Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 18 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Paweł Ciećwierz
‹Koszta własne›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorPaweł Ciećwierz
TytułKoszta własne
OpisAutor pisze o sobie:
Urodzony w roku 1978 na Śląsku. Doktor literaturoznawstwa, nauczyciel, autor kulturowo-wampirycznego eseju pt „Synowie Kaina, córy Lilith”, zbioru opowiadań „Nekrofikcje” oraz wielu innych tekstów publikowanych w antologiach i czasopismach. Buddysta, anarchista, kolekcjoner wrażeń. Bez żony, dzieci, prawa jazdy i planów na przyszłość. Szczęśliwy.
Gatunekkryminał, urban fantasy

Koszta własne

Paweł Ciećwierz
« 1 2 3 4 9 »

Paweł Ciećwierz

Koszta własne

Wiedziałem, gdzie jestem, jeszcze zanim rozkleiłem sine powieki. Łeb bolał mnie tak, jakby się po nim przejechał autobus gliniarzy, co w sumie nie było wcale dalekie od prawdy. Wokół śmierdziało zgnilizną, powietrze było tak wilgotne, że ubrania lepiły się do ciała. To miękkie i zagrzybione coś, do czego przylepił się mój policzek, to chyba materac.
– Witaj, słodki książę – wydźwięk tych słów został zepsuty faktem, że wypowiedział je mały, żylasty Cygan o aparycji charta, której zresztą zawdzięczał swoją ksywę.
– Cześć, Pies – mruknąłem. Blask kołyszącej się na kablu żarówki wypalał mi poobijaną czaszkę od środka. Po paru sekundach mrużenia oczu i jęków udało się odzyskać wzrok oraz pamięć. Ani to, co zobaczyłem, ani to, co sobie przypomniałem, nie poprawiło mi jednak nastroju.
– Sjema, sjema – odpowiedział z tym ich specyficznym akcentem, błyskając w uśmiechu złotymi zębami. Pies stanowił bowiem niepoprawne politycznie ucieleśnienie wszelkich krzywdzących i rasistowskich stereotypów na temat swojej rasy. Kłamliwy, agresywny cwaniak, który sprzedałby cię za używane PlayStation. Z naciskiem na „agresywny” i „sprzedał”.
– Przenieśliśmy twoje zwłoki na metę, bo Pan Ice kazał cię skitrać przed gliniarzami, słodki książę – wyjaśnił Pies.
Pan Ice był nowym właścicielem Psychocandy. Ze starym stało się podobno coś bardzo złego. Myślałem, że po takiej rozróbie przed wejściem ze mną stanie się to samo i powiedziałem o tym cygańskiemu bandycie.
– Coś ty, słodki książę. Nikt nie miałby serca cię skrzywdzić. Dokonałeś czegoś wielkiego.
– Spierdoliłem akcję przez dziewczynę?
– Jaką dziewczynę? – Pies podrapał się po ulizanej żelem fryzurze. – Aha, artystkę? To akurat było głupie. Ale potem udało ci się dać tam walkę roku. Kamery przed wejściem złapały wszystko. Będziesz gwiazdą na YouTube. Wiesz, jaka to reklama dla knajpy? Pan Ice lubi być w centrum uwagi. Dlatego jesteś tu, a nie gnieciesz się w bagażniku w drodze do lasu. W bagażniku jest naprawdę niewygodnie.
– Ciągle mam wrażenie, że dałoby się to zrobić bardziej dyskretnie – włączyła się do rozmowy dziewczyna siedząca na stosie starych książek w najdalszym kącie pokoju. Cały dom wyglądał jak mieszkanie babci, które umarło zamiast niej. A tę małą już skądś kojarzyłem.
– Niech zgadnę – sapnąłem zrezygnowany przez rozbite wargi. Pies dostarczył mi środki przeciwbólowe obficie popite winem, bo alkohol i prochy były tu zawsze. – Ty właśnie jesteś DJ Sin.
Ten degenerat, Spooner, zapomniał wspomnieć, że płaci za napierdalanie kobiety. Przyjrzałem się jej dokładniej, a ona wyciągnęła w moim kierunku środkowy palec. Nie byle jakiej kobiety.
Była niespełna trzydziestoletnią mulatką ubraną w szerokie dżinsy i odkrywającą płaski brzuch namiastkę podkoszulka z medytacyjnym symbolem Om na niewielkich, sterczących piersiach. Włosy nad lewym uchem miała wygolone – z drugiej opadały na oko, więc bez przerwy je odgarniała, odsłaniając zdumiewająco migdałowe źrenice w nieco pyzatej i zarozumiałej twarzy. Do tego księżycowo-sportowe buty, które przywodziły na myśl młodzieżowe komedie z lat osiemdziesiątych. Odzyskałem przytomność zaledwie parę minut temu, ale z jej miny wnosiłem, że już udało mi się powiedzieć coś głupiego. Chyba wzmianka, że byłem jednym z wynajętych oprychów, nie zaskarbiła mi jej sympatii. Trudno. Wziąłem to na klatę. Bywało, że panny na mój widok reagowały dużo gorzej.
W zatęchłym powietrzu pojawiła się nuta, która natychmiast poprawiła mi nastrój i sprawiła, że rozejrzałem się baczniej po otoczeniu. Pies, nawet nie udając, że się o mnie martwi, zrobił to samo. Didżejka wydmuchnęła chmurę słodkawego dymu. Miała nerwy, żeby jarać w takiej chwili.
– Daj trochę – poprosiłem.
– Wal się – odpowiedziała. – Nie palę z ludźmi, którzy chcieli mnie zabić.
– Z tego, co widziałem – wtrącił się Pies – to on ci chyba raczej uratował tyłek, no nie?
– Uratował, ale najpierw wziął kasę za to, żeby mi zrobić krzywdę.
– Bo nie miałem pojęcia, że DJ Sin jest dziewczyną. Myślałem, że mam obić ryja jakiemuś gościowi.
– Nie zrobiłeś tego, bo jestem kobietą? Wiesz, co to znaczy? Jesteś bandytą, a w dodatku szowinistą.
– Niezła jest, nie? – mruknął do mnie Pies. – Przebywasz z nią parę chwil i nagle przestajesz się dziwić temu, że ktoś chce ją sprzątnąć.
– Spooner mówił tylko o biciu. Muszę chyba pogadać z tym sukinsynem. Albo nie – wzruszyłem ramionami. – W sumie to wcale nie jest moja sprawa. Niepotrzebnie się wtrąciłem. Dostałem po ryju, wszystko mnie boli i teraz tego żałuję. Zostawiam was i jadę do siebie. Muszę się wykąpać.
– Tak najłatwiej, co? – dogadała didżejka. – Po prostu umyć od wszystkiego ręce i zostawić mnie z tym samą.
– Mogłabyś się w końcu, kurwa, zdecydować, o co ci właściwie chodzi – zaproponowałem, a Pies przytaknął.
– W interesie Pana Ice`a byłoby też, żebyś nam powiedziała, kto ma do ciebie problem. Do zadymy doszło pod naszą knajpą.
Ilustracja: <a href='mailto:rafal.wokacz@gmail.com'>Rafał Wokacz</a>
Ilustracja: Rafał Wokacz
Dziewczyna westchnęła ciężko i zmierzwiła hiphopową grzywę.
– Nie mam pojęcia, kto chce mnie sprzątnąć. Takich rzeczy się chyba zwykle nie wie, prawda? Mój narzeczony znajdzie sposób, żeby się tego dowiedzieć.
– To ty masz narzeczonego? – spytałem zdziwiony. Pies pokiwał ze współczuciem głową.
– On chyba dużo jara? – zapytał.
– A co? – zaperzyła się. – Inaczej by ze mną nie wytrzymał?
Razem z Psem zgodnie potwierdziliśmy.
Jedynym sposobem na dotarcie do zleceniodawcy zamachu (pod warunkiem, że w ogóle będziemy chcieli drążyć ten temat, zamiast po prostu uciec i schować się, gdzie kto może) była teraz rozmowa ze Spoonerem. Wspomniałem o tym niechętnie, Pies też pozostawał sceptyczny.
– Cała sprawa śmierdzi na kilometr – tłumaczył didżejce. – Ktoś płaci, żeby cię pobić. Wynajmuje do tego celu przegranego (bez urazy, stary) emerytowanego fightera. Potem decyduje się na coś poważniejszego i zleca morderstwo korporacyjnym oprychom. To się wszystko trochę nie trzyma kupy, no nie? Tego typu zlecenia załatwia się po cichu, jednorazowo, z zawodowcami. Bez pośredników i bez pierdolenia na prawo i lewo. Ktoś tu odwalił amatorszczyznę.
– Zgoda – odpowiedziałem – ale amatorszczyznę za sporą kasę. A za takie pieniądze można sobie kupić wszystko, również doświadczenie. Im więcej czasu im damy, tym mniejsze masz szanse na wyjście z tego cało.
Dziewczyna zadrżała i objęła się ramionami, tracąc na pewności. Dało mi to trochę satysfakcji.
– Pomożesz? – zapytała, wpatrując się we mnie swoimi oczyma koloru migdałów. Wyglądała teraz jak mała dziewczynka.
– Stara sztuczka – oznajmiłem z krzywym uśmiechem Petera Marlowe`a.
– Może i stara – zgodziła się – ale zawsze działa.
Teraz już oboje zdawaliśmy sobie sprawę, że siedzimy w tym razem. Czy mi się to podoba, czy nie, po prostu nie potrafię odmawiać pięknym kobietom. Każdy dobiera środki na miarę własnej desperacji.
– W sumie możemy pogadać z Łychą, to nic złego. Przy okazji, mówią na mnie Momo – mruknąłem, podając jej rękę.
Wiele razy wracałem myślami do naszej rozmowy. Ostatniej chwili, kiedy mogłem wyjść z tego cało. Potem, jak zawsze, zrobiło się za późno.
• • •
« 1 2 3 4 9 »

Komentarze

« 1 2 3
26 VI 2012   10:27:40

M. S. - z pełną odpowiedzialnością powiem, że moim zdaniem to jest świetne opowiadanie. Znam osoby, które podobnie jak Ty uznałyby, że to literatura ściekowa - de gustibus.

Chcę natomiast zwrócić uwagę, że swoimi wypowiedziami zrobiłeś Pawłowi niezłą reklamę, bo każda ożywiona dyskusja pod tekstem podnosi oglądalność :) Dziękujemy za zaangażowanie!

26 VI 2012   11:44:33

@Ignite
To niech się autor cieszy.
Mówisz, że opowiadanie jest świetne, a możesz zdradzić dlaczego ?

Natomiast głównym celem mojego komentarza jest zwrócenie uwagi na rzecz inna, której to opowiadanie jest tylko i wyłącznie przykładem. Im więcej osób to przeczyta tym może więcej się nad tym zastanowi.
Nadal nie rozumiem dlaczego łatwiej jest wymyślać argumenty, a nie prosto oznaczyć tekst jakąś prostą regułką, że zawiera treści nieodpowiednie i w przyszłości zwrócić na to uwagę. Czy naprawdę jest to taki duży koszt.

@Ceri
Trylogia Sienkiewicza, akurat jest pięknym zbiorem dobrych plastycznych opisów walki. Może warto z niej trochę zaczerpnąć.

26 VI 2012   12:41:39

@M.S.
Problem w tym, że każdy utwór literacki kierowany do osoby dorosłej może potencjalnie zawierać "treści nieodpowiednie". Dla jednej osoby "nieodpowiednie" będą wulgaryzmy, dla kogo innego seks, dla kogo innego przemoc. To po prostu nie są utwory adresowane do dzieci - żaden z nich. Tak, jak nie jest do dzieci adresowany dziennik w TV, film dla dorosłych czy wiele artykułów w prasie opiniotwórczej.

26 VI 2012   13:10:07

Tylko, że wasz portal nie jest nigdzie określony jako portal dla dorosłych. Bo musiałby wtedy mieć odpowiednie ostrzeżenie. Co więcej wszystkie wsze treści są ogólnodostępne. Dodatkowo macie dział przeznaczony dla dzieci. Więc takie materiały mogą być wyświetlone przez dzieci szukające materiałów dla siebie.
A brutalne filmy są puszczane po pewnych godzinach. Nawet w dziennikach przed drastycznymi materiałami najczęściej jest ostrzeżenie.

Dlatego warto oznaczyć dane opowiadanie jako "Dla dorosłych". Zrobić to w porozumieniu z autorem pytając jaką grupę odbiorców swego tekstu widzi. Niech rodzice decydują czy pozwolą czytać taki tekst, ale pomóżcie im w tym.

26 VI 2012   14:48:39

Powtórzę za Mbw: Nowa Fantastyka i inne pisma literackie (jeszcze?) nie są sprzedawane spod lady za okazaniem dowodu osobistego. Podobnie Esensja nie zawiera treści prawnie wymagających ostrzeżeń.
Rodzicom pomagamy: dla dzieci jest Mała Esensja.

Czytelników, którzy rzucą się teraz na opowiadanie z nadzieją na masę flaków i perwersji naprawdę bardzo przepraszam za rozczarowanie. Może następnym razem Paweł bardziej się postara.

29 VI 2012   00:03:33

Ok, Cranberry. Będzie więcej. Podoba mi się określenie "literatura ściekowa". Kto wie, może udało się przypadkiem skrzywić psychikę jakiegoś dziecka?
Co do scen walk - założyłem, że bohater powinien być parterowcem, zapaśnikiem i tak to jest napisane. Ocena warsztatu to oczywiście rzecz gustu. Co do Sienkiewicza, z całym szacunkiem, nudzi mnie. Nawet w scenach walk.
Fajna dyskusja. Autor się cieszy. Dziękuję Wszystkim.

29 VI 2012   14:34:49

@Paweł Ciećwierz
"Co do scen walk - założyłem, że bohater powinien być parterowcem, zapaśnikiem i tak to jest napisane."

Może nawet skakać po czubkach drzew, ale to trzeba odpowiednio napisać.
Pierwszą rzecz to gubisz rytm opisu walki wprowadzając przemyślenia bohatera. Tutaj adrenalina, przeciwnik atakuje, a bohater wpada w przemyślenia na co on w tej walce nie ma czasu.
Dwa to użyte słownictwo co czytelnikowi mówią sformułowania:
"Złapałem jego głowę w tajski klincz"
"Unieruchomiłem mu rękę w dźwigni skrętnej"
Dokładnie nic. Takie rzeczy należy opisywać. Ja jako czytelnik chcę wiedzieć co się dzieje, wyobrazić to sobie. Tutaj właśnie tego brakuje.

Pomimo tego, że Sienkiewicz cię nudzi przeczytaj chociażby pojedynek Wołodyjowskiego z Bohunem i zrozumiesz o czym tutaj piszę.

30 VI 2012   03:23:13

Sienkiewicza czytałem. Nie moja bajka. Podczas walki można wbrew pozorom sporo zauważyć a wyjaśnianie podstawowych technik popsułoby dynamikę tekstu. Podsumowując: mój tekst to nie Twoja bajka i tyle. Pozdrawiam.

30 VI 2012   11:22:34

@Paweł Ciećwierz

"wyjaśnianie podstawowych technik popsułoby dynamikę tekstu."

A podstawowych dla kogo? Zakładasz, że że każdy czytelnik twojego tekstu zna się na MMA lub BJJ ?
Dobrze skonstruowany opis dałby czytelnikowi, który nie ma pojęcia o sportach walki obraz sytuacji. Natomiast dla tych co się znają sami by nazwali sobie tą technikę. Byłoby popatrz on zastosował "tajski klincz".

To właśnie taka subtelna różnica pomiędzy dobrym a twoim opisem walki.

"Podsumowując: mój tekst to nie Twoja bajka i tyle."

Jak najbardziej moja. Tyle że niespecjalnie udana.

30 VI 2012   13:24:08

Uwielbiam to przekomiczne przeświadczenie, że dobry kawałek prozy powinien być zrozumiały dla każdego lub większości przynajmniej.

« 1 2 3

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Na ścieżce ku kosmicznemu Samhdi-Ra
Marcel Baron

11 V 2024

Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.

więcej »
Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Blues Roberta Johnsona
— Paweł Ciećwierz

Groteska polityczna
— Miłosz Cybowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.