Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 5 lipca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Dawid Zieliński
‹Głęboki Grób›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorDawid Zieliński
TytułGłęboki Grób
OpisAutor pisze o sobie:
Z wykształcenia inżynier okrętownictwa, z serca i duszy – pisarz. Pisaniem zajmuję się od 10 roku życia, ale na poważnie zacząłem robić to dopiero kilka lat temu – z mniejszymi bądź większymi sukcesami. Do tej pory udało mi się opublikować kilka swoich opowiadań w magazynie „Fahrenheit”. Niniejsza publikacja na łamach „Esensji” jest już drugą. Staram się tworzyć klasyczną literaturę grozy, osadzoną w naszej codziennej rzeczywistości, rzadziej science-fiction czy fantasy.
Gatunekgroza / horror

Głęboki Grób – część 1

« 1 8 9 10 11 12 14 »

Dawid Zieliński

Głęboki Grób – część 1

Pierwszą rzeczą, jaką poczuł, był piekący ból palców i prawego ramienia. Zamrugał oczyma, starając się pozbyć pokrywającej je mgiełki i rozejrzał się niepewnie po gabinecie, jak ktoś przebudzony właśnie ze zbyt długiego snu. Długopis wysunął się z jego zdrętwiałej dłoni i uderzył głośno o blat.
Na zewnątrz, w trawie otaczającego dom ogrodu, kilka świerszczy dawało właśnie swój nocny koncert, napełniając pokój kojącym, cichym graniem. Gdzieś z oddali, zapewne z drugiego końca jeziora, dolatywały stłumione dźwięki muzyki, przemieszane z wesołymi pokrzykiwaniami. Przez otwarte okno wpadał ciepły, lekki wiatr, poruszając delikatnie skrawkiem haftowanej firanki. Stojąca na biurku lampa świeciła jasno i silnie.
„Co się stało? Przysnąłem?”
W głowie miał zamęt, potęgowany jeszcze uporczywym, tępym świdrowaniem gdzieś w okolicach potylicy. Potarł rozpalone czoło i spojrzał na leżące przed sobą, drobno zapisane strony. Było ich dużo, co najmniej tyle, ile dzisiejszego ranka; kilka, zdmuchniętych zapewne jakimś silniejszym podmuchem wiatru, leżało też na podłodze obok biurka i pomiędzy nogami fotela. Pojemnik, w którym przechowywał czysty papier, stał przy krawędzi blatu zupełnie pusty. Nóż do papieru, który położył obok podczas rozmowy z Magdą, wciąż jeszcze tam leżał, połyskując lekko w świetle lampy.
Zamknął oczy i objął skronie dłońmi, usiłując poprzez nasilający się ból głowy przypomnieć sobie ostatnie wydarzenia. Jak przez mgłę pamiętał, że pracował; po kolacji, kiedy bliźniaczki zasnęły, a Oliwia poszła brać kąpiel, zamierzał przepisać wcześniejszy tekst na komputerze, by dać go jej do przeczytania z samego rana. Coś mu jednak w tym przeszkodziło; coś, co jednocześnie skłoniło go do chwycenia długopisu i kontynuowania historii Renaty. Zaczął pisać i szło mu doskonale, jak nigdy, nawet w przypadku tej książki. Upływ czasu przestał mieć znaczenie, liczyła się tylko przelewana na papier historia, doszedł do sceny w magazynie i… dalej w pamięci miał już tylko ciemną, nieprzeniknioną plamę.
Podniósł ostatnią zapisaną stronę. Litery biegły nierówno, nie trzymając się ani linii kratek, ani nawet stałej wielkości. U dołu zaczęły odchylać się coraz bardziej od poziomu, momentami przechodząc w nieczytelne, niczego nie przypominające maźnięcia. Gdy przebiegł po nich wzrokiem, czytając ostatnie akapity, jakby napisał je ktoś obcy, a zarazem zupełnie mu bliski, gdzieś w głębi jego umysłu zapaliło się ostrzegawcze, czerwone światełko.
Kiedy doszedł do opisu potwornego, okaleczonego ciała Chowańca, poczuł, jak zaczynają drżeć mu dłonie, a w gardle rośnie olbrzymia, utrudniająca oddychanie kula. Na krótki ułamek sekundy, tak nieuchwytny, jak daleki błysk flesza, z zakamarków pamięci wydostało się jakieś wspomnienie; niczym coś dawno minionego, doświadczonego przed wieloma laty albo… albo nawet w innym życiu. Rozpaczliwie próbował je pochwycić, wysłuchać co ma do powiedzenia, lecz wymknęło mu się i znikło równie szybko, pozostawiając po sobie jedynie przejmujący, głęboko zakorzeniony strach.
Gwałtownie zmiął kartkę papieru i cisnął daleko przed siebie.
Chowaniec: ostrza, amputowana szczęka, otwarta czaszka. Wszystko to wzbudzało w nim paniczny, prawie zwierzęcy lęk, którego nie potrafił w żaden sposób wyjaśnić czy zidentyfikować. Czuł się tak, jakby każdy kawałek jego osoby, czy to tej fizycznej, czy psychicznej, instynktownie bronił się przed tą odrażającą istotą, starając się odepchnąć od siebie możliwie daleko, poza zasięg możliwości jakiegokolwiek kontaktu. Zupełnie, jakby ta fikcyjna postać stanowiła niewyobrażalne zagrożenie.
Poczuł, jak po górnej wardze spływa mu coś ciepłego i wilgotnego. Starł to szybko wierzchem dłoni, zanim dostało się do ust i spojrzał na rękę. Na skórze błyszczało kilka drobnych kropel krwi.
Pospiesznie wytarł dłoń o nogawkę spodni i wyszedł z gabinetu, nie zaprzątając sobie głowy poskładaniem rozrzuconych wokół kartek; chwilowo napawały go obrzydzeniem i nie miał ochoty przebywać w ich otoczeniu dłużej, niż było to konieczne. W pogrążonym w ciemnościach korytarzu oparł się ciężko o jedną ze ścian i usiłował ukoić rozdygotane nerwy; oddech miał chrapliwy jak po wyczerpującym biegu, serce kołatało mu dziko w piersi. Dłonie nie przestawały drżeć, nawet kiedy wcisnął je głęboko pod pachy.
« 1 8 9 10 11 12 14 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Operacja „Wilczyca”
Jakub Wczasek

22 VI 2024

Eli przemknęła bezszelestnie i w przelocie chlasnęła młodego partyzanta. Hanys cofnął się, widząc jak pozbawiony futra stwór o wilczym pysku wyłonił się z ciemności i jednym szybkim uderzeniem szponiastej łapy zamienił szyję Maciusia w krwawą miazgę. Chłopak nie wydał najmniejszego dźwięku i z szeroko rozwartymi oczyma opadł na ściółkę.

więcej »
Ilustracja: Marcel Baron

Na ścieżce ku kosmicznemu Samhdi-Ra
Marcel Baron

11 V 2024

Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.

więcej »
Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Manuskrypt
— Dawid Zieliński

Pewne formy zła
— Dawid Zieliński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.