Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Zagraj w to jeszcze raz: Imperium (i nie tylko) w płomieniach
[ - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Stary Świat nie cieszy się tą samą passą co ogarnięte wieczną wojną realia Warhammera 40,000. Niesłusznie. Jak dowodzi „Warhammer: Dark Omen”, Imperium potrafi być równie niebezpiecznym miejscem. Ale poza wojną gra ta, dla niektórych będąca niedoścignionym wzorem warhammerowej strategii wojennej, oferuje nam także dobrą fabułę i niecodziennych bohaterów, którzy swoimi charakterami przewyższają nie jednego BN-a z gier cRPG.

Miłosz Cybowski

Zagraj w to jeszcze raz: Imperium (i nie tylko) w płomieniach
[ - recenzja]

Stary Świat nie cieszy się tą samą passą co ogarnięte wieczną wojną realia Warhammera 40,000. Niesłusznie. Jak dowodzi „Warhammer: Dark Omen”, Imperium potrafi być równie niebezpiecznym miejscem. Ale poza wojną gra ta, dla niektórych będąca niedoścignionym wzorem warhammerowej strategii wojennej, oferuje nam także dobrą fabułę i niecodziennych bohaterów, którzy swoimi charakterami przewyższają nie jednego BN-a z gier cRPG.
Starożytne zło przebudziło się, by pustoszyć ziemie Starego Świata. Martwi wstają z grobów, plemiona zielonoskórych coraz częściej napadają na wioski, a ogarnięte niepokojem Imperium potrzebuje bohaterów. Główną postacią gry jest porucznik Morgan Bernhardt, przywódca niewielkiego (początkowo składającego się z zaledwie czterech rodzajów jednostek) oddziału najemników. Nie zostaje on, wbrew pozorom, przypadkowo wplątany w ideę ratowania świata. Jak na zatwardziałego najemnika przystało, wszelkie działania podejmuje z nadzieją na zysk. W jednej ze scenek rodzajowych, gdy uratowani mieszczanie nie wiedzą, jak mu się odwdzięczyć za pomoc, stwierdza on wprost: „Podpowiem wam. Jest to okrągłe, błyszczące i wypełnia sakiewki.” Nawet w kontaktach z samym cesarzem Karlem Frantzem, Bernhardt nie traci zimnej krwi i wyrusza na kolejne ekspedycje tylko wtedy, gdy jego działania zostaną sowicie wynagrodzone.
Jednak podstawą rozgrywki nie są fabularne wstawki (niezależnie od ich kapitalnego wydźwięku i czynienia z gry czegoś więcej niż prostej strategii), ale bitwy. Zarówno zielonoskórzy, jak i nieumarli (dwie najważniejsze frakcje, z którymi przyjdzie nam się zmierzyć) są wymagającymi przeciwnikami, a rozmaite jednostki (od piechoty, przez artylerię, na łucznikach kończąc) posiadają różne zdolności i różną siłę. Zwykłe zombie padają szybko pod ogniem naszych kuszników i dział, lecz by pokonać zjawy czy mumie konieczna jest nie tylko silna piechota lub kawaleria, ale też magiczny oręż, bez którego zadawane obrażenia nie będą przynosiły skutku. W efekcie każde starcie, nawet na początku rozgrywki, stanowi wyzwanie: poczynając od odpowiedniego rozstawienia jednostek (ważne szczególnie ze względu na działo, którego nie możemy później poruszyć), przez podjęta strategię, aż po zastosowanie i rozdzielenie magicznych przedmiotów między nasze jednostki. Im dalej w las, tym więcej drzew. Kolejne walki będą coraz trudniejsze, a przeciwnicy coraz bardziej zaciekli. Nekromanci rzucający swoje plugawe czary na nasze najsilniejsze jednostki, z pozoru niegroźne grupy goblinów gotowe poczęstować nas fanatycznymi wojownikami skrytymi w swoich szeregach czy potężne rydwany bojowe, które, jeśli zdołają dotrzeć do naszych jednostek, potrafią je zdziesiątkować w ciągu kilku chwil – to tylko niektóre przykłady.
W porównaniu z późniejszymi zadaniami, początowa misja to łatwizna.
W porównaniu z późniejszymi zadaniami, początowa misja to łatwizna.
Oczywiście nasza mała armia nie pozostaje w tyle. Jednostki zdobywają doświadczenie, a zagarnięte w trakcie kampanii złoto możemy przeznaczyć na wzmacnianie ich pancerza oraz uzupełnianie składu liczebnego po wyjątkowo ciężkich starciach (walki, w których nie umiera nikt z naszych zdarzają się bardzo, bardzo rzadko). Pojawią się także nowe oddziały, które tylko na chwilę (kiedy decydujemy się pomóc krasnoludom w przedarciu się przez przełęcz, dwudziestu brodatych toporników dołącza do naszych ludzi na jedną misję) lub na resztę gry zasilają szeregi naszych najemników. Znajdą się wśród nich magowie, wspomniane już krasnoludy, elfy, a nawet drzewce. Wszystko zależy, do pewnego stopnia, od decyzji, jakie podejmiemy podczas wspomnianych już fabularnych przerywników. Linia fabularna nie jest szczególnie rozbudowana, lecz w większości przypadków stawia nas przed kłopotliwymi decyzjami: pomoc w pozbywaniu się trolli może kosztować nas cenny czas, który siły nieumarłych poświęcą na zgromadzenie silniejszej armii, a obrona Bogenhafen sprawi, że zamiast bronić twierdzy przed zastępami zombie będziemy musieli ją szturmować. Pod tym względem „Dark Omen”, będący przecież zwykłą strategią, przewyższa nie jedną grę cRPG.
To jednak nie wszystko. W trakcie podróży po Starym Świecie obejmujących Imperium, Księstwa Graniczne, Kislev i Bretonię, napotkamy na swojej drodze wiele interesujących postaci. Do najciekawszych, a przy tym najzabawniejszych, należy zaliczyć inkwizytora Matthiasa, który przypisał sobie sam rolę pilnowania naszej armii i dbania o jej czystość moralną. Jego dyskusje z Bernhardtem to prawdziwy majstersztyk. Jego pierwsze pojawienie się na scenie zostaje skomentowane słowami „Ach, Matthias, marzyłem o spotkaniu z tobą tutaj. Czyżbyś zrobił sobie przerwę od palenia na stosie niewinnych kobiet jako wiedźm?” Gdy dołącza do nas grupa ogrów, nasz bohater radzi swojemu zastępcy: „Powiedz ogrom, że są mile widziane w naszej armii. Tak długo, jak nie będą piły zbyt wiele krwi podczas bitew.”
„Dark Omen” jest nie tylko grą, ale też ciekawą historią rozgrywającą się w tak lubianym przez wielu Starym Świecie. Choć może wydawać się kolejną opowieścią o ratowaniu świata przed złem, podróżując od bitwy do bitwy, ma się wrażenie, że nie jest to wcale takie proste. W rozmowie przed finałową bitwą Klaus pyta Morgana o powody, dla których zdecydował się na to wszystko. Jego odpowiedź raz jeszcze dowodzi, że scenariusz gry został bardzo dobrze przemyślany. Ponadto, mimo swoich lat, „Dark Omen” jest wciąż dobrą i wciągającą strategią, do której warto wrócić. Zdecydowanie polecam.
koniec
30 stycznia 2012

Komentarze

30 I 2012   11:51:26

Szkoda, że autor zapomniał wspomnieć o tym, że aby odpalić grę trzeba nieźle namęczyć, bo na współczesnych systemach tytuł nie chce po prostu ruszyć.

01 II 2012   23:34:46

Pod Vistą i XP działał bez większych przeszkód, na Win7 nie testowałem.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Zapiski niedzielnego gracza: Wolność i swoboda
Miłosz Cybowski

14 IV 2024

„Broforce” nie jest grą nową, ale lubię do niej wracać – ta brutalna platformówka nabija się z popkulturowych klisz w sposób podobny do filmowej serii „Expendables”. Robi to jednak o wiele lepiej. I zabawniej.

więcej »

Krótko o grach: Rodzina jest najważniejsza
Miłosz Cybowski

6 IV 2024

„Dziedzictwo: Testament Diuka de Crecy” jest jedną z tych gier, które w świetnym stylu łączą ze sobą temat z mechaniką. Rozbudowa drzewa genealogicznego naszej rodziny, aranżowanie udanych mariaży i dbanie o kolejnych potomków naprawdę wciąga.

więcej »

Erpegi ze starej szafy: Nie ma wody na pustyni
Miłosz Cybowski

17 II 2024

„Don′t Drink the Water” Matta Cuttera to solidna, nieskomplikowana przygoda, która świetnie oddaje klimat Martwych Ziem.

więcej »

Polecamy

Wyrzuty sumienia kanciarza

W świecie pdf-ów:

Wyrzuty sumienia kanciarza
— Miłosz Cybowski

Więcej, ciekawiej i za darmo
— Miłosz Cybowski

Starzy Bogowie nie śpią
— Miłosz Cybowski

Typowe miasto
— Miłosz Cybowski

Gnijący las
— Miłosz Cybowski

Roninowie pod zaćmionym słońcem
— Miłosz Cybowski

Księga wiedźmich czarów
— Miłosz Cybowski

Pancerni bez psa
— Miłosz Cybowski

Słudzy Pana Rozkładu
— Miłosz Cybowski

Mali, brzydcy i zieloni
— Miłosz Cybowski

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.