Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 14 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Antoni Nowakowski
‹Listy kochanków›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorAntoni Nowakowski
TytułListy kochanków
OpisAutor pisze o sobie:
prawnik i politolog, piszący opowiadania i nowele, głównie o tematyce fantastycznej. Ceni fantastykę, ale także historyczną literaturę marynistyczną, faworyzując książki Frederica Maryatta i niektóre pozycje napisane przez Cecila Scotta Forestera. Swoje teksty publikował na ogólnodostępnych portalach internetowych. Ulubiona książka – „Rok 1984” George’a Orwellla, opowiadanie – „Kłopoty to moja specjalność” Raymonda Chandlera, a film to „Bez przebaczenia” Clinta Eastwooda.
Gatunekhistoryczna

Listy kochanków

« 1 2 3 4 5 9 »

Antoni Nowakowski

Listy kochanków

Ilustracja: <a href='mailto:zygi1989@gmail.com'>Łukasz Zygmunt</a>
Ilustracja: Łukasz Zygmunt
Zastawił ostatni cenny przedmiot, będący w jego posiadaniu – pierścionek zmarłej matki, choć przysięgał sobie, że nigdy tego nie uczyni. Starczyło na kupno kilku miedzianych żetonów. Postawił wszystko na pojedynczy numer. I wygrał. A potem miał szczęśliwą passę w faraonie. Wychodząc z sali, cały zlany potem, czuł w wewnętrznej kieszeni kamizeli przyjemny ucisk sporego zwitka pięciofuntowych banknotów – dla Fostera małej fortuny.
W przejściu spotkał znajomego, Francisa Smitha, młodego poborcę podatkowego. Smith, dowiedziawszy się, że Foster para się dziennikarstwem, poprosił go kiedyś o pomoc w napisaniu kilku listów do córki jakiegoś drobnego właściciela ziemskiego. Urzędnik skarbowy szukał kandydatki na żonę. Człowiek o tak pospolitym nazwisku i zajęciu musiał się czymś wykazać, żeby zainteresować swoją osobą córkę, jakby nie było, dziedzica.
Foster wypytał dokładnie Smitha o charakter ich stosunków. Napisał kilka listów. Francis oniemiał, czytając je. Hojnie sypnął wtedy szylingami. Taką samą prośbę powtórzył w klubie. Znajomość się rozwijała, lecz, jak wyjaśnił młody poborca, należało ją utrwalać.
Foster pociągnął łyk chłodnego piwa. Smakowało wybornie. Doszedł do wniosku, że życie jednak jest piękne.
Powrócił do wspomnień wczorajszego wieczoru.
Na stoliku przy wyjściu napisał od ręki sześć kolejnych listów, czułych, oszczędnych w stylu, a jednak pulsujących wyrazistą nutą miłości. Leżała tam ryza papieru, kałamarz i dobre, indycze pióra. Często z nich korzystano, sporządzając weksle i potwierdzenie zobowiązań finansowych w przypadku przegranej. Kartki papieru wypełniły zwierzenia, opisy stanu uczuć, wyrażających radość z powodu możliwości spotykania się z córką pana niewielkiej posiadłości, zachwyt nad jej charakterem i pięknem postaci. Fostera ogarnęło podniecenie wygraną i odmianą losu – i przypływ literackiego natchnienia. Piegowata, nijaka twarz młodego Smitha pałała wzruszeniem, kiedy czytał listy Fostera.
Bez słowa uścisnął mu mocno dłoń. Dwa kolejne banknoty, wyjątkowo znaczna zapłata, trafiły do wewnętrznej kieszeni wierzchniego okrycia. Foster nie zastanawiał się, skąd Francis ma pieniądze. Sądził, że młody poborca w porywie zadowolenia pozbył się karcianej wygranej.
Porucznik marynarki wojennej i dwóch młodych midszypmenów, kandydatów na oficerów, zajęli sąsiedni stolik. Chuda dziewczynina w lichej sukience, z burzą niesfornie układających się włosów, natychmiast do nich podeszła.
– Mamy całkiem niedawno wyciągnięte z kopca kartofelki, sir – mówiła z przejęciem. – Dobre kotleciki siekane. Naprawdę dobre, świeże mięso, sir. Polejemy wszystko sosikiem z masełka, sir. Nałoży się sporo drobno pociętego, cebulowego szczypiorku, sir. Trochę go jeszcze zostało. Lepiej smakuje od czosnkowego. Do tego świeżo gotowana, dobrze przechowywana kapusta. Będzie smakować, sir. Wszystko dla chłopaków z marynarki wojennej, sir.
Wielkie oczy w chudej twarzy z uwielbieniem wpatrywały się w opaloną twarz młodego porucznika. Jego policzek przecinała dobrze już wygojona szrama, może blizna po ciosie kordem, a może tylko ślad po niespodziewanym zetknięciu z nagle zwolnioną talią okrętową.
Oficer z zadowoleniem pokiwał głową.
– Przypalisz w końcu to cygaro? – Foster pociągnął następny łyk piwa. Smak guinnessa i tytoniowego dymu stanowiłby doskonałe ukoronowanie sutego posiłku, pierwszego od kilku dni.
– Poczekaj se pan chwilkę – gburowato odpowiedziała służąca. – Oni strzegą nas przed Bonapartusiem.
Wiotka ręka wyciągnęła się w stronę trzech młodych mężczyzn.
– Dzięki nim – w głosie dziewczyny zabrzmiało uniesienie – Bonapartuś nie ustawi gilotynki przed pałacem Buckingham i nie skróci dobrego króla Jerzego o głowę. Oby Bóg błogosławił królowi i admirałowi Nelsonowi. Chłopaki z marynarki pod wodzą sir Horatia dadzą se radę z Francuzikami, bądź pan tego pewny. Musisz pan się wstrzymać z paleniem, oni mają pierwszeństwo.
Nie czekając na odpowiedź, pobiegła w stronę kuchni.
Foster wzruszył ramionami. Wyglądało na to, że będzie musiał sam pofatygować się tam, gdzie udała się obsługująca gości dziewczyna.
Nie czuł gniewu, tylko zadowolenie. Frazesu o gilotynie przed królewską siedzibą, wypowiedzianego z przejęciem przez służącą, użył w jednym z artykułów w „Naval Chronicle”. Wyglądało na to, że wszyscy zaczynają się nim posługiwać.
Powoli dopił resztę piwa.
Uśmiechnął się sam do siebie. Coś mu jeszcze przyszło do głowy.
Dawno nie odwiedzał gmachu Admiralicji. Dostawał lichutką pensyjkę z „Naval Chronicle” za solenne opisywanie zwycięskich starć z francuskimi okrętami korsarskimi, polującymi na statki handlowe, i pompatyczne sprawozdania z zawinięcia do portu konwojów Kompanii Wschodnioindyjskiej. Czasami wpadał mu do kieszeni niezły grosz za zredagowanie obwieszczenia, odezwy, opisu znaczniejszego starcia fregat i korwet. Gazeta drukowała raporty kapitanów, lecz czytelnicy woleli bardziej udramatyzowane, pełne życia dziennikarskie relacje.
Kilku urzędnikom pomógł w napisaniu listów do kobiet ich życia, a oni być może poproszą o sporządzenie następnych. Nie powinien zaniedbywać źródła niewielkich, lecz stałych dochodów. Mógł przecież otrzymać nowe zlecenie.
Foster doszedł do wniosku, że paleniem cygara może się rozkoszować po drodze, a mała przechadzka całkiem dobrze mu zrobi.
Raźno ruszył w stronę budynku przy ulicy Whitehall.
Nadal przepełniała go radość. Teraz, kiedy los się nagle odmienił, będzie mógł wieczorami usiąść do pisania powieści o wojnie Dwóch Róż. W końcu kupi porządne, grube świece. Oczy przestaną łzawić, zmęczone nikłym płomykiem nędznej łojówki. Będzie mógł skupić się tylko na tekście.
Najbardziej cieszyła Fostera myśl, że funduszów wystarczy na długo. Praca przy ukochanym utworze powinna teraz pójść sprawnie.
• • •
– Ilu ludzi będzie wiedzieć wszystko? – Jarvis z namysłem podrapał się po brodzie.
– Nie więcej niż pięciu, co najwyżej sześciu, sir – bez wahania odpowiedział Barrow. – Nas dwóch. Finch, bo on będzie na nowo pisał listy. Oczywiście człowiek układający ich treść. W sumie cztery osoby. Zakładam jednak, że może będziemy musieli poszukać nowego literata, jeżeli próby pierwszego okażą się niezadowalające. Dopuszczam możliwość dwukrotnej wymiany, potem będziemy musieli zrezygnować, bo krąg wtajemniczonych za bardzo się rozszerzy.
Admirał St. Vincent z roztargnieniem pokiwał głową. Widać było, że jego umysł systematycznie przetrawia wszystko to, co podczas długiej rozmowy wyłożył sekretarz Admiralicji. Chciał poznać więcej szczegółów, odkładając chwilę podjęcia decyzji.
– Chyba jednak więcej. – Jarvis chrząknął. – Ktoś musi przejmować te bajdurzenia dwojga kochanków, nadal traktujących się jak Romeo i Julia, usuwać pieczęcie, lakować nowe listy, ekspediować.
– Nie, sir – sekretarz pokręcił głową – ci ludzie nic nie będą wiedzieć. My i tak czytamy listy Nelsona, o czym kiedyś już wspomniałem, sir, choć do tej pory nie czytaliśmy listów lady Hamilton. – Zmrużył oczy. – Chodzi o sprawy bezpieczeństwa. Admirał Nelson sporo pisze o swoich planach, posunięciach, przemyśleniach. Chciałem wiedzieć czy nie za dużo, bo kobiety często bywają gadatliwe, a domyślamy się obecności kilku agentów korsykańskiego tyrana w otoczeniu kochanki admirała. Lecz Nelson nigdy nie przekracza w tych sprawach pewnej granicy, podobnie jak lady Hamilton. Jej listy czytamy od niedawna. Zaczęliśmy tak czynić dopiero wtedy, kiedy pojawił się ten Fitzpatrick, a admirał Nelson zaczął się skarżyć na obojętność kobiety swojego życia.
– Fitzpatrick to goguś i bawidamek – sapnął Jarvis. – Damski pieszczoch. Mydłek. Oczywiście z gwardii irlandzkiej, nie mogło być inaczej. Rude włosy, niebieskie oczy, usta pełne gadaniny o miłości.
– Ludzie zajmujący się sprawami, powiedzmy, pomocniczymi – ciągnął spokojnie Barrow – będą sądzić, że kontynuujemy dawną działalność. Tylko Finch i człowiek układający od nowa listy będą znali prawdę.
Musiał także odnieść się do wcześniejszych słów lorda St. Vincent. Były niesprawiedliwe, a nawet niebezpieczne. Barrow sądził, że Jarvis zdaje sobie z tego sprawę. Po prostu admirał dał upust przepełniającej go irytacji.
– Fitzpatrick to lojalny poddany króla, gotowy oddać za niego życie w walce – stwierdził z naciskiem. – Szczery Brytyjczyk. Bardzo inteligentny człowiek. Zna na pamięć wiele sonetów Szekspira. Interesuje się sztuką malarską, zbiera obrazy. Jest znawcą teatru. Zwykły bawidamek nigdy nie zainteresowałby lady Hamilton.
« 1 2 3 4 5 9 »

Komentarze

16 XII 2012   14:50:42

Świetne opowiadanie, chyba najlepsze tegoroczne opowiadanie publikowane w „Esensji”. Zadziwiająco odmienna tematyka, sensacyjno – historyczna, konsekwentnie utrzymana w konwencji thrillera. Bardzo ciekawy pomysł pokazania „drugiego dnia” historii, i kulisów, oczywiście wymyślonych, zwycięstwa Anglików pod Trafalgarem. Bardzo dobre wykonanie – zwarte, oszczędne, wciągające, z ciekawie zarysowanymi pełnokrwistymi postaciami bohaterów. Po prostu – kawałek literatury… Kapitalna stylizacja języka. Przy okazji jest to świetny materiał, zarówno na scenariusz filmowy jak i na rozwinięcie w powieść. Wielkie brawa dla autora. Fantastyczny tekst. Ciekawe, jak autor poradziłby sobie z inną tematyką. Chętnie przeczytałbym jego kolejne opowiadanie w „Esensji”.

04 III 2014   22:37:42

Olsztyn - zapewniam Cię, że autor świetnie sobie radzi chyba z każdą tematyką ;)
Powinieneś przeczytać "Przesłonę".

05 III 2014   06:51:49

Miło, Anet, ze pamiętasz „Przesłonę” - długi tekst o Geoffreyu Banksie, Jonathanie Pryde, Adrienie Savigny, Elmerze Grancie i jego psie Rufusie, a także kilku innych bohaterach, dziejący się wiele lat po ustąpieniu Wielkiego Zimna, zwanego tez Wielkim Chłodem. Ale ten tekst nie został opublikowany w „Esensji”, tylko na innym portalu - bez kwalifikacji tekstów - i Olszyn mógł, tak po prostu, na niego nie trafić…
Ale może teraz trafi, chociaż to wątpliwe.
Pozdrawiam.
A.N
PS. W esensyjnych „Listach kochanków” - tekst poszerzony o jeden rozdział został opublikowany na innym portalu, a tekst pelny, z jeszcze jednym rozdziałem, pd dawna chodzącym mi po głowie, ukazał się w magazynie sieciowym wydawanym przez ten portal - nieodmiennie bardzo podoba mi się ilustracja Łukasza Zygmunta, przedstawiająca Nelsona i lady Hamilton. Coś w niej naprawdę jest…


10 III 2014   16:59:41

Świetne opowiadanie,kapitalnie oddane szczegóły,bardzo dobry klimat.Podziwiam inwencję autora.

11 III 2014   07:13:29

Longinusie, tak się złożyło, ze interesowałem się tą tematyką, a pomysł zrodził się w taki dość oczywisty sposób. Jednak sporo jeszcze posprawdzałem, pisząc „Listy kochanków”, choć sporo już wiedziałem. Miło, ze ta jednak nietypowa tematyka znalazła nowego odbiorcę.
Dzięki za przeczytanie i wysoką ocenę. Istnieje wersja rozwinięta „Listów kochanków”, publikowana gdzie indziej. Łatwo ja znaleźć.
Pozdrawiam.
A.N

07 I 2018   23:58:49

W 1805 Finlandia nie należała do Rosji.

19 I 2018   20:17:13

W dużej części jednak tak, co było spowodowane stałym naporem Rosji i przyłączaniem kolejnych obszarów, będących wtedy we władaniu Szwecji.
A jak znajdujesz opowiadanie?

13 VII 2018   10:19:10

No i nie doczekałem się oceny tekstu... Szkoda.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Na ścieżce ku kosmicznemu Samhdi-Ra
Marcel Baron

11 V 2024

Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.

więcej »
Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Czerwona poświata
— Antoni Nowakowski

Przeistoczenie
— Antoni Nowakowski

Operacja „Koziorożec”
— Antoni Nowakowski

Brama – opowieść o Aaronie Wintersie
— Antoni Nowakowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.