Marcin Wróbel
Simulacrum, Simulakra, czyli jedna wielka mistyfikacja
[Philip K. Dick „Simulakra” - recenzja]
Wszystkie powyższe stwierdzenia można zwięźle podsumować i utworzyć z nich UWAGĘ 4: jako recenzent jesteś dla czytelnika najczęściej pierwszym i jedynym kontaktem z omawianą książką, więc jakkolwiek by ci się nie chciało i jakiejkolwiek metody byś nie wybrał musisz mieć streszczenie.
Powstała w 1964 roku powieść „Simulakra” jest jednym z najbardziej udanych dzieł Dicka. Możemy uznać ją nawet za powieść modelową, będącą przeglądem wszystkich obsesji autora, gromadzącą tak charakterystyczną dla jego twórczości galerię ekscentrycznych postaci. Mamy w niej świat na granicy rozpadu, jakże znajomy z innych jego powieści oraz manipulacje rzeczywistością, stanowiące swoisty leitmotiv twórczości tego autora. Jest to powieść w zasadzie pozbawiona protagonisty, lecz brak ten kompensuje nam bogactwo i psychologiczna złożoność postaci drugoplanowych. Widzimy ostatniego psychoanalityka na planecie, dr E. Superba, jak stara się utrzymać swą posadę, lecząc na zlecenie rządu genialnego kompozytora Kongrosiana, obserwujemy rozpaczliwe dążenie jednego z bohaterów do występu przed Pierwszą Damą Stanów Zjednoczonych Europy i Ameryki a także śledzimy zakulisowe machinacje wielkich karteli, starających się wywołać przewrót polityczny na terenach SZEA. Wreszcie dowiadujemy się o procesie tworzenia tytułowych simulakrów - maszyn, androidów, tak podobnych do człowieka, że nie sposób odróżnić, które, kierowane przez tajną radę sprawują najwyższą władzę w państwie.
Tyle streszczenia, nareszcie można otrzeć pot z zapoconego czółka i głęboko odetchnąć, mając świadomość, iż najgorsze już za nami. To, co teraz napiszesz zależy tylko od ciebie i twych chęci. Możesz, jeśli ukierunkowujesz swą recenzję na czytelników inteligentnych i oczytanych (…broń Boże nie dorównujących ci poziomem, ależ skąd…) wspomnieć o jakichś ambitnych konotacjach danej książki, umieścić ją w szerszym kontekście filozoficznym i światopoglądowym, np.:
Gdy pierwszy raz sięgnąłem po tę książkę, od samego początku nie umiałem się pozbyć natrętnych skojarzeń, związanych z Platonowską jaskinią cieni i wywodzącym się stamtąd właśnie pojęciu simulacrum. Wiąże się to także z dorobkiem współczesnego francuskiego filozofa J. Baudillarda, który koncepcję simulacrum odniósł do ponowoczesnej medialnej epoki, czerpiąc zresztą pełną garścią z twórczości Dicka - z niej również pochodzi kluczowy termin jego systemu filozoficznego - Hiperrzeczywistość.
Innym źródłem odniesień może być komiks Franka Millera - "Mroczny Rycerz Kontratakuje”, gdzie w kilku kadrach zauważamy postać elektronicznie symulowanego prezydenta będącego jakby współczesnym przetworzeniem pomysłu Dicka na der Alte - R. Kalbfleischa - prezydenta SZEA, simulacrum zawiadywane przez tajemniczą radę.
Gdybyś jednak nie ufał swojemu czytelnikowi, znów przyda się znalezienie odpowiedniego cytatu, który zepnie klamrę kompozycyjną a tobie pozwoli na chwilę wytchnienia - przepisywanie w końcu nie jest aż tak męczące. Dobrym wybiegiem jest w tym miejscu oddanie głosu samemu autorowi i zaprezentowanie jego opinii o książce - jeśli takowa jest gdziekolwiek dostępna.
Sam P.K. Dick uznał w jednym z wywiadów „Simulakrę” za swoją ulubioną powieść. W wywiadzie przeprowadzonym przez U. Antona w 1977, powiedział, iż powieść ta, zawiera najkomiczniejsze sceny ludzkich nieszczęść, jakie można tylko sobie wyobrazić. Nazwał ją wręcz a comic tragedy and a tragic comedy w której humor i tragedia są ze sobą nierozdzielnie związane, jak symbole yin i yang. Jest to powieść o niezrealizowanych planach i zawiedzionych ambicjach, w której wszystkie postacie są równie nierzeczywiste, co ich cele.
Teraz nadchodzi czas na podsumowanie, wystawienie oceny danej książce i zachęcenie czytelnika by po nią sięgnął. (UWAGA 5 i ostatnia: jeśli brałeś bezpłatny egzemplarz od wydawcy - oceniaj pozytywnie, bo więcej ci nie przyślą. Jeśli zaś zabrałeś się za pisanie wiedziony chęcią dołączenia do piszącej elity, znak to, żeś idiotą i twa ocena nie ma najmniejszego znaczenia) Polecane sformułowania, to: moim zdaniem; uważam, że; sądzę, iż - bez nich zostaniesz uznany za nieobiektywnego i kierowanego tajemniczą siłą, która dyktuje ci ocenę …ha, my już wiemy, kto za tym stoi…
Moim zdaniem, „Simulakrę”, można zaliczyć do bardziej udanych powieści Dicka. Sądzę, iż każdy czytelnik powinien odnaleźć w niej coś dla siebie - czy to charakterystyczne postacie czy też zapadające w pamięć sceny. Uważam także, że powinna zostać ona wprowadzona do kanonu lektur szkolnych, zajmując należne miejsce obok wiekopomnych arcydzieł wspominanego już tutaj Stanisława Lema.
I to już wszystko. Można wysypać popielniczkę, zakręcić butelkę i wyciągnąć kota spod łóżka - Sonic Youth nie wszystkim służy jednakowo - i ucałować ukochaną, która właśnie powróciła w stanie wskazującym, iż pomyślnie spożytkowała ofiarowaną jej pięciozłotówkę.
PS. OD „UKOCHANEJ”
To z tą pięciozłotówką to jest kłamstwo - nie przyjmuję prezentów w postaci pieniędzy. A nawet jakbym takowe przyjmowała, to drogi czytelniku ufam, iż zdajesz sobie sprawę, że za pięć złotych można zakupić jedno duże piwo marki polskiej (takowego nie pijam, bo nie lubię) w lokalu średniej klasy (do takowych nie chadzam samotnie, bo również nie lubię). A nawet gdybym chadzała to po jednym dużym piwie, jak sam wiesz, stan nie jest wskazujący tylko „chcący więcej”. A wniosek z tego taki, że recenzent (Ukochany) sugeruje, iż możesz być niezbyt rozwinięty drogi czytelniku…