Na dwoje babka wróżyłaCzyli o nadziei, zawodach i wielkich produkcjach rynku gier komputerowych.
Bartosz KotarbaNa dwoje babka wróżyłaCzyli o nadziei, zawodach i wielkich produkcjach rynku gier komputerowych. Chyba jednak nie. Grając w nią naszły mnie pewne refleksje na temat dzisiejszych tzw. wielkich produkcji, bo do takich właśnie niewątpliwie zalicza się D2. Wielu fanów tej gry, a właściwie jej pierwowzoru zaraz zacznie na mnie krzyczeć, ale chcę napisać nie tylko o D2. Chcę napisać o wielkich zapowiedziach, czasem niezbyt udanych produkcji... D2 to nie jedyny przykład. Można tu wymienić sławną porażkę firmy Westwood - "Tiberian sun", czy kontynuację legendarnego już dziś "Grand Prix 2", czyli "Grand Prix 3". Aby uniknąć nieporozumienia, nie są to pozycje słabe, wręcz można o nich powiedzieć, że są dobre, ale... No właśnie, to "ale". Wszystkim tym produkcjom brakuje tej wyjątkowości swoich poprzedniczek, wnoszą niewiele nowego, są poprawne, ale tylko poprawne. Mają jeszcze jedną wspólną cechę: były bardzo długo wyczekiwane, a producenci obiecywali graczom cuda. Gry te miały być kolejnymi krokami milowymi, przełomami, tak jak ich pierwowzory. I co? I nic. Miały niezłą sprzedaż, czasem nawet bardzo dobrą (w wypadku D2), ale w umysłach graczy na zawsze pozostaną jedynie cieniem gry-matki... Czy aby na pewno KAŻDA wielka gra będzie się doskonale sprzedawać już zawsze? Myślę, że nie. Przykład? Doskonała seria "Dune", która można powiedzieć stworzyła gatunek RTS. "Dune 2" do dziś rozpala serca wielu fanów, a spytajmy graczy o "Dune 2000". Beznadzieja, porażka... Teraz, kiedy zapowiadany jest kolejny tytuł tej serii "Emperor: Battle for Dune", wielu graczy wypowiada się na temat tej gry z ostrożnością, wielu natomiast całkowicie się od niej odcina. Powoli rosnąca niechęć graczy do danego tytułu zmusza jego twórców do wymyślenia czegoś naprawdę nowego, zaskakującego i przełomowego. A rozkapryszonego, zniechęconego fana niełatwo zadowolić. Trzeba zaproponować mu coś wielkiego, żeby znów łaskawie zwrócił uwagę na produkt. Za przykład może tu posłużyć seria "Close Combat". Całkiem sympatyczna gra, aczkolwiek część druga okazała się słaba (a w każdym razie wielu graczy narzekało). Efekt? Twórcy gry rzucają na rynek część trzecią, doskonałą, najlepszą w całej serii. "Close Combat 3" został przyjęty przez środowisko graczy niezwykle przychylnie, bo był dobry. Twórcy gry musieli się postarać, bo gdyby znów zawiedli, wielu fanów porzuciłoby serię. Oczywiste, że każda seria ma swoje słabsze i mocniejsze części. Są jednak gry, które przez cały czas trzymają wysoki poziom, np. znana chyba wszystkim przygodówka "Małpia Wyspa". Choć ostatnia, czwarta już część "Escape from Monkey Island", ma przenieść głównego bohatera (Guybrusha Threepwooda) w środowisko 3D - co budzi wiele obaw graczy - zapowiedzi i pierwsze opinie wydają się być niezwykle optymistyczne. Nie ma jednak tego złego... Zastój i brak ewolucji wielu serii, które dotychczas trzęsły rynkiem gier jest wykorzystywany przez mniejsze firmy, które licząc na znużenie graczy kolejnymi nieudanymi częściami "wielkich" tytułów, oferują swoje, często przełomowe i niezwykle oryginalne produkcje. Firm tworzących gry jest wiele, gier jeszcze więcej. Mamy więc w czym wybierać. Szkoda tylko, że często nasze ulubione gry z każdą częścią są coraz gorsze, niszczą niegdyś kultowy tytuł. Nadzieja w inwencji i wyobraźni twórców, którzy nie zasypiają gruszek w popiele i chcą zrobić coś pomysłowego, a takich też jest niemało. I tym optymistycznym akcentem kończę niniejszy wywód na temat hitów, które nie stały się hitami, a Wam i sobie życzę doskonałych gier, a także renesansu naszych ulubionych tytułów! 1 lutego 2001 |
Na trzeci numer „Magii i Miecza” trzeba było poczekać zdecydowanie dłużej, niż na drugi, ale warto było. Po raz pierwszy bowiem pojawił się w niej artykuł poświęcony systemowi Warhammer, a także opublikowano pierwszą przygodę z prawdziwego zdarzenia.
więcej »Marzec nie przyniósł zbyt wielu nowości ze świata Warhammera – do najważniejszych należy zaliczyć prezentacje kolejnych dwóch armii do The Old World.
więcej »Drugi numer „Magii i Miecza” ukazał się na zasadzie siły rozpędu. Jeśli wierzyć informacji zawartej we wstępniaku, miał premierę dwa tygodnie po pojawieniu się numeru pierwszego.
więcej »Wyrzuty sumienia kanciarza
— Miłosz Cybowski
Więcej, ciekawiej i za darmo
— Miłosz Cybowski
Starzy Bogowie nie śpią
— Miłosz Cybowski
Typowe miasto
— Miłosz Cybowski
Gnijący las
— Miłosz Cybowski
Roninowie pod zaćmionym słońcem
— Miłosz Cybowski
Księga wiedźmich czarów
— Miłosz Cybowski
Pancerni bez psa
— Miłosz Cybowski
Słudzy Pana Rozkładu
— Miłosz Cybowski
Mali, brzydcy i zieloni
— Miłosz Cybowski
Powrót księcia
— Bartosz Kotarba
Piraci: Przed monitorem pod czarną banderą
— Bartosz Kotarba
Cisza i mrok
— Bartosz Kotarba
Koszykarskie święto
— Bartosz Kotarba
(Moc)ny produkt
— Bartosz Kotarba
Wsteczny przełom
— Bartosz Kotarba
Cierń i duch
— Bartosz Kotarba
Łowca z otchłani
— Bartosz Kotarba
Cywilizowany produkt
— Bartosz Kotarba
Mroczna atmosfera
— Bartosz Kotarba