Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 2 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Anna ‘Cranberry’ Nieznaj
‹Wróg publiczny›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorAnna ‘Cranberry’ Nieznaj
TytułWróg publiczny
OpisAnna „Cranberry” Nieznaj (ur. 1979 r.), absolwentka matematyki, programistka. Mężatka, ma dwoje dzieci, mieszka w Lublinie. Pod panieńskim nazwiskiem Borówko – debiut w 1996 r., a następnie opowiadanie „Telemach” w „Science Fiction” (7/28/2003). Pod obecnym – „Kredyt” (II miejsce w konkursie Pigmalion Fantastyki 2010) i „Czarne Koty” („SFFiH” 4/66/2011). Finalistka konkursu Horyzonty Wyobraźni 2011.
Gatunekspace opera

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 3

« 1 2 3 4 5 6 13 »
– Zerrik? Zerrik, stało się coś złego. Ja muszę w tej chwili natychmiast odlecieć. A ty słuchaj: trzymajcie się z Dezzem jak najdalej od Windu. Ona jest dziesięć razy bardziej niebezpieczna niż my wszyscy razem wzięci, z Fettem włącznie. Najlepiej siedźcie każdy na swoim statku, oni pewnie zaraz odlecą. Rozumiesz? Omijajcie ich z daleka. Znajdę cię, jak wrócę. Co? Nie wiem, kiedy. Nie, nie, absolutnie, masz tu zostać. Muszę kończyć, kocham cię, cześć.
Rozłączyła się i obejrzała za siebie. Pusto. Przełknęła ślinę i zamiast wlecieć między hangary skręciła w stronę „Slave”.
Ominęła patrolowiec dużym łukiem i zbliżyła się do niego z boku. Znała Fetta już długo i dość często miała okazję widywać jego statek z niewielkiej odległości. Przynajmniej w niektórych kwestiach wiedziała, czego się po nim spodziewać.
Kiedy znalazła się dostatecznie blisko, skuliła się nieco za przednią szybą śmigacza, odruchowo starając się nie pokazywać ewentualnym kamerom twarzy w sposób zbyt oczywisty. Poprowadziła pojazd wzdłuż linii skrzydła mniej więcej do połowy jego długości. Wtedy otworzyła pokrywkę schowka naprzeciwko fotela pasażera. Spośród przedmiotów, które się z niego wysypały na podłogę, wzięła urządzenie naprowadzające. Uruchomiła je i wystrzeliła w stronę skrzydła.
Wycofując pojazd dokładnie tą samą trasą, którą przyleciała pod statek, zastanowiła się przez chwilę, czy nie wykorzystać jeszcze któregoś z pozostałych nadajników, jakie miała w schowku. Zrezygnowała jednak. I tak miała niewiarygodne szczęście, że udało jej się nie uruchomić żadnego z zabezpieczeń.
Zawróciła ostro i pomknęła w stronę zabudowań miasteczka. Zatrzymała się pod wynajmowanym przez siebie hangarem, cudem nie wpadając na zamkniętą bramę wjazdową. Wbiegła do środka, mijając znajomego rodiańskiego mechanika.
– Gonią cię z nożami za oszustwa przy kartach czy z miotaczami za podkręcenie na boku kilku kontenerów z białą wróżką? – zawołał za nią.
Rzuciła mu odpowiedź, równie niecenzuralną co nieprecyzyjną, otworzyła trap, wpadła do środka i zaczęła przygotowywać skok na Coruscant.
• • •
– No dobrze – powiedział Boba Fett, zatrzymując skuter przed swoim statkiem. – Myślę, że to odpowiedni moment, żebyś mi wreszcie powiedziała, dokąd teraz lecimy.
– Na Cato Neimoidia – Beyre udała, że nie słyszy lekko kpiącego tonu.
Boba uniósł brew.
– Cato Neimoidia? Z tego, co wiem, Federacja Handlowa entuzjastycznie przyłączyła się do Nowej Republiki zaraz po jej proklamacji. Neimoidianom najwyraźniej współpraca z Sithami nie przypadła za bardzo do gustu.
Albo bardziej realistycznie niż ty oceniają wasze szanse na wygranie tej wojny. W końcu to kupcy, dla nich liczy się twarda gotówka, nie idee.
Fett uważnie śledził wydarzenia ostatniego roku. Po dramatycznej klęsce nad Endorem przez Galaktykę przetoczyło się szaleństwo. Ład utrzymywany przez gubernatorów i flotę załamał się nagle pod wpływem informacji o śmierci Imperatora, błyskawicznie rozpowszechnianej na wszystkich pasmach holonetu i bardzo szybko potwierdzonej przez świadków niezależnych od Sojuszu.
Dla części układów był to sygnał do jawnego przejścia na stronę dawno popieranych zwycięzców, w innych w sprzyjających okolicznościach natychmiast odżyły dawne tendencje separatystyczne. Czasem jednak dla ludności cywilnej ogólna zawierucha oznaczała tylko, że władza nad planetą dostała się w ręce dawnego imperialnego gubernatora lub stała się przedmiotem krwawej walki lokalnych watażków. W takich rejonach Galaktyki powrót do stanu poprzedniego powitano by z dużą ulgą.
Tymczasem potwierdzały się pogłoski, że Lord Vader zginął wraz ze swoim mistrzem. Wielki admirał Thrawn i Darth Beyre skoczyli sobie do gardeł, mimo że współpraca była w tym momencie jedynym rozsądnym rozwiązaniem. Brawurowy rajd Beyre na Coruscant zakończył się spektakularną klęską, ponieważ stolica nagle okazała się równie prorepublikańska, jak wcześniej była proimperialna. Kwitowano to powszechnie w ten sposób, że mieszkańcy Coruscant mieli Imperatora u siebie na co dzień i dobrze wiedzieli, że nie jest to przyjemne sąsiedztwo. I raz pozbywszy się go, nie planowali powtórki z Beyre w roli głównej.
Thrawn uległ miażdżącej przewadze wojsk Sojuszu nad Devaronem i poddał bitwę, ratując podwładnych, a sam popełnił honorowe samobójstwo. Beyre swoją szansę na zwycięstwo straciła nad Ord Mantell.
Chyba jednak nie słuchałaś zbyt uważnie tego, co gubernator Tarkin opowiadał ci o bitwie o Tanaab. Choć to w sumie łatwo komentować złośliwie po fakcie.
Jednak nadal pozostawały układy, które walczyły z nowym rządem lub tylko prowadziły z nim napięte rozmowy. W przestrzeni, z dala od zamieszkanych planet, nadal krążyły też niedobitki imperialnej floty i Fett, nie on jeden zresztą w Galaktyce, zaczynał się domyślać, kto powoli gromadził je pod swoim dowództwem. I o jakim okręcie mówiła Beyre.
Gdyby udało jej się równocześnie przejąć flotę i sprawić, że staną za nią ostatnie wierne Imperium układy… W końcu była Sithem. Dla wielu – symbolem dawnego porządku.
– Ale dlaczego akurat Cato Neimoidia, pani? Wątpię, żeby to akurat tam należało szukać „Mściciela”. Admirał Tarkin przecież chyba widzi doskonale, że Federacja wręcz zabiega o względy Republiki. A jeżeli zamierza ją zaatakować, to chyba nie jest najlepszym pomysłem znaleźć się tam akurat wtedy, nie uważasz?
Tarkin junior może nie dorównywał, przynajmniej na razie, bojową sławą swojemu ojcu gubernatorowi, ale Fett konsekwentnie starał się nie pakować w sam środek kosmicznych bitew, dobrze na tej polityce przez ostatnich piętnaście lat wychodził i nie miał zamiaru jej zmieniać.
– Nie podejrzewam, żeby Tarkin planował zbrojne akcje przeciw Neimoidianom – pokręciła głową Beyre. – Oni są znacznie mniej prorepublikańscy niż ci się wydaje. Jeżeli przyjdzie im wybierać między furą kredytów a własnym bezpieczeństwem, to wybiorą bezpieczeństwo, wierz mi. – Uśmiechnęła się nieładnie. – Neimoidianie to tchórze.
I ty mówisz, że nie masz uprzedzeń, Beyre? Tak się składa, że spotkałem kiedyś samego wicekróla Federacji. To prawda, akurat on nie był ani odważny, ani mądry. Ale już jego doradcy dużo lepiej sobie radzili z kalkulowaniem zysków i strat. Czego dowodem było choćby to, że Nute Gunray zaginął bez wieści pod koniec Wojen Klonów, gdy tymczasem oni dalej spokojnie prowadzili interesy. Nie doceniasz Neimoidian. Co jak co, ale liczyć kredyty to oni umieją.
Nie wdawał się z nią jednak w dyskusję, nie od tego tu był.
– Więc po co tam lecimy?
– Jeżeli mam się dostać na „Mściciela”, muszę się z nim skontaktować. A następne ogniwo w łańcuchu jest na Cato Neimoidia.
Skinął głową, a Beyre tymczasem usiadła wygodniej na siodełku swojego skutera i spytała:
– Na jakie konto mam ci przelać zaliczkę?
Czyli dopiero, jak nam Sebulba zapłacił, to ma z czego? Ech, Boba, świetnie ci ostatnio interesy idą, nie ma co.
– Moment, zaraz ci wyślę… – podniósł do oczu komunikator. – O, mieliśmy intruza przy statku – stwierdził beznamiętnie.
– Co?! – Beyre podniosła gwałtownie głowę znad wprowadzania danych przelewu. – Dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej?!
– Komputer pokładowy nawet mi alarmu nie włączył, tylko przesłał dwa powiadomienia.
Fett obejrzał nadesłany obraz.
– Bossk. Tak przypuszczałem, że tylko on nie załapie, że polowanie na ciebie nie jest przesadnie mądre – zaśmiał się. – Najpierw chciał nas wysadzić w powietrze – Boba podszedł do statku i przyjrzał się uważnie trapowi. – No właśnie, patrz, tu są ślady jego pazurów na piasku… A potem wrócił i krążył śmigaczem wokół statku.
Łowca podszedł do skrzydła, zadarł głowę i strzałem z miotacza rozwalił urządzenie naprowadzające.
– No. To by było tyle w kwestii Bosska.
– Niekonieczne – syknęła Beyre. – Chętnie sobie z nim porozmawiam. Nie lubię, jak mnie ktoś próbuje wysadzić w powietrze. Mam niejaki uraz po Chandrilli. Wolałabym, żebyś nie wylądował jak Piett na intensywnej terapii, bo jesteś mi chwilowo potrzebny.
Odpaliła skuter, wykonała nim efektowny, żeby nie powiedzieć, że efekciarski, zwrot prawie w miejscu i odleciała w stronę portu. Fett ruszył za nią.
Jednak dosłownie w chwili, gdy parkowali pod hangarem, w którym spodziewali się zastać Bosska, usłyszeli ryk uruchamianych silników i nad ich głowami wzbił się w powietrze potężny statek, w którym Boba rozpoznał „Hound’s Tooth”. Beyre spojrzała za nim takim wzrokiem, że Fett spytał z rezygnacją:
« 1 2 3 4 5 6 13 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 7
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

17 XI 2012

Lady Sith nie potrzebowała widzieć Twi’lekanki, żeby całą sobą czuć efekt działania Mocy. Dziewczyna żyła jeszcze, właściwie Beyre bawiła się nią dopiero, nie czyniąc przy tym poważniejszej krzywdy. Na to przyjdzie czas.

więcej »

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 6
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

3 X 2012

Sala tronowa w pałacu imperatorskim i ona sama leżąca na podłodze, z trudem łapiąca haustami powietrze. Niebieskie błyskawice zgasły sekundę wcześniej, a Lord Sidious podszedł nieśpiesznie i najwyraźniej nie mogąc darować sobie ostatniego akcentu, kopnął Beyre w żołądek.

więcej »

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 5
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

18 VIII 2012

Człowiek szedł powoli, prowadząc przed sobą Windu, czy Beyre, czy jak jej tam. Domniemana lady Sith miała ramiona wykręcone do tyłu, a nadgarstki zapewne skute kajdankami. Fett zasłaniał się nią w taki sposób, że Bossk nie widział jego dłoni.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Z tego cyklu

Druga szansa
— Magdalena Stawniak

Nowa układanka ze starych klocków
— Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Mroziuk, Anna Nieznaj, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Przemytnik i pozostali
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

10 razy Darth Vader
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wróg publiczny, cz. 7
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 6
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 5
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 4
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 2
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 1
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Tegoż twórcy

Nocą wszystkie koty są czarne
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.