Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Philip K. Dick, Ray Nelson
‹Inwazja z Ganimedesa›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułInwazja z Ganimedesa
Tytuł oryginalnyThe Ganymede Takeover
Data wydania13 marca 2018
Autorzy
PrzekładMaciej Szymański
Wydawca Rebis
ISBN978-83-8062-284-5
Format248s. 150×225mm; oprawa twarda, obwoluta
Cena49,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Narkotykowy trip z robalami w rolach głównych
[Philip K. Dick, Ray Nelson „Inwazja z Ganimedesa” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Nie, to jeszcze nie koniec! Mogłoby się wydawać, że w latach 90. i na początku poprzedniej dekady wydano już wszystko, co miał w swoim dorobku literackim Philip K. Dick. Nic z tego. Od czasu do czasu pojawiają się na polskim rynku powieści, które dziwnym trafem umknęły wcześniej uwadze wydawców. Jak chociażby „Inwazja z Ganimedesa”, napisana przez autora „Ubika” do spółki z dużo mniej znanym pisarzem amerykańskim Rayem Nelsonem.

Sebastian Chosiński

Narkotykowy trip z robalami w rolach głównych
[Philip K. Dick, Ray Nelson „Inwazja z Ganimedesa” - recenzja]

Nie, to jeszcze nie koniec! Mogłoby się wydawać, że w latach 90. i na początku poprzedniej dekady wydano już wszystko, co miał w swoim dorobku literackim Philip K. Dick. Nic z tego. Od czasu do czasu pojawiają się na polskim rynku powieści, które dziwnym trafem umknęły wcześniej uwadze wydawców. Jak chociażby „Inwazja z Ganimedesa”, napisana przez autora „Ubika” do spółki z dużo mniej znanym pisarzem amerykańskim Rayem Nelsonem.

Philip K. Dick, Ray Nelson
‹Inwazja z Ganimedesa›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułInwazja z Ganimedesa
Tytuł oryginalnyThe Ganymede Takeover
Data wydania13 marca 2018
Autorzy
PrzekładMaciej Szymański
Wydawca Rebis
ISBN978-83-8062-284-5
Format248s. 150×225mm; oprawa twarda, obwoluta
Cena49,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Zawsze intrygowało mnie, jak – od strony czysto technicznej – powstają książki pisane przez duety. Kto tak naprawdę odpowiedzialny jest za fabułę (i jej rozwój), kto ma większy wpływ na dialogi, spod czyjej ręki wychodzą na przykład opisy przyrody i wewnętrznych przemyśleń bohaterów. Jak radzili sobie z tym Bracia Strugaccy, a jak Marina i Siergiej Diaczenkowie czy Maj Sjöwal i Per Wahlöö? W końcu pisanie – obojętnie: prozy, liryki bądź dramatu – to akt bardzo osobisty, wręcz intymny, do którego twórcy zazwyczaj niechętnie dopuszczają osoby trzecie. Philip K. Dick zazwyczaj robił to w zaciszu gabinetu, z dala od wszystkich przerzucając na papier swoje fobie i obsesje. A jednak zdarzyło mu się – i to dwukrotnie – zaprosić do współpracy innych autorów. Zaszczyt ten spotkał Rogera Zelaznego („Deus irae”) oraz Raya Nelsona („Inwazja z Ganimedesa”). Choć gwoli ścisłości chronologia była odwrotna.
O ile Zelazny, gdy otrzymał propozycję od swego o kilka lat starszego kolegi po fachu, był już wtedy uznanym pisarzem (miał na koncie między innymi „Aleję Potępienia” i „Pana Światła”), o tyle Nelson – będący niemal rówieśnikiem Dicka – wciąż nie mógł się przebić do szerszego grona czytelników (i tak naprawdę nigdy mu się to nie udało). Czy więc tworzącemu w ekspresowym tempie kolejne powieści Philipowi potrzebny był po prostu „wyrobnik”, ktoś, kto odwali za niego czarną robotę, rozwijając jedynie pomysły podrzucone przez mistrza? Nie odpowiem Wam na to pytanie. By podjąć próbę tego, musiałbym najpierw dowiedzieć się, jakie partie książki wyszły spod ręki Dicka, a za jakie odpowiadał Nelson. Do tego przydałby się jeszcze wgląd do osobistych notatek obu pisarzy, z których wynikłoby zapewne, który z nich jaki koncept podrzucił koledze. Jedno jednak nie ulega wątpliwości: „Inwazja z Ganimedesa” jest z ducha Dickowska!
Nie brakuje w niej nawiązań do wcześniejszych książek autora „Słonecznej loterii”: niemal bezpośredniego do wydanych w 1963 roku „Tytańskich graczy” (gdzie mowa jest o najeździe na Ziemię przybyszów z największego księżyca Saturna) i pośredniego do wcześniejszego jeszcze o rok „Człowieka z Wysokiego Zamku” (gdzie pojawia się wizja okupowanych przez Japonię Stanów Zjednoczonych, w których spora część społeczeństwa idzie na bliską współpracę z wrogami). Nie inaczej dzieje się w „Inwazji…” – z tą różnicą, że okupanci przylecieli nie z Tytana, lecz z Ganimedesa (to, dla odmiany, największy naturalny satelita Jowisza) i – co najistotniejsze – w niczym nie przypominają ludzi. W książce nazywani są wprost beznogimi i bezrękimi robalami, co automatycznie nastawia czytelnika do nich negatywnie. Nawet jeżeli nie są tak paskudni – z wyglądu i z charakteru – jak robale wymyślone kilka lat wcześniej przez Roberta A. Heinleina na potrzeby jego „Kawalerii kosmosu” (1959). Swoją drogą nie należy mieć wątpliwości, że Dick i Nelson właśnie od twórcy „Obcego w obcym kraju” dokonali tutaj pożyczki. Co świadczy o tym, że starali się być na bieżąco z tym, co proponują ich główni konkurenci.
Ale „Inwazja…” to nie tylko dowód na to, że Philip i Ray (a przynajmniej jeden z nich) na bieżąco czytali najważniejsze ukazujące się w Stanach czasopisma science fiction. Do fabuły napisanej wspólnie powieści wprowadzili bowiem także wątki świadczące o tym, że nie były im obce problemy społeczne i narodowościowe, z jakimi borykało się państwo amerykańskie w połowie lat 60. XX wieku (książka, chociaż wydana w 1967 roku, powstała dwa lata wcześniej). Nośnikiem tych idei jest postać zbuntowanego przeciwko ganimedejskim robalom (a tak naprawdę to przeciwko wszystkim) Negra o pseudonimie Percy X. To ukrywający się w górach charyzmatyczny przywódca ruchu oporu, który swoje narodziny – w wyobraźni Dicka i Nelsona – zawdzięcza legendarnemu bojownikowi o równouprawnienie Afroamerykanów Malcolmowi X, zamordowanemu w lutym 1965 roku w nowojorskim Harlemie. Organizacja Percy’ego może zaś kojarzyć się z Czarnymi Muzułmanami (względnie Narodem Islamu), z którymi Malcolm był niegdyś związany i których szeregi opuścił (co mogło doprowadzić do zamachu na jego życie). W pewnym sensie antycypuje też działalność radykalnych Czarnych Panter (1966), których era dopiero miała nadejść.
Powieść Dicka i Nelsona to także nieodrodne dziecko swoich czasów – epoki hipisów, wolności obyczajowej i seksualnej, jak również związanych z nimi narkotyków, a nade wszystko LSD (nie bez powodu Ray przyznawał się do tego, że to właśnie on zaznajomił Philipa z tą psychoaktywną substancją). Czytając „Inwazję z Ganimedesa”, niemal przez cały czas ma się wrażenie, że książka pisana była na haju. A im bliżej końca, tym bardziej jej autorzy „odpływali”. Stąd te wszystkie przedziwne bronie psioniczne, którymi posługują się najeźdźcy, a które wskutek zaskakującego zbiegu okoliczności trafiają w ręce rebeliantów. Opisane w książce skutki ich działania moją być – i pewnie są – osobistymi relacjami obu pisarzy z narkotykowych tripów. Mimo to – i za to należy się Dickowi i Nelsonowi szczególna pochwała – jakimś cudem udaje im się utrzymać fabułę w ryzach i w finale w miarę logicznie poskładać wszystko w całość. W efekcie dotarłszy do ostatniej strony, czytelnik ma prawo czuć smutek z powodu wymuszonego pożegnania z robalem Mekkisem, Percym X, Joan Hiashi, Gusem Swenesgardem czy – choć to rozstanie następuje de facto już wcześniej – doktorem Rudolphem Balkanim.
koniec
11 maja 2018

Komentarze

11 V 2018   13:57:42

Zapomniałeś wspomnieć o maksymalnym seksizmie. Postać Joan jest... bo ja wiem... jak porno-lalka?

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nadejdzie jutro i nie będzie niczego
Joanna Kapica-Curzytek

24 VI 2024

„Z nieba spadły trzy jabłka” to przypowieść o ludzkim losie. Więcej tu pogody niż bezsilności i goryczy, nie brakuje też uśmiechu.

więcej »

Perły ze skazą: Homo homini lupus est
Sebastian Chosiński

22 VI 2024

„Stado wilków” to nostalgiczna, ale nie łzawa, opowieść o drugiej wojnie światowej, która wyszła spod ręki Wasila Bykaua, jednego z najwybitniejszych białoruskich prozaików XX wieku. Jest historią czworga partyzantów, którzy pod osłoną nocy mają dotrzeć do lazaretu w sąsiednim oddziale. Niedaleko, ale jakby na drugim końcu świata.

więcej »

PRL w kryminale: Znowu wieprzowina na obiad!
Sebastian Chosiński

21 VI 2024

Chociaż na okładce oryginalnego wydania powieści „Kim jesteś Czarny?” widnieje nazwisko Stanisława Mierzańskiego, tak naprawdę napisała ją Anna Kłodzińska. Dlaczego tym razem posłużyła się pseudonimem? Najprawdopodobniej z tego powodu, by nie mieszać czytelnikom w głowach. Jej prawdziwe nazwisko miało bowiem kojarzyć się tylko z jednym bohaterem literackim – kapitanem Szczęsnym, którego tutaj brakuje.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Wasale i robale
— Katarzyna Piekarz

Tegoż twórcy

Wzloty i upadki
— Katarzyna Piekarz

Staronarodzeni i złowrodzy agenci Biblioteki
— Anna Nieznaj

Ziemia zginie. Na milion sposobów
— Jacek Jaciubek

Wyprawa poprzez umysły
— Jacek Jaciubek

Kopalnia pomysłów
— Jacek Jaciubek

Esensja czyta: Październik 2013
— Kamil Armacki, Miłosz Cybowski, Joanna Kapica-Curzytek, Jarosław Loretz, Paweł Micnas, Marcin Mroziuk, Konrad Wągrowski

Esensja czyta: Lipiec 2013
— Miłosz Cybowski, Joanna Kapica-Curzytek, Jarosław Loretz, Daniel Markiewicz, Paweł Micnas, Beatrycze Nowicka, Agnieszka Szady, Konrad Wągrowski

Moje paranoje
— Jacek Jaciubek

Boga najlepiej żuć powoli
— Mieszko B. Wandowicz

Władza i paranoja
— Daniel Markiewicz

Tegoż autora

Radość dzieciństwa i smutek starości
— Sebastian Chosiński

Artystka nieobojętna
— Sebastian Chosiński

Trzech solistów w łódce, nie licząc sekcji rytmicznej
— Sebastian Chosiński

My mieliśmy Miliana, Szwedzi mają Ståhla
— Sebastian Chosiński

Wszystkie drogi prowadzą do Bazylei
— Sebastian Chosiński

Przez ciernie na… Manhattan
— Sebastian Chosiński

Z Izraela – via Maroko i Senegal – do Nowego Jorku
— Sebastian Chosiński

Zabić… cóż może być prostszego?!
— Sebastian Chosiński

Nad piękną i modrą Odrą
— Sebastian Chosiński

Braterski hołd
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.