Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 18 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Kamil Krupiński
‹Chłód›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorKamil Krupiński
TytułChłód
OpisAutor pisze o sobie:
Kamil Krupiński (tzn. ja), rocznik 1983, studiuje historię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Opowiadania (z częstotliwością jednego na rok) pisze od trzech lat. Interesuje się, oprócz historii i literatury, także sztuką, kinem, podróżami i, po dyletancku, filozofią.
Gatunekgroza / horror, realizm magiczny

Chłód

« 1 2 3 4 5 »
O dziesiątej czterdzieści pięć siadam przed telewizorem. Przedtem jadłem przy nim śniadanie, ale to niezdrowe. Należy się zachowywać racjonalnie, a więc nie wolno szkodzić własnemu zdrowiu. Biegną godziny. Zmieniają się programy, ale żaden mnie nie interesuje, bo żaden nie jest dla mnie użyteczny. Sit-com. Telenowela. Wiadomości. Kreskówka. Poradnik dla ogrodników. Potem godzina ćwiczeń fizycznych. Teraz jest serial dla dzieci, ale nie oglądam, bo jem obiad. Zupa z puszki. Pierogi. Czterdzieści minut. Kreskówka. Serial. Program o Unii Europejskiej. Teleexpress. Publicystyka. Serial. Teleturniej. Wieczorynka. Przed jej końcem jem kolację. Dwie kanapki z serem topionym. Piętnaście minut. Zapamiętuję wszystko z całego dnia. W czasie kąpieli (piętnaście minut) powtarzam na głos treść programów.
Ilustracja: Piotr 'Grabcu' Grabiec
Ilustracja: Piotr 'Grabcu' Grabiec
Ćwiczenie pamięci. Dobra pamięć jest użyteczna.
Kładę się. Jest dziewiętnasta czterdzieści pięć. Zasypiam patrząc na wielki zegar przed łóżkiem. Kupiłem go po to, by widzieć godzinę bez okularów.
Trzydziesty pierwszy października.
Wstaję o czwartej. Jem śniadanie. Dwie kanapki z bryndzą. Różnorodność posiłków jest zdrowa. A więc logiczna. Piętnaście minut. Ekwipunek. Ubranie. Wychodzę z domu, jest czwarta trzydzieści.
Czwarta czterdzieści pięć. Z klubu na Szewskiej wychodzi para ludzi. Obejmują się i całują jeszcze w drzwiach. On, sto siedemdziesiąt centymetrów, mniej niż sześćdziesiąt kilogramów. Ona sto pięćdziesiąt pięć. Czterdzieści pięć. Dobrze ubrani. Firmowe kurtki, spodnie, buty.
Czwarta pięćdziesiąt trzy. Idą przez Planty. Wyprzedzam ich i zatrzymuję się. Siadam na ławce. Po minucie przechodzą obok. Nie patrzą na mnie. Miejsce jest ciemne. Wystarczająco.
Wstaję szybko, wyciągając dwa pistolety magnum o kalibrze osiem milimetrów, wyposażone w tłumiki. Zdobyłem je pięć dni temu w sklepie z bronią. Właściciel miał na zapleczu skrytkę, w której znalazłem nie tylko tłumiki, ale też inną nielegalną broń.
Pociągam za spusty jednocześnie, słychać tylko jeden ściszony wystrzał. Chowam broń. Sięgam do paska, gdzie mam urządzenie mierzące tętno. W porządku, nie przekroczyło stu dziesięciu procent normy. Zabieram portfele, komórki, od niej też odtwarzacz płyt kompaktowych. U pewnego człowieka dostanę za to zapewne czterysta złotych. Wracam do domu. Jest piąta piętnaście. Liczę pieniądze. Trzysta dwadzieścia gotówką, trzy karty płatnicze. Za nie też można coś dostać, ale to ryzykowne. Chowam je do pudełka. Wyrzucanie też jest ryzykowne.
Piąta czterdzieści. Czyszczę broń. Szósta. Ćwiczenia. Ósma. Włączam telewizor. Wiadomości. Kreskówka. Serial komediowy. Telenowela...
• • •
Po raz ostatni spotkałem się z nimi dwudziestego trzeciego września. Wtedy powiedzieli mi wszystko, co muszę wiedzieć. Zrozumiałem i dostosowałem się do rad. Dlatego On nigdy po mnie nie przyszedł.
- Każdy, kto się z Nim zetknął i nie chce pójść Jego ścieżką, - powiedział wysoki - musi wybrać spomiędzy dwóch możliwości. Musi albo umrzeć, albo przestać być człowiekiem.
Nie zrozumiałem, o co mu chodzi, więc wyjaśnił:
- Z naszego doświadczenia wynika, że ludzie są dla niego jak latarnie. Widzi ich i nic więcej. Nie widzi martwych. I nie widzi tych, którzy wyrzekli się człowieczeństwa.
Ponieważ nie wiedziałem, czym jest wyrzeczenie się człowieczeństwa, on mi to uświadomił:
- Każdy człowiek czegoś pragnie. Po to stworzył religię, by mieć czego pragnąć - raju, zbawienia. Po to stworzył filozofię - by wskazać drogę do osiągnięcia szczęścia, które jest najwyższym celem. Wyrzeczenie się człowieczeństwa to wyrzeczenie się pragnień.
- Każdy człowiek ma nadzieję. Zawsze oczekuje lepszego losu. To popycha go do wszystkich działań. Póki żyje, nie poddaje się, bo taka jest jego natura. Wyrzeczenie się człowieczeństwa to wyrzeczenie się nadziei.
- I każdy człowiek czegoś się boi. Strach jest bowiem odwrotną stroną nadziei i najsilniejszym doznaniem w życiu człowieka. Sam to zresztą wiesz. Ale jest też głosem, który powstrzymuje przed wieloma nieczłowieczymi krokami, utrzymuje ludzi na powierzchni życia. Wyrzeczenie się człowieczeństwa to także wyrzeczenie się strachu.
- Pragnienia, nadzieja i strach składają się na to, co czyni człowiekiem masę tkanek. Do tych trzech doznań sprowadzają się wszystkie ludzkie uczucia. A wyrzeczenie się człowieczeństwa to wyrzeczenie się wszystkich charakterystycznych dla niego uczuć. Na zawsze.
- Decyzja należy do ciebie. - Powiedział na końcu. - Nie pytasz, czym jest śmierć?
Nie zapytałem. Wtedy zdecydowałem, że wyrzeknę się człowieczeństwa.
A on nauczył mnie wszystkiego, co umieć powinienem. Resztę zapomniałem.
- Najważniejsze są zasady. - Powiedział. - Trzeba robić tylko to, co jest słuszne. Słuszne jest tylko to, co jest konieczne. Zasady muszą być racjonalne, proste i jasne. Konieczne jest zaspokojenie potrzeb fizycznych. Musisz mieć mieszkanie, by spać. Musisz mieć jedzenie i picie. Potrzebne więc są pieniądze. To oczywiste. Potrzebne jest zajęcie przez cały dzień. Nie wolno tracić czasu, bo to nie jest użyteczne, więc nie jest słuszne. Umysł jest częścią twego ciała. Trzeba o niego dbać i go ćwiczyć.
- Wszystko to, co nie jest użyteczne dla ciebie, jest szkodliwe. Nie jest konieczna rodzina. Nie jest konieczna sztuka. Nie jest konieczna myśl. Nie jest konieczna rutyna, bo może powodować niezgodności między zasadami. Nie jest konieczne poczucie jakiegokolwiek związku z ludźmi. Nie jest konieczna rozmowa.
- Nie jest konieczny strach, bo może prowadzić do kroków nieracjonalnych, a więc szkodliwych. W momentach, gdy człowiek się boi, ty odczujesz tylko fizyczne doznanie. To nie będzie już lęk. To będzie tylko chłód.
Mówił długo. Wszystko zapamiętałem, bo pomógł mi usunąć z pamięci to, co nie jest konieczne. Następnego dnia poszedłem na giełdę elektroniczną i sprzedałem telefon, do antykwariatu oddałem cztery z dziesięciu obrazów, które wisiały w mieszkaniu. Pozostałych właściciel nie przyjął. Wyrzuciłem je. Wyrzuciłem większość rzeczy z biurka. To, co nie jest konieczne, jest szkodliwe.
Przez kilka dni zdarzało się, że jacyś ludzie pukali do drzwi, przysłali nawet policję. Otworzyłem, pytali, czy wszystko w porządku, potwierdziłem. Nie jest konieczna rozmowa.
Jakaś kobieta, około sześćdziesięciu lat, ciemny blond, niebieskie oczy, płakała pod drzwiami. Mężczyzna, w tym samym wieku, szpakowaty, sto sześćdziesiąt pięć centymetrów, krzyczał. Nie otworzyłem. W końcu ona zbladła i przewróciła się, po dwunastu minutach przyjechała karetka, ludzie w czerwonych kurtkach położyli ją na noszach i zanieśli na dół do karetki. Mężczyzna przyszedł jeszcze raz, potem ich już nie widziałem. Nie jest konieczna rodzina.
Przyszła też raz dziewczyna lat ponad dwadzieścia, sto siedemdziesiąt centymetrów, czarne włosy i oczy. Mówiła coś, potem płakała. Nie otworzyłem, więc odeszła i nie wróciła więcej. Nie jest konieczne poczucie jakiegokolwiek związku z ludźmi.
• • •
Dwudziesty czwarty grudnia.
Wstaję o dziesiątej. Idę do sklepu. Cztery minuty. Zakupy zajmują tym razem aż osiem minut. Wracam. Cztery minuty. Jem śniadanie. Dwie kanapki z miodem. Miód jest przydatny.
Dziesiąta czterdzieści pięć. Ćwiczę pchnięcia nożem na kukle, którą zrobiłem ze starej kołdry. Z dużą szybkością i bez używania zmysłu wzroku trafiam celnie. Dwunasta. Biorę nóż i idę poćwiczyć w terenie. Większość czasu zajmuje mi znalezienie obiektów. W dzień nie jest to łatwe, choć mglista pogoda ułatwia ukrycie się. Mimo to udaje mi się przeprowadzić trzy próby, wszystkie zakończone pomyślnie. Wracam o czternastej.
Obiad. Kotlet drobiowy i ryż, pomidory. Dużo witamin. Trzydzieści minut.
Czternasta trzydzieści. Włączam telewizor. Kreskówka. Serial komediowy. Dwie telenowele...
Dziewiętnasta piętnaście. Kolacja. Dwie kanapki z serem topionym...
Pierwsza trzydzieści. Kończy się program w telewizji. Zapamiętuję całodzienny program na jutro. Wyłączam telewizor. Kąpiel. Kładę się o pierwszej czterdzieści pięć. Budzik nastawiam na dziesiątą.
Dzisiaj mijają trzy miesiące, od kiedy przestałem być człowiekiem.
Przed pójściem spać gaszę światło.
Dwudziesty piąty grudnia
Wstaję o dziesiątej. Śniadanie. Dwie kana...
• • •
Zrywam się z krzesła. Myśli, uczucia spadają na mnie jak lawina. Ale wszystkie są niczym przy strachu, który mnie ogarnia. Przede mną stoją dwaj ludzie. Jeden jest wysoki, czarnowłosy, otyły. Ma brzydkie, obwisłe wąsy, które nadają mu wygląd żuka. Drugi, mały, łysy i chudy wyróżnia się oczami o kolorze granitu. Oczami, które sprawiają wrażenie martwych nawet teraz, gdy przyglądają mi się bacznie.
Obejmuję głowę dłońmi. W skroniach pulsuje mi ostry ból, w potylicy czuje potężny ucisk, który powoduje mdłości. Pamiętam wszystko, co się wydarzyło w ciągu ostatnich trzech miesięcy. Każdy szczegół. Choć wolałbym zapomnieć.
« 1 2 3 4 5 »

Komentarze

20 IV 2020   13:17:29

Najbardziej mną wstrząsnęły dwie kanapki z serem topionym na kolację. Toż to prawdziwa zgroza!!!

20 IV 2020   13:49:08

Hmmm, nie rozumiem. Kanapka z serem topionym jest OK.

09 VII 2020   13:17:38

bez serka topionego trudno byłoby przełknąć tę historyjkę

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Na ścieżce ku kosmicznemu Samhdi-Ra
Marcel Baron

11 V 2024

Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.

więcej »
Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.