Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 18 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Bożena Chojnacka
‹Izumi›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorBożena Chojnacka
TytułIzumi
OpisAutorka pisze o sobie:
Rocznik ’86 – przyszła na świat w cieniu radioaktywnej chmury, na razie jednak nie odkryła żadnych supermocy i musi wieść życie zwykłej śmiertelniczki. Wieczna studentka, fanka kawy, ogórków kiszonych i dobrej literatury.
GatunekSF

Izumi

« 1 2 3 4
Izumi skuliła się jeszcze bardziej, jakby chciała zapaść się w miękkie poduszki sofy i zniknąć.
– Chcę opowiedzieć ci o nagłej śmierci – powiedział cień głębokim, potężnym głosem, od którego zadrżało powietrze w całym pokoju. – Czy wiesz, jak cierpi dusza wyrwana nagle z ciała? Nie wiesz, nie potrafisz sobie tego nawet wyobrazić. Nikt nie potrafi. To gorsze niż ból narodzin, gdy dziecko zostaje wyrwane z bezpiecznego łona matki…
– Mam tego dosyć! – krzyknęła zirytowana Izumi wstając z sofy. Nagle przeszła jej cała senność. – Nie wiem, o co chodzi, rozumiesz? Nie mam pojęcia, o czym mówisz. Powiedziałam ci już, że robiliśmy to, co musieliśmy zrobić. Szybko i skutecznie. Zaplanowaliśmy to tak, że prawie wszyscy ludzie zginęli w jednej chwili. Większość nawet się nie zorientowała, część cierpiała tylko przez kilka sekund. Wszystko zostało obliczone i dokładnie przygotowane, a teraz ty opowiadasz mi coś o wyrywaniu z ciała matki i cierpieniu duszy! Nie wiem, o co ci chodzi. Muszę iść spać.
– Czy wiesz – cień mówił dalej, niezrażony jej wybuchem – że kiedy giną miliony, nie ma komu pamiętać o pojedynczych ludziach? A kiedy giną wszyscy ludzie, nie ma nawet komu pamiętać o milionach?
– Zostaw mnie. Idź sobie, mam już dosyć tego wszystkiego – Izumi znowu skuliła się na sofie zasłaniając uszy rękami.
– Izumi, Izumii… – Cień rozlał się już na wszystkie ściany, zasłonił sufit, spłynął nawet na okna, przysłaniając różowo-złoty świt. – Zastanawiałaś się kiedykolwiek, kto będzie pamiętał o tobie, kiedy twoje mechaniczne serce przestanie bić? Nigdy o tym nie myślałaś, prawda? To są problemy, które nie powinny zaprzątać ślicznej główki. Luksusowa zabawka nie myśli o takich rzeczach w wolnych chwilach, prawda? To byłaby strata energii.
– Odejdź, odejdź, odejdź… – powtarzała Izumi jak zaklęta, próbując zagłuszyć słowa mężczyzny.
– Nie martw się, już odchodzę i więcej nie przyjdę. Mogę ci to obiecać.
Izumi odczekała chwilę i uniosła głowę. Cień mężczyzny zniknął. Podeszła do telefonu i musnęła blat.
– Słucham? – zapytał kobiecy głos.
– Serwis.
Chwila prawie idealnej ciszy, zakłóconej tylko delikatnym szumem. Izumi czekała niecierpliwie na połączenie. W końcu usłyszała męski głos.
– Serwis, słucham?
– Izumi 45789. Chciałabym umówić się na przegląd. Jak najszybciej.
– Najbliższy wolny termin mamy dziś na dziewiętnastą. Odpowiada pani?
– Tak – odpowiedziała Izumi i rozłączyła się.
Czuła ulgę. Wyjaśnienie było proste, straszne, ale proste – to z nią było coś nie tak. Serwis – połączenie lekarza, mechanika i psychologa – on jej pomoże, znajdzie usterkę, dokona naprawy, nawet jeśli to będzie kosztowne. Izumi nie bała się bólu i miała wystarczająco dużo pieniędzy, żeby zapłacić za gruntowną renowację. Starczyłoby nawet na nowe serce albo skomplikowaną operację mózgu, gdyby to było konieczne.
Tak myślała siedząc w fotelu. Zasnęła znowu, jednak po kilku minutach obudził ją narastający szum – metaliczne żagle po raz kolejny budziły się do życia. Słońce kryło się jeszcze za budynkami, ale na balkonie rozkwitał już mały pąk. Izumi podeszła bliżej. Zazwyczaj o tej porze była w drodze do pracy i nie mogła dokładnie obejrzeć całego procesu. Spod balkonu rozwinął się cienki maszt. Na początku bateria rozkładała się powoli jak kwiat, ale kiedy delikatny, kołysany wiatrem materiał dotknął cienkich czułków wypuszczonych przez maszt, proces nabrał tempa. Żagiel eksplodował z cichym trzaskiem, struktura podtrzymująca rozwinęła się błyskawicznie i widok Sun City przysłoniło falujące srebro. Wnętrze mieszkania wypełnił chłodny cień.
Izumi zadzwoniła do pracy, żeby zgłosić poważną awarię wymagającą serwisowania. Nie czuła się już senna. Wzięła prysznic i poszła do kuchni zrobić sobie śniadanie.
Powinna być przygotowana na to, co zobaczyła. Po tym, jak odwiedził ją cień, powinna być przygotowana na wszystko. Na stole, oparte o białą ścianę, siedziało niemowlę. Było tak małe, że Izumi w pierwszej chwili w ogóle go nie zauważyła. Jego ciemną, pomarszczoną skórę pokrywały plamy zaschniętej krwi. Miało zamknięte oczy i wydawało się martwe.
– Witaj – powiedziało, kiedy na nie spojrzała. Jego głos był cichy i dziwnie skrzekliwy, jakby gardło miało zapchane grudkami flegmy.
– Witaj – odpowiedziała szeptem Izumi, upuszczając na podłogę kubek, który trzymała w ręku.
– Nie bój się – powiedziało dziecko. – Nie chcę ci zrobić krzywdy.
– Domyślam się, że chcesz tylko ze mną porozmawiać, prawda? – zapytała drżącym głosem.
– Właściwie chcę czegoś więcej. Mam do ciebie pewną prośbę.
– Słucham – powiedziała Izumi otwierając lodówkę w poszukiwaniu mleka. Odwróciła się do niemowlęcia plecami, nie miała ochoty na nie patrzeć. Byle wytrzymać do dziewiętnastej, pomyślała.
– Czy mogłabyś usiąść przy stole? – poprosiło dziecko. – Tak będzie mi łatwiej z tobą rozmawiać.
Izumi posłusznie spełniła prośbę. Butelkę z mlekiem postawiła na blacie, odgradzając się nią od dziecka.
– Słucham cię, kimkolwiek jesteś – powiedziała siląc się na spokój.
– Odwiedziły cię ostatnio trzy osoby – zaczęło niemowlę. – Ja jestem czwarty. Przychodzę do ciebie w ich i w swoim imieniu, Izumi. Chcielibyśmy cię o coś prosić. Wiem, że nie będzie to dla ciebie łatwe. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie jesteśmy idealni. Kim ma tylko dziewięć lat i nie do końca rozumie, o co w tym wszystkim chodzi. Wciąż jest bardzo dziecinna. Iren, ta w czerwonej sukni, nie ma zbyt dobrego charakteru, jak zapewne zauważyłaś. Poza tym zachorowała na raka z powodu papierosów, które paliła przez dwadzieścia lat, a nie jakiejś okrutnej przemocy przypadku, o której teraz opowiada, ale ona miała bardzo trudne życie i jeszcze trudniejszą śmierć. Pewni ludzie postanowili podtrzymać ją przy życiu ile się da, w celu przeprowadzenia badań nad rozwojem szczególnego rodzaju nowotworu, który powoli rozrastał się w jej ciele, jednocześnie przekonując ją, że wciąż jest szansa na wyleczenie. Bardzo cierpiała przez lata. A Jan… On przeżył wielki szok, kiedy zginął tak nagle…
– Do czego zmierzasz? – przerwała bezceremonialnie Izumi. – Nie mam całego dnia.
Niemowlę drgnęło niespokojnie. Nagły skurcz wykrzywił jego malutką, pomarszczoną twarz.
– Dobrze, przejdę do rzeczy – powiedziało. – To nie będzie dla ciebie łatwe, nie dla takiej istoty jak ty, ale chcielibyśmy cię prosić, żebyś o nas pamiętała. Tylko o naszej czwórce – małej Eskimosce Kim, która umarła z powodu zatrucia metalami ciężkimi, o Iren, która zbyt długo chorowała na raka, o Janie, który zginął podczas eksplozji w czasie wojny. I o mnie. Ja nie mam imienia, moja matka…
– Zaraz, zaraz, poczekaj, powiedz jeszcze raz, o co chcecie mnie prosić? – zapytała Izumi, zastanawiając się, czy fakt, że zaczynają bawić ją te halucynacje jest dobrym, czy złym objawem.
– Izumi, chcemy cię prosić o pamięć – powiedziało spokojnie niemowlę. – Po prostu pomyśl o nas czasami ze współczuciem, bo nie ma już nikogo, kto mógłby to zrobić. Kim miała rodziców, Iren męża, Jan całą rodzinę. Po mnie płakała moja matka, chociaż w siódmym miesiącu ciąży wzięła tabletki, żeby wywołać poród i udusiła mnie, kiedy tylko przyszedłem na świat. Ona była jedynym człowiekiem, który wiedział o moim istnieniu i rozpaczała po mnie, czułem to. Izumi, ci ludzie mogli nosić po nas żałobę, ale wszyscy oni zginęli w czasie wojny. Nie ma już żadnego człowieka, nikogo, kto mógłby rozpaczać, nikogo, kto mógłby pamiętać. Zabiliście wszystkich. Czy możesz o nas pamiętać? Czy możesz nas żałować? To jest nasza prośba.
Izumi napiła się zimnego mleka prosto z butelki.
– Czy zostawisz mnie teraz samą, jeśli obiecam, że zastanowię się nad tym, co powiedziałeś? – zapytała.
– Uszanuję twoją prośbę.
– Dobrze, znikaj więc.
Niemowlę zniknęło równie niespodziewanie jak się pojawiło. Izumi została sama w kuchni. Siedziała chwilę nieruchomo wpatrując się w ścianę, całkiem wytrącona z równowagi. W końcu wstała, wyciągnęła z szafy małą walizeczkę i zaczęła się pakować. Była coraz bardziej zdenerwowana. Zaczynała się bać. Wyszła z mieszkania, wsiadła do swojego chevroleta sunbird i niespokojnie poprowadziła go białymi ulicami. Tego dnia nawet widok srebrnych żagli zasłaniających pół nieba nie przyniósł jej ulgi.
Zostało tylko osiem godzin do wizyty w Serwisie, kiedy znalazła hotel i zamknęła się w anonimowym pokoju z nadzieją, że tutaj nie przyjdą duchy, które do tej pory spotykała tylko w swoim mieszkaniu. Nie mogła zebrać myśli ze zdenerwowania. Wyszła na balkon zaczerpnąć świeżego powietrza. Widok nie był ciekawy. Po drugiej stronie ulicy wznosiła się zielona ściana parkowych drzew. Czuła chłodne, wilgotne powietrze, które przynosił stamtąd wiatr. Połowę małego balkoniku zajmowała spora gałąź, której nikt nie uprzątnął od ostatniej wichury. Izumi zabrała ją do pokoju. Otworzyła walizeczkę i wyjęła z niej starannie złożony mundurek. Znowu drżały jej ręce. Nie chciała tego robić, ale musiała odreagować stres ostatnich dni i dręczącą ją myśl, że uległa poważnej awarii.
Przebrała się i spojrzała w lustro. Patrzyła na nią Niewinna Uczennica Izumi, kobieta-dziewczynka z niedoskonałym, ludzkim mózgiem i niezawodnym, mechanicznym sercem. Pochyliła się. Uniesiona spódniczka odsłoniła białe majteczki. Jednym szarpnięciem rozpięła koszulkę z marynarskim kołnierzem odsłaniając piersi. Białe guziczki posypały się na podłogę.
– No chodź, ty głupia dziwko – wymruczała niskim głosem. – Dostaniesz to, na co zasługujesz.
Izumi wymierzyła sobie policzek. Poczuła wilgoć między udami i przyjemny skurcz w dole brzucha. Jedną ręką ściągnęła majteczki, drugą sięgnęła po gałąź.
Kiedy skończyła, leżała na łóżku płacząc, cały czas świadoma, że łzy wstydu są częścią projektu Niewinnej Uczennicy Izumi. Potem wyszła na balkon i patrzyła jak powoli zwijają się zachodnie żagle, a piękne, białe, symetryczne ulice Sun City powoli ogarnia ciemność.
• • •
Izumi kończy mówić i niespokojnie czeka na reakcję serwisanta. Mężczyzna uśmiecha się łagodnie.
– Tak jak mówiłem, powinniśmy zacząć od podstawowej kontroli.
Prowadzi wystraszoną Izumi krótkim, jasno oświetlonym korytarzem, do pomieszczenia zabiegowego. Tam wskazuje jej kozetkę.
– Proszę się nie denerwować, trochę zaboli, ale to potrwa tylko chwilę – mówi sięgając po strzykawkę.
Rzeczywiście, Izumi czuje bolesne ukłucie, kiedy mężczyzna wprowadza igłę między jej kręgi szyjne. Później leży wpatrując się w sufit, nieświadoma tego, że trucizna powoli przesącza się do mózgu. Kiedy ciałem wstrząsa seria drgawek, serwisant przytrzymuje ją za ramiona. Jego spokojna, skupiona twarz jest ostatnią rzeczą, jaką dziewczyna widzi.
Mężczyzna wraca do pokoju, w którym przed chwilą rozmawiał z Izumi. Wyłącza komputer, wchodzi do głównego archiwum i wyszukuje odpowiednią kartotekę – model 340dks e30 – Niewinna Uczennica, numer seryjny 45897. W rubryce „Zgłoszone usterki” wpisuje: zaburzenia psychiczne uniemożliwiające dalsze funkcjonowanie, prawdopodobna przyczyna – zatrucie metalami ciężkimi. W kolumnie „Uwagi”: Zdezaktywowana. Ciało przeznaczone do utylizacji.
Martwe oczy Izumi wciąż patrzą w sufit.
koniec
« 1 2 3 4
12 stycznia 2013

Komentarze

11 IV 2013   09:18:11

Mocna rzecz!

20 IV 2013   14:23:40

Dziękuję za komentarz. Miło wiedzieć, że ktoś czyta.

08 V 2013   01:01:02

Kilka rzeczy mi tu do siebie nie pasuje. Skoro serce pracowało bez zmian, to skąd niepokój? Normalnie bierze się z przyspieszonej pracy serca i napływu adrenaliny, a tu? Serce wyregulowano, a przysadkę już nie? Izumi taki nowoczesny android, a procesor wewnątrz jej głowy nie może się podłączyć bezpośrednio do internetu? Zamiast przestrząsać statystyki ogląda zdjęcia i czyta? Strasznie humanistyczna jak na androida. I to kobieco-humanistyczna. Poza tym grzebanie w rozmiarze stanika to tylko pryszcz w porównaniu z odpornością na metale ciężkie, a na pewno duży biust przeszkadza na froncie, a przecież do tego miała być użyta w drugiej kolejności Izumi (nawet jeśli ostatecznie nie została).

Całkiem lubię wątek z duchami w science fiction, zwłaszcza, gdy okazuje się, że to duchy, a nie jakieś formy obcej cywilizacji, czy cokolwiek. Podobał mi się też pomysł świata przejętego przez bezcelowe androidy, chociaż w ten tutaj nie do końca mogę uwierzyć. No i przeznaczenie Izumi, choć powinno zapewne wydać mi się głębokie, raczej mnie rozbawiło, może za mało wiem o porno, a może troszkę wydaje mi się to zbędnym. Hm, no i ludzkość mszcząca się zza grobu tym, czego androidy nie mają (nawet jeśli tylko umownie, w przekonaniu katolików), to całkiem ciekawy pomysł.

Znów wybrany fragment jest kompletnie odpychający. Podobnie jak ilustracja, chociaż dobrze wykonana z zastrzeżeniem, że to nie tleniona azjatka na niej jest, a jakaś europejska dzierlatka, raczej odpycha niż zachęca. Czemu ta scena zaintrygowała osoby które ilustrowały i wybierały fragment?

08 V 2013   09:12:02

Raczej vice versa - niepokój/strach powoduje przyspieszone bicie serca i napływ adrenaliny, nie na odwrót. A SI zaprogramowana tak, żeby mieć jakiś podprogram "odczuwający" emocje (dokładniej: naśladujący procesy myślowe towarzyszące ich odczuwaniu), nie wydaje mi się nieprawdopodobna. Już Lem napisał świetne opowiadanie o SI chorej na nerwicę natręctw.

08 V 2013   10:16:38

Czy to duchy, czy nie duchy to kwestia interpretacji ;)
Ale ja też lubię tę z duchami.
Co do fetyszy i porno, to chyba większość fetyszy jest zabawna i/lub odpychająca dla niefetyszystow :D Mnie się akurat podobało, że Izumi miała być zabawką, teraz tak jakby próbuje normalnie żyć - i problem, czy nam w sumie wolno uważać jej życie za mniej wartościowe niż własne.

14 VI 2013   21:34:45

Za krótkie!
Widzę, że jak w przypadku innych opowiadań - doskonałe panowanie nad tempem i wysoka sprawność we wprowadzaniu wątków pobocznych. Więcej takich.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Na ścieżce ku kosmicznemu Samhdi-Ra
Marcel Baron

11 V 2024

Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.

więcej »
Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Naprawiacz
— Bożena Chojnacka

Partia szachów
— Bożena Chojnacka

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.