Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Marcin Dolata
‹Nic osobistego›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorMarcin Dolata
TytułNic osobistego
OpisMarcin Dolata – rocznik ‘92, obecnie uczeń I LO w Lesznie. Wielki miłośnik fantasy, wielbiciel rodzimego hip hopu i muzyki filmowej, kinoman, amator wszelakich rodzajów pizzy. Stworzenie nocne, wiecznie bujające w obłokach. Publikował m. in. w Qfancie i na Polterze.
Gatunekfantasy

Nic osobistego

« 1 2 3 4 5 »

Marcin Dolata

Nic osobistego

Przytrzymywana przez żołnierzy więźniarka szarpała się i wrzeszczała, gdy Jabril podszedł do niej z misą i uniesionym sztyletem. Pewny, przećwiczony wielokrotnie cios w podgardle rozdarł skórę, powodując obfity upływ posoki do podstawionego naczynia.
Valeria obróciła głowę z obrzydzenia, cesarz zaś wpatrywał się w przedstawienie jak zahipnotyzowany.
– Barbarzyństwo – mruknął pod nosem.
– Czy mogę otrzymać również kilka kropel twojej krwi, Najjaśniejszy Panie? – spytał Jabril, czując, że drażni śpiącego lwa. – Nakieruje mnie ona i wzmocni, dzięki czemu szybciej poradzę sobie ze zbadaniem duszy.
Wszyscy wstrzymali oddech, słysząc śmiałe słowa, a Cyvril przez chwilę mierzył go zmęczonym spojrzeniem.
– Jeśli przyczyni się to do zlikwidowania majaków, proszę bardzo. Ile jej potrzebujesz?
– Zaledwie kilka kropel – odparł mag.
– A jeśli cię to osłabi, Cyvrilu? – spytała Valeria, patrząc na południowca z nieskrywaną niechęcią. Małżonek jednakże zupełnie ją zignorował.
– Pozostało niewiele czasu do zmroku.
Południowiec ukłonił się w pas i ujął delikatnie dłoń wyciągniętą przez cesarza, po czym naciął ją jednym szybkim ruchem sztyletu oraz podstawił fiolkę, do której ciurkiem spłynęła krew. Następnie wycofał się pospiesznie, dolał kilka kropel do misy i wsunął flakonik do kieszeni szaty.
– To prawda, że w Wolnych Miastach twoją sztukę nazywają właśnie magią krwi? – zadał pytanie acharacki władca.
– Niektórzy – rzekł tajemniczo Jabril, odkorkowawszy słoiczek z ziołami. Wciągnął nosem ich aromat i na oczach pary cesarskiej powtórzył cały rytuał przejścia, tyle że tym razem ukląkł na wprost tronu i wbił weń wzrok. Dusza obecnego cesarza była trudniejsza do wytropienia, bowiem w Podświecie istniało jedynie jej nikłe odbicie, podczas gdy dopiero duchy zmarłych trafiały tam w pełnej, niematerialnej okazałości.
Czuł, jak krew Cyvrila zaczyna działać i naprowadzać go na odpowiedni ślad w sferze astralnej. Jaźń powoli niknęła w jasnym rozbłysku.
Cesarzowa Valeria zakryła twarz, a jej małżonek skrzywił się, dostrzegając dziwną, przeraźliwą pustkę w ciemnoniebieskich oczach Jabrila. Ten jednak nie zwrócił uwagi na ich reakcję, gdyż przekroczył już granicę i rozpoczął poszukiwanie.
• • •
Właśnie dlatego nie lubił przeprowadzać rytuału przy innych ludziach. Wszyscy zgromadzeni wlepiali w niego oczy z najwyższą uwagą, zastanawiając się, czy wyszedł już z transu. Jabril wpierw zachwiał się nieco, przeklinając chwilowy napad bólu głowy, co było dość częstym objawem powrotu do materialnej rzeczywistości, po chwili jednak zdołał się podnieść.
– Ani śladu. Wasza Cesarska Mość jest czysta jak woda z górskiego potoku – rzekł z tryumfem w głosie. A zatem pozostawała jedynie teoria z dziedziczną chorobą psychiczną, choć kiedy patrzył na Cyvrila, mimo wszystko nie mógł uwierzyć w jego niepoczytalność.
Władca tymczasem spochmurniał.
– Zatem wracamy do punktu wyjścia – stwierdził zrezygnowanym tonem, rzucając ukradkowe spojrzenie w stronę okna. Jabril wiedział, że odlicza czas do kolejnej nocy. Słońce tymczasem wisiało już coraz niżej nad linią horyzontu, zwiastując nadejście wieczoru. W pałacu panował spokój, żeby nie powiedzieć, że była to przytłaczająca cisza.
Mag milczał również, myśląc intensywnie o domniemanej jak na razie chorobie cesarza. Wciąż się wahał, szukając jakiegoś innego możliwego rozwiązania. Błądził wzrokiem po pomieszczeniu jakby z nadzieją, że znajdzie dzięki temu potrzebną inspirację. Los był łaskawy, bo kiedy Jabril dostrzegł misę z owocami stojącą na niskim stoliku, w jego głowie pojawił się jeszcze jeden pomysł.
– Duch cesarza Tiberiusa cierpi – powiedział niespodziewanie – to fakt, ale gdyby na chwilę założyć, że to nie historia ze Ścianą Łez była przyczyną jego majaków? Gdyby maczał w tym palce człowiek, wyłączając oczywiście wpływ na metafizyczną sferę? Istnieją na świecie rzadkie i diabelsko drogie specyfiki, które odpowiednio często dawkowane mogłyby wywołać podobne halucynacje… Czy ktoś dogląda twego jadła, Jaśnie Oświecony?
– Tak, Lucius, nadworny medyk dba o każdy posiłek.
– A czy ów uzdrowiciel nie opiekował się przypadkiem cesarzem Tiberiusem?
– Owszem, ale… nie, on nie mógłby… – zaperzył się Cyvril, spostrzegłszy, do czego zmierza południowiec. – To zaufany człowiek, jeden z nielicznych, którym powierzyłbym swoje życie.
– Pozory mylą, a prawda bywa brutalna – rzekł Jabril, starając się, żeby jego głos nie zabrzmiał oskarżycielsko.
– Cóż, najlepiej będzie w takim razie, jeżeli go dokładnie przesłuchamy.
– Jeśli użyczysz mi gardła jeszcze jednego nieszczęśnika, jestem gotów złamać umysł medyka i poznać jego zamiary – powiedział mag, ściskając rękojeść rytualnego sztyletu.
– Nie! – Donośny głos cesarzowej niemal wstrząsnął fundamentami sali tronowej. – Nie pozwolę zabić kolejnej osoby na moich oczach, aby ten prostak mógł praktykować swe czarnoksięskie sztuczki! To obraza odwiecznego prawa i porządku! Dziwię się, że tak łatwo przystajesz na każdą propozycję nieznajomego, Cyvrilu! Tak zachowuje się wielki i majestatyczny przywódca Acharatu?!
Jabril patrzył na Valerię z mieszaniną złości i zdziwienia. Jak ona mogła w ogóle wtrącać się w sprawy męża dzierżącego władzę absolutną? Podczas tej przemowy uderzyło go jednak coś innego, błahego na pierwszy rzut oka – całą jej biżuterię ozdabiały misternie oszlifowane lapisy. Ciemnoniebieski kolor przetykany białymi żyłkami wyróżniał się na tle złota i srebra. Niby nic nadzwyczajnego w przypadku nieprzyzwoicie bogatej arystokratki, ale naszyjniki i bransolety bardzo zafrasowały południowca.
Spojrzał to na cesarzową, to na Cyvrila, jeszcze raz na cesarzową i nagle jak grom z jasnego nieba nadeszło olśnienie. Jak mógł tego prędzej nie zauważyć?! Widocznie za bardzo skupił się na duchowym aspekcie wizji nawiedzających władcę, zupełnie ignorując zagrożenie istniejące na wyciągnięcie ręki. Czy była szansa, że się myli? Owszem, wpierw musiał uzyskać pewność, zanim powiadomi swego zleceniodawcę. Teraz naprawdę igrał z ogniem, który w oka mgnieniu potrafił zamienić się w szalejący pożar.
– Zamilcz, kobieto, bo inaczej każę cię wychłostać – warknął tymczasem Cyvril, przewiercając żonę srogim spojrzeniem. – Nie wtrącaj się w sprawy, o których nie masz pojęcia!
Valeria posłusznie usiadła na miejscu z miną małej obrażonej dziewczynki.
– Wybacz, panie, to chwilowo zły pomysł. Potrzebuję odpoczynku, aby nabrać sił do kolejnych wizyt w Podświecie – skłamał Jabril bez zająknięcia. – Pozwól, że się oddalę, by zregenerować umysł i ciało.
Cyvril miał bardzo niezadowoloną minę.
– Masz godzinę na odpoczynek – zarządził oschle. – Potem Lucius odpowie na twoje pytania.
Władca nachylił się ku żonie i zaczął coś mówić ściszonym głosem, a wnioskując po minie kobiety, nie było to nic miłego. Nagle Valeria jakby mimowolnie odwróciła głowę w stronę Jabrila. Ich spojrzenia spotkały się na chwilę i już wiedział, że ona jest świadoma, iż domyślił się prawdy.
– Twoje rzeczy przeniesiono do jednej z komnat gościnnych – mruknął ktoś z boku. – Chodź ze mną, panie.
Południowiec podziękował skinieniem głowy.
• • •
Do kwatery zaprowadził go zarządca pałacu, ale Jabril przez całą drogę nie zamienił z nim ani słowa, ponieważ błądził myślami wokół niebieskich lapisów. Przez chwilę przemknęła mu przez głowę myśl, aby nie brnąć dalej w śledztwo, bo zaistniała sytuacja stawała się coraz bardziej ryzykowna. Górę jednak wzięła jego nieustępliwa natura, która nie potrafiła zostawić ot tak raz rozpoczętego zadania.
Niewielka komnata była może trochę zagracona, ale za to całkiem przytulna i wygodna. Prócz podręcznej torby, gdzie trzymał rzeczy potrzebne do rytuałów, Jabril posiadał jeszcze worek z ubraniami, który złożono na środku izby. Zamknął pospiesznie drzwi i odczekał, aż odgłos kroków oddalającego się urzędnika zniknie w oddali. Wtedy dopadł swoich rzeczy i wyciągnął na wierzch starą księgę z pożółkłymi i poplamionymi stronnicami. Przerzucił kilka z nich, szukając odpowiedniego rozdziału, akapitu i wersetu. Przez dłuższy czas panowała cisza, przerywana jedynie szelestem papieru.
« 1 2 3 4 5 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Operacja „Wilczyca”
Jakub Wczasek

22 VI 2024

Eli przemknęła bezszelestnie i w przelocie chlasnęła młodego partyzanta. Hanys cofnął się, widząc jak pozbawiony futra stwór o wilczym pysku wyłonił się z ciemności i jednym szybkim uderzeniem szponiastej łapy zamienił szyję Maciusia w krwawą miazgę. Chłopak nie wydał najmniejszego dźwięku i z szeroko rozwartymi oczyma opadł na ściółkę.

więcej »
Ilustracja: Marcel Baron

Na ścieżce ku kosmicznemu Samhdi-Ra
Marcel Baron

11 V 2024

Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.

więcej »
Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Tam, gdzie kwitną jabłonie
— Marcin Dolata

Ranę zadałeś, ranę otrzymasz
— Marcin Dolata

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.