukającego określonych doznań i fabuły.
Artur Długosz
Zbyt mało wrażliwości
[Chris Bunch „Ostatni legion” - recenzja]
Jest w „Ostatnim legionie” wszystko, co stanowi o jakości militarnej science fiction: wymyślny sprzęt, szybka akcja, żołnierski dryl i język oraz liczne starcia. Książkę czyta się z pewną dozą przyjemności, ale z jednym ważnym zastrzeżeniem… Nie jest to żadna wysoka literatura, lecz porządnie napisana i pomyślana powieść przeznaczona dla bardzo konkretnego odbiorcy, szukającego określonych doznań i fabuły.
Chris Bunch
‹Ostatni legion›
Chyba każdy dorastający chłopiec przechodzi okres fascynacji wojną lub kosmosem. Jedni wzdychają do bohaterskich czynów i militarnych gadżetów, inni do odległych planet i przestworzy bezkresnego Wszechświata. Bywa też, że obie te fascynacje nachodzą na siebie w czasie, co skutkuje przeniesieniem westchnień i wyobrażeń na boje toczone na dalekich planetach i w kosmicznych przestrzeniach. Z oczywistych powodów wszystko to pozostaje i pozostanie jeszcze przez długi czas w sferze czystych marzeń. Nieprędko sięgniemy po najbliższe nam planety, ani nieprędko znajdziemy (o ile w ogóle) we Wszechświecie rasę, której celem będzie jego całkowity podbój. I właśnie tu przychodzi z pomocą militarna science fiction, gatunek często pogardzany, ale mający też rzesze stałych czytelników. Jednak „Ostatniego legionu”, książki otwierającej czteroczęściowy cykl o tym samym tytule, do literatury młodzieżowej bym nie zaliczył. Zbyt wiele tu okrucieństwa i zbyt mało wrażliwości, aby można było książkę tę dedykować dorastającemu czytelników. To pozycja zdecydowanie dla bardziej dojrzałych odbiorców.
„Ostatni legion” przenosi nas w odległą przyszłość, czasy pełne znaków wieszczących upadek dotychczasowego porządku. Wszechpotężną Konfederację, rozciągającą władzę ludzi na cały praktycznie znany kosmos, rozsadzają wewnętrzne spory. Stabilna dotąd struktura powoli chyli się ku upadkowi, co znajduje odzwierciedlenie w licznych wybuchających tu i ówdzie zamieszkach i rewoltach. Jednym z takich przykładów jest układ Cumbre. Z jego trzynastu planet kilka jest zamieszkanych przez ludzi i rasę obcych. Delikatne powiązania ekonomiczne, polityczne i społeczne układu są idealnym wręcz miejscem umieszczenia akcji powieści. To właśnie tu tytułowe ostatnie legiony Konfederacji staną na straży jej jedności.
Bohaterami powieści jest dwójka żołnierzy, którzy wcale nimi nie pragnęli zostać. Zadecydował za nich los, dając do wyboru służbę w szeregach Konfederacji lub więzienie. Skazani na żołnierski żywot wpadają w sam środek zawieruchy historii, która stawia wobec nich wysokie wymagania. W nowym otoczeniu i w nowej roli błyskawicznie będą musieli nauczyć się żołnierskiego rzemiosła.
Chris Bunch
Jest w tej powieści wszystko, co stanowi o jakości militarnej science fiction: wymyślny sprzęt, szybka akcja, żołnierski dryl i język oraz liczne starcia. Książkę czyta się z pewną dozą przyjemności, ale z jednym ważnym zastrzeżeniem… Nie jest to żadna wysoka literatura, lecz porządnie napisana i pomyślana powieść przeznaczona dla bardzo konkretnego odbiorcy, szukającego określonych doznań i fabuły. W żaden sposób nie można „Ostatniego legionu” zaliczyć do dzieł oryginalnych, zbyt łatwo antycypuje się główne linie scenariusza podczas lektury i co krok czuć tu kalki innych utworów. Z drugiej strony autor dostatecznie dobrze zadbał o tło opowieści, z całą gamą drugoplanowych postaci i wydarzeń. Nie jest to więc wyłącznie żołnierska historia, ale próba głębszego potraktowania (po raz kolejny w historii prozy science fiction) momentu upadku wielkiej i stabilnej dotąd struktury rządowej. Niemniej jasne jest, że nie to jest najważniejsze w utworze. Fragmentów opisujących historię, politykę, ekonomię Konfederacji czy układu Cumbre jest w książce raczej niewiele, ledwie wystarczają na utrzymanie spójności scenariusza. Może to świadomy zabieg autora, który dalsze uszczegółowienia pozostawił na kolejne tomy?
„Ostatni legion” zyskuje wiele dzięki spójnemu, prostemu językowi i sprawnej konstrukcji. Wszystko podporządkowane jest tu wymogom gatunku. Akcja powieści zawiązana zostaje bardzo szybko, a samo wprowadzenie dobrze charakteryzuje bohaterów opowieści. Potem mnożą się i przeplatają wątki, przez co książka sprawia wrażenie znacznie bardziej rozbudowanej, niż jest w rzeczywistości. Gdzieś od połowy powieść przyspiesza do tempa iście bojowego, ale wtedy jak przystało na militarną sf, lufy blasterów niemal się przepalają.
Chris Bunch (1943). Amerykański pisarz fantastyki. W powieści zadebiutował ośmioczęściową serią „Sten”, napisaną wspólnie z Allanem Colem w latach 1982-1993, która otworzyła mu drogę do popularności. Także kolejna seria – „Antero” – powstała początkowo wspólnie z Colem. Następne liczne cykle Bunch pisał już sam. Autor jest byłym żołnierzem armii amerykańskiej (należał do jednej z pierwszych grup przerzuconych do Wietnamu), później pracował jako korespondent wojenny dla „Stars & Stripes”. Wkrótce miał na swoim koncie publikacje w różnych magazynach włączając „Look”, „Rolling Stones”, a także scenariusze filmowe. Obecnie zajmuje się wyłącznie pisaniem powieści.