Piwo od lat jest bardzo popularnym napojem alkoholowym, a statystyczny Polak wypija około 100 litrów tego trunku rocznie. Nic więc dziwnego, że jego warzenie stało się tematem przewodnim polskiej gry „Dice Brewing”.
Piwowarzenie
[Ireneusz Huszcza, Filip Głowacz „Dice Brewing” - recenzja]
Piwo od lat jest bardzo popularnym napojem alkoholowym, a statystyczny Polak wypija około 100 litrów tego trunku rocznie. Nic więc dziwnego, że jego warzenie stało się tematem przewodnim polskiej gry „Dice Brewing”.
Podziękowania dla wydawnictwa Board&Dice za udostępnienie gry na potrzeby recenzji.
Ireneusz Huszcza, Filip Głowacz
‹Dice Brewing›
„Dice Brewing”, jak sama nazwa wskazuje, jest grą kościaną, w której wcielimy się w piwowarów zatrudnionych na okres próbny w browarze. Tylko najlepszy zdobędzie pełnoetatową posadę głównego piwowara. Autorami gry są Filip Głowacz i Ireneusz Huszcza, twórcy „
Piwnego Imperium”, o którym pisaliśmy wcześniej na łamach Esensji – jak widać piwna tematyka jest im szczególnie bliska.
Celem gry jest zdobycie jak największej liczby punktów mistrzostwa, które otrzymuje się za warzenie różnych gatunków piwa. Na starcie każdy z graczy otrzymuje po jednej kostce w każdym z czterech kolorów, żeton nasiona i trochę złota. Kości (oprócz niebieskich) reprezentują składniki, z których piwo będzie warzone. I tak żółte kostki to jasny słód, czarne – ciemny, zielone reprezentują chmiel, natomiast niebieskie to umiejętności piwowarskie.
Na stół trafia karta targowiska z dodatkowymi składnikami, które można do trunku dodać oraz karta czarnego rynku, na którym możemy zakupić możliwość wykonania specjalnych akcji. Wykładane są też receptury, każda z nich zawiera informację ilu kostek, w jakim kolorze i o jakiej minimalnej wartości oczek potrzebujemy, aby dane piwo uwarzyć. Im bardziej skomplikowana receptura tym więcej kostek i ewentualnie dodatkowych składników z targowiska będzie potrzebnych do uwarzenia piwa. Następnie wybrana osoba dostaje żeton pierwszego gracza z wizerunkiem zimy. Przy zmianie gracza rozpoczynającego żeton zawsze odwracany jest na drugą stronę, jeżeli pokazuje lato, to wszyscy otrzymują jedno ziarenko.
W grze nie ma jednej dużej planszy, każdy z graczy ma swoją, na której zaznacza wykonywane akcje oraz liczbę posiadanych punktów mistrzostwa. Jest ona podzielona na cztery części – słodownię, plantację chmielu, szkołę mistrzostwa i departament nasiennictwa. W słodowni możemy pozyskać jasny słód z posiadanego ziarenka, wymienić jasny słód na ciemny lub podnieść wartość którejś z kostek słodu. Podobnie wygląda plantacja chmielu, gdzie pozyskujemy chmiel lub zwiększamy wartość zielonej kostki. Szkoła mistrzostwa umożliwia nam przerzucenie wybranych kości lub pozyskanie nowej niebieskiej kostki, a w departamencie nasiennictwa możemy wymieniać kostki na ziarenka lub złoto. Od właściwego korzystania z akcji dostępnych na planszy zależy sukces w grze. Należy pozyskać takie składniki, które umożliwią uwarzenie najbardziej wartościowych gatunków piwa. Kluczem do powodzenia jest umiejętne korzystanie z kości umiejętności piwowarskich. Pozwalają one na natychmiastowe wykonanie większości akcji z planszy (każda kość pozwala na przyśpieszenie jednej akcji, pod warunkiem, że ma odpowiednią liczbę oczek), są też niezbędne do korzystania ze szkoły mistrzostwa.
W grze występują cztery fazy – rzut kośćmi z aktywnej puli i ich rozstawienie na planszy, zakupy, warzenie piwa i sprzątanie. W pierwszej fazie gracze kolejno rzucają wszystkimi aktywnymi kośćmi. Wszystkie te, na których pojawi się satysfakcjonujący wynik można przenieść do magazynu – posłużą w przyszłości do realizacji receptur. Natomiast te, które nie trafią do magazynu przed końcem fazy zakupów, nie będą mogły być wykorzystane do warzenia i będą musiały zostać przerzucone na początku fazy pierwszej (jako kości aktywne). Po wykonaniu rzutu gracze wykonują dowolną liczbę akcji na swoich planszach (po jednej w swojej kolejce). Należy zwrócić uwagę na to, że wykonanie pewnych czynności blokuje możliwość wykorzystania ich przez przeciwników, co wpływa na taktykę gry – czasami warto kogoś zablokować, zamiast akcji dającej nam bezpośrednią korzyść. Faza zakupów umożliwia pozyskanie dodatkowych składników z targowiska lub zakup akcji specjalnych. Jest ich sześć, każda jest reprezentowana przez trzy żetony. Każdy żeton jest jednorazowego użytku i po wykorzystaniu należy odrzucić go z gry. Akcje specjalne bazują w głównej mierze na interakcji negatywnej – pozwalają blokować receptury i obiekty czy zmieniać wyniki rzutów. Trzecia faza to warzenie piwa – jeśli mamy odpowiednie składniki, to bierzemy wybraną kartę receptury i otrzymujemy bonusy na niej przedstawione – mogą to być punkty mistrzostwa, złoto, kostki czy akcje. Większość receptur daje też możliwość użycia składników specjalnych za dodatkowe profity, co dokładnie opisane jest na karcie. W ostatniej fazie otrzymujemy rezultaty akcji wykonanych na naszych planszach (jeśli czynności te nie zostały wcześniej przez nas przyśpieszone).
Tak w skrócie wygląda przebieg rozgrywki. Przyznać trzeba, że możliwości jest sporo i jest nad czym myśleć podczas wykonywania ruchu. Wykorzystanie kości sprawia, że w grze pojawia się sporo losowości, jednak daje się nią zgrabnie zarządzać, dzięki dostępnym akcjom. Gra się bardzo dobrze skaluje – rozgrywka jest równie emocjonująca przy dwu, jak i przy czterech graczach. Zasady nie są bardzo skomplikowane, chociaż początkujący gracze mogą mieć pewne trudności z ich przyswojeniem. W „Dice Brewing” nie ma specjalnych przestojów, a możliwość wpływania na innych graczy sprawia, że rozgrywka nabiera rumieńców.
Gra jest bardzo porządnie wydana, a na szczególną uwagę zasługują piękne grafiki na kartach. Zastrzeżenie mam jedynie do wielkości kart magazynu i targowisk – wygodniej by się grało, gdyby miały większy rozmiar. Nie najlepszym pomysłem są też monety, które na awersie i rewersie mają różne wartości – lepiej byłoby wprowadzić więcej monet, ale tylko z jedną wartością. Trzeba przyznać, że „Dice Brewing” jest jedną z ciekawszych gier jakie mam w swojej kolekcji i na pewno wyróżnia się na rynku polskich gier planszowych. Zachęcam do zagrania, bo warto – zaklinanie kostek podczas rzutów wciąga, a mnogość wyborów nie pozwala na nudę.
Czemu w recenzjach gier nie ma zdjęć z rozgrywki?