Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 7 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Marianna Szygoń
‹Dobry glina›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorMarianna Szygoń
TytułDobry glina
OpisW moim przypadku pisanie to tylko hobby, na które niestety mam coraz mniej czasu. Wszystkie teksty udostępniam za darmo w sieci, są to głównie opowiadania fantastyczno-naukowe i kryminały z elementami fantastyki i grozy. Działam w redakcji prozy magazynu fantastycznego „Silmaris”.
Gatunekkryminał, SF

Dobry glina

« 1 3 4 5 6 7 8 »

Marianna Szygoń

Dobry glina

Ten przekaz musiał pochodzić od samego telepatrona. Czyżby wirus? Czy Bayes przekazał mu go świadomie? To jakiś rodzaj pieprzonego testu? Sprawdzają jego lojalność? A może to Maureen złapała wirusa nieświadomie, przecież korzystając z wtyczki miała połączenie z siecią? Albo coś przelazło z płytki multimedialnej Torresa? Zmienił zdanie co do celu podróży. Już miał wybrać przycisk minus jedynki, gdy drzwi rozsunęły się na piątce i kobieta o sinym odcieniu skóry, otoczona chmurą mikrodronów, stanęła na progu, kładąc palec na ustach. Gdy drzwi windy zasunęły się cicho, zatrzymała wagonik, miękkim ruchem palców muskając przycisk blokady. Pochłonięty obecnością Obcej z nagrania, Gorodskij ledwo zauważał towarzyszące jej drony niszczyciele, które rozproszyły się po całym pomieszczeniu, z godną podziwu skutecznością wybijając wszystkie obecne w nim pluskwy i obsiadając obiektywy staromodnych kamer. Gdy skończyły pracę, Sina oderwała palec od ust i sięgnęła po paralizator detektywa. Pozwolił się rozbroić, nie oponował, gdy niedbale upuściła obezwładniacz na podłogę. Drony obsiadły go jak ścierwo, atakując z sykiem. Kobieta oplotła szyję detektywa ramionami i przywarła do niego, z zadowoleniem wyczuwając dreszcz podniecenia, przeszywający jego ciało.
– Podaj swoją cenę – szepnęła Gorodskiemu do ucha.
Zawahał się, wiedział przecież, że brak świadków nie umniejszy zdrady. Że nigdy dotąd nie posunął się tak daleko. Może zamieszka z synem na głównym poziomie? Może wreszcie spłaci długi?
Albo chociaż przekona się, jak smakuje seks z Obcą.
– Podaj – żądała coraz natarczywiej Sina.
Podać czy nie? Przecież w końcu był skorumpowanym gliną, nie powinien mieć skrupułów! A jednak miał. Nie pójdzie z nimi na współpracę. Ale okazji nie przepuści!
– Chcę ciebie… – mruknął, zanurzając palce w jej długich, ciemnych włosach. – Na początek…
Roześmiała mu się prosto w twarz, po czym niespodziewanie przywarła wargami do jego ust. Objęła Oleksandra jeszcze mocniej, a gdy przycisnął ją do drzwi windy, pozwoliła, by to on przejął inicjatywę. Pozornie, bo żądając więcej i więcej, tak naprawdę to ona nadawała rytm temu, co się działo. Seks z Obcą smakował jak każdy inny, odkrył w końcu Gorodskij.
Na finał roześmiała się ponownie. Irytująco, chrapliwie, z wyższością. A potem nagle jej ciało w ramionach detektywa zaczęło niknąć, falować, jakby parowało. Wyglądało to tak, jakby Siną obsiadły naraz wszystkie mikrodrony, ale gdy twarz kobiety tuż przed oczami Oleksandra zaczęła się zapadać, morfując w tysiące czarnych punktów, jak obraz rozpadający się na piksele, zrozumiał. Wrzasnął i odskoczył do tyłu, ale drony podążyły za nim, wpijając się w skórę, gryząc w oczy, kąsając ciało setkami wyładowań, wnikając w nozdrza, usta, i tam zbijając się w grudy, zaczopowały je, odbierając oddech.
Zrozumiał. Pieprzony Torres miał rację. Nie było żadnej Sinej.
• • •
Ocknął się, siedząc na podłodze w pustej ładowni średniego wahadłowca typu Cargo-3, rozświetlanej słabym blaskiem lamp awaryjnych. W pierwszej chwili, przerażony możliwością podróży bez skafandra szarpnął się gwałtownie, ale ciało zareagowało tylko bólem wykręconych stawów i obitego krzyża. Nie udało mu się poruszyć uniesionymi nad głowę ramionami, jakby zostały dotknięte nieokreślonym paraliżem. Zerkając w górę odkrył, że dłonie, skrępowane w nadgarstkach, zaczepione zostały wysoko o jeden z prętów mocujących, biegnących wzdłuż ściany. Usiłował wstać, ale ścierpnięte nogi odmówiły mu posłuszeństwa. Opadł więc z powrotem na podłogę, odkrywając z ulgą, że przynajmniej nie doświadcza nieważkości. Rozejrzał się wokoło na tyle, na ile pozwalały mu skrępowane ręce, odkrywając, że właz dziobowy pozostaje otwarty. Zdarzenia sprzed utraty przytomności powróciły ze zdwojoną siłą: seks w windzie i jazda na minus piątkę, na samo dno przeklętej stacji orbitalnej Diu. Bardzo możliwe, że trafił do tego samego doku, w którym zabito „Rzepa”. I że on, Gorodskij, będzie następny.
Zaklął, gdy od strony klapy włazu rozległy się kroki. Jeszcze raz spróbował wstać, ale i tym razem nic nie wskórał. Obrócił głowę i zobaczył Obcą. Zbliżała się ku niemu lekkim krokiem, a jej obraz zdawał się falować, jak od gorącego powietrza. Oleksandr szybko odgadł, że otacza ją chmura mikrodronów. Kłębiły się wokół niej w nieustannym tańcu sprawiając, że mimo iż widział Siną z całkiem bliska, rozmywała mu się przed oczami jak odbicie w lustrze wody. Gorodskij wiedział już, dlaczego komputery nie potrafiły jej namierzyć: mogła być wszystkimi i nikim jednocześnie.
Przyklęknęła na podłodze u boku detektywa, znacząco kładąc palec na ustach. Chmura mikrodronów rozproszyła się w powietrzu, a jej elementy nie ustając w pozornie bezsensownym tańcu poszukiwały swych wrogich odpowiedników. Zaczęły od detektywa, potem ruszyły w głąb ładowni, a na podłogę, na spodnie i na kurtkę Oleksandra opadło kilka drobnych, czarnych trucheł pokonanych pluskiew. Wreszcie skupiły się na włazie i kłębiąc się w otworze, stworzyły coś na kształt zasłony.
Obca, jakby czekała na ten moment, wyciągnęła ręce ku Oleksandrowi. Jedną dłoń umieściła na policzku detektywa i skłoniła jego głowę do siebie, a następnie, sięgając do kieszeni multimedialnej w jego skroni, umieściła tam wtyczkę telepatrona. Skrzyżowali spojrzenia na dłużej: odlot mikrodronów ustabilizował jej obraz, a Gorodskij usiłował odgadnąć, czy tym razem widzi prawdziwą twarz dziewczyny. Podobieństwo do „jego” Obcej nie ulegało wątpliwości, ale w kształcie warg, oprawie oczu czy sposobie, w który marszczyła brwi, było coś odmiennego. Sina przez chwilę przyglądała mu się z podobną ciekawością, zanim miejsce nad jej uchem rozbłysło zielenią.
Zrobisz coś dla mnie, odebrał przekaz.
– Trzeba było mnie zabić – warknął. – Nie będę dla was pracował.
Położyła mu palec na ustach. Będziesz, nadała, zanim cofnęła dłoń, a coś w jej spojrzeniu zmroziło detektywa do szpiku kości. Nie masz wyboru. Wykonasz dla nas pewną robotę.
A jeśli odmówię? – spytał.
Jeśli odmówisz, nie będziesz miał do kogo wracać, nadała.Gdy spytał, czy ma kogoś zabić, przewróciła oczami zupełnie jak człowiek.
Nie, odparła. Chcemy nawiązać kontakt z szefem tej żałosnej bandy. Bez pośredników.
A ja nie liczę się jako pośrednik? – skrzywił się.
Nie, przekazała, ty się nie liczysz.
Porażony jej szczerością, zdołał tylko nadać:
Nie jest łatwo do niego dotrzeć.
– Ty dobry glina – powiedziała głośno, oschle. – Ty umieć szukać.
Rozpoznawał głos, bez wątpienia, ale akcent i kaleczenie składni podpowiadało mu, że to spotkanie jest prawdziwe. Tamto, w windzie, było iluzją. Potem przekazała przez telepatrona:Wyślesz mu określone słowa. Tylko tyle.
A więc szyfr. Zrozumie go? – spytał drwiąco.
Tak, odparła, od razu. Powiesz mu…
Zawiesiła nadawanie, po czym nachyliła się, zbliżyła twarz do jego twarzy i, starając się brzmieć wyraźnie, choć jej wymowa daleka była od poprawności, powiedziała:
– Tisuno nadchodzi.
– Tylko tyle? – bąknął.
Skinęła głową. Wyłuskała ze swojej kieszeni skroniowej wtyczkę telepatrona i wsunęła ją do kieszeni na piersi Oleksandra. Wstała powoli, a mikrodrony, jakby czekały na taki sygnał, przestały kłębić się nad włazem i poszybowały ku niej, zmieniając postać dziewczyny w rozmyty obraz.
– A ja? – Gorodskij znów się szarpnął.
Nic nie odpowiedziała. Wzruszyła ramionami i zeszła po trapie.
• • •
Ilustracja: Katarzyna Szymonik
Ilustracja: Katarzyna Szymonik
Pozostawiony samemu sobie, aktywował głosowo służbowy komunikator, by poprosić Maureen o wsparcie i zlokalizowanie Obcej. Obiecała wysłać patrol na pomoc, ale wyglądało na to, że gliniarze mieli na minus piątkę cholernie daleko. Ktoś inny odnalazł Oleksandra przed nimi.
Gorodskij bez pudła odgadł, że zbliżające się kroki należą do trzech osób. Nie spodziewał się tylko, że na pochyłości klapy włazu zobaczy Morse’a z pistoletem plazmowym w dłoni. Mechanikowi towarzyszyło dwóch ludzi uzbrojonych w paralizatory: krępy, wytatuowany facet, w którym detektyw bez pudła rozpoznał zabójcę „Rzepa” i jeszcze jeden bandzior, którego dziewczynę Gorodskij kiedyś pieprzył na boku. To nie wróżyło szybkiej śmierci.
– Maureen? – syknął. – Co z tym patrolem?
– W drodze – odpowiedziała. – Wytrzymaj.
Mimo zimna panującego w ładowni Gorodskij poczuł, jak pot zalewa mu oczy. Gliniarze z patrolu na pewno mają go już na podglądzie; byliby skończonymi głupcami, gdyby zaryzykowali konfrontację z bandą Morse’a. Odczekają i przyjdą na gotowe. Sam bym tak zrobił, zdążył pomyśleć, zanim wytatuowany ogłuszył go impulsem.
« 1 3 4 5 6 7 8 »

Komentarze

21 X 2019   10:09:18

Czyżby delikatne zasugerowanie się „Expanse”? Ogólnie niezłe hard s-f, ale czegoś brakuje. Nie wiem, czy przedstawienie bohatera, czy może antagonisty? Po namyśle stwierdzam, że tej trzeciej strony- niby coś wiemy o Maureen, ale jej motywy i sposób działania jest dla mnie co najmniej dziwny.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »
Ilustracja: Małgorzata Myśliborska

Pająki
Jan Myśliborski

14 I 2024

Było już prawie zupełnie ciemno. Kiedy zatrzaskiwał ciężkie skrzydło bramy, wydało mu się, że po drugiej stronie drogi dostrzegł zarys sylwetki stojącego pod drzewem człowieka. Mimo wszystko poczuł coś w rodzaju ulgi, gdy już przekręcił klucz.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Luka w pamięci
— Marianna Szygoń

Negatywy
— Marianna Szygoń

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.