Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Marcin Dolata
‹Nic osobistego›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorMarcin Dolata
TytułNic osobistego
OpisMarcin Dolata – rocznik ‘92, obecnie uczeń I LO w Lesznie. Wielki miłośnik fantasy, wielbiciel rodzimego hip hopu i muzyki filmowej, kinoman, amator wszelakich rodzajów pizzy. Stworzenie nocne, wiecznie bujające w obłokach. Publikował m. in. w Qfancie i na Polterze.
Gatunekfantasy

Nic osobistego

« 1 3 4 5

Marcin Dolata

Nic osobistego

Wreszcie znalazł należyty fragment. Przeczytawszy go, westchnął i podrapał się po brodzie. Misterna układanka nabrała kolorytu i ułożyła się w całość. A zatem miał rację, jego przypuszczenia, choć na pierwszy rzut oka tak nieprawdopodobne, jednak się potwierdziły.
Teraz wystarczyło tylko powiadomić cesarza i poczekać na obrót sytuacji.
Wyszedł z komnaty szybkim krokiem, ale nie zdołał przejść nawet do końca korytarza. Uderzenie zaskoczyło go całkowicie i pozostawiło solidnego siniaka na ramieniu. Napastnik jakby wyłonił się znikąd, powalając Jabrila potężnym ciosem stalowej rękawicy z ćwiekami na knykciach. Dwaj kolejni wyskoczyli zza szerokich marmurowych filarów.
Buty z nitowanych płytek zadudniły na posadzce, kiedy zbrojni ruszyli do ataku. Południowiec oberwał raz jeszcze, tyle że teraz rękojeścią miecza. Syknął z bólu, czując, jak chrząstka nosowa ulega przemieszczeniu. Oszołomiony zrobił kilka kroków do tyłu, próbując utrzymać się na nogach. Ledwie uniknął zamaszystego cięcia z lewej, uchylając głowę w ostatniej chwili, lecz zaraz potem silne ramię przygwoździło go do ściany.
– Na twoim miejscu nigdy nie odwiedziłabym Acharatu. – Cesarzowa opierała się niefrasobliwie o jeden z filarów i uśmiechała szyderczo. – Czarnoksięstwo nie jest tutaj mile widziane.
– I kto to mówi – sarknął Jabril, cały czas usiłując wyrwać się z żelaznego uścisku gwardzistów.
– Zabijcie go, po czym ukryjcie zwłoki i bagaże. Cyvril będzie bardzo zły, kiedy usłyszy, że jego znachor wziął nogi za pas i uciekł za pomocą swoich sztuczek.
Słysząc te słowa, południowiec naparł z całej siły na trzymających go osiłków. Oczywiście nie dał rady się wyswobodzić, ale dłonią namacał mały sztylet przezornie noszony u pasa. Dobył go i ciął przegub ręki żołnierza, który natychmiast cofnął ją z ochrypłym wrzaskiem, plamiąc wszystko soczystą czerwienią.
Jabril z upiorną ulgą na twarzy powitał krople krwi na swoich dłoniach. Normalnie żeby na dłużej przekroczyć granicę i zgłębić sekrety krainy duchów, potrzeba było zaklęcia i całego obrządku, ale zdarzały się sytuacje wyjątkowe, kiedy zwyczajnie brakło czasu. Przejście mogło być wtedy tylko chwilowe, ale wystarczające, by się obronić.
Ostatkiem sił wtargnął do Podświata, zaczerpnął energii z niezbadanych pokładów astralnej potęgi i powrócił do przestronnego holu. Czuł, jak moc rozsadza mu ciało i próbuje wydostać się na zewnątrz. Ani myślał ją wstrzymywać; skierował całą na żołnierzy, a fala uderzeniowa, która chwilę później powstała nad jego głową, odepchnęła strażników na wszystkie strony. Mężczyźni uderzyli plecami o ściany i osunęli się na posadzkę.
Valeria stała na tyle daleko, że nic poważnego jej się nie stało, jedynie podmuch odrzucił ją na przeciwległy kraniec pomieszczenia. Jabril z kolei upadł na kolana, ledwie wytrzymując piekielny ból wypełniający każdy zakamarek czaszki. Cierpienie niemal go sparaliżowało, ale cesarzowa była zbyt oszołomiona, aby to wykorzystać. Mag bardzo rzadko ośmielał się przenikać do Podświata bez rytuału i teraz miał pewność, że w najbliższym czasie ponownie tego nie uczyni.
Nagle zalegającą ciszę przerwały kroki dziesiątek osób, a w holu zaroiło się od nerwowo ściskających broń gwardzistów i przestraszonych służących.
– Miejsce dla cesarza! – zawołał jakiś dworzanin.
Cyvril stanął jak wryty, patrząc szeroko otwartymi oczyma na pobojowisko. Zaraz potem jego wzrok powędrował w stronę rozpłaszczonego na posadzce Jabrila.
– Co tu się do cholery stało?! Co zrobiłeś mojej żonie?!
– Cesarzowa postanowiła mnie zamordować.
– Ale… dlaczego? Ona nie byłaby do tego zdolna, sam słyszałeś…
– To nie medyk Lucius jest winien twoich przypadłości, lecz ktoś całkiem inny z najbliższego otoczenia, Jaśnie Oświecony – wyszeptał południowiec, z trudem podnosząc się na nogi. – Cesarzowa Valeria jest Tkaczką Snów.
– Kim?
– Tkaczką Snów – powtórzył Jabril, dysząc ciężko i próbując opanować ostatnie ukłucia bólu. – Osobą o niezmiernie rzadkich uzdolnieniach pozwalających manipulować snami. Każdy inny mag, który spróbowałby uczynić coś podobnego, zostawiłby jakiś ślad w Podświecie. Ale nie ona, bowiem moc Tkaczki w ogóle nie wymaga wejścia do krainy duchów, lecz jest wrodzona. Nie odciska też żadnego piętna na duszy, niczego, po czym mógłbym ją rozpoznać. Tyle że w pierwotnej postaci pozwala jedynie na zsyłanie ofierze pojedynczych snów, natomiast utrzymanie stałych nocnych widm wymaga pomocy. Istnieje niewiele przedmiotów potrafiących wzmocnić taką magię. Jednym z nich jest właśnie lapis lazuli, który naprowadził mnie na właściwą drogę – wskazał dłonią na biżuterię kobiety.
– Dlaczego nie zauważyłeś tego wcześniej? – warknął Cyvril.
– Bo nie sądziłem, że prawdziwe Tkaczki jeszcze istnieją. Według źródeł ostatni człowiek obdarzony tą mocą chodził po świecie jakieś pięć stuleci temu.
– W takim razie nie masz absolutnej pewności…
– Czyż te sny nie zaczęły się w momencie niedawnej koronacji i ślubu, kiedy do łożnicy Waszej Cesarskiej Mości wślizgnęła się owa kobieta? Prawda rani, ale nadal pozostaje prawdą, Jaśnie Oświecony.
Władca ukrył na chwilę twarz w dłoniach, po czym wyprostował się dumnie i spojrzał w stronę żony, która, nadal z wyrazem oszołomienia na twarzy, w milczeniu przysłuchiwała się rozmowie.
– Czy on mówi prawdę, kobieto?! Zaprzecz, jeśli skłamał!
Valeria zacisnęła usta, odwróciła ze wstydem wzrok, lecz nie zaprzeczyła. Żołnierze ujęli kobietę i skrępowali.
– Zabierzcie ją do lochu! Ty też pójdziesz z nami – polecił Cyvril chłodnym tonem, patrząc z ukosa na Jabrila. – Bez dyskusji.
Władca ruszył w stronę drzwi, po czym nagle zatrzymał się, obrócił na pięcie i zawołał w stronę pozostałych strażników:
– Przyprowadźcie też jakiegoś młodego, zdrowego więźnia! Natychmiast!
• • •
Wbrew obawom Jabrila umysł Tkaczki Snów nie był aż taki trudny do złamania. Owszem, posiadała znacznie silniejsze bariery mentalne niż przeciętny człowiek, ale nie potrafiła wykorzystywać energii zawartej w Podświecie, co z góry skazywało ją na porażkę.
Cyvril posiniał ze złości, kiedy zdrada jego żony została ostatecznie potwierdzona. Jabril krótko i zwięźle zrelacjonował, czego dowiedział się od Valerii.
– Podejrzewałem, że mojemu ukochanemu kuzynowi od dawna marzy się tron, ale nigdy nie sądziłem, iż jest on w stanie podnieść na mnie rękę – warknął władca ochrypłym tonem. – Od jak dawna była na smyczy?! Zmusił ją do tego?!
– Obawiam się, że jego łóżko było dla cesarzowej o wiele przyjemniejsze i sama postanowiła mu pomóc.
Cyvril zaklął szpetnie.
– Niebawem wszyscy zakosztują zemsty. Valeria zostanie jutro stracona, a jeszcze dziś wyślę wojsko w odwiedziny do poczciwego krewniaka. Teraz wróćmy jednak do mojej przypadłości.
– Cesarz Tiberius chorował naprawdę – rzekł cicho Jabril. – Sądzę, że będąc niespełna rozumu, ostatecznie popełnił samobójstwo. Cesarzowa wiedziała o tym doskonale i dlatego widma, które ci zsyłała, odpowiadały majakom twego dziada.
– Czy zwidy ustaną? – spytał władca, a kiedy południowiec przytaknął, szczera wdzięczność odmalowała się na jego twarzy. – Bogom niech będą dzięki. Sowicie cię wynagrodzę, gdyż dobrze wywiązałeś się ze swego zadania. Kto wie, może nawet uratowałeś mi życie?
Jabril uśmiechnął się z paskudnym błyskiem w oczach.
– Zechcesz zostać na dworze jako nadworny… nie wiem… cudotwórca? Mógłbyś liczyć na wiele bogactw i zaszczytów, a mnie przydałby się ktoś o takich nieprzeciętnych umiejętnościach.
– Wasza Cesarska Mość raczy wybaczyć, ale nie przywykłem do osiadłego trybu życia.
Cyvril trochę zmarkotniał, ale zaraz zreflektował się i powiedział prawdziwie przyjacielskim tonem:
– Cóż… Mam nadzieję, iż nadejdzie dzień, kiedy magia przestanie być czymś znienawidzonym.
– Oby stało się to jak najprędzej, Jaśnie Oświecony.
• • •
Pakowanie szło mu nader szybko. Kiedy upchnął wszystko do worka i zawiązał go rzemykiem, wyciągnął z kieszeni fiolkę i z uśmiechem przyjrzał się bordowej zawartości. Jabril wiedział, że krew cesarza może mu się kiedyś bardzo przydać. Tak, zdecydowanie warto było zaryzykować. Nie obchodziły go złoto ani zaszczyty, bowiem miał już w ręku to, po co tak naprawdę przybył do Acharatu.
Kiedy jednak odwiedzili go goście, wyszło na jaw, że to jeszcze nie koniec kłopotów. Drzwi huknęły tak głośno, że aż dziw, iż nie wyleciały z zawiasów. Do izby wkroczył zakapturzony mężczyzna w ciemnych szatach, a za nim Jabril ujrzał kilku zakutych w stal żołnierzy gwardii cesarskiej.
– Bądź pozdrowiony, konfratrze – rzekł zakapturzony. – Jego Cesarską Mość rozłościła twoja odmowa. Tak bardzo, że zmuszony jestem podjąć pewne działania, które ukoją gniew mego chlebodawcy.
Jabril mimowolnie uniósł brwi ze zdziwienia.
– Nie wierzę – rzekł, ale nie ulegało wątpliwości, że ma przed sobą innego maga. Takie rzeczy wiedziało się od razu.
– Cóż, powiadają, że mądry władca nigdy nie korzysta z usług jednego szpiega.
– Sugerujesz, iż cesarz miał cię cały czas pod ręką, a mimo to posłał po mnie? – spytał południowiec gniewnym tonem.
– Czy wyglądam na medyka? Znachora? Nie zajmuję się chorobami i nie naprawiam nikomu życia. Ja wyłącznie je odbieram.
Jabril już wiedział, dlaczego nieznajomemu towarzyszyli żołnierze – wcale nie mieli pomóc w wykonaniu wyroku, lecz posłużyć jako ofiara, aby zabójca mógł wejść do Podświata i użyć mocy. Coś jednak się nie zgadzało.
– Czemuż w takim razie cesarz okazał tak wielkie zdziwienie, kiedy usłyszał o moich rytuałach?
– Dobrym agentem może być tylko ktoś, kto potrafi skutecznie maskować metody działania. Musisz się jeszcze wiele nauczyć.
Zobaczymy, pomyślał Jabril.
– Uwierz mi, po prostu cesarzom się nie odmawia – kontynuował obcy dobrotliwym tonem i gdyby nie przeraźliwy chłód w oczach, być może południowiec uwierzyłby w jego współczucie. – Przykro mi, że tak musi się zakończyć nasze spotkanie. To naprawdę nic osobistego, przyjacielu…
Nie zdążył powiedzieć nic więcej; sztylet Jabrila poszybował w powietrzu i wbił się w nieosłonięte pancerzem udo najbliżej stojącego strażnika. Ten ryknął z bólu i padł na kolana, a południowiec dopadł do niego jednym susem, wyszarpnął broń i ciął w tętnicę szyjną. Krew bryzgnęła potokiem czerwieni, brocząc jego dłonie.
Nagła pustka wypełniająca oczy Jabrila nie zwiastowała dla zakapturzonego maga niczego dobrego. On również błyskawicznie wyszarpnął z kieszeni długi szpikulec i przekłuł nim gardło jednego z wojowników, lecz spóźnił się o okamgnienie.
Jabril zdołał już zanurzyć się w Podświecie. Pragnął jak najszybciej zakończyć walkę, więc sięgnął po ogromną ilość energii i zogniskował ją na przeciwniku. Mury komnaty zatrzęsły się od siły wyładowania. Cesarski agent w ostatniej chwili spróbował zablokować strumień mocy, ale nie mógł zapobiec nieuniknionemu.
Przez moment wydawało się, że już po wszystkim, aż nagle jego ciało rozerwało się na strzępy. Krew zabarwiła ściany, resztki narządów wewnętrznych ozdobiły posadzkę. Pozostali przy życiu gwardziści uciekli z przerażeniem w oczach, Jabril natomiast upadł na kolana. Z uszu i nosa popłynęła mu czerwień, głowa niemal pękła pod wpływem bólu. Z trudem rozejrzał się po pomieszczeniu, dysząc ciężko.
Jedno było pewne – niezwłocznie musiał opuścić miasto.
sierpień 2010
koniec
« 1 3 4 5
30 kwietnia 2011

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Operacja „Wilczyca”
Jakub Wczasek

22 VI 2024

Eli przemknęła bezszelestnie i w przelocie chlasnęła młodego partyzanta. Hanys cofnął się, widząc jak pozbawiony futra stwór o wilczym pysku wyłonił się z ciemności i jednym szybkim uderzeniem szponiastej łapy zamienił szyję Maciusia w krwawą miazgę. Chłopak nie wydał najmniejszego dźwięku i z szeroko rozwartymi oczyma opadł na ściółkę.

więcej »
Ilustracja: Marcel Baron

Na ścieżce ku kosmicznemu Samhdi-Ra
Marcel Baron

11 V 2024

Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.

więcej »
Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Tam, gdzie kwitną jabłonie
— Marcin Dolata

Ranę zadałeś, ranę otrzymasz
— Marcin Dolata

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.