A kto umarł, ten nie żyje [D. Brad Talton „Śmierć Jaśniepanu!” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl „Myśl szybko, nie trać głowy!”, to motyw przewodni karcianki „Śmierć Jaśniepanu”, w której gracze starają się wyeliminować przeciwników z rozgrywki, samemu pozostając jak najdłużej w grze. Liczą się spryt, dar przekonywania i trochę szczęścia.
A kto umarł, ten nie żyje [D. Brad Talton „Śmierć Jaśniepanu!” - recenzja]„Myśl szybko, nie trać głowy!”, to motyw przewodni karcianki „Śmierć Jaśniepanu”, w której gracze starają się wyeliminować przeciwników z rozgrywki, samemu pozostając jak najdłużej w grze. Liczą się spryt, dar przekonywania i trochę szczęścia.
Dziękujemy wydawnictwu Factory of Ideas za udostępnienie egzemplarza gry na potrzeby recenzji. D. Brad Talton ‹Śmierć Jaśniepanu!›„Śmierć Jaśniepanu” to gra typowo towarzyska, w której nie tylko liczy się wygrana, ale przede wszystkim dobra zabawa. Gracze wcielają się różne postacie, które będą starały się pozostać podczas rozgrywki przy życiu, przekazując sobie „nakaz egzekucji”. Zwycięzcą na końcu zawsze okazuje się Jaśniepan, ale że jest to rola przechodnia, to trzeba tak kombinować, aby otrzymać ją w odpowiednim momencie. Jak wspomniałam, na początku gracze losują dla siebie postać. Każda ma unikalne cechy i w różny sposób wpływa na przebieg rozgrywki. Osoba, której trafił się Jaśniepan rozpoczyna zabawę przekazując kartę „nakaz egzekucji” dowolnemu graczowi. Ten zaś musi się jej pozbyć, bo jeśli uda mu się przetrwać, to dostanie w kolejnej rundzie postać o wyższej randze. Jeśli na placu boju pozostanie sam Jaśniepan, to od razu wygrywa. Zasada jest prosta – każda postać ma swoją rangę (oznaczoną numerem na karcie postaci). Najniżej stoi Sługa, najwyżej Jaśniepan. Po zakończeniu rundy wymiana wygląda tak, że rozpoczynają niewyeliminowani gracze – ten z najwyższą rangą dostaje straconą postać z najwyższą rangą (czyli Jaśniepana) i tak po kolei. Następnie wymieniają się wyeliminowani gracze, rozpoczynając od tego, kto zginął pierwszy, czyli Jaśniepan zawsze spada na sam dół drabiny społecznej – taki to okrutny los. „Nakazu egzekucji” można pozbyć się dzięki posiadanym kartom, których są cztery rodzaje. Najbardziej popularne są karty z symbolem tarczy, których treść nakazuje przekazanie egzekucji o jedno lub dwa miejsca w prawo bądź lewo. Czasami wiąże się to z dodatkowym bonusem w postaci monet. Są też karty odwetu ze skrzyżowanymi mieczami, którymi można unieważnić właśnie zagraną akcję. Karta „przyznanie do winy” pozwala na natychmiastowe przejęcie nakazu i wykonanie kolejnej akcji, co w niektórych sytuacjach może być bardzo opłacalne. Ostatnie, najciekawsze są karty z księgą, które można zagrać wyłącznie wtedy, gdy nie mamy już tych z tarczą. Wnoszą urozmaicenie do rozgrywki, na przykład wprowadzając natychmiastową zmianę ról lub uśmiercając dwie osoby jednocześnie. Po zakończeniu wszystkich egzekucji, zakładając, że Jaśniepan jeszcze nie wygrał, następuje zmiana postaci i gracze pobierają ze skarbca dochód. Im wyższą mają rangę tym więcej monet. Jeśli w tym momencie Jaśniepan posiada przynajmniej trzydzieści monet, to natychmiast wygrywa – jest to drugi i ostatni sposób na zwycięstwo i zakończenie rozgrywki. Fot. za fantasy-bestiarium.blogspot.com „Śmierć Jaśniepanu” reklamowana jest na pudełku jako gra wymagająca zdolności taktycznych i socjotechnicznych, a sama rozgrywka ma być pełna blefu i zmian. Nie do końca się ze wszystkim zgodzę. Na pewno są zmiany – „nakaz egzekucji” co chwilę zmienia właściciela, role się zmieniają, sporo się dzieje. Gorzej z tą częścią blefu i manipulacji. Gdy gracz przekazuje nakaz i może przekazać go kilku różnym osobom, to można spróbować go przekonać, żeby wybrał kogoś innego, ale prawda jest taka, że ważniejsza jest taktyka. Trzeba się piąć w górę drabiny społecznej i zbierać pieniądze – tak po prostu, na chłodno – a nie zastanawiać się dla kogo być milszym i kogo oszczędzić. Z tego powodu wszystkie rozgrywki, w których brałam udział, przebiegały raczej bez specjalnych negocjacji. Czy to źle? Nie, po prostu to nie jest „Mafia”, gdzie przekonanie współgraczy jest kluczem do zwycięstwa. Po drugie rozgrywka nie zawsze jest dynamiczna – na kartach akcji jest sporo tekstu drobnym drukiem, który trzeba przeczytać, zanim wybierze się, którą zagrać. Jak słusznie zauważył mój kolega – ten tekst jest niepotrzebny (za wyjątkiem kart z księgą) – możliwości się powtarzają, bez problemu można by je przedstawić za pomocą piktogramów, byłoby czytelniej i szybciej. Na pewno jest to gra łatwa do wytłumaczenia, całkiem wciągająca, wesoła i stosunkowo niedługa, wystarczą jakieś trzy kwadranse (zależy to też od liczby graczy). Nawet jeśli ktoś zostanie w danej rundzie wyeliminowany, to nie nudzi się zbyt długo, czekając na powrót do gry. Duży plus daję za szeroki wybór postaci – jest ich w sumie dziewiętnaście, każda z unikalnymi zdolnościami dodatkowymi i można je w różny sposób zestawiać, co daje sporą unikalność rozgrywek. Fot. za fantasy-bestiarium.blogspot.com Całość mieści się w niewielkim, łatwym do zabierania ze sobą na imprezy pudełku. Karty są raczej podatne na uszkodzenia, więc dobrze je zabezpieczyć koszulkami. Wszystkie karty postaci są dwustronne – występują w wersji męskiej i żeńskiej, żeby łatwiej się było wcielić w otrzymaną rolę. Mimo, że całość utrzymana jest w raczej średniowiecznym klimacie, to grafiki są dość mangowe, co nie jest do końca spójne i nie wszystkim może pasować. Muszę przyznać, że mnie się ta gra spodobała, choć grałam w nią w różnym gronie i niektórzy byli nią zachwyceni, inni trochę mniej, aczkolwiek głosów dezaprobaty nie było. Ocena końcowa to właściwie średnia zebranych przeze mnie opinii. Na pewno jest to interesująca pozycja, pozwalająca na bardzo zmienne (dzięki wielu postaciom) rozgrywki i z całkiem dobrym stosunkiem zabawy do ceny. Najlepiej sprawdza się w większym gronie, więc jeśli nie macie problemów z zebraniem siedmiu czy ośmiu osób, to naprawdę warto się nią zainteresować.
|