Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 17 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Tomasz Pacyński
‹Dziedzictwo (Mała brzydka dziewczynka)›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorTomasz Pacyński
TytułDziedzictwo (Mała brzydka dziewczynka)
OpisRocznik ′58. Informatyk w stanie spoczynku, obecnie początkujący redaktor i wydawca. Pisać zaczął po czterdziestce, z braku lepszego zajęcia, po stwierdzeniu, że coraz mniej czasu zostało na literackiego Nobla. Autor "Sherwood" (obecnie w księgarniach, fragmenty www.match.of.pl), powieści fantasy na motywach legendy Robin Hooda, opowiadań publikowanych w Srebrnym Globie, Fahrenheicie i wkrótce w Science-Fiction. Lubi Sapkowskiego, nie lubi Tolkiena.
Gatunekfantasy

Dziedzictwo (Mała brzydka dziewczynka)

Tomasz Pacyński
« 1 9 10 11

Tomasz Pacyński

Dziedzictwo (Mała brzydka dziewczynka)

Setnik zaprzeczył ruchem głowy.
– Nie spytam – odparł. – Wiem. Powiedziała mi, właśnie przed chwilą…
Armagh zamarł, zaskoczony. Spojrzał czujnie na żołnierza, przeniósł wzrok na dziewczynkę
– Czy ty…
To mała zaprzeczyła ruchem głowy. Nie, on nie. Ale on rozumie… Rozumie takich, jak my. Wie, kim jesteśmy, kim byliśmy.
– Elfy, krasnoludy, skrzaty – mruknął żołnierz. – Stare ludy, czy jak was tam zwał. Widać nie sami byliśmy na tym świecie. I nie sami jesteśmy… Powiedz, Armagh, czego chcecie? Pomsty na tych, co z dziedzictwa was wyzuli? Słusznej zapewne… Swego miejsca na tym świecie? Panowania nad nim?
– Na razie chcemy przetrwać…
Zamilkli. Mimo, iż najwyższy czas był ruszać, pozostali bez ruchu.
Jeszcze pozostały pytania. Pytania, które trzeba zadać od razu. Na które od razu trzeba poznać odpowiedź. Pytanie, które zrodziło się w myślach żołnierza. Pytanie, na które odpowiedź chciała usłyszeć dziewczynka. Nie chciała, musiała usłyszeć. Bo przecież już ją znała. Tak obcą. Tak ludzką.
– Ta jest pierwsza, prawda? – pytanie w końcu padło. Setnik patrzył w ziemię. Nie potrafił spojrzeć w twarz Armagha, nagle obcą i nieludzką. Niezrozumiałą.
– Te wcześniej to tylko… – setnik nie dokończył. Zrobił to Armagh.
– To tylko cena. Tylko środek do znalezienia tej prawdziwej.
Radość wspólnoty, radość końca samotności. Teraz ból, smutek z odnalezienia w sobie obcego pierwiastka. On jest mną, ja jestem nim. Tacy sami. Skażeni nieczystym pochodzeniem, po części ludzcy. Nic już nie jest takie, jak przedtem.
W kącikach głęboko osadzonych, brązowych oczu lśnią łzy. Pierwsze łzy. Głowa pochylona jakże ludzkim gestem.
– Ruszajmy – Wilfried przeciął rozgrywającą się bez słów scenę. – Przeprowadzę was przez bramę.
– Nie musisz – szepnął Armagh, przytłoczony myślami dziewczynki. Wilfried pokręcił głową.
– Muszę – odparł zdecydowanie. – Już chyba doszli do siebie, nie przepuszczą was. Będziesz musiał się przebić, będziecie musieli… Nie wątpię, uda się wam. Ale wiesz, ci, co stoją przy bramie, to wprawdzie straszne skurwysyny, ale to moi ludzie, jeszcze moi…
Popatrzył w stronę krużganka. Za balustrady wystawały książęce nogi. Z jednej spadła ciżma.
– Jeszcze moi. – dodał po chwili. – Ale już niedługo. Będę musiał poszukać nowej służby.
• • •
Leśny trakt, podkowy głucho uderzają o ziemię, ściętą pierwszym przymrozkiem. Mała brzydka dziewczynka, okutana derką, rozgląda się ciekawie. Wszystko jest nowe. Wszystko jest inne.
Nieprawda. Wszystko już było. To tylko powrót. Posiniaczona buzia rozjaśniła się uśmiechem. Wracają wspomnienia, wspomnienia, które były zawsze, nie obudzone, nieuświadomione. Długi łańcuch istnień, połączonych pamięcią. Tyle lat, myślał Armagh, ni to do siebie, ni to do swej towarzyszki. Tyle lat, odkąd uświadomił sobie swą odmienność. Odkąd pojął, kim jest. Kim po części jest. Odkąd zrozumiał samotność, przerażającą samotność w obcym świecie, wypełnionym obcymi istotami. Lata wypełnione poszukiwaniami. Lata wypełnione śmiercią i bólem. Ceną poszukiwań.
Twarz dziewczynki skurczyła się. Zabijałeś, by odnaleźć mnie?
Tak, zabijałem. To był jedyny sposób, by odnaleźć ciebie. Odnaleźć istotę podobną do mnie, do mnie samego. Tylko tu mogłem szukać, wśród tych, co swą odmiennością ściągają na siebie pomstę i nienawiść. To nie mogło zawieść.
Zabijałeś?!
Tak, zabijałem. Nie wszystkie były niewinne, bywały trucicielki i zwykłe złodziejki. To zresztą nieistotne. I tak były skazane, przez swą inność, obcość, odmienność, która nigdy nie jest tolerowana.
Po policzkach małej znów pociekły łzy.
To boli. To boli nawet wtedy, gdy śmierć pozwala uniknąć tortur, nieuniknionych tortur. Nigdy nie była sprawiedliwa.
To cena, siostrzyczko. Cena za ciebie. Za nas. Za wspólnotę. Za śmierć naszego ludu. Cena, którą wszyscy musieli zapłacić. Oni i ja.
Ja też. Płacę ją teraz. Nie jesteśmy tym, co nam się wydaje. Jesteśmy tacy, jak oni. Może tylko po części… Jesteśmy skażeni…
Z końskich nozdrzy unosiła się para. Podkowy stukają po zmarzniętym trakcie. Coraz gęstszy, coraz ciemniejszy świerkowy las.
Nie ma odpowiedzi, siostrzyczko. Nie ma jej teraz. Może kiedyś ją znajdziemy. Na razie musimy przetrwać, przeżyć w obcym świecie. I szukać dalej. Kimkolwiek byśmy nie byli, cokolwiek by na nas nie ciążyło. To nasze dziedzictwo.
• • •
Płomienie ogniska rozjaśniały krąg polany. Trzasnęła w płomieniach smolna głownia, sypnęła wznoszącymi się w mrok iskrami. Szumiały suche liście rozłożystego, wiekowego dębu.
Uśmiechnięta księżniczka spoglądała okrągłymi oczyma, usadzona wygodnie na stercie juków, pieczołowicie podparta. Spoglądała na małą, brzydką dziewczynkę, przytuloną do mrocznego mężczyzny, wpatrującego się w ogień głęboko osadzonymi oczyma pod nawisem ciężkich brwi.
Księżniczka nie wiedziała, o czym śni mała dziewczynka. Nie wiedziała, jakie myśli krążą w głowie milczącego mężczyzny.
Nie wiedziała. Była tylko szmacianą laleczką z wymalowanym węglem uśmiechem.
Warszawa, 09.07.2000 – 11.07.2000
koniec
« 1 9 10 11
1 kwietnia 2001

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Na ścieżce ku kosmicznemu Samhdi-Ra
Marcel Baron

11 V 2024

Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.

więcej »
Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Czasozabijacz
— Jakub Gałka

Dziadek zawodowiec
— Artur Chruściel

Chodzące trupy
— Eryk Remiezowicz

Kontrasty
— Eryk Remiezowicz

Słowo dla narodu
— Jacek Dukaj

Si vi pacem, para bellum
— Janusz A. Urbanowicz

Jak ubić debiutanta
— Grzegorz Wiśniewski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.