Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 4 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Marianna Szygoń
‹Dobry glina›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorMarianna Szygoń
TytułDobry glina
OpisW moim przypadku pisanie to tylko hobby, na które niestety mam coraz mniej czasu. Wszystkie teksty udostępniam za darmo w sieci, są to głównie opowiadania fantastyczno-naukowe i kryminały z elementami fantastyki i grozy. Działam w redakcji prozy magazynu fantastycznego „Silmaris”.
Gatunekkryminał, SF

Dobry glina

« 1 5 6 7 8 »

Marianna Szygoń

Dobry glina

Idź pierwszy, nadał Oleksandr w głównym korytarzu podpoziomu, żeby nie wzbudzać podejrzeń. To ma zasięg kilku metrów.
Dokąd, odesłał pytanie poborca.
Do twojej nory, zdecydował detektyw.
Puścił ćpuna przodem i udawał, że gapi się na reklamy wyświetlane na ścianach, uważając, by nie zgubić go w falującym tłumie. Z wzrastającą irytacją znosił bełkot, który ten mu przesyłał, aż wreszcie miał dość.
Tisuno nadchodzi, przesłał, gdy poborca mijał grupę agresywnych dzieciaków, odurzonych jakimś tanim świństwem i ulotnił się szybko, gdy niczym sępy okradali drgającego w konwulsjach. Przełknął stratę wtyczki, pozostawionej w kieszeni skroniowej poborcy. Pozbawiona pary, była przecież i tak bezużyteczna i nie mogła mu zagrozić.
Przynajmniej tak mu się zdawało.
• • •
Umownym rankiem obudziła go natrętna wibracja dousznego komunikatora o nieznanej sygnaturze. Przytomniejąc opieszale, Gorodskij wymamrotał komendę odrzucenia rozmowy, ale urządzenie natychmiast rozdzwoniło się na nowo. Kto znał jego służbową częstotliwość? Zamierzał ignorować wibracje tak długo, aż namolny typ się znudzi. Faktycznie, dopiął swego, ale zamiast buczenia w uchu usłyszał dzwonek do drzwi. Przypuszczał, że to znowu ktoś z zarządu kwartału, i bardziej dla świętego spokoju niż z ciekawości, wywołał ekran z podglądem zza drzwi. Takiego widoku się nie spodziewał.
Maureen?
Już całkiem przytomny, zwlókł się z łóżka i otworzył analityczce drzwi.
– Do jasnej cholery, obudzisz Everetta – warknął na powitanie.
– Nie odbierałeś – odparła sucho.
– Ty dzwoniłaś?
– Tak. – Skinęła głową. – Musimy pogadać.
Otworzył szerzej drzwi. Gdy przechodziła obok, owionął go zapach jej perfum. Mimowolnie podążył za nią wzrokiem, choć starał się nie patrzeć na bioniczne ciało, koncentrując się na ludzkiej głowie. Długie, białe włosy zaplotła w misterny warkocz, który następnie upięła jak wieniec wokół skroni.
Gdy zamknął drzwi i podążył za nią do pokoju, znalazł ją siedzącą na łóżku. Najwyraźniej nie brzydziła się rozrzuconą, jeszcze ciepłą pościelą; tak naprawdę, w klitce udającej sypialnię, poza barłogiem Oleksandra, nie było na czym usiąść.
– Nie zdążyłem posprzątać – burknął pod nosem.
– Przeżyję – odparła i podniosła na wysokość piersi otwartą dłoń. – To twój.
Zaniemówił. Na cybernetycznej ręce spoczywała wtyczka telepatrona. Czyżby ta sama, którą wczoraj podarował poborcy? Niemożliwe, przeszło mu przez myśl, gdy odruchowo kręcił głową w automatycznym zaprzeczeniu.
– Możemy sparować. – Niespodziewanie wcisnęła urządzenie w swój port multimedialny. – I sprawdzić.
– Wolałbym nie – oznajmił cicho. Przyszło mu do głowy, że skoro Bayes i spółka już o tym wiedzą, to dlaczego, do jasnej cholery, przysyłają do niego Maureen?
– Czyli twój. – Wyciągnęła wtyczkę. – Jasne. Ćpuna, u którego to znaleziono, nie stać na takie urządzenia.
– Skąd wiesz? – Gorodskij oparł się o ścianę. Nagle zrobiło mu się słabo.
– Pluskwy, Alex. – Uśmiechnęła się. – Taką mam pracę.
– Inwigilujesz… mnie? Kazali ci?
– Nie. – Niespodziewanie położyła się na boku i patrzyła na Oleksandra, opierając łokieć na jego poduszce. – Ale przyglądam ci się. Od dawna przechwytuję strumienie, w których oznacza cię program. Widzę wszystkie błędy, które popełniasz, wszystkie dziewczyny, które zaliczasz w windach, burdelach i na zapleczach. Jestem z tobą każdej nocy. I wczoraj powiedziałam: dość.
– Zgłosisz to?
– Nie.
Drgnął. Poczciwa, stara Maureen jako podglądaczka i perfidna szantażystka? Uznał, że wcale nie zna się na ludziach. I że, być może, mimo wszystko ma szansę się z tego wykaraskać, jeśli odpowiednio poprowadzi rozmowę.
– Nie? – upewnił się.
– Nie – powtórzyła. – Zgubiłeś. Co tu zgłaszać?
Zrozumiał, że grała komedię dla pluskiew. Nagrania, przechwycone poprzedniej nocy, zapewne zniszczyła. A może nie i użyje ich w odpowiedniej chwili?
– Czego chcesz w zamian? – spytał.
– Twojego elementu.
Osłupiał.
– Tylko?
Roześmiała się.
– Myślałeś, że co powiem? Że chcę ciebie? Za późno. Nie mogę robić tych rzeczy od pięćdziesięciu lat. A ciebie… I tak cię miałam. Nie bezpośrednio, ale… Wystarczy.
– Przecież bionicy uprawiają seks – mruknął, skołowany.
– Nowe generacje, tak. Ja należę do pierwszych. Nie mieliśmy tego w standardzie. – Usiadła ponownie i klepnęła dłońmi w materac. – To jak? Dobijemy targu?
Skinął głową, rozumiejąc, skąd bierze się jej obsesja. Odwrócił się do Maureen bokiem i wymacał na półce płytkę telepatrona, po czym podał go analityczce. Odebrała przedmiot z jego dłoni po omacku, skupiając całą uwagę na czymś innym.
Dopiero teraz zaczął przeszkadzać mu wzrok Maureen, od początku wizyty bez skrępowania błądzący po wypukłościach jego bokserek, bezczelnie zaglądający w czeluść podkoszulka o wyciągniętych ramiączkach. W zakłopotaniu podrapał się po piersi, sięgnął po szlafrok, przewieszony przez otwarte drzwi szafy. Założył go, a potem zamknął szafę i udał, że analizuje odbicie własnej, zmęczonej twarzy w lustrzanych elementach mebla.
– Po co ci to? – spytał, wiążąc pasek na brzuchu.
Wstała, podeszła do niego i otoczyła jego szyję przedramieniem. Zobaczył jej twarz w lustrze obok swojej. Dopiero teraz dostrzegł, że, mimo wczesnej pory, miała na sobie perfekcyjny makijaż: błyszczącą szminkę w śliwkowym odcieniu i takie same cienie na powiekach. Z bliska widział też zmarszczki w kącikach oczu i te fałdujące krzywiznę warg.
– Chcę wiedzieć. Zbadać. Nie jesteś ciekaw, jak to zrobili? Chyba że już wiesz – odpowiedziała.
– Wystarczą słowa, Maureen – szepnął. – Tylko tyle wiem.
– Jeśli słowa mają moc – oparła brodę na jego barku i powiedziała tak cicho, że ledwo ją słyszał: – to są tacy, którzy dużo by dali, żeby je poznać.
Drgnął. Co miała na myśli? Przez pluskwy nie mógł spytać wprost, choć przez głowę mu przeszło, że nie przyszła tu tylko w swoim imieniu.
– Nie jest do sprzedania. – Zaskoczony, odsunął jej rękę, odwrócił się. Stanęli oko w oko; nigdy nie byli tak blisko. Na wszelki wypadek powtórzył głośno: – Nigdy nie zamierzałem ich sprzedawać.
– Nie mówię o sprzedaży – sprostowała.
– W takim razie o czym? – Nie zrozumiał.
Podniosła ręce i wsunęła palce we włosy detektywa, przeczesując je delikatnie. Zaskoczony, nie reagował, i zanim się zorientował, wcisnęła wtyczkę telepatrona do jego kieszeni skroniowej. Cofnął się, zaskoczony, uderzając plecami o drzwi szafy.
– Spokojnie – powiedziała głośno. – Wiem, co robię.
Podaj klucz, nadała.
Nie, Maureen, odesłał odpowiedź, nie zrobię ci tego.
Mam zabezpieczenia, odparła, jestem na to gotowa.
Jak tamci dwaj? – zadrwił.
Mam zabezpieczenia, powtórzyła, a potem wbiła bioniczną pięść w bok Oleksandra i zrobiła krok do tyłu, bo skulił się z bólu i zaczął krztusić.
– Zrób to wreszcie, durniu – powiedziała głośno tonem, którego nigdy u niej nie słyszał. – Nie mam całego dnia na taką zabawę.
Jak chcesz, nadał, prostując się, ale możesz tego żałować.
Już żałuję, odesłała, no więc?
Tisuno nadchodzi, przekazał.
Podniósł wzrok i czekał w napięciu na to, co się zdarzy, ale Maureen zamiast zacząć dygotać, trząść się, czy upaść, uśmiechnęła się kpiąco.
– Widzisz? – Wyjęła wtyczkę z jego skroni, a on, skołowany, nie protestował. – To nie bolało. Przepraszam cię, Alex, ale musiałam to zrobić.
Zanim wyszła, objęła dłońmi jego policzki i pocałowała go w usta, lekko muskając samymi wargami. Dopiero na komendzie zauważył na swoich wargach cień złowrogiego fioletu.
• • •
« 1 5 6 7 8 »

Komentarze

21 X 2019   10:09:18

Czyżby delikatne zasugerowanie się „Expanse”? Ogólnie niezłe hard s-f, ale czegoś brakuje. Nie wiem, czy przedstawienie bohatera, czy może antagonisty? Po namyśle stwierdzam, że tej trzeciej strony- niby coś wiemy o Maureen, ale jej motywy i sposób działania jest dla mnie co najmniej dziwny.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »
Ilustracja: Małgorzata Myśliborska

Pająki
Jan Myśliborski

14 I 2024

Było już prawie zupełnie ciemno. Kiedy zatrzaskiwał ciężkie skrzydło bramy, wydało mu się, że po drugiej stronie drogi dostrzegł zarys sylwetki stojącego pod drzewem człowieka. Mimo wszystko poczuł coś w rodzaju ulgi, gdy już przekręcił klucz.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Luka w pamięci
— Marianna Szygoń

Negatywy
— Marianna Szygoń

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.