Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 6 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Mirosława Sędzikowska
‹Eus, deus, kosmateus›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułEus, deus, kosmateus
Data wydania28 marca 2008
Autor
Wydawca superNOWA
ISBN978-83-7578-004-8
Format300s. 125×195mm
Cena29,99
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Pani profesor, przepraszam za wredną sukę
[Mirosława Sędzikowska „Eus, deus, kosmateus” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Trzeba to powiedzieć jasno: zawartość „Eus deus kosmateus” niewiele ma wspólnego z opisem wydawcy. Och, jasne, w powieści pojawia się zarówno uczeń-satanista, jak i synowa zadająca się z ukraińską mafią oraz ucieczka syna za granicę. Tyle, że żadna z tych rzeczy nie jest istotna dla akcji. To trochę jakby napisać, że „Władca Pierścieni” to książka o białym koniu, fajerwerkach i cudownym środku na porost włosów.

Agnieszka ‘Achika’ Szady

Pani profesor, przepraszam za wredną sukę
[Mirosława Sędzikowska „Eus, deus, kosmateus” - recenzja]

Trzeba to powiedzieć jasno: zawartość „Eus deus kosmateus” niewiele ma wspólnego z opisem wydawcy. Och, jasne, w powieści pojawia się zarówno uczeń-satanista, jak i synowa zadająca się z ukraińską mafią oraz ucieczka syna za granicę. Tyle, że żadna z tych rzeczy nie jest istotna dla akcji. To trochę jakby napisać, że „Władca Pierścieni” to książka o białym koniu, fajerwerkach i cudownym środku na porost włosów.

Mirosława Sędzikowska
‹Eus, deus, kosmateus›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułEus, deus, kosmateus
Data wydania28 marca 2008
Autor
Wydawca superNOWA
ISBN978-83-7578-004-8
Format300s. 125×195mm
Cena29,99
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Mirosława Sędzikowska znana jest głównie z groteskowo-humorystycznych opowiadań, w których niesprecyzowane polskie miasteczko zamieszkane jest, oprócz licealistów, dresiarzy, plotkujących babć i nieudolnych policjantów, także przez stare wiedźmy, młode czarownice, czarodziejów, wampiry i tak dalej. Moje ulubione to „Ten straszny Piter Sypek”, w którym sesja RPG płynnie przenika się z rzeczywistością w sposób, jakiego nie powstydziłby się żaden z mistrzów realizmu magicznego. Natomiast wydane kilka lat temu „Gandziolatki” (zbiór opowiadań z niespokojnego życia matki dwóch dorastających synów gdzieś w połowie lat 901)) przeminęły bez echa.
W „Eus deus kosmateus” pojawiają się postaci z tamtej książki – Błażej, Michał, Gosia – ale opisy pokręconego życia rodziny głównej bohaterki stanowią tylko przerywniki we właściwej akcji, która rozgrywa się w prowincjonalnym technikum z internatem. Mirosława jest tam sorką od polaka… to znaczy nauczycielką. Metody wychowawcze ma dość niebanalne, co najlepiej ukazuje jedna z pierwszych scen, w której kłóci się z uczniem o dwóję wystawioną mu za wypracowanie o opowiadaniu Borowskiego:
Daję sobie czas, żeby ochłonąć, potem ciągnę:
– …Kobieta ucieka. Andriej ją bije i przeklina, wrzuca razem z dzieckiem do ciężarówki i dla ciebie jest to postawa godna naśladowania? Obrona wartości rodzinnych? Naprawdę tak myślisz?
– Tak.
– To jesteś idiotą!
– A pani wredną suką! […] Pani nie rozumie? Miał zryty mózg przez tę całą ohydę: wyjących ludzi, stosy trupów! On to dzień w dzień widział i nienawidził wszystkiego, ale nie mógł się wyżyć na esesmanach, to się wyżył na kobiecie. Bo jak się człowiek czuje bezsilny i nienawidzi swojej sytuacji, to się wyżywa na słabszych. […]
– Krzysiu!
– Proszę…?
– Napisz to. […] To, co powiedziałeś. Wszystko od zrytego mózgu. I już mnie nie zatrzymuj. […]
– Przepraszam za wredną sukę.
– Przepraszam za idiotę.
O takich nauczycielach zwykle mawia się, że mają świetny kontakt z młodzieżą. Pani Mirka potrafi zrugać swych wychowanków oraz uciszać ich wrzaskiem, ale jednocześnie pożycza im płyty Kaczmarskiego, przemyca do internatu po godzinach zamknięcia i ogólnie stara się wspierać duchowo, jeżeli akurat znajdzie odpowiednie słowa. Uczniowie dalecy są od ideału i z całą pewnością nie stanowią zbiorowiska grzecznych aniołków: piją, palą, czasem wdają się w bójki lub uprawiają seks w toalecie, jednak pisarka przedstawia ich z takim zrozumieniem i sympatią, że te uczucia jakimś sposobem udzielają się czytelnikowi.
Trudno właściwie powiedzieć, czy ta powieść ma jakąś konkretną akcję – to raczej zbiór scenek z życia codziennego, osnutych z jednej strony na próbie napisania nauczycielskiego pamiętnika na konkurs (kapitalne są komentarze synów narratorki czytających kolejne wersje dzieła), a z drugiej – na pojawianiu się w internacie tajemniczych postaci. Wiele lat temu jeden z uczniów z niesprecyzowanych przyczyn zabił drugiego nożem i teraz właśnie wypuszczono go z więzienia. Myliłby się jednak czytelnik, który spodziewa się jakichś emocjonujących wydarzeń czy śledztwa – to, co najważniejsze, już się wydarzyło i pojawia się tylko we wspomnieniach bohaterki, zaś motywacje i tożsamość tajemniczych postaci odsłaniane są stopniowo i niejednoznacznie w trakcie kolejnych scenek i rozmów (moim zdaniem książka byłaby lepsza bez epilogu, niepotrzebnie dopowiadającego to, czego czytelnik dawno sam się domyślił).
Narracja oparta jest w przeważającej części na dialogach, które autorka pisze przekonująco i z wyczuciem. Pojawia się wiele retrospekcji – nieraz nie do końca potrzebnych, na przykład wspomnienie bohaterki z jej własnego dzieciństwa – zaś scenki rodzinne, choć urocze (aczkolwiek jest to urok swoisty – coś jak mroczna wersja utworów Małgorzaty Musierowicz), wydają się pozbawione puenty. Natomiast obserwacje z życia są pełne niesamowitej siły oddziaływania, a niektóre z opowiedzianych historii pozostają w człowieku na dłużej.
„Eus deus…” jest książką bardzo zabawną, choć jednocześnie wcale nie wesołą, a niekiedy wręcz ponurą. Nie ma w niej również fantastyki, choć pojawia się pewien element nadprzyrodzony. Natomiast zapewne dla części czytelników stuprocentową fantastyką będą relacje panujące w rodzinie bohaterki („…moja synowa zadzwoniła na Ukrainę, do swojego ukraińskiego narzeczonego, co – rzecz zrozumiała – zdenerwowało jej chłopaka”).
Ta powieść powinna stać się lekturą obowiązkową wszystkich decydentów w instytucjach zajmujących się edukacją i opieką społeczną. Swoją drogą, zastanawiam się, który okres w literaturze jest ulubioną epoką autorki-nauczycielki. Czy przypadkiem nie pozytywizm?…
koniec
18 października 2008
1) Książka została złożona w interesujący sposób: po jednej stronie są to „Gandziolatki”, natomiast po drugiej, do góry nogami (tak, że tom ma w rzeczywistości dwie przednie okładki), „Z wizytą u wiedźmy” – wspominane już opowiadania fantastyczne.

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fakty i wyobraźnia
Joanna Kapica-Curzytek

5 V 2024

„Przepis na potwora” to książka na wysokim poziomie, popularyzująca w oryginalny sposób naukę i jej historię. W jej tle jest słynny utwór literacki, a efekt tego połączenia jest wręcz znakomity.

więcej »

PRL w kryminale: Nie bądź jak kura w Wołominie!
Sebastian Chosiński

3 V 2024

Szczęsny to ma klawe życie! Nie nudzi się nawet jednego dnia, ponieważ w peerelowskiej Warszawie zbrodnie popełniane są bez opamiętania. A że jest inteligentny i zawsze dopina swego, wzbudza podziw współpracowników i przełożonych. Miewa też magnetyczny wpływ na kobiety, chociaż nie pozwala sobie zamącać umysłu ich urodą. Dlatego też udaje mu się w końcu rozwikłać w „Dwóch włosach blond” wielce skomplikowaną intrygę kryminalną.

więcej »

Przerwane beztroskie dzieciństwo
Marcin Mroziuk

2 V 2024

Z jednej strony „Sprzedawca marzeń” to po prostu wciągająca powieść przygodowa, z drugiej zaś strony książka Katarzyny Ryrych przybliża młodym czytelnikom gęstniejącą atmosferę przed wybuchem II wojny światowej i cierpienia ludności cywilnej na jej początku.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż autora

I gwiazdka z nieba nie pomoże, kiedy brak natchnienia
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Tajemnica beczki z solą
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Serializacja MCU
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Półelfi łotrzyk w kanale burzowym
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Zwariowane studentki znów atakują
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Transformersy w krainie kucyków?
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Płomykówki i gadzinówki
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Jedyna nadzieja w lisiczce?
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Ken odkrywa patriarchat, czyli bunt postaci drugoplanowych
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.