Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

S.O.D.: Zagadka czy pułapka? „Ada” albo żart Nabokova.

Esensja.pl
Esensja.pl
Jacek Dukaj, Łukasz Orbitowski, Wit Szostak
« 1 3 4 5 6 »

Jacek Dukaj, Łukasz Orbitowski, Wit Szostak

S.O.D.: Zagadka czy pułapka? „Ada” albo żart Nabokova.

Swój czy obcy – Nabokov jako pisarz fantastyczny
Szostak: Dosyć często pisarze literatury niefantastycznej wplatają w swoje teksty elementy fantastyki. Z jakichś powodów uważają fantastyczność za przydatną, by przełamać realizm i wznieść opowieść na poziom metafory, symbolu, współczesnego mitu. Zabieg ten bywa powodem, że ich dzieła padają łupem niestrudzonych fantastycznych imperialistów, którzy radzi by widzieć w całej literaturze fantastykę i którzy uczynią wszystko, by przekonać niewiernych krytyków groźnego głównego nurtu, że to fantastyka rządzi literaturą, a każdy wielki pisarz był fantastą.
U Nabokova mamy problem poważniejszy: to nie tylko elementy; autor kreuje fantastyczny świat, co kilka-kilkanaście stron przypominając nam o swym koncepcie poprzez wrzucenie w tekst nowych, fantastycznych właśnie szczegółów swej kreacji. W Demonii dochodzi choćby, i to wcale nierzadko, do zmian nazw prostych przedmiotów, szczegółów nieistotnych z perspektywy zasadniczego nurtu tej opowieści. To wszystko buduje całościową wizję obcego świata. Ta obcość z początku odpycha, ale jednocześnie przyciąga: czytelnik widzi, jak zadomowieni są w niej sami bohaterowie.
Mamy więc powieść, która w samym swoim rdzeniu przeniknięta jest fantastycznością. W tym sensie „Ada” jest fantastyką rasową, pełnokrwistą, choć o lata świetlne przekraczająca literacko to, co najczęściej uprawia się w ramach fantastyki jako konwencji.
Dukaj: Jest kwestia takich i innych interpretacji samej „Ady” (rozumienia jej fantastyczności/niefanastyczności), ale jest też kwestia ponadprzeciętnych ciągot do mocnych chwytów fantastycznych: i u Nabokova (w fantastycznej dystopii rozgrywa się jego „Zaproszenie na egzekucję”, ewidentną fantastyką, czego dowiedziałem się z posłowia „Ady”, jest także opowiadanie „Lance”), i w ogóle u pisarzy rosyjskich z tamtego okresu – bo i Zamiatin, i Bułhakow, i inny słynny „rosyjski pisarz amerykański”, czyli Ayn Rand (Alisa Rosenbaum).
Wyjaśnienie pozaliterackie mogłoby być takie, iż doświadczenie rewolucji październikowej i totalnego po niej wywrócenia świata do góry nogami tak „wybiło” ich z realizmu, że umysł łatwiej im potem przechodził do światów fikcyjnych.
Jest też coś takiego jak „umysłowość charakterystyczna dla pisarza SF” – zestaw cech, które pojawiają się (nie w komplecie, oczywiście) wystarczająco często, by mówić o korelacji. Tropiłem je już kilkakroć u pisarzy bynajmniej nie piszących SF.
I tak: Nabokov podchodzi do tekstu jak Konstruktor – i pisząc, i czytając, bo w jego „Wykładach o literaturze” mamy wprost podane preferowane przezeń metody lektury. Zasadniczo polegają one na reverse engineeringu utworu, włącznie z dedukowaniem nieopisanych przez autora relacji przestrzennych i rysowaniem mapek.
Nabokov był zapalonym szachistą, szczególnie gustującym w przygotowywanych na zimno zagadkach szachowych. Zajmował się także kryptografią.
Nabokov spoglądał na świat oczyma przyrodnika: zbierał, badał i opisywał owady, na dość zaawansowanym poziomie.
Wreszcie: Nabokov urodził się poniekąd alienem, a mianowicie doświadczał przez całe życie silnej synestezji. (Niedawno się dowiedziałem, że synestetyczką była także jego żona, a ich syn odziedziczył jeszcze inną – genetycznie rekombinowaną – formę synestezji. Była więc to cała rodzina Obcych w obcym świecie). Synestezją tłumaczy się zresztą językowe ekwilibrystyki Nabokova: słowa opowiadały mu inne wrażenia niż „zwykłym” ludziom.
Szostak: Zarazem – co podkreślają niektórzy komentatorzy – fantastyczna interpretacja może zostać podważona przez dokładną analizę struktur narracyjnych tekstu. Historię perwersyjnej, pulsującej zmysłowością i erotyką miłości Ady i Vana opowiadają sami bohaterowie. Wielokrotnie w tekście pojawiają się oni, komentując własną pracę „zza kadru”. Narrator „Ady” jest więc dziełem „prawdziwych” bohaterów tej opowieści. Leszek Engelking w swoim posłowiu przywołuje ciekawą interpretację, która zbudowana jest na koncepcji „narratora niewiarygodnego”.
Po co to wszystko Nabokovowi? Czy w tej zabawie poza samą zabawą widać jakiś głębszy koncept? Warto się nad tym zastanowić, bo ta kwestia może nam w niebanalny sposób oświetlić całą fantastykę, tworzoną w paradygmacie „obiektywistycznym”.
Dukaj: To pytanie – „po co?” – okazuje się pytaniem kluczowym w wewnątrzgatunkowych wysiłkach krytyki, na nim bowiem obraca się straszliwe ostrze Brzytwy Lema.
Od jakiegoś już czasu walczę ze zbyt swobodnym jej stosowaniem. Mianowicie odmawia się wartości utworom, które po wyjęciu z nich elementu fantastycznego zachowują niezmieniony sens fabularny.
To jednak sprowadza nas od razu do klasy bardzo prostych, by nie rzec „prostackich” tworów literackich, a to takich, o których właśnie da się łatwo, po inżyniersku powiedzieć, po co w nich użyto takiego a takiego środka, elementu, chwytu. Kiedy jednak sprawa rozgrywa się na poziomie wrażeń, głębokich przeżyć, różnorakiego reformatowania umysłu czytelnika – jednego w ten sposób, innego w inny – kryterium oparte na pytaniu „po co?” traci sens.
Nie znaczy to, że nie można takiego pytania zadawać – ale że trzeba się zgodzić, iż odpowiedź na nie ani nie jest dla odbioru utworu najważniejsza, ani nie mamy żadnego dobrego sposobu na określenie poprawności tej odpowiedzi.
„Ada” stanowi idealny przykład literatury niezaprzeczalnie fantastycznej, a całkowicie odpornej na popularną wersję Brzytwy Lema.
Orbitowski: Muszę się z Wami zgodzić. „Ada” jest powieścią na wskroś fantastyczną.
Jeśli to, co napisałem wyżej, o próbie stworzenia „żywej powieści” ma choć pozór sensu, to mnogość wątków fantastycznych, nawet wiodących motywów jest jasna: „żywa powieść”, skupiająca i syntetyzująca wszystko, co wydarzyło się w literaturze, nie może obyć się bez fantastyki. „Po co?” Po to właśnie!
Nabokov wrzuca elementy fantastyczne gęsto i trochę bezładnie. Część rozwiązań wydaje się co najmniej dziwna – czemu nie można używać prądu? – część wynalazków jawnie bezsensowna, jak tu już zauważyliście, nie da się poskładać poszczególnych wydarzeń ani zrekonstruować świata. Nie wiemy: to inna historia od naszej, ale podobna? Może nasza, tylko rozszczepiła się?
Nie. To źle zadane pytania. Fantastyczność jest tu jeszcze jedną funkcją literackości i stąd świadome odrzucenie zarówno „normalnej” konwencji fantastycznej, jak i funkcji symboliczno-gadżeciarskiej u głównonurtowców.
Szostak: Rzeczywiście, Nabokov wywija się z tych kleszczy.
Być może to właśnie jest „czysta fantastyka”?
Fantastyka jako konwencja udaje realizm: stwarzamy nieistniejące światy i uwiarygodniamy je realistycznymi metodami. Z drugiej strony jest cały nurt „fantastyki subiektywistycznej”: Kafka, Schulz itd., gdzie fantastyczność jest funkcją stanów świadomości narratora.
A „Ada” nie jest ani tym, ani tym. W pewnym sensie próbuje postawić znak równości pomiędzy jednym i drugim. Weźmy tę rozmowę Ady i Vana: Van mówi, że są razem z Adą szpiegami z Terry; ta pyta, czy on wierzy w istnienie Terry; Van ją koryguje: „Przyjmuję ją jako stan umysłu. To niezupełnie to samo”. I na to Ada: „Tak, ale ty chcesz udowodnić, że to jest to samo” (s. 318).
Tym polem, gdzie spotyka się jedno z drugim, jest literatura. Jej świat nie jest rzeczywisty, ale jednocześnie wierzymy w niego, jego prawda jest pomiędzy stanem świadomości autora (narratora, który już jest przecież konstrukcją) a prawdą świata doświadczanego. W tym sensie Nabokov sytuuje „Adę” w samym centrum kosmosu, pomiędzy tymi dwoma biegunami.
Orbitowski: Jeśli Antyterra jest światem książki przed tejże książki napisaniem, problem znika, nie możemy w ogóle przyłożyć kategorii fantastyczności/niefantastyczności. No bo jak? W momencie, gdy wsłuchuję się w siebie, próbuję rozpoznać bohaterów, o których kiedyś będę pisał, ich działania, losy, świat, w którym to wszystko się dzieje, nie przejmuję się przecież żadną spójnością.
Jeszcze raz powtórzę: to etap nasłuchiwania. „Ada” w tym sensie jest książką wyjątkową, bo zapisem z Antyterry, a nie Terry, jak wszystkie inne książki, względem których my, mieszkańcy Ziemi, możemy uprawiać krytykę literacką.
50 lat minęło…
Szostak: W kontekście tego, co wcześniej już mówiliśmy, pieczołowite rekonstruowanie świata/światów „Ady”, tropienie spójności/niespójności kreacji nie ma rzeczywiście sensu. Sama Demonia i relacja między Demonią a Terrą są niespójne, bo Nabokov tak chce. Nie dlatego, że źle odrobił lekcję, że pogubił się we własnym dziele. Jeśli są niespójne, to tak miało być.
Wydaje się, że Nabokov przemyślał każde zdanie, każdą wzmiankę w tej powieści, choć czytelnik oczywiście często tego nie zauważa. Wtedy zabiegi Nabokova wydają się bezsensowne albo co najmniej niezrozumiałe.
Jednym z takich problemów jest kwestia dat: różnica kalendarzy między Terrą a Antyterrą wynosi 50 lat.
To powraca kilkakrotnie w tekście. Rok 1940 kalendarza Terry (przyjmijmy zapis 1940T) to rok 1890 Antyterry (1890A). Nieprzypadkowo pojawiają się w określeniu tej różnicy właśnie te dwie daty (s. 693). Wyjadacze fantastyki szybko przeliczają to na różnicę czasową, ale tych powściąga narrator już w następnym zdaniu: „Ten pomysł pozwolił (…) stworzyć wrażenie, które literatura physics fiction mocno wyeksploatowała, że w swej podróży kapsulistka [tj. bohaterka „Listów z Terry” – przypis WS] cofa się w czasie. Filozofowie zadawali paskudne pytania, spragnieni oszustwa widzowie całkowicie ich ignorowali”.
A zatem to tylko/aż „sprawianie wrażenia”: nie jest tak, że Demonia jest w jakimś sensie zapóźniona względem Terry o pół wieku. Zresztą nasze wcześniejsze próby rekonstrukcji i ich fiasko to pokazały. Czyli nie jest to różnica czasu, ale wrażenie różnicy, wynikające z różnicy kalendarzy.
Ta różnica jest interesująco splątana na różnych poziomach narracji. Poza przywołanym kontekstem mamy jeszcze w powieści kilka odsłon owej różnicy. W roku 1940A reżyser Vitry kręci „Listy z Terry”, które Van napisał w 1890A (s. 692); w roku 1940A Van wyjmuje z sejfu listy Ady, pisane w 1890A (s. 402); Van żyje niemal sto lat i kilkakrotnie jego pięćdziesiątka staje się ważną datą: w wieku 52 lat rozpoczyna wreszcie trwające do śmierci życie z Adą (mającą wtedy równe 50 lat!), ten wiek jest też okazją do rozważań o czasie i przeszłości (s. 696), a mając równo 50 lat, oblicza liczbę pozostałych mu jeszcze uderzeń serca na kolejne pół wieku.
Jednocześnie czas staje się tematem teoretycznych rozważań narratora. Van po ponownym i ostatecznym spotkaniu z Adą pisze i publikuje „Fakturę czasu”, a teoria ta wypełnia całą część czwartą powieści. Czy według Was jest to jeden z kluczy do „Ady”, czy raczej Nabokovowskie wyprowadzanie czytelnika w pole? Kiedy pytam o klucz, nie mam oczywiście na myśli jednego zaklęcia, tajemnego hasła, które zedrze zasłonę i pokaże nam wszelkie tajemnice „Ady”.
Dukaj: Przeczytałem tę część o fakturze czasu dwukrotnie i nie potrafię dać jednoznacznej odpowiedzi. Z jednej strony są tam sensowne kawałki zgodne z dwudziestowieczną fizyką, a także intuicje dotyczące percepcji czasu właściwie identyczne z tymi, jakie sam opisywałem w „Lodzie”. Z drugiej strony – mamy fragmenty celowo zamącone albo grające na nosie fizyce (jak drwiny z teorii względności). Kiedy znowuż tańczy z Kantem, rozmijam się z Nabokovem w podstawowych pojęciach. Pisze: „Nie mogę sobie wyobrazić Przestrzeni bez Czasu, ale doskonale mogę sobie wyobrazić Czas bez Przestrzeni”. Ja mam dokładnie na odwrót.
Szostak: Bo z perspektywy Demonii żyjesz w świecie na opak, wszystko się zgadza.
Ale poważnie, rzeczywiście problem uprzestrzennienia czasu, niemożności języka, by oderwać się od metaforyki przestrzennej, jest wielkim wyzwaniem. Jeśli bowiem czas jest jakością inną niż przestrzeń, a jednocześnie tak bliską nam, to skąd nasza bezradność wobec niego? Z opisem przestrzeni nie ma takiego problemu. Co takiego jest w czasie, że język ciągle ześlizguje się w terminologię przestrzenną? Nawet tytuł traktatu Vana, „Faktury czasu”, pokazuje tę nieusuwalną trudność.
Dukaj: Jednak waga, jaką Nabokov przykłada do kwestii czasu, oraz tak mocne wygrywanie owego pięćdziesięcioletniego przesunięcia kalendarzowego moim zdaniem wzmacniają hipotezę „Ady” jako warstwowego wspomnienia z przeszłości: był jakiś Van0 i Ada0 – ci sprzed 50 lat. Nawet jeśli faktura czasu neguje ich istnienie.
« 1 3 4 5 6 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

S.O.D.: Ogród mąk nieziemskich
Jacek Dukaj, Łukasz Orbitowski, Wit Szostak

25 II 2011

„S.O.D.” powraca, a Reymont pisze „Avatara"! W najdłuższej z dotychczasowych dyskusji z popularnego cyklu Jacek Dukaj, Wit Szostak i Łukasz Orbitowski debatują na temat niedawno wydanego „Vatran Auraio” Marka S. Huberatha.

więcej »

S.O.D.: Burza dziejów, ucieczka z powieści 2010
Jacek Dukaj, Łukasz Orbitowski, Wit Szostak

19 VII 2010

To już piąta dyskusja Jacka Dukaja, Łukasza Orbitowskiego i Wita Szostaka na naszych łamach i jednoczesnie pierwsza o książce polskiego autora – „Burzy” Macieja Parowskiego.

więcej »

S.O.D.: Kołek w serce horroru
Jacek Dukaj, Łukasz Orbitowski, Wit Szostak

19 IV 2010

Z dawna oczekiwana czwarta dyskusja Jacka Dukaja, Łukasza Orbitowskiego i Wita Szostaka. Tym razem nasi autorzy zajęli się „Ręką mistrza” Stephena Kinga i – przy okazji – szeroko pojętym horrorem.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Z tego cyklu

Ogród mąk nieziemskich
— Jacek Dukaj, Łukasz Orbitowski, Wit Szostak

Burza dziejów, ucieczka z powieści 2010
— Jacek Dukaj, Łukasz Orbitowski, Wit Szostak

Kołek w serce horroru
— Jacek Dukaj, Łukasz Orbitowski, Wit Szostak

Na marginesie: Samoświadomość poza fikcją, czyli od Wattsa do Metzingera
— Jacek Dukaj, Wit Szostak

Ślepoczytanie
— Jacek Dukaj, Łukasz Orbitowski, Wit Szostak

Bajka z garbem
— Jacek Dukaj, Łukasz Orbitowski, Wit Szostak

Tegoż twórcy

Zbrodniarz o dwóch twarzach
— Paweł Micnas

Tegoż autora

Wszyscy jesteśmy dysfunkcyjni emocjonalnie
— Łukasz Orbitowski

Kanał
— Łukasz Orbitowski

Moc generowania sensów
— Jacek Dukaj

Miasto grobów. Uwertura
— Wit Szostak

MetaArabia
— Wit Szostak

Konsekwencje wyobraźni
— Jacek Dukaj

Kosmos obiecany
— Jacek Dukaj

Słowo dla narodu
— Jacek Dukaj

Córka łupieżcy
— Jacek Dukaj

Kilka uwag o wzlocie i upadku fantastyki naukowej
— Jacek Dukaj

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.