Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Anna Łagan
‹Niszczyciel›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorAnna Łagan
TytułNiszczyciel
OpisAutorka pisze o sobie:
Urodzona w Krakowie, w roku 1983. Po długich i burzliwych poszukiwaniach zrozumiałam, że w życiu mam trzy pasje: literaturę, religioznawstwo i gry fabularne. To opowiadanie właściwie pierwszy mój opublikowany tekst, chyba, że liczyć te rozrzucone po portalach, forach i blogach.
Gatunekfantasy

Niszczyciel

1 2 3 11 »
Wtedy nadszedł przełom — mistrz Kairen we śnie doznał, jak sam stwierdził, oświecenia i udało mu się samemu stworzyć energetyczny kokon. Jego dzieło, słabe i niewielkie, miało jednak podobne właściwości jak powłoka, okrywająca tajemniczego mężczyznę. Kiedy udało im się uwolnić uwięzionego przez Kairena szczura, wiedzieli, że są o krok od odwrócenia starszego i mocniejszego czaru. I tylko fakt, że szczur nie przeżył eksperymentu, budził wątpliwości.

Anna Łagan

Niszczyciel

Wtedy nadszedł przełom — mistrz Kairen we śnie doznał, jak sam stwierdził, oświecenia i udało mu się samemu stworzyć energetyczny kokon. Jego dzieło, słabe i niewielkie, miało jednak podobne właściwości jak powłoka, okrywająca tajemniczego mężczyznę. Kiedy udało im się uwolnić uwięzionego przez Kairena szczura, wiedzieli, że są o krok od odwrócenia starszego i mocniejszego czaru. I tylko fakt, że szczur nie przeżył eksperymentu, budził wątpliwości.

Anna Łagan
‹Niszczyciel›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorAnna Łagan
TytułNiszczyciel
OpisAutorka pisze o sobie:
Urodzona w Krakowie, w roku 1983. Po długich i burzliwych poszukiwaniach zrozumiałam, że w życiu mam trzy pasje: literaturę, religioznawstwo i gry fabularne. To opowiadanie właściwie pierwszy mój opublikowany tekst, chyba, że liczyć te rozrzucone po portalach, forach i blogach.
Gatunekfantasy
Asystowanie przy największym z odkryć archeologicznych w dziejach Turanu należało do powinności nadwornego maga. Fakt, że za panowania Vergiusa Trzeciego funkcję tę pełniła kobieta, nie zmieniał zakresu obowiązków. I choć pracujący na wykopaliskach naukowcy z Turańskiego Królewskiego Uniwersytetu zapowiadali, że nie zamierzają udzielać pierwszej pomocy, jeśli nadworny mag — w tym przypadku nadworna czarodziejka — zemdleje na widok ludzkich szkieletów, Dinah mer Kanede musiała zejść pod ziemię, do zasypanego grubymi warstwami popiołów pałacu w Starym Turanie.
Turański Królewski Uniwersytet prowadził wykopaliska od dobrych dwustu lat. Vergius Pierwszy, zwany Mędrcem, który uznawał naukę i badanie przeszłości Turanu za priorytety, ku niezadowoleniu ministra wojny wyłożył kolosalne sumy na wykopaliska w Starym Turanie. Jego starania przysłużyły się królestwu — odkrycie starożytnej wiedzy pchnęło Turan na drogę rozkwitu, wyciągnąwszy naukę z zapaści, w jakiej znajdowała się przez ostatnie stulecia. Kolejne państwa niezwłocznie podążyły tym za przykładem, fundując Uniwersytety i finansując badania. Zainteresowanie historią zmieniło oblicze świata, a mozolnie prowadzone wykopaliska pobudziły rozwój wielu dziedzin wiedzy.
Miasto, zniszczone ponad dwa tysiące lat temu, leżało zaledwie kilka kilometrów od stolicy, niemniej jednak uważano je za miejsce nawiedzone i skażone. Od dwudziestu wieków ziemia na wzgórzu i dookoła niego była jałowa, rzadko kiedy wyrastały tam choćby kępki marnej i żółtawej trawy. Ludzie i zwierzęta nie zapuszczali się w te strony, zaś pomiędzy ruinami krążyły widma. Uniwersyteccy magowie mieli obowiązek sprawować nieustanną kontrolę nad wykopaliskami, chronić archeologów przed duchami oraz przed pozostawionymi gdzieniegdzie czarami. Gdy w grę wchodziła potężna, prastara magia, trudno było pominąć środki ostrożności. Sam pałac królewski odnaleziono już przed półwiekiem, jednak zdjęcie zaklęć i odkopanie drogi do sali tronowej zajęło więcej czasu, niż prace przy wszystkich pozostałych budowlach. Jak dotąd, podobnych problemów przysporzyła naukowcom jedynie główna świątynia.
Siłą rzeczy w otwarciu wrót do sali tronowej musiał uczestniczyć najpotężniejszy mag królestwa, a przynajmniej ten najwyżej postawiony. Kompetencje Dinah mer Kanede często były podważane. Stanowisko otrzymała z rekomendacji swego poprzednika, ale przy sprzeciwie półtuzina innych kandydatów, starszych, bardziej doświadczonych i w większości mężczyzn. Udało jej się jednak utrzymać przez jedenaście lat i wykazać sprytem, talentem oraz silną wolą. Dinah miała też jeden niezaprzeczalny talent, który pozwolił jej osiągnąć stopień mistrza w niezwykle młodym wieku — instynktownie wyczuwała energię magiczną. Dzięki temu darowi przed dwoma laty ocaliła życie króla, i dzięki niemu czuła teraz, że za drzwiami starożytnej sali znajduje się coś więcej, niż tylko ciało cesarza.
Prawdę mówiąc, Dinah nigdy wcześniej nie odbierała tak silnej energii. Nawet jej asystent i mag z Uniwersytetu zadrżeli, choć do tej pory nie potrafili się obejść bez wody i wahadełka. Dinah ściągnęła brwi. Tak, to było największe odkrycie w historii Turanu. Coś, co mogło wywrócić do góry nogami całą dotychczasową wiedzę, zarówno o Starym Turanie, jak i o magii. Wydobyć z zapomnienia ostatnie dni cesarstwa, rzucić światło na wydarzenia sprzed dwóch tysięcy lat. Spojrzała na swojego asystenta, na uniwersyteckiego maga, na kierownika wykopalisk i resztę zebranych.
— Za tymi drzwiami jest więcej, niż moglibyśmy się spodziewać. Zanim się przebijemy, trzeba będzie założyć zabezpieczenia. Nie wiadomo, co może wydostać się ze środka — oznajmiła. Doskonale zdawała sobie sprawę, że jeśli źródłem energii magicznej jest potężne zaklęcie obronne lub uwięziony demon, żadne zabezpieczenia nie pomogą. Wiedziała też, że zarówno ona sama, jak i kierownik wykopalisk, profesor Derek Akraz, są zbyt ciekawi, żeby zrezygnować. Mogła jedynie modlić się do wszystkich bogów, by otwarcie wrót nie przyniosło zagłady królestwu.
Kilka godzin spędziła na zakładaniu zabezpieczeń. Kręgi, glify i spirale, którymi ozdobiła cały korytarz, nie zatrzymałyby demona, liczyła jednak na to, że będą w stanie go spowolnić. W razie gdyby sama Dinah zginęła, jej asystent, adept Risenius, miał natychmiast ostrzec króla i Kolegium Magów. Tylko połączone siły wszystkich mistrzów królestwa mogły ocalić Turan przed ponownym zniszczeniem.
Oczywiście zarówno Dinah, jak i profesor Akraz wiedzieli, że dwa tysiące lat temu Wieczne Miasto zostało zniszczone za pomocą magii. Legendy i nieliczne źródła pisane, pochodzące najwcześniej z drugiego wieku po zniszczeniu, mówiły, że ostatni staroturański cesarz zdecydował się zrównać miasto z ziemią, gdyż nie chciał oddać go w ręce wroga. Wraz z mieszkańcami Starego Turanu zginęła też niemal cała armia najeźdźcy, zaś połowa kontynentu na ponad tysiąc lat pogrążyła się w chaosie i mroku. Zgromadzona i wykorzystywana przez dawnych Turańczyków wiedza, zarówno ta magiczna, jak i techniczna, zaginęła. Przez kolejne stulecia magowie i naukowcy dysponowali jedynie jej strzępami.
Dwóch robotników wielkimi młotami rozbiło kamienne drzwi, po czym w pośpiechu wycofało się na drugi koniec korytarza. Dinah powoli przekroczyła ostatnią linię glifów. Nic nie zionęło jej w twarz ogniem, nic nie poraziło mózgu. Nie wyczuła żadnego skoku energii. Dobry znak — źródło było stabilne. Czarodziejka przekroczyła próg sali, profesor Akraz szedł wolno za nią.
Wnętrze pomieszczenia pogrążone było w mroku. Nawet źródło magii nie lśniło, choć Dinah podświadomie spodziewała się jakiejś poświaty. Profesor dał znak czekającym w korytarzu asystentom, by przesunęli lustra. Nikły blask światła słonecznego, odbity od wypolerowanej powierzchni zwierciadeł, przedarł się przez wielusetletnią ciemność, ukazując tkwiące przy drzwiach wysuszone zwłoki gwardzistów. Mumie ściskały w dłoniach piki, a na głowach miały hełmy ozdobione smoczymi skrzydłami. Obie stały wsparte o ściany, martwymi oczyma spoglądając na drzwi. Cesarscy strażnicy nawet po śmierci trwali na posterunku.
Czarodziejka i archeolog nieśpiesznie ruszyli przez mroczną, duszną salę, w której od dwóch mileniów nie stanęła ludzka stopa. Wspaniała posadzka i kolumny zachowały się nienaruszone. Ornamenty wyobrażone na mozaikowej podłodze zapierały dech w piersiach, marmurowe pnącza wyrzeźbione na kolumnach wyglądały jak żywe rośliny zaklęte w kamień. Oboje odkrywcy mogli jako pierwsi podziwiać legendarne piękno cesarskiego pałacu. W ciszy słychać było ich kroki i bicie serc, przyśpieszone z lęku i podniecenia.
Wreszcie ich oczom ukazało się podwyższenie, na szczycie którego stał cesarski tron. Profesor głośno wciągnął powietrze w płuca. W mroku widać było niewyraźne zarysy trzech kolejnych ciał. Z pewnością znajdowało się wśród nich ciało cesarza.
Dinah także odetchnęła głęboko. Jedno z ciał było źródłem magii. Podczas gdy archeolog zatrzymał się przy leżącej u stóp schodów mumii mężczyzny, czarodziejka minęła go i ruszyła ku zwłokom leżącym na stopniu schodów.
Ciało leżało równo, z dłońmi skrzyżowanymi na piersi, jak kazał staroturański zwyczaj układania zmarłych. W półmroku kobieta odniosła wrażenie, że zachowało się lepiej niż te, które minęła dotychczas. Pochyliła się nad nim, bojąc się zapalić magiczne światło. Od promieniującej ze zwłok mocy Dinah kręciło się w głowie.
Odczekała chwilę, a gdy uznała, że nic jej nie zagraża, wyciągnęła z kieszeni małą, szklaną kulkę i zapaliła uwięzioną w jej wnętrzu energię. W błękitnawym świetle mogła uważniej przyjrzeć się ciału.
— Pani mer Kanede, proszę mi tu poświecić! — Usłyszała głos Akraza. — Chyba mam kogoś z rodziny cesarskiej!
Czarodziejka nie odpowiedziała, wpatrzona w leżące przed nią ciało.
— Pani mer Kanede! Chyba mam…
— Tu jest coś o wiele cenniejszego… — wyszeptała.
• • •
— O Matko Wszechrzeczy! — wykrzyknął adept Risenius, kiedy odzyskał zdolność mowy. Stojący za nim adept Garran bezgłośnie poruszał wargami, próbując wydobyć z siebie jakikolwiek dźwięk.
Nawet Dinah mówienie przychodziło z trudem. Archeolodzy z Uniwersytetu stali w pewnej odległości, bojąc się podejść bliżej, mimo zapewnień trójki magów, że nic im nie grozi. Nie co dzień znajduje się ciało pokryte kokonem stabilnej, magicznej energii. Prawdę powiedziawszy, w całej historii turańskiej archeologii nie natrafiono na podobne znalezisko.
— Czy on żyje? — wyszeptał w końcu Garran.
— Czy on jest człowiekiem? — dodał Risenius.
Leżący na schodach mężczyzna był niski i drobny. Miał delikatne rysy twarzy, długie, ciemne włosy i, gdyby nie wyraźnie męski ubiór, można by w pierwszym momencie wziąć go za kobietę. Same klejnoty, naszyte na sięgającą kolan tunikę, musiały kosztować fortunę, lecz i bez tego ciało miało zapewne wartość kilku państw, z Turanem na czele.
1 2 3 11 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Operacja „Wilczyca”
Jakub Wczasek

22 VI 2024

Eli przemknęła bezszelestnie i w przelocie chlasnęła młodego partyzanta. Hanys cofnął się, widząc jak pozbawiony futra stwór o wilczym pysku wyłonił się z ciemności i jednym szybkim uderzeniem szponiastej łapy zamienił szyję Maciusia w krwawą miazgę. Chłopak nie wydał najmniejszego dźwięku i z szeroko rozwartymi oczyma opadł na ściółkę.

więcej »
Ilustracja: Marcel Baron

Na ścieżce ku kosmicznemu Samhdi-Ra
Marcel Baron

11 V 2024

Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.

więcej »
Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.