Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 2 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jeffrey Thomas
‹Listy z Hadesu / Punktown›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułListy z Hadesu / Punktown
Tytuł oryginalnyLetters from Hades / Punktown
Data wydania2 października 2009
Autor
PrzekładPaulina Braiter
Wydawca MAG
SeriaUczta Wyobraźni
ISBN978-83-7480-146-1
Format394s. 135×205mm; oprawa twarda
Cena39,—
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Zgłaszam reklamację – to piekło nie płonie, tego miasta nie ma
[Jeffrey Thomas „Listy z Hadesu / Punktown” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Listy z Hadesu” to mikropowieść pisana w formie pamiętnika i w realiach przypominających nieco fantasy, „Punktown” zaś jest zbiorem opowiadań SF. Co poza osobą autora, którym jest Jeffrey Thomas, łączy te wydane w jednej książce teksty? Ano, niestety, fakt, że oba w mniejszym bądź większym stopniu mnie rozczarowały.

Anna Kańtoch

Zgłaszam reklamację – to piekło nie płonie, tego miasta nie ma
[Jeffrey Thomas „Listy z Hadesu / Punktown” - recenzja]

„Listy z Hadesu” to mikropowieść pisana w formie pamiętnika i w realiach przypominających nieco fantasy, „Punktown” zaś jest zbiorem opowiadań SF. Co poza osobą autora, którym jest Jeffrey Thomas, łączy te wydane w jednej książce teksty? Ano, niestety, fakt, że oba w mniejszym bądź większym stopniu mnie rozczarowały.

Jeffrey Thomas
‹Listy z Hadesu / Punktown›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułListy z Hadesu / Punktown
Tytuł oryginalnyLetters from Hades / Punktown
Data wydania2 października 2009
Autor
PrzekładPaulina Braiter
Wydawca MAG
SeriaUczta Wyobraźni
ISBN978-83-7480-146-1
Format394s. 135×205mm; oprawa twarda
Cena39,—
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Bohaterem „Listów z Hadesu” jest młody, niespełniony autor, który po samobójczej śmierci trafia do piekła. Tam, wciąż dręczony pisarskimi ambicjami, zaczyna tworzyć dziennik, w którym szczegółowo, niemalże dzień po dniu, opisuje spodziewanym czytelnikom swoją mękę – stąd też tytułowe „listy” są nieco mylące, chodzi tu raczej o kartki z pamiętnika. „Listy…” bronią się na najprostszym z możliwych poziomów, tzn. jako wciągająca historia, choć już w czasie lektury można mieć takie czy inne wątpliwości. I tak piekło w „Listach…” nie jest jakoś szczególnie przerażające. Owszem, Thomas ma kilka robiących wrażenie pomysłów (na przykład gigantyczna kosiarka ścinająca wystające z lawy głowy potępieńców), jednak jako całość, wizja Hadesu pozostaje daleko w tyle za światem powiedzmy – żeby pozostać już przy „Uczcie wyobraźni” – „Podziemi Veniss”. Jeśli więc czytelnik nastawia się na fascynujące i zarazem budzące strach sceny boschowskich okropieństw, to najprawdopodobniej się rozczaruje. Makabra jest tu – jak na piekło przynajmniej – stonowana; autor nie zagłębia się w opisy tortur, część zaś bardziej drastycznych opisów (na przykład regeneracja ciał) powtarza się na tyle często, że dość szybko można się na nie uodpornić.
Co dziwniejsze, w piekle Thomasa brak także atmosfery zaszczucia i beznadziei, jakiej po takim miejscu można by się spodziewać. Pod tym względem „Listy…” przegrywają o kilka długości choćby z klasycznym „Rokiem 1984”. „Złagodzenie” wizerunku piekła jest momentami tak silne, że Hades zaczyna niebezpiecznie przypominać quasi-średniowieczną czy też postśredniowieczną (mają drukarnie…) krainę z powieści fantasy – może nieco bardziej ekstrawagancką, mroczną i niebezpieczną, ale jednak nie odbiegającą jakoś szczególnie od średniej. Nie chcę wydać się przesadnie krwiożercza (malownicza makabra i/lub atmosfera zaszczucia nie są, rzecz jasna, elementami w literaturze obowiązującymi), myślę jednak, że po piekle czytelnik ma prawo się spodziewać nieco więcej, hmm, ognia?
Za to koncepcyjnie Hades jest ciekawy już przez sam fakt, że wbrew temu, co sugeruje grecka nazwa, to piekło typowo chrześcijańskie. Trafiają więc tam ci, którzy zgrzeszyli przeciwko dekalogowi, ateiści oraz innowiercy, a także – co jest bodaj najbardziej przerażającym elementem książki – ludzie, którzy nigdy w życiu nie mieli nawet szansy o Chrystusie usłyszeć, a co dopiero w niego uwierzyć, gdyż, na przykład, życie spędzili, uganiając się za dorodnymi mamutami – ci mogą liczyć co najwyżej na złagodzenie kary, ale nie na jej oddalenie. Kwestia „sprawiedliwości” podobnych zaświatów, kwestia, jak się ma do takiego rozwiązania teoretycznie miłosierny Bóg – te pytania są interesujące, zaś karty w rozgrywce zostały rozdane w nietypowy sposób, bowiem ani demony, ani aniołowie nie są tu tacy, jak można by się spodziewać. Są więc „Listy…” dziełem na swój sposób przewrotnym i prowokującym, choć – znowu będę narzekać – nie jestem pewna, czy usprawiedliwia to fakt, że niektóre wątki (np. relacja głównego bohatera z ocaloną demonicą) są boleśnie przewidywalne. Na szczęście owa przewidywalność nie dotyczy zakończenia, w którym czytelnik musi zrewidować swoją wiedzę na temat tego, co właściwie przeczytał, a które jednocześnie winduje ocenę całości o kilka punktów w górę.
Tu przechodzimy do drugiej części książki, czyli do „Punktown”. Pierwszym opowiadaniem w zbiorze są znane z „Nowej Fantastyki” „Duchy w deszczu”. Swego czasu zachwyciłam się tym tekstem, jest bowiem oparty na oryginalnym pomyśle, refleksyjny i zapadający w pamięć. Widać tu autorską wyobraźnię, widać „pazur” i umiejętność tworzenia kilkoma prostymi kreskami przekonujących portretów psychologicznych. Kolejne opowiadania – „Różowe pigułki” oraz „Sezon na skóry” – sprawiają wrażenie niedokończonych i pozostawiają w czytelniku niedosyt, jest to jednak niedosyt na swój sposób przyjemny – nadal bowiem teksty mają niesamowitą atmosferę i pomysł, są intrygujące, a przede wszystkim czuje się w nich wyzierającą zza głównej fabuły tajemnicę.
I żeby pozostałe historie dorównywały tym początkowym… Jednak większość opowiadań w zbiorze „Punktown” jest prościutka. Żeby nie być gołosłowną, przytoczę tu treść jednego z nich. W „Sekcji duszy” jesteśmy świadkami tytułowej operacji; przy pomocy specjalistycznego sprzętu zagląda się tu w mózg seryjnego mordercy (to SF, przypominam…), przeglądając jego wspomnienia z dzieciństwa niczym film. I cóż się okazuje? Ano, że morderca był zwyczajnym chłopcem, że miał mamusię, która piła, nie dawała na święta prezentów i w dodatku, gdy piesek jej synka został ranny, nie chciała zapłacić za weterynarza, tak iż słodki zwierzaczek zdechł w ramionach zrozpaczonego małego właściciela. Wot, cała historia. I zdaję sobie sprawę, że jestem w tej chwili złośliwa w stosunku do tekstu, który być może na tak ostre potraktowanie nie zasługuje, nie wątpię bowiem, że dzieciństwo przeciętnego mordercy faktycznie mogło tak wyglądać, ale – na litość – jak na to, czego się spodziewałam po „Uczcie…”, jest to opowiadanie straszliwie rozczarowujące. A pozostałe, w przytłaczającej większości, jeśli nawet są lepsze, to niewiele. Mamy na przykład historię dwojga młodych, utalentowanych i kochających się artystów, z których jedno dostaje tzw. niemoralną propozycję – czy miłość chłopaka i dziewczyny przetrwa? Albo opowieść o tym, jak źle traktowane roboty mszczą się na ludziach lub też – w innej wersji – jak znacznie lepiej traktowane roboty przejmują pracę ludzi. I historię grupy psychopatek, które trafiają na psychopatkę jeszcze większą oraz opowiadanie o klonie, który nie ma żadnych praw, ale postanawia się zbuntować…
Dość może tych przykładów – mam nadzieję, że na podstawie tych kilku widać, iż Thomas porusza się pośród tematów po wielokroć przemielonych przez literaturę. I, niestety, nie potrafi ich odświeżyć. Refleksje mało odkrywcze i powierzchowne, nieskomplikowane, czasem wręcz banalne fabuły, zakończenia jeśli „zaskakujące”, to w sposób, który z góry da się bez większego problemu przewidzieć – oto standard większości opowiadań. Przy tym są one zbyt krótkie (od kilku do kilkunastu stron), by autor mógł nadrobić czymś innym. Co z tego, że bohaterowie wydają się nieźle wymyśleni, skoro żaden z nich nie wychodzi poza szkic, bo historia kończy się, zanim zdąży się na dobre zacząć? A zdarza się, że zawodzi także jeden z głównych atutów, czyli tytułowe Punktown. Miasto jest interesujące, nie przeczę, jednak w niektórych opowiadaniach tak naprawdę go nie ma, teksty takie jak „Sekcja duszy” mogłoby dziać się w dowolnym świecie, w którym istnieje wystarczająco zaawansowana technika.
Rzecz jasna, narzekania nie dotyczą wszystkich opowiadań. Kilka wyróżniających się pozytywnie przykładów już podałam, dwa znajdują się jeszcze pod koniec zbioru. „Biblioteka smutków” z wyczuciem porusza problem ludzkiej pamięci, zaś „Nom de Guerre” oparte jest na ciekawym pomyśle – choć i tu nie obejdzie się bez zastrzeżeń, gdyż fabuła grzeszy przesadną skrótowością, przez co na wiarygodności traci przemiana głównego bohatera. Niemniej widać w tych historiach, że Thomas ma talent i zarazem wyobraźnię, że potrafi napisać coś, co nie zniknie z głowy czytelnika tuż po lekturze. I na tle tych opowieści tym bardziej rozczarowują pozostałe teksty, bo widać, jaki zbiór mógłby być, a jaki, niestety, nie jest.
koniec
30 listopada 2009

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Przerwane beztroskie dzieciństwo
Marcin Mroziuk

2 V 2024

Z jednej strony „Sprzedawca marzeń” to po prostu wciągająca powieść przygodowa, z drugiej zaś strony książka Katarzyny Ryrych przybliża młodym czytelnikom gęstniejącą atmosferę przed wybuchem II wojny światowej i cierpienia ludności cywilnej na jej początku.

więcej »

Krótko o książkach: Komu mogłoby zależeć?
Joanna Kapica-Curzytek

2 V 2024

W „PS. Dzięki za zbrodnie” jest bardzo dużo tropów prowadzących w stronę klasycznej powieści detektywistycznej. Znajdziemy tu wszystko, co najlepsze w gatunku cozy crime.

więcej »

Ten okrutny XX wiek: Budowle muszą runąć
Miłosz Cybowski

29 IV 2024

Zdobycie ruin klasztoru na Monte Cassino przez żołnierzy armii Andersa obrosło wieloma mitami. Jednak „Monte Cassino” Matthew Parkera bardzo dobrze pokazuje, że był to jedynie drobny epizod w walkach o przełamanie niemieckich linii obrony na południe od Rzymu.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.