Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 2 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Karolina „Nem” Cisowska
‹***›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorKarolina „Nem” Cisowska
Tytuł***
OpisAutorka pisze:
W momencie, w którym w cyberpunku wszystko już zostało powiedziane, ja nie zdążyłam jeszcze wyjść z zachłyśnięcia nową dla mnie estetyką. Mam nadzieję, że wybaczając mi entuzjastyczne szafowanie kliszami docenicie to, co spodobało się redakcji Esensji.
GatunekSF

***

« 1 4 5 6
– Myślisz, że to ich wpływ, że o nich nie zapomniałem?
– Nie wiem.
– Co mam zrobić?
– Jeśli tu zostaniemy, to masa cię pochłonie i znikniesz dla świata. Nie umiem przewidzieć, co to będzie znaczyło dla ciebie, ani jak to odczujesz.
– A wydostanie ich stąd? Czy jest możliwe? – Wyjąłem z kieszeni karabinek i skierowałem lufę w stronę szklistej powierzchni.
– Nie rób tego – ostrzegła Mai. – Jeśli uda ci się skruszyć powłokę, to zabijesz lub zranisz je w ten sposób.
– To co mam zrobić?
– Ty nic nie możesz zrobić.
– A ty?
– Mogę. Mogę je stąd wydostać, wynieść na zewnątrz ciała razem ze świadomościami. Zrobię to, jeśli wydasz takie polecenie. Nie uszkodzę ich tym.
– Czy przeżyją? Czy one są na to gotowe?
– Nie wiedzą dokładnie, czego od nich oczekujesz, ale kochają cię, ufają ci i są gotowe. Najpewniej przeżyją, ale nie mogę dać gwarancji. Chcesz zaryzykować?
Dwie pokraczne twarze z plam na szkle patrzyły na mnie znad drogich mi twarzy zastygłych ciał mojej żony i córki. Została mi tylko nadzieja, że Kenjiemu uda się przywrócić je światu. O ile Kenji nadal żył.
– Tak, zrób to.
Wstałem. Mai minęła mnie i podeszła do nich. Pochyliła się i wniknęła w powłokę bez oporów. Wzięła moją córkę na ręce i objęła ją niemal pieszczotliwie. Podała mi ją.
Nika była śliska w dotyku, ale niemal ciepła. Zupełnie wiotka w moich rękach, jakby przed chwilą zasnęła. Przycisnąłem ją do siebie ze wszystkich sił i nie powstrzymywałem łkania. Nie pachniała jak człowiek, ale nie miałem wątpliwości: to była moja córka. Mai przekazała mi też Saki. Objąłem ją drugim ramieniem i klęczałem tak, gotów klęczeć i płakać do końca świata. Warto było spędzić ostatnie dziesięć lat w karcerze i czekać na tę chwilę. Warto było zaryzykować.
– Zawiozę was do Kenjiego – powiedziałem im szeptem. – Uratuję was. Będziecie całe i zdrowe już bardzo niedługo. I już nigdy nie pozwolę nas rozdzielić. Nigdy.
Zerknąłem na Mai. Stała z opuszczonymi rękoma i patrzyła na nas ze swoim typowym brakiem wyrazu.
– Musimy iść, zanim zabiorą nam statek – powiedziała.
– Możesz nas tam zabrać?
– Mogę spróbować.
Zbliżyła się i objęła nas wszystkich krótkimi rękami. Przewijaliśmy się znacznie dłużej niż poprzednio. Z daleka falował niespiesznie, osuwając się w sobie jak wzburzone morze, cały tłum wpatrzonych w nas trójplamowych twarzy. Pełzające stwory zaczynały już wspinać się nam na pokład.
Między nami a statkiem zawisła gromada dziwacznych istot podobnych do rozświetlonych dmuchawców. Gigantyczne czułki wyspy skłaniały się w stronę Rosji, jakby chciały nam wskazać drogę, lub jakby przeczuwały kierunek naszej ucieczki. Nitki szarej pajęczyny wspinały się na nie, niczym naelektryzowane włosy ścigające grzebień.
Mai puściła nas i wyszła naprzeciw stworom. Wyjęła ze szklistej powłoki dwa przezroczyste, długie miecze i ruszyła biegiem w stronę istot.
Zarzuciłem sobie Saki na jedno, a Nikę na drugie ramię i usadowiłem je plecami do androida. Nie chciałem, by musiały na to wszystko patrzeć. Na szczęście obie były wyjątkowo, nawet jak na swoją rasę, drobniutkie i lekkie, więc równie dobrze mógłbym nieść na ramionach dwa ptaki. Nie wypuszczając ich z rąk, patrzyłem, jak Mai rozprawia się z dmuchawcami. Wyglądała teraz jak wiertło miksera włożone w pianę. Do wizji nie pasowała tylko ta krew. Skąd krew? Czemu dmuchawce krwawiły? Gdy je mijałem, wyglądały jak wychudzone do granic możliwości szczątki niemowlęce. Czym były i czemu nas powstrzymywały?
– Biegnij na statek – zakomenderowała Mai. Miała na ciele ślady cięć. Rany. Widziałem wystającą spod nich szarawą powłokę stali i kilka kabli. Zrobiłem, co mi kazała. Wdrapałem się na jacht najostrożniej jak mogłem. Delikatnie ułożyłem na pokładzie Saki i Nikę i czekałem na androida. Mai poodcinała również ręce tych stworzeń, które próbowały wpełznąć na statek. Czy damy radę ruszyć? Jak przebijemy się przez tę galaretę?
Wskoczyła, podbiegła do steru i wrzuciła wsteczny. Usłyszałem zgrzyt, jakby mielonego mięsa, i powoli ruszyliśmy w tył. Płynęliśmy tak przez dłuższy czas, a wyspa posuwała się w naszą stronę. Nie byliśmy znacząco szybsi od niej. W końcu jednak woda zrobiła się rzadsza, Mai wykręciła i ruszyliśmy do przodu. Patrzyłem w górę, na wiszące nad nami gigantyczne czułki i przyciskałem do siebie Saki i Nikę. Gotów byłem teraz nawet umrzeć, ale po co umierać, skoro istniała nadzieja na znacznie lepszy los? Teraz, gdy miałem je przy sobie, mogło być tylko lepiej.
Mai oglądała się na nas od czasu do czasu. Czułem się błogo jak nigdy. Gdy tylko przestałem widzieć wiszące nad nami czułki, a *** zniknęła z widnokręgu, zasnąłem, leżąc na pokładzie z Saki i Niką w ramionach.
• • •
Obudził mnie chłód i praca silnika jachtu. Co ja tu robiłem? Czy śniłem? Czy to była część jakiegoś eksperymentu w mojej pracy? Siedziała przy mnie bardzo mała dziewczynka o orientalnej urodzie.
– Zniknęły – powiedziała. – Gdy tylko opuściliśmy teren ***.
– Czego teren? I co zniknęło? – spytałem, nie rozumiejąc, o co jej chodzi. Nie pamiętałem, gdzie jestem i skąd się tu wziąłem, ale twarz małej wydawała mi się dziwnie znajoma.
– Nic nie pamiętasz?
– Mam z tym problem. Jak się tu znaleźliśmy?
Patrzyła na mnie przez dłuższy czas. Dziwnie, jak nie dziecko. Zresztą nie wyglądała jak normalne dziecko. Ale trudno jej się dziwić, pewnie sam wyglądałem nie lepiej niż ona, skoro nie pamiętałem nawet, jak się tu znalazłem i dlaczego.
– To może i lepiej… – powiedziała z wahaniem. – Wracamy teraz do domu, tato.
– Tato? – Zgłupiałem zupełnie. Miałem córkę? Może nieślubną? Ktoś mi zrobił kasację pamięci? Sam sobie zrobiłem?
– Jesteś moją córką?
– Tak. Nim ruszymy… Czy chciałbyś mnie przytulić?
koniec
« 1 4 5 6
22 lutego 2014
1) Wysotki (zwane także Siedem Sióstr lub Siedem Zębów Stalina) to potoczne określenie drapaczy chmur wybudowanych na przełomie lat 40. i 50. ubiegłego wieku na zlecenie Józefa Stalina.
2) Kosztowne japońskie lalki kolekcjonerskie często ludzkiego rozmiaru z dającego się ogrzać tworzywa, z ruchomymi stawami, akrylowymi lub szklanymi oczyma i miękkimi włosami – przez które to cechy sprawiają wrażenie istot żywych.

Komentarze

25 II 2014   06:47:46

Pierwsza sprawa.
Bohater zna nazwę wyspy i wie, gdzie leżała/leży. To czemu jej nie wymawia? To znaczy - wymawia… - tylko, że autorka bezsensownie zastępuje ją trzema gwiazdkami, nie wiadomo, po co.
Po drugie.
Czemu bohater nie ma wiadomości o losach rodziny? Siedzi w wiezieniu, w tym samym mieście, ale istnieją widzenia… Jeżeli siedział w jakimś tajnym więzieniu albo bez nozliwosci widzen - nieprawdopodobne - na samym początku należało wyraźnie zaznaczyć ten fakt. A tak, wyszło głupio...
Konwencja thrillera ma swoje prawa i należy ich przestrzegać.
Całe opowiadanie jest do gruntownego przeredagowania.
Wyraźny wpływ Orwella, ale Orwell znał swój pisarski fach i nie pisał tak dziecinnie.
Tekst jest literackim nieporozumieniem

26 II 2014   16:04:08

1. Cóż, wiadomo przez co i to wystarczy. Bohater nie może wymówić, bo podlega działaniu substancji.
2. Przeczytaj całość, to się dowiesz, dlaczego nie ma wiedzy. Zapuszkowali go, rodzina "wyparowała" w pierwszym dniu wojny i ostatnim wolności bohatera etc.
3. To w ogóle nie jest thriller, skoro opublikowali to już raczej nikt nie będzie przerabiał.
4. Wpływu Orwella można się dopatrzyć co najwyżej w jednym motywie.
5. Twoja krytyka jest nieporozumieniem. Aha, jakby co to nie jestem autorka.

Ocena własna. Pewne rzeczy dało się zrobić lepiej, dając obszerniejsze rozjaśnienie sytuacji). Narracja kręci się wokół powrotu, wyjścia z sytuacji opresyjnej. Może autorka spróbuje poruszyć ją wokół innego jądra? Talent niewątpliwie ma. Język ciekawy, styl niezły, oryginalna metaforyka. Przy pisaniu paru zdań użyłbym nieco innej konstrukcji, ale nie będę się czepiał. :)

09 III 2014   10:12:03

Co do Orwella - nie wiem, ale mnie się kojarzy z filmem "Życie, którego nie było" z Julianne Moore. Film miał żenująco przekombinowaną puentę, natomiast powyższe opowiadanie jest pod tym względem w porządku. W sumie ma ono klimat, a zarzuty szanownego Rogera uważam za lekko naciągane.

18 III 2014   16:33:37

@RogerRedeye
Nie twierdzę, że opowiadanie musi Ci się podobać (choć my, cały dział literacki, tak się staramy uszczęśliwić czytelników Esensji, chlip...), ale mam wrażenie, że Twoje zastrzeżenia oznaczają, że nie do końca zrozumiałeś ten tekst.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Na ścieżce ku kosmicznemu Samhdi-Ra
Marcel Baron

11 V 2024

Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.

więcej »
Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Nazywam się Samotność
— Karolina „Nem” Cisowska

Świat Bezcienia
— Karolina „Nem” Cisowska

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.