Koń jaki jest, każdy widziBłażejKoń jaki jest, każdy widziNiestety, bliższa analiza wykazała, że nie jest aż tak prosto. Cóż bowiem oznacza „historia obrazkowa"? Myślę, że nie minę się bardzo z prawdą twierdząc, że jest to „historia stworzona przy pomocy obrazków”. Brzmi bardzo podobnie, ale uwypukla coś troszkę innego… Teraz bowiem dostrzegłem, że coś jest nie w porządku: film, jak by na to nie patrzeć, technicznie rzecz biorąc jest również właśnie „historią stworzoną przy pomocy obrazków"! A zatem samo określenie „historia obrazkowa” to za mało. Trzeba do niego dodać: „składająca się ze statycznych obrazków ułożonych obok siebie”. Samo słowo „historia” postanowiłem z kolei uściślić. Proponuję zatem następujący początek definicji: „Seria statycznych obrazków ułożonych obok siebie, stanowiących spójną całość narracyjną i znaczeniową”. Wciąż jednak nie byłem w pełni usatysfakcjonowany. Ktoś bardzo czepialski może bowiem stwierdzić, że litera to też nic innego jak… obrazek! Wiem, wiem, niektórzy zarzucą mi zbytnią drobiazgowość. Mieliśmy jednak postarać się wyrażać w sposób jak najbardziej ścisły. Czy możemy zatem coś zrobić z tym ostatnim zarzutem? Chyba tak – dodając na końcu frazę: „której głównym składnikiem są elementy graficzne nie będące słowami, aczkolwiek tekst może w niej odgrywać istotną rolę”. Cała proponowana przeze mnie definicja zatem brzmi: Seria statycznych obrazków ułożonych obok siebie, 5. …i jego skutki Ufff… Nie było łatwo, ale udało mi się w końcu zaproponować definicję komiksu. Czy jest ona dobra? Moim zdaniem jest całkiem niezła, gdyż zawiera w sobie większość wymienionych cech „dobrej definicji”. Abstrahuje całkowicie od treści oraz języka komiksu. Jest dość abstrakcyjna. Nie narzuca na komiks żadnych sztucznych ograniczeń dotyczących np. czasu, kiedy komiks powstał. Jest dość ścisła. Myślę, że podana wyżej definicja opisuje ten rodzaj sztuki, który wszyscy jesteśmy skłonni uznać za komiks. Czy pozwala jednak skutecznie i w sposób interesujący oddzielić go od innych rodzajów sztuki? Wydaje mi się, że tak. Oto kilka przykładów:
6. Perspektywy Większość form działalności artystycznej początkowo było odrzucanych przez masy lub przez decydentów. Tak było z teatrem, powieścią, filmem. Wzbudzały niechęć lub lęk. Nie wydawały się atrakcyjne, były zbyt nowoczesne, nie pasowały do zastanych kanonów. Uważano, że są frywolne, komercyjne, niewiele warte. I często były. W końcu jednak zyskiwały uznanie – nie dlatego, że nagle każdy film lub powieść stały się arcydziełami, ale dlatego, że odkryto, iż można przy ich pomocy pokazywać rzeczy wartościowe. Przyzwyczajono się do ich obecności. Twórcy zaczęli traktować je na serio, jak wyzwanie i możliwość. A także dlatego, że coraz więcej poważnych badaczy, krytyków itp. zaczęło się nimi zajmować, opisywać je, odsłaniać ich najgłębsze tajemnice. I te wydobyte na światło dzienne tajniki wzbudziły ciekawość wszystkich, wzrastało więc zainteresowanie tymi formami przekazywania myśli. Powstaje efekt samonapędzającej się spirali: rosnąca ilość prac teoretycznych inspiruje nowych autorów do tworzenia coraz ciekawszych i bogatszych dzieł, do przekraczania ustalonych formalnie granic. Kiedy zaś dzieła te już powstaną – stają się pożywką dla następnych pokoleń badaczy. Ten sam proces może stać się udziałem i szansą komiksu. Bez wątpienia, cały ten artykuł jest zaledwie ułamkiem procenta tego, co powinno zostać zrobione, by komiks zrozumieć, zbadać, opisać. Czeka nas bardzo wiele pracy, ale myślę, że komiks jest tego wart. Niniejszy tekst powstał pod wpływem książki „Understanding Comics” Scotta McClouda. Z książki tej pochodzi m.in. metafora dzbanka, styl prowadzenia wywodu, kończącego się zaproponowaniem definicji, a nawet – w bardzo ogólnym zarysie – sama przedstawiona tu definicja. |
Każdy smok ma swój słaby punkt ukryty pod którąś z łusek. Tak było ze Smaugiem z „Hobbita”, tak było też ze smokiem z przygód Jonki, Jonka i Kleksa. A że w przypadku tego drugiego chodziło o wentyl do pompki? Na tym polegał urok komiksów Szarloty Pawel.
więcej »Większość komiksów Alejandro Jodorowsky’ego to całkowita fikcja i niczym nieskrępowana, rozbuchana fantastyka. Tym razem jednak zajmiemy się jednym z jego komiksów historycznych albo może „historycznych” – fabuła czteroczęściowej serii „Borgia” oparta jest bowiem na faktycznych postaciach i wydarzeniach, ale potraktowanych z dość dużą dezynwolturą.
więcej »W 24 zestawieniu najlepiej sprzedających się komiksów, opracowanym we współpracy z księgarnią Centrum Komiksu, czas się cofnął. Na liście znalazły się bowiem całkiem nowe przygody pewnych walecznych wojów z Mirmiłowa i ich smoka… Ale, o dziwo, nie na pierwszym miejscu.
więcej »Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński
Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński
Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński
Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński
Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński
„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński
Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński
Nowe status quo
— Marcin Knyszyński
Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński
Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński
Drugi numer "Zeszytów Komiksowych"
— Błażej
Polak w Glénat!
— Błażej
Mega-wystawa Franquina we Francji
— Błażej
Odgrzewane danie
— Błażej
Mangi dla dorosłych z Castermana
— Błażej
Schuiten twórcą scenografii podczas Expo
— Błażej
Kriss de Valnor powraca!
— Błażej
Chory na talent
— Błażej
Moebius przegrał proces
— Błażej