Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 15 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Grażyna Sosińska
‹Dwie damy na pozór Fosse’a i de Laclosa›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorGrażyna Sosińska
TytułDwie damy na pozór Fosse’a i de Laclosa
OpisPrzedstawiamy długie opowiadanie, przywodzące tematyką na myśl „Niebezpieczne związki” Choderlosa de Laclosa.
Gatunekobyczajowa

Dwie damy na pozór Fosse’a i de Laclosa – część 3

« 1 2 3 4 »

Grażyna Sosińska

Dwie damy na pozór Fosse’a i de Laclosa – część 3

– Przecież z tego listu wynika, że nie jesteś pewna, co powinnaś zrobić, a jeśli już coś postanawiasz, to ze względu na Jolę. Pierdolę takie zerwanie. Musisz to sformułować ostrzej i dobitniej.
Olga usiadła i napisała list jeszcze raz. Tym razem uznałem sprawę za zakończoną.
Ślub odbył się w rodzinnym mieście Joli. Nie była w ciąży.
• • •
Olga rzuciła mnie dwa lata później. Zrobiła to, gdy jeszcze miałem w świeżej pamięci dwie sceny. Biegła do mnie, żeby się dowiedzieć, czy dostałem się na kolejne studia (z poprzednich wyleciałem) i płakała, gdy żegnaliśmy się na dworcu w Le Mans, skąd miałem wracać do Polski po wspólnym bardzo nieudanym pobycie we Francji.
Po prostu wyjechała ze Jeanem, kolegą poznanym we Francji, do Gdańska. Po prostu spotkała ładnego chłopca w pociągu. Lionel z Montreux nad jeziorem Genewskim, rok młodszy od niej student medycyny. Po prostu zaczęli razem łazić po Sopocie, gdzie w deszczową noc on wziął ją na ręce (powiedziała później, że scena ta skojarzyła jej się z czymś bardzo podobnym z filmu „Butch Cassidy i Sundance Kid”) i zaczął całować.
Domyśliłem się sam. Wróciła z tego wyjazdu zmieniona. Wypowiedziała się bardzo lakonicznie: „Spotkałam ładnego chłopaka”. Właśnie tak go określiła, co w założeniu miało pozbawić owo spotkanie wysokiej rangi.
– Całowaliście się? – spytałem ją tak samo, jak ona kiedyś o Justynę i, jakżeby inaczej, potwierdziła, poczym się rozpłakała, wtulając się we mnie. Zupełnie nie brałem pod uwagę, że zbliża się nasz koniec, więc bez większych oporów nazwałem ją dziwką i wyszedłem, żeby wypić szybką setę na uspokojenie.
Przecież zaledwie rok wcześniej przeżyła zauroczenie dawnym kolegą. Przestała odpowiadać na moje pocałunki i wreszcie powiedziała,że to nieuczciwe. Poprosiła, żebyśmy się rozstali. Wyglądało to bardzo ostatecznie. Zdruzgotany wyjechałem na narty. Z dworca jeszcze zadzwoniłem do niej, żeby powiedzieć, że nie chcę palić za sobą mostów, że zostawiam otwartą furtkę i gdyby tylko chciała wrócić… Powiedziała, że jestem kochany i rzeczywiście, gdy znowu pojawiłem się w Warszawie, spotkaliśmy się i ona po prostu się przytuliła.
Wkrótce potem wyjechała z przyjaciółkami do Zakopanego, a mi przyszedł do głowy pomysł niespodziewanych odwiedzin. Jednym nocnym pociągiem przyjechałem, drugim wróciłem, a rozdzielające dwie podróże kilkanaście godzin było czymś tak cudownym, że nie znalazło żadnego odbicia w moim pamiętniku.
Wróciłem do jej pokoju spokojny. Olga zapewniła mnie, że to epizod, że nawet nie ma adresu Lionela. Niestety, on miał adres Jeana, a ten przekazał pierwszy list.
Próbowałem sam zerwać, ale nie udało mi się. Byłem za słaby, a ona silniejsza niż kiedykolwiek. Po prostu wszechwładna markiza de Marteuill z „Niebezpiecznych związków”, korespondująca ze swoim szwajcarskim kochankiem.
Mogłem tylko obserwować rozwój wydarzeń, dostępując od czasu do czasu zaszczytu przelecenia Markizy.
• • •
Ostatecznie rozstaliśmy się w styczniu. Jeszcze się wydawało, że wyjedziemy razem w góry.
– Będziesz umiał się do mnie za bardzo nie zbliżać?
Zdecydowanie zaprzeczyłem. Wyjazd stracił sens. Jednak wyjechałem sam, modląc się o powtórzenie cudu sprzed roku. Ze Szczawnicy wysłałem do niej kartkę z rysunkiem: obrazująca ją postać spada trzymając w ręku urwany sznurek od balonika. Cudu jednak nie było, były kolejne dowody na to, że to koniec, w który długo po prostu nie chciałem uwierzyć.
Olga i Lionel postanowili spotkać się w Pradze, na Moście Karola. Do końca nie wierzyłem, że to się stanie. Za źródło informacji posłużyła mi Aneta. Odwiedziłem ją z butelką wódki. Domyślałem się, że nie do końca zrozumie, o co mi chodzi, gdy mówię o koszmarze bycia porzuconym, ale mimo to zdołała mnie zaskoczyć.
– Gdy ktoś jest rzucany, to nie cierpi jego miłość, cierpi wyłącznie poczucie godności.
– Co sądzisz o tym ich wyjeździe do Pragi?
– To chyba rewelacyjny pomysł.
Zaniemówiłem na dłuższą chwilę.
– Bo?
– No wiesz, Olga będzie mogła sprawdzić w neutralnych warunkach, czy do siebie pasują. Nie zrobiłbyś na jej miejscu tego samego?
Aneta powie mi, że Olga (są dobrymi przyjaciółkami, mówią sobie chyba wszystko) rzuciła mnie, ponieważ nie umiałem czytać między wierszami.
– Nie przyszło ci do głowy, że jak się na ciebie wściekała, to w rzeczywistości mogła cię prosić o więcej uczucia ?
Nie przyszło. Ciekawe, czy przyszło Oldze? To ciekawe. Justyna później miała stwierdzić, że Olga nigdy mi nie wybaczyła mojego odejścia. „Kobiety rzadko wybaczają coś takiego, w podświadomości zawsze zostaje ślad”. Ale ja myślałem raczej o mojej liście grzechów – grzechów zaniechania. Więc może Aneta miała rację – po części.
30 marzec
Olga odeszła. Powiedziała, że nie może być ze mną, skoro nie ma zamiaru być mi wierna. Odeszła do jakiegoś Szwajcara. Ileś czasu usiłowałem dojść do siebie i już wydawało mi się, że odniosłem sukces, ale wczoraj mi się przyśniło, że wrócili z tej Pragi. Strawestowałem jej niegdysiejsze pytanie: „Pieprzyliście się?”. „Tak”. No przecież nie mogło być inaczej. Coś ty sobie durniu wyobrażał? Pięć dni w jednym mieście i nie w jednym łóżku? Nie mogło być inaczej, tylko dlaczego tak daleko? Gdybyś ich zobaczył razem gdzieś na ulicy, mógłbyś ją od niego odepchnąć, a jemu spuścić łomot. Za co? Za to, że wtedy wiedział, że ona z kimś jest i nie powstrzymało go to.
A tak? Przecież nawet byś się nie zbliżył do drzwi pokoju hotelowego, wiedząc, że tam się odbywa misterium, w którym sam tyle razy uczestniczyłeś.
Boże, jak mi dudni w skroniach.
Gdy wróciła z Pragi, wysłałem kartkę: „Do końca nie wierzyłem, że to się stanie”. „Strasznie się zakochałam” – powiedziała mi przy spotkaniu.
O ironio, nie byli ze sobą nawet rok.
– Byłam u niego w wakacje, pojechaliśmy do Francji. – Olga opowiadała o czymś, o czym wiedziałem; kumpel dostał podpisaną przez nich pocztówkę – Potem przyjechał do mnie na Boże Narodzenie. Było cudownie.
Domyślałem się tego. Przed jej domem stał wtedy stary, srebrny Saab na szwajcarskich numerach, ale nie byłem pewien, czy to rzeczywiście jego samochód.
– Jego ojciec miał raka. To była taka dobra, tradycyjna rodzina. No i już się wydawało, że wyjdzie z tego. Lionel strasznie to przeżywał. I po Nowym Roku zaczął się nawrót choroby. Już nic nie dało się zrobić. Ale tam musiało się dziać coś jeszcze. Dzwoniłam do Montreux dość regularnie i za którymś razem usłyszałam obcy i obojętny głos Lionela. Tak miękko to się zakończyło, po prostu przestaliśmy do siebie dzwonić.
Wiadomość o jej rozejściu się z Lionelem dotarła do mnie, ale w formie szczątkowej i z opóźnieniem.
Siedzieliśmy wtedy z Kamilem na schodach wejściowych pod moją niegdysiejszą podstawówką. Piliśmy piwo, a on mi opowiadał, że jedynym naczyniem, jakiego używa w swoim nowym mieszkaniu, jest kufel.
– Słyszałeś o Oldze?
– Co?
– Że już nie jest z tym Szwajcarem.
Zaczynam lekko drżeć. Papieros samoczynnie dopala się między moimi palcami. Wreszcie go wyrzucam i natychmiast zapalam następnego. Kliknięcie zapalniczki.
– Ty ją w ogóle pamiętasz ? Przecież widziałeś ją tylko raz. Skąd o tym wiesz?
Kamil jest gościem, z którym spotykam się raz na kilka miesięcy. Jednak zawsze udaje nam się rozmawiać tak, jakbyśmy byli bliskimi przyjaciółmi – wymieniamy najbardziej osobiste myśli.
– Nie mówiłem ci, ale dość często widzimy się na imprezach u Darka. Tydzień temu spytałem go, co u nich słychać, no i stwierdził, że coś nie wyszło.
– To jeszcze nie musi znaczyć, że już nie są ze sobą.
Przypominam sobie, jakie dziwne rzeczy robiłem przez ostatnie pół roku.
Marzec. Ponad rok po jej odejściu. Znajduję w skrzynce kopertę. Od jakiegoś czasu moim najwierniejszym towarzyszem korespondencji jest mój bank – regularnie przysyła mi wyciągi z konta, propozycje wzięcia jakiegoś kredytu.
Koperta jest podobna do tych bankowych, ale zaadresowana ręcznie. Ułamek sekundy zajmuje mi rozpoznanie charakteru pisma. Olga. Pierwsza moja myśl jest niezbyt inteligentna: otworzyć!
« 1 2 3 4 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Na ścieżce ku kosmicznemu Samhdi-Ra
Marcel Baron

11 V 2024

Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.

więcej »
Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.