Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 4 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Kamil Krupiński
‹Chłód›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorKamil Krupiński
TytułChłód
OpisAutor pisze o sobie:
Kamil Krupiński (tzn. ja), rocznik 1983, studiuje historię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Opowiadania (z częstotliwością jednego na rok) pisze od trzech lat. Interesuje się, oprócz historii i literatury, także sztuką, kinem, podróżami i, po dyletancku, filozofią.
Gatunekgroza / horror, realizm magiczny

Chłód

« 1 3 4 5
Przede mną stoją oni. Nie do wiary - uśmiechają się. Wygląda to nieźle, nawet nieco przyjaźnie. Nigdy bym nie przypuszczał, że tak umieją. Są dumni z siebie i chyba też dumni ze mnie.
- Znakomicie. - Potwierdza moje przypuszczenia wysoki. Wąsy trzęsą się pośrodku jego twarzy. - Teraz wiesz już, jak należy postępować. Wszystko umiesz, wszystko rozumiesz. Tylko w ten sposób mogliśmy cię wszystkiego nauczyć, inaczej dopadłby cię wcześniej.
- Jesteś pierwszym naszym uczniem, który wszystko pojął za pierwszym razem. - Dodaje z podziwem ten mały. Jego głos nie brzmi już tak upiornie jak poprzednio, przeciwnie, jest niski i przyjemny. - W wielu przypadkach musieliśmy powtarzać seans nawet trzy lub cztery razy.
Wszystko jest jasne. Wiem, co jest za mną, wiem, co jest przede mną. Droga jest tylko jedna, sam ją wybrałem, a wybiera się raz w życiu. Wiem, co porzucę i nie żałuję, bo nie jestem już człowiekiem. Wiem, kogo zabiję, albo raczej już zabiłem. Nic nie żałuję, bo żal jest uczuciem. Uczucia sprowadzają się do pragnienia, nadziei i strachu. A ja wyrzekłem się wszelkich pragnień, porzuciłem nadzieję i niczego się już nie muszę bać. Wyrzekłem się człowieczeństwa. Po to, aby przeżyć.
Nie, do cholery, wolę spotkać się z...! Z Nim...
Ale tego już zrobić nie mogę. Miałem wybór i wybrałem. Nie mogę mu się poddać... Ale mogę zabić. Mogę zabić.
Nie patrzę na to, co robię. Moje ruchy zostały wyćwiczone tam, przez te trzy miesiące. Wstaję i podnoszę krzesło. Uderzam nim o podłogę, w ręce pozostaje mi tylko jedna noga. Uderzam pierwszego. Potem drugiego. Upadają na ziemię. Właściwie się nie bronią. Uderzam leżących. Słyszę trzaski pękających kości. Wreszcie pęka moja broń. Kopię jeszcze martwe ciała.
Upadam na kolana. Przede mną leżą zwłoki, wokół rozbitych czaszek pojawiają się kałuże czerwonej cieczy.
Oni jednak chyba byli ludźmi - dziwię się. Nie wiem... Coś dziwnego... nie mogę..., nie chcę płakać... Płacz nie jest konieczny do przetrwania... Ale łzy same płyną... Wszystko pamiętam. I wiem, że mogę o tym wszystkim zapomnieć. Mogę zapomnieć o łzach mamy, o łzach Oli. O moich, własnych łzach. Mogę zapomnieć o ojcu. O tych, których zabiłem. Tam, wtedy, w przyszłości. Wszystko to może przestać się dla mnie liczyć, jeśli tylko nie zatrzymam się, jeśli pójdę tą obraną ścieżką. Jeśli tylko się zdecyduję. Wiem, że wtedy wezmę ściereczkę, usunę stąd wszelkie odciski moich palców, albo upozoruję jakiś wypadek. Wiem, że będę bezbłędnie rozumował i nikt nigdy nie dojdzie, co się wydarzyło tej nocy. Wiem, że wtedy nie będzie dla mnie istniał strach i nigdy już nie zbliży się do mnie ten, który był przyczyną wszystkich tych wydarzeń.
Nie trzeba wiele. Wystarczy tylko o tym pomyśleć. A będzie to wtedy ostatnia prawdziwa myśl w moim życiu. Nie, nie życiu - egzystencji. Bo życie skończy się wówczas, gdy podejmę tą decyzję.
Wystarczy stąd wyjść, nogi same zaniosą mnie do mieszkania, które jest tylko dziesięć minut stąd. Sprzedam telefon i wyrzucę wszystko, co nie jest koniecznie potrzebne. Razem z tym wyrzucę wszystkie wspomnienia. Dzięki temu przetrwam.
Ale czy warto...?
• • •
Stoję na jednym z górnych poziomów północnej, wyższej wieży Kościoła Mariackiego. Właściwie nie pamiętam, jak się tu dostałem. Nie pamiętam, czy pokonałem jakieś drzwi, czy był na górze hejnalista. Ale pamiętam jedną obecność. Spotkałem Go. Czekał na mnie we wnęce okiennej. Ten sam mrok, splątany jak ptasie gniazdo, ruchomy, groźny. Ale jego groźby mnie już nie dotyczyły.
Nie mógł mi nic zabrać, bo niczego nie mam. Wydaje się, że czułem jego zdziwienie. Zdziwienie istoty, która widziała już miliony istnień przez niezliczone lata swej egzystencji. Ale ani On, ani Jego zdziwienie nic dla mnie nie znaczy. Już nie.
Otwieram okno. Jest wąskie, ale wystarczy. Owiewa mnie chłodne powietrze. Zbliża się już świt, na wschodzie niebo jaśnieje miękkim blaskiem. Pode mną blednące już światła miasta. Widzę cały Rynek, Stare Miasto, Wawel, ciemną nitkę Wisły. Przede mną Kopiec Kościuszki wyłania się z porannej mgiełki.
Wychylam się do przodu i odbijam nogami najmocniej, jak potrafię. Nie chcę po drodze uderzyć w mur kościoła. Słońce wschodzi. Pierwszy promień uderza w hełm wieży. Ogarnia mnie jasność. Tak zawsze chciałem umrzeć. Szybko, bez bólu i zachowując w oczach przepiękny widok świtu. Ale zawsze też chciałem umrzeć godnie.
Wreszcie podjąłem ostateczną decyzję i była nią śmierć. Bo życie nie jest warte tego, by żyć wyłącznie dla niego.
Bardzo szybko zbliżają się do mnie granitowe płyty Rynku.
koniec
« 1 3 4 5
25 października 2004

Komentarze

20 IV 2020   13:17:29

Najbardziej mną wstrząsnęły dwie kanapki z serem topionym na kolację. Toż to prawdziwa zgroza!!!

20 IV 2020   13:49:08

Hmmm, nie rozumiem. Kanapka z serem topionym jest OK.

09 VII 2020   13:17:38

bez serka topionego trudno byłoby przełknąć tę historyjkę

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »
Ilustracja: Małgorzata Myśliborska

Pająki
Jan Myśliborski

14 I 2024

Było już prawie zupełnie ciemno. Kiedy zatrzaskiwał ciężkie skrzydło bramy, wydało mu się, że po drugiej stronie drogi dostrzegł zarys sylwetki stojącego pod drzewem człowieka. Mimo wszystko poczuł coś w rodzaju ulgi, gdy już przekręcił klucz.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.