Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Koń jaki jest, każdy widzi

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 »
czyli o definicji komiksu

Błażej

Koń jaki jest, każdy widzi

czyli o definicji komiksu
1. Po co komu definicja?
No właśnie. Po co nam definicja komiksu? Przecież wszyscy wiedzą, czym jest komiks. Szkoda tracić czas.
Trudno nie przyznać, że w powyższej opinii coś jest. Większości ludzi absolutnie nic nie przyjdzie z definicji komiksu. To normalne. Sądzę jednak, że istnieje grupa, dla której zajmowanie się tym zagadnieniem ma całkiem sporo sensu. Nie będę tutaj tej grupy nazywał ani charakteryzował. Myślę, że Czytelnik po lekturze tego eseju sam zdecyduje, czy do owej grupy należy.
Tym sposobem (przynajmniej tymczasowo) odparłem zarzut, że zajmuję się zagadnieniem nikomu niepotrzebym. Mogę zatem przejść do rzeczy.
Oto dlaczego – moim zdaniem – potrzebujemy zastanowić się nad kwestią definicji komiksu:
  • Definicje, któremy możemy spotkać na kartach polskich słowników i encyklopedii, są niezbyt udane. Przekonamy się o tym niżej.
  • Głównym zadaniem takiej definicji jest ustalenie granicy znaczeniowej między komiksem a innymi rodzajami twórczości. Jest jasne, że większość dzieł nie wzbudza wątpliwości co do tego, po której stronie jakiej granicy leży. Kiedy patrzymy na komiks, zwykle od razu wiemy, że to jest komiks. Podam jednak trzy przykłady, mające zobrazować to, że definicja albo chociaż refleksja na jej temat może pomóc. Kiedyś uczestniczyłem na polskiej liście dyskusyjnej poświęconej komiksowi w dyskusji, w której uczestnicy próbowali odpowiedzieć na dwa pytania: czy skan komiksu to komiks oraz czy komiks zrealizowany w technologii Flash jest jeszcze komiksem, czy już nie. Dodam, że zdania były bardzo podzielone. Trzecim przykładem niech będą moje własne wahania, jak ma się komiks do literatury. Nawet jeśli posiadanie dobrej definicji nie pozwoliłoby nam odpowiedzieć na powyższe pytania, to na pewno by nam w tym pomogło.
  • Dobra definicja eliminuje wiele nieporozumień. Dość często można się spotkać z sytuacją, kiedy dwie osoby piszą o dwóch różnych pojęciach, ale używają tego samego słowa. Wywołuje to niepotrzebne polemiki i zaognienia, których można by uniknąć ustaliwszy, że autorzy mieli na myśli inne rzeczy.
  • Myślę, że polskiemu środowisku komiksowemu taka dyskusja może przynieść korzyści. Odnoszę wrażenie, że ilość poważnej krytycznej refleksji, traktującej o komiksie, jest w naszym kraju niewielka. A jest ona potrzebna co najmniej z dwóch powodów: żeby zwiększyć naszą wiedzę oraz by pokazać „reszcie świata”, że komiks to dziedzina twórczości, zasługująca na poważne prace analityczne. Nie twierdzę bynajmniej, że ten esej ma ową lukę zapełnić. Raczej chciałbym, żeby rozpoczął on dyskusję na temat jednego z wielu aspektów teoretycznych, związanych z komiksem.
2. „Gatunek współczesnej kultury masowej”
Dla rozgrzewki chciałbym podać dwie definicje słowa „komiks”. Pierwsza pochodzi z sześciotomowej Encyklopedii Powszechnej PWN, której kolejne tomy były wydawane w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych:
„Gatunek współczesnej kultury masowej, typ publikacji rozrywkowej zamieszczanej w gazetach lub stanowiącej osobną broszurę. Pierwsze komiksy w prasie amerykańskiej końca XIX w. Historyjka obrazkowa opatrzona tekstem (ograniczonym do wypowiedzi bohaterów), o charakterze sensacyjnym, czasem humorystycznym (niekiedy przeróbka dzieła literackiego). Najbardziej znani bohaterowie komiksu: Superman, Batman, Asterix, James Bond, w Polsce: Funky, Koval, Tytus, Romek i Atomek.”
Druga definicja, ze Słownika Terminów Lierackich, wydania z roku 2000:
„Komiks – fabuła opowiedziana za pomocą serii obrazków rysunkowych wspomaganych wątłym tekstem słownym; rysunek przedstawia bohaterów w wyraźnie zarysowanej sytuacji, tekst zaś ogranicza się tylko do ich wypowiedzi wmontowanych w rysunek w formie tzw. „dymka”. K. przedstawiają na ogół historie sensacyjne, bywają także przeróbkami dzieł klasycznych. Zrodzone w XIX w., stanowią szczególnie charakterystyczną formę współczesnej kultury masowej.”
Niejednej osobie te definicje mogą wydawać się całkiem w porządku. Jednak lista ich uchybień i nieścisłości jest długa:
Określenia „kultura masowa”, „publikacja rozrywkowa” odbierają komiksowi możliwość mówienia o sprawach poważnych w sposób nietrywialny. Są to określenia wartościujące, które nie powinny występować w tego typu definicjach. Twierdzę bowiem, że komiks to rodzaj sztuki, charakteryzujący się pewnym sposobem przekazywania treści, nie zaś rodzaj publikacji rozrywkowej.
„zamieszczanej w gazetach lub stanowiącej osobną broszurę” – gdyby dopisać tutaj słowo „często”, byłoby to bardziej zgodne z prawdą. Wyraz „broszura” sugeruje, że jest to wydawnictwo niezbyt grube i w miękkich okładkach, co np. w świecie komiksu francuskiego jest bardzo rzadko zgodne z prawdą. Jako jaskrawy kontrprzykład można podać „Comix 2000” mający ponad dwa tysiące stron…
„Pierwsze komiksy w prasie amerykańskiej końca XIX w.” – autor najwyraźniej przeoczył prekursorów komiksu takich jak Topffer, Busch albo Christophe. Nie wspominając tu o tym, że niektórzy znawcy komiksu widzą jego początki w średniowieczu lub nawet wcześniej.
„tekst ogranicza się tylko do wypowiedzi bohaterów wmontowanych w rysunek w formie tzw. „dymka"” – istnieje mnóstwo komiksów, w które tekst jest wmontowany na inne sposoby, np. pod obrazkiem albo w ramce komentującej wydarzenia, stwarzającej nastrój itp.
„historyjka obrazkowa o charakterze sensacyjnym, czasem humorystycznym (niekiedy przeróbka dzieła literackiego)” – czyżby nie istniały komiksy fantasy, science-fiction, historyczne, graphic novels traktujące o tematach poważnych, komiksy edukacyjne, komiksy dla dzieci? Generalnie rzecz biorąc, umieszczenie w definicji rodzaju sztuki dokładnego określenia, jakie treści ów rodzaj sztuki może przedstawiać, wydaje mi się dziwne.
Jak widać, autorzy zacytowanych wyżej definicji wcisnęli komiks w tak ciasny gorset, że zupełnie go zdeformowali. Próbowali ulepić z gliny dzbanek, ale za mocno ścisnęli obrabiany materiał i z dzbanka została jedynie nieforemna gliniana bryła. Sądzę, że może to być wynikiem, iż te dwie – oraz inne, im podobne – definicje zostały napisane przez laików – osoby, dla których komiks jest tak naprawdę obcy. Jest to zresztą kolejnym powodem, dla którego warto, aby tym tematem zajęło się również środowisko, które obrazkowe historie traktuje na poważnie. Wydaje mi się bowiem, że komiks naprawdę można zdefiniować lepiej.
3. Jak zatem pisać o koniu?
Jakie powinny być cechy dobrej definicji?
Przede wszystkim, powinniśmy starać się oddzielić „formę” od „treści”. Wyobraźmy sobie formę jako szklany dzbanek, treść zaś – to, czym go wypełnimy [patrz przypis pod tekstem]. Teraz relacja staje się oczywista – do tego samego dzbanka możemy wlać lub wsypać bardzo różne substancje. Z drugiej strony, tę samą wodę możemy wlać do wielu naczyń, nie tylko do dzbanka. Komiks, którego definicji szukamy, jest właśnie dzbankiem, zdolnym pomieścić najróżniejsze treści, np. westerny lub alternatywne seriale polityczne. Mamy też różne inne „naczynia”, np. powieść lub film i każdy z nich może być docelową formą wybranej treści.
Definicje słownikowe, które wymieniłem wyżej, mieszają treść z formą, czyli twierdzą, że komiks to pewien dzbanek wypełniony określonym rodzajem substancji.
Nie tylko treść powinna być wydzielona z definicji – również wszelkie uściślenia dotyczące „języka” komiksu, czyli sposobu osiągania zamierzonego efektu. Na przykład tekst może w komiksie być obecny na wiele różnych sposobów, nie tylko pod postacią dymku.
Dalej, dobra definicja powinna zawierać w sobie wszystko to, co przeciętny człowiek może uznać za komiks. Jednocześnie powinna ona być przydatna w określaniu granicy między komiksem a innymi rodzajami sztuki. Jednym słowem, definicja musi sobą objąć wszystkie dzbanki, wygladające w sposób oczywisty jako dzbanki, i powinno z niej jasno wynikać, czym się dzbanek różni od nocnika.
Definicja powinna też być jak najbardziej ścisła, aby uniknąć nieporozumień i jałowych dyskusji.
4. Koń…
Przejdźmy wreszcie do rzeczy.
Kiedy zacząłem się zastanawiać nad kwestią definicji komiksu, przyszło mi do głowy, że język polski w zasadzie taką definicję posiada sam z siebie. O komiksach mówi się często: „historyjka obrazkowa”. Zamieńmy „historyjka” na „historia”, żeby było mniej infantylnie. Określenie „historia obrazkowa” wydało mi się całkiem rozsądnym kandydatem na definicję komiksu.
1 2 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Niekoniecznie jasno pisane: Jedenaście lat Sodomy
Marcin Knyszyński

21 IV 2024

Większość komiksów Alejandro Jodorowsky’ego to całkowita fikcja i niczym nieskrępowana, rozbuchana fantastyka. Tym razem jednak zajmiemy się jednym z jego komiksów historycznych albo może „historycznych” – fabuła czteroczęściowej serii „Borgia” oparta jest bowiem na faktycznych postaciach i wydarzeniach, ale potraktowanych z dość dużą dezynwolturą.

więcej »

Komiksowe Top 10: Marzec 2024
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

17 IV 2024

W 24 zestawieniu najlepiej sprzedających się komiksów, opracowanym we współpracy z księgarnią Centrum Komiksu, czas się cofnął. Na liście znalazły się bowiem całkiem nowe przygody pewnych walecznych wojów z Mirmiłowa i ich smoka… Ale, o dziwo, nie na pierwszym miejscu.

więcej »

Po komiks marsz: Kwiecień 2024
Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch

11 IV 2024

Wiosna w pełni także na rynku komiksowym. Jest z czego wybierać i aż strach pomyśleć, co będzie się działo w maju.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.