Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 9 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Marcel Baron
‹Moja anima›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorMarcel Baron
TytułMoja anima
OpisUrodziłem się w Tarnowskich Górach. Ukończyłem II Liceum Ogólnokształcące im. Stanisława Staszica tamże. Obecnie studiuję medycynę na Wydziale Nauk Medycznych w Zabrzu Śląskiego Uniwersytetu Medycznego. Planuję specjalizować się w psychiatrii. Pisaniem pasjonuję się od dzieciństwa. Jedno z moich opowiadań, pt. „Wszystko już było”, zdobyło drugą nagrodę na V konkursie Nadszaniec Fantastyki w Zamościu w 2015 r. W 2022 r. inne opowiadanie zostało wyróżnione na konkursie Fantastyka2022 Wschód i Zachód. Poza tym nie opublikowałem aż dotąd żadnego tekstu prozatorskiego.
GatunekSF

Moja anima

Marcel Baron
1 2 3 4 »
Poszliśmy do muzeum. Annie ubrała się w sukienkę, którą uznała za najpiękniejszą. Nie zamierzałem jej mówić, co ma założyć, choć ona pragnęła wybrać właśnie to, w czym ja chciałbym ją zobaczyć. Mój stanowczy nakaz, by zdała się na własny gust, przyjęła z nieszczęśliwą miną.

Marcel Baron

Moja anima

Poszliśmy do muzeum. Annie ubrała się w sukienkę, którą uznała za najpiękniejszą. Nie zamierzałem jej mówić, co ma założyć, choć ona pragnęła wybrać właśnie to, w czym ja chciałbym ją zobaczyć. Mój stanowczy nakaz, by zdała się na własny gust, przyjęła z nieszczęśliwą miną.

Marcel Baron
‹Moja anima›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorMarcel Baron
TytułMoja anima
OpisUrodziłem się w Tarnowskich Górach. Ukończyłem II Liceum Ogólnokształcące im. Stanisława Staszica tamże. Obecnie studiuję medycynę na Wydziale Nauk Medycznych w Zabrzu Śląskiego Uniwersytetu Medycznego. Planuję specjalizować się w psychiatrii. Pisaniem pasjonuję się od dzieciństwa. Jedno z moich opowiadań, pt. „Wszystko już było”, zdobyło drugą nagrodę na V konkursie Nadszaniec Fantastyki w Zamościu w 2015 r. W 2022 r. inne opowiadanie zostało wyróżnione na konkursie Fantastyka2022 Wschód i Zachód. Poza tym nie opublikowałem aż dotąd żadnego tekstu prozatorskiego.
GatunekSF
Błona spowijająca jej twarz jest już zupełnie przejrzysta.
Wczoraj, jak co piątek, pojechałem metrem do dzielnicy przemysłowej. Rozdzielone obszernym placem mieszą się tam bliźniacze fabryki korporacji Anima i Animus, która dzierży klucze do tajemnicy stworzenia.
Słońce chyliło się ku zachodowi, nadal jednak paliło. Pod stopami chrzęścił drobny, biały żwir. Poczułem zawrót głowy. Na szczęście mogłem zebrać siły w cieniu kamiennego monumentu na szczycie fontanny stojącej na środku placu. Na każdym z jego czterech boków wyrzeźbiono twarze. Ich rysy są ostre, łuki brwiowe grube, kości policzkowe wyraźne, żuchwy wysunięte do przodu. To Przodkowie.
Fabryka Animy ma ażurową konstrukcję. Daleko przed wejściem wyciąga do ziemi smukłe pomosty zewnętrznych przypór. Są cienkie jak powięź, mają elipsowate otwory, ale jestem pewien, że żaden huragan nie naruszy ich struktury. Im bliżej do wejścia, tym wyżej wznoszą się ku niebu, tworząc wokół wchodzącego swego rodzaju tunel. Później do przypór dołączają wijące się kolumny, które rozgałęziają się niczym naczynia krwionośne.
Wiem, że dawniej ludzie sami dobierali się w pary. Obecnie to niewyobrażalne. Jak można zaufać obcemu, jak można powierzyć mu myśli? Przecież tylko głupcy potrafią liczyć, że zostaną dobrze zrozumiani. Jedyną osobą, która dobrze cię zna, jesteś ty sam, lecz przez długie wieki było to tylko puste, smutne stwierdzenie. Teraz postęp techniki przerzucił most nad tą głęboką, egzystencjalną przepaścią. Jeśli zechcesz, możesz kupić klona samego siebie. Pierwszego w dużej części refunduje państwo, za każdego kolejnego musisz zapłacić pełną stawkę. Ale na taki luksus stać tylko najbogatszych.
• • •
Otulony przyjemnym w dotyku szlafrokiem zadrżałem, nie z zimna, a przejęty lękiem, że moja anima mnie znienawidzi. Dziewięć miesięcy temu po raz pierwszy odwiedziłem fabrykę, żeby dopełnić formalności i zanurzyć się w całonocnej kąpieli. Mieli mnie rozpuścić w fosforyzującym, mlecznym roztworze. Chcieli mnie poznać dokładnie, to kim jestem, by stworzyć cyfrową kopię, na podstawie której skonstruują psychikę mojej animy. Oczywiście pomyślałem o śmierci, choć wiedziałem, że po tej śmierci zmartwychwstanę dokładnie takim, jakim byłem.
Co gwarantował pan Crebbo, którego już na początku drogi do zdobycia animy przydzielono mi jako opiekuna klienta. Nie mogąc znieść milczenia, ale nie mogąc też poruszyć kwestii, która nie dawała mi spokoju, ze zdenerwowania zapytałem o coś tak oczywistego, że w następnej chwili miałem ochotę zapaść się pod ziemię:
– Czy będę mógł począć z nią dziecko?
– Jeśli będzie pan miał takie pragnienie, może pan począć z nią dziecko – odpowiedział Crebbo. Nawet drgnieniem powieki nie okazał zdziwienia, że wyraźnie nie dysponuję podstawową wiedzą z początkowych etapów kształcenia dzieci. – Klon nie jest klonem w ścisłym znaczeniu tego słowa. To psychika animy jest kształtowana tak, by była lustrzanym odbiciem pańskiej. Ciało budujemy na podstawie losowego materiału genetycznego. Tym niemniej, jeśli będzie pan sobie życzył, możemy dobrać odpowiednie geny tak, by uczynić ją podobną do pana również fizycznie.
Mimo zażenowania lęk wciąż mnie dręczył, więc brnąłem dalej:
– Czy to prawda, że anima będzie wszędzie za mną chodzić? Podobno nie mogą opuścić swojego właściciela.
– Ależ skąd! Na początku trudno będzie jej zostać samej, ale przyzwyczai się do tego, proszę mi wierzyć. Czemu jednak miałaby pana opuścić? Nie będzie chciała tego zrobić. A nawet gdyby chciała, nie będzie mogła, chyba że ofiaruje jej pan Pierścień. Wówczas nagła swoboda uczuciowego samostanowienia okaże się dla niej tak wielkim szokiem, że ucieknie od pana. Jest to trauma tak głęboka, że prowadzi najczęściej do rozwinięcia amnezji wstecznej dotyczącej całego dotychczasowego życia klona z pierwowzorem.
Znów wróciliśmy do mnie, źródła problemu. Ale jakże się z tego zwierzyć? Ostatecznie zamilkłem, zrezygnowany. Bałem się, że na twarzy pana Crebbo pojawi się zdziwienie, kiedy mu wyznam swój lęk. Czy przecież nie po to miał dla mnie skonstruować animę?
• • •
W moim mieszkaniu wszystko jest już gotowe na jej przybycie. Przez ostatnie miesiące angażowałem się w nadprogramowe projekty, byle tylko zarobić na potrzebne wyposażenie. Nie było mi żal czasu wolnego, bo i tak nie miałem z nim co robić. Rzadko kiedy gdzieś wychodzę, może tylko do muzeum, szukać inspiracji. Kiedyś jeszcze utrzymywałem parę znajomości, lecz ludzie ci zaczęli mnie irytować i męczyć. Oczywiście nie wiedzieli, o co mi chodzi, więc znienawidziłem ich i zerwałem kontakt. Nawet specjalnie nie żałuję, nie wnosili wiele do mojego życia. Co prawda czasami brakuje mi rozmowy, choć w zasadzie nigdy nie dysponowaliśmy wspólnymi tematami.
Pracuję jako niezależny kompozytor wizerunków. Różne firmy i organizacje potrzebują często przykuwającego wzrok obrazu, żeby uatrakcyjnić produkt lub ideę, którą sprzedają. Ogłaszam się w przestrzeni wirtualnej. Jestem już dość znany w branży, więc nie narzekam na brak zainteresowania. To raczej zlecenia są wciąż takie same, nudzą mnie. A jednak na przekór zniechęceniu udaje mi się wpadać na oryginalne pomysły. Kosztuje mnie to wiele wysiłku, ale przełamuję twórczą niemoc. Na samym początku było inaczej. Każda oferta była wtedy czymś ekscytującym. Miałem szczerą ochotę czytać wytyczne finalnego produktu, zastanawiać się, jak się do nich dostosować. Teraz wystarczy, że pobieżnie rzucę okiem na opis i już wiem, czego ode mnie chcą. Oczywiście potem zawsze czytam go dokładnie, tak na wszelki wypadek.
Bardzo liczę, że moja anima wszystko zmieni.
• • •
W końcu nadszedł dzień, na który tak bardzo czekałem. Tak wiele sobie wyobrażałem. Zaledwie się jednak obudziłem, ogarnęło mnie obezwładniające przerażenie. Czy ja wiem, co robię? Czy na pewno tego chcę? Teraz, kiedy zacząłem o tym myśleć, doszedłem do wniosku, że nie jestem gotowy. Lecz za późno już, żeby zrezygnować. Zainwestowałem w nią tyle pieniędzy. Nawet gdybym po nią nie pojechał, kurier przywiezie mi ją do domu. Na mój koszt.
• • •
Wnętrze fabryki Animy deprymuje mnie. Główny hol przypomina macicę, z węższym przejściem prowadzącym do przestronnego pomieszczenia, gdzie mieści się recepcja, kawiarenka i sklep z gadżetami. Nawet pofałdowana faktura ścian przywodzi na myśl nabłonek. I tylko kolory się nie zgadzają. Dominuje seledyn i écru. Jest też trochę błękitu. Tworzą na ścianach i podłodze przeplatające się, skomplikowane wzory.
Tym razem nie zwracałem na nie w ogóle uwagi. Podszedłem od razu do wielkiego kontuaru, za którym siedziała sekretarka.
– Ja do pana Crebbo – powiedziałem.
– Dzisiaj odbiór animy. Czy wybrał już pan imię?
Dopiero wtedy uświadomiłem sobie, że ona przecież będzie człowiekiem. Do tej pory pozostawała tylko wytworem moich fantazji, twarzą, którą widziałem za półprzezroczystą błoną sztucznej owodni. Skryta w inkubatorze miała nieokreślony kształt. A teraz przecież zobaczę ją dokładnie, z bliska. Co więcej i ona mnie zobaczy. I odezwie się, pan Crebbo zapewniał mnie o tym, będzie w pełni rozwinięta zarówno fizycznie, jak i psychicznie, dokładnie jak ja. Poczułem, że wnętrzności ściska mi obrzydliwy strach.
Sekretarka nadal patrzyła na mnie wyczekująco. A ja, który zawsze myślałem tylko o „mojej animie”, chciałem powiedzieć prawdę, lecz natychmiast zdałem sobie sprawę, że tym samym zdradzę swoją obojętność i chłód. „Ani w tę, ani we w tę” – wyszeptałem do siebie. Sekretarka jednak usłyszała pierwsze słowa, źle je rozumiejąc:
– Annie? To bardzo ładnie.
I tak właśnie moja anima stała się Annie. Poczułem ulgę, mając się czego uchwycić. Nie musiałem więc drugi raz przeżywać przykrego momentu niezręcznego milczenia, kiedy pojawił się pan Crebbo z tym samym pytaniem na ustach.
Podążyliśmy w głąb jednego z korytarzy, które niczym jajowody odchodziły od głównego holu. Dobrze znałem tę trasę. Wkrótce przekroczyłem próg sporangium, gdzie rosła przez ostatnie dziewięć miesięcy, śniąc o mnie, swym pierwowzorze. Zwyczajowy półmrok zastąpiło stonowane, a jednak jasne niebieskawe światło. Czekało już na nas dwóch techników, jeden miał prześcieradło przerzucone przez ramię, drugi trzymał w dłoni czarny neseser.
– Ta dopiero jest psyche z twojej psyche, bo z twojego umysłu ją ukształtowaliśmy – powiedział pan Crebbo. – Daliśmy jej ciało, żebyś już nie musiał być sam ze swoimi myślami. Będzie się nazywała Annie i nigdy cię nie opuści, chyba że się jej wyrzekniesz.
1 2 3 4 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »
Ilustracja: Małgorzata Myśliborska

Pająki
Jan Myśliborski

14 I 2024

Było już prawie zupełnie ciemno. Kiedy zatrzaskiwał ciężkie skrzydło bramy, wydało mu się, że po drugiej stronie drogi dostrzegł zarys sylwetki stojącego pod drzewem człowieka. Mimo wszystko poczuł coś w rodzaju ulgi, gdy już przekręcił klucz.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.