Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 18 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Peter Toohey
‹Historia nudy›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułHistoria nudy
Tytuł oryginalnyBoredom: A Lively History
Data wydania12 stycznia 2012
Autor
PrzekładKatarzyna Ciarcińska
Wydawca Bellona
ISBN978-83-111-2195-9
Format192s. 145×205mm
Cena33,—
Gatuneknon‑fiction, podręcznik / popularnonaukowa
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Gdyby chociaż mucha…
[Peter Toohey „Historia nudy” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Historia nudy” Petera Tooheya pozwala zgłębić uczucie nudy wprost perfekcyjnie.

Daniel Markiewicz

Gdyby chociaż mucha…
[Peter Toohey „Historia nudy” - recenzja]

„Historia nudy” Petera Tooheya pozwala zgłębić uczucie nudy wprost perfekcyjnie.

Peter Toohey
‹Historia nudy›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułHistoria nudy
Tytuł oryginalnyBoredom: A Lively History
Data wydania12 stycznia 2012
Autor
PrzekładKatarzyna Ciarcińska
Wydawca Bellona
ISBN978-83-111-2195-9
Format192s. 145×205mm
Cena33,—
Gatuneknon‑fiction, podręcznik / popularnonaukowa
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
W dobie szybkiego internetu, wysypu kanałów telewizyjnych dostępnych w sieciach kablowych i telewizjach cyfrowych, a także – niech już będzie – powszechnego dostępu do bibliotek, pojęcie nudy wydaje się brzmieć co najmniej obco. Sam już nie pamiętam, kiedy ostatnio doznałem uczucia znużenia, któremu nie mógłbym natychmiast zaradzić (pomijam oczywiście kilkuminutowe przestoje przy supermarketowych kasach, gdy torcik pyszny z koszyka pani przede mną został źle oznaczony, wobec czego kod towaru trzeba wklepać ręcznie). Z zaciekawieniem tedy wziąłem do ręki dzieło Tooheya, chcąc się przekonać, jak to z tą nudą jest. No i się przekonałem. Empirycznie.
Lwia (porównanie dotyczy jedynie objętości, nie znajdziecie w tekście śladu pazura) część książki dotyczy ujęć nudy w sztuce, z naciskiem na prozę i malarstwo. Opisy, długie i męczące, stanowią punkt wyjścia do rozważań na temat istoty przedmiotu badań, jego odbioru, funkcji kulturowych. Układem i stylem książka przypomina pracę magisterską. Toohey, profesor literatury greckiej, nie potrafi wyzwolić się z konwencji „pracy na stopień” i, co tu dużo mówić, nudzi niemiłosiernie. Tu pojawia się jednak pytanie, czy robić z tego zarzut. Ileż to razy zachwycaliśmy się dziełem sztuki właśnie dlatego, że idealnie coś naśladowało, oddawało klimat miejsca, epoki. Być może ten autor wybrał drogę podobną, w dodatku niełatwą – narażając się na utyskiwania, wręcz kpiny z akademickiej formuły, postanowił znudzić odbiorcę, by ten na własnej skórze mógł poczuć, o czym właśnie czyta.
Problem jest również z samym założeniem przeprowadzanej analizy. Nuda jest czymś nie do końca określonym, definiowalnym, a przynajmniej trudnym do werbalizacji. Pisanie o nieokreślonym, w dodatku przy zachowaniu standardów naukowości, jeszcze to wrażenie potęguje. Z drugiej strony autor, chcąc opisać problem jak najdokładniej, nie może uniknąć stwierdzeń oczywistych. Jak to, poprzedzone oczywiście odpowiednio długim wywodem, że rozpoznawalnymi oznakami nudy są ziewanie i wspieranie głowy na dłoni. Dalibyście wiarę?
Ponieważ jednak Toohey dysponuje dużą wiedzą, nie udało mu się uniknąć zagrożeń, czyli zejścia z ubitej i pewnej drogi przynudzania na niebezpieczną ścieżkę zaciekawiania czytelnika. Mamy tu więc, co prawda niewielki, ale za to niezmiernie interesujący fragment dotyczący samego pojęcia nudy. Zaczyna się od starożytnego miasta Beneventum, gdzie wiele wieków temu kamienną inskrypcją uhonorowano śmiałka, który uwolnił okoliczną ludność od niekończącej się nudy (szkoda, że ów śmiałek żył tak dawno, może napisałby dziś bardziej zajmującą historię monotonii). Dalej mamy jeszcze spór konstruktywistów z esencjalistami, a potem, no cóż, potem książka właściwie się kończy, bo to był już rozdział piąty, a w krótkim szóstym (i ostatnim) autor powraca do prekursorskich twierdzeń w rodzaju „aerobik jest pomocny w walce ze znużeniem”.
Gdzieś po drodze Toohey wspomina o związkach nudy ze złością. I faktycznie – przez większą część lektury byłem na to niezbyt zajmujące dzieło nieźle wkurzony.
koniec
5 marca 2012

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Perły ze skazą: Los bezprizornego człowieka
Sebastian Chosiński

18 V 2024

Choć kilka książek Władimira Maksimowa ukazało się w Polsce (także Ludowej), nie jest on nad Wisłą postacią szczególnie znaną. Co zrozumiałe o tyle, że od początku lat 70. istniał na niego w ZSRR zapis cenzorski. Wczesna nowela „A człowiek żyje…”, w dużej mierze eksplorująca osobiste przeżycia pisarza, to jeden z najbardziej wstrząsających opisów losu człowieka „bezprizornego”.

więcej »

PRL w kryminale: Pecunia non olet
Sebastian Chosiński

17 V 2024

Za najohydniejsze dzieło w dorobku Romana Bratnego uznaje się opublikowany po wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego „Rok w trumnie”. Siedem lat wcześniej autor „Kolumbów” wydał jednak inną książkę. W kontekście tego, czym inspirował się pisarz, być może nawet ohydniejszą. To „Na bezdomne psy”, w której, aby zdyskredytować postać okrutnie zamordowanego Jana Gerharda, Bratny posłużył się kostiumem „powieści milicyjnej”.

więcej »

O miłości, owszem, o detektywach – niekoniecznie
Wojciech Gołąbowski

16 V 2024

Parker Pyne, Hercules Poirot, Harley Quin i pan Satterthwaite… Postacie znane miłośnikom twórczości Agaty Christie wracają na stronach wydanych oryginalnie w Wielkiej Brytanii w 1991 roku zbiorze „Detektywi w służbie miłości” – choć pod innym tytułem.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż autora

Zapomną o nas
— Daniel Markiewicz

Mistrzostwo formy
— Daniel Markiewicz

Walc nasz (zbyt) powszedni
— Daniel Markiewicz

Odmienne stany moralności
— Daniel Markiewicz

Czytając (dobre) science fiction
— Daniel Markiewicz

Całodobowe szczęście
— Daniel Markiewicz

Nieustające wakacje
— Daniel Markiewicz

Trudna miłość
— Daniel Markiewicz

Szeptanie traumy
— Daniel Markiewicz

Magiczna apokalipsa
— Daniel Markiewicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.