Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Bartosz Minkiewicz, Krzysztof Tkaczyk
‹Straine. Dystrykt Galicja›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułStraine. Dystrykt Galicja
Scenariusz
Data wydania2001
RysunkiKrzysztof Tkaczyk, Bartosz Minkiewicz
Wydawca Cyrkielnia
CyklStraine
Cena15,—
GatunekSF
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk

Straine, Piehonsky i synowie

Esensja.pl
Esensja.pl
Jednym z wielu komiksów, które miały swoją premierę na Międzynarodowym Festiwalu Komiksu w Łodzi, jest "Straine: Dystrykt Galicja". Ze względu na pewne cechy szczególne stał się przedmiotem zainteresowania ze strony krytyków i czytelników. Na temat komiksu "Straine: Dystrykt Galicja" rozmawiają Marcin Lorek i Marcin Herman.

Marcin Herman, Marcin Lorek

Straine, Piehonsky i synowie

Jednym z wielu komiksów, które miały swoją premierę na Międzynarodowym Festiwalu Komiksu w Łodzi, jest "Straine: Dystrykt Galicja". Ze względu na pewne cechy szczególne stał się przedmiotem zainteresowania ze strony krytyków i czytelników. Na temat komiksu "Straine: Dystrykt Galicja" rozmawiają Marcin Lorek i Marcin Herman.

Bartosz Minkiewicz, Krzysztof Tkaczyk
‹Straine. Dystrykt Galicja›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułStraine. Dystrykt Galicja
Scenariusz
Data wydania2001
RysunkiKrzysztof Tkaczyk, Bartosz Minkiewicz
Wydawca Cyrkielnia
CyklStraine
Cena15,—
GatunekSF
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Marcin Herman: "Straine: Dystrykt Galicja" to nowy polski album komiksowy wydany przez twórców Masońskiego Magazynu Komiksowego "Cyrkielnia". Jego autorami są Burt Softa i Chris Weber. Te obco brzmiące nazwiska sugerują, że nie jest to produkt do końca polski, ale informacja z tylu okładki daje jaśniejszy obraz na tę sprawę...
Marcin Lorek: Owszem, okazuje się bowiem, iż mimo przedstawionej tam burzliwej historii życia Burta Softy i Chrisa Webera, nazwiska te są jedynie pseudonimami dwóch polskich twórców - Bartosza Minkiewicza i Krzysztofa Tkaczyka. To oni stworzyli postać Straine′a, który po raz pierwszy pojawił się już dość dawno temu, w jednym z pierwszych numerów "KKK" - magazynu Krakowskiego Klubu Komiksu, z którym w owym czasie Minkiewicz i Tkaczyk współpracowali. Różnice poglądów na kwestię "działalności komiksowej" w KKK doprowadziły do odejścia Softy i Webera z KKK. (Wkrótce potem założyli oni Masoński Magazyn Komiksowy "Cyrkielnia", którego pierwszy numer został w zeszłym roku uznany za najlepszy fanzin komiksowy). Odejście Softy i Webera wiązało się również z odejściem Straine′a z łam "KKK". Krótkie nowelki pojawiały się odtąd w różnych magazynach (m.in. w "Ślizgu" oraz "Cyrkielni"). Te nowelki przedstawiające świat Straine′a i jego odwieczną walkę z Simonem Piehonsky′m zostały wreszcie zebrane razem i po dodaniu komputerowego koloru ujrzały w zeszłym miesiącu światło dzienne pod postacią albumu "Dystrykt Galicja".
MH: Zwróciłeś uwagę na kilka ciekawych spraw. Po pierwsze przyjęcie pseudonimów przez autorów jest świetnym zagraniem marketingowym. Tytuł i dwa obco brzmiące nazwiska na okładce kojarzą się z tytułami z amerykańskiego rynku komiksów i z pewnością przyciągają uwagę czytelników. Po drugie komputerowy kolor, dobrej jakości papier, sztywna, kolorowa okładka są niezaprzeczalnymi atutami tego komiksu, co oczywiście też nie jest bez znaczenia.
ML: Oczywiście. Autorzy Straine′a, wykazali się rzadką w Polsce umiejętnością. Mianowicie - wydali komiks w 100% komercyjny, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Zadbali o element taki, jak wspomniana przez Ciebie jakość wydania, który zazwyczaj jest pomijany przez innych wydawców. Również przez tych największych, jak np. wydawnictwa TM-Semic czy Egmont (choć ten drugi w ostatnim czasie też zaczął dostrzegać, że jakość wydania również odgrywa znaczącą rolę jeśli chodzi o komiks.) Już sam ten fakt daje dość jasno do zrozumienia, że nie mamy tu do czynienia z kolejnym, typowym polskim komiksem, jakie dostawaliśmy przez ostatnie lata.
Straine. Dystrykt Galicja
Straine. Dystrykt Galicja
MH: Obawiam się jednak, że są to (kolor i forma wydania) jedyne jego atuty. Fabuła "Straine′a" to odwieczny motyw walki dobra ze złem. Straine, reprezentant dobra ściga wielkiego złego - Piehonsky′ego. Pierwszy to typowy superbohater, jakby żywcem wyciągnięty z bardziej komercyjnych komiksów amerykańskich o niezbyt długiej tradycji. Postać pozytywna o wątpliwej moralności, z całym arsenałem spluw i grypsów na każdą okazję. Twardziel pierwszej wody, przypadkowo chyba stojący po stronie dobra. Jego przeciwnikiem jest równie szablonowy Piehonsky, który zawdzięcza nienawiść Straine′a do siebie faktowi, że życie (lub raczej twórcy) postawili go po stronie zła. Problem polega na tym, że nie wiemy nic więcej na temat głównych postaci, nie znamy ich przeszłości, ani powodów dlaczego Straine ściga Piehonsky′ego. Po trzecie wreszcie, forma albumu, o której wspomniałeś tzn. zbiór epizodów, powoduje, że momentami gubi się główny wątek.
ML: Poniekąd masz rację - fabuła Straine′a jest w założeniu bardzo schematyczna i przedstawia tradycyjną formę "dobry kontra zły" jaką znamy z amerykańskich komiksów. Ale też niezupełnie... W tle głównych wątków przygód Straine′a mamy przedstawioną dość ciekawą, moim zdaniem, wizję przyszłości. Przyszłości Polski. Autorzy sprytnie wyolbrzymili zjawiska, które czasem możemy zauważyć w naszej codzienności, tworząc na tej podstawie nowy świat. Ponadto cały ten świat, jak również schemat "Straine vs Piehonsky" został przedstawiony z przymrużeniem oka. Autorzy naigrywają się ze Straine′a, jego wrogów i wreszcie ze schematów, które wykorzystują. Myślę więc, że Straine′a można traktować jako parodię tych tradycyjnych komiksów o walce "dobrych ze złymi".
Straine. Dystrykt Galicja
Straine. Dystrykt Galicja
MH: Szczerze mówiąc, jakoś nie odczułem owego naigrywania się twórców ze Straine′a. Oczywiście jeśli założymy, że komiks ten jest pewnego rodzaju parodią, uzyskujemy zupełnie inne spojrzenie. W kilku miejscach owa groteska jest zauważalna, na przykład w epizodzie "Kinder Party" Straine jest przebrany za misia-maskotkę. Podobnie z aluzjami do współczesności. Niestety jest tego zbyt mało, albo po prostu miesza się z resztą. Z tego powodu scenariusz jest, jeśli mogę tak powiedzieć, "nierówny" tzn. obok siebie występują wątki, które należy traktować z przymrużeniem oka i te, które musimy brać na serio. Co więcej nieraz jedne wynikają z drugich. Myślę, że o wiele lepiej dla tego albumu wyszłoby przyjęcie jednej konwencji: komiks sensacyjny z amerykańskim bohaterem o słowiańskiej duszy, okraszony kilkoma motywami komediowymi. Nie bójmy się odrobiny patosu. Aluzje do rzeczywistości byłyby równie czytelne, a poważne rzeczy traktowane w sposób poważny, komediowe na podobnej zasadzie. Zauważ, że w wielu komiksach humor jest prowadzony równolegle do akcji (np. zwierzak Uki w wydanej ostatnio "Skardze utraconych ziem"), a jeśli już wprowadzony zostaje bezpośrednio do niej, wtedy koresponduje z nim rysunek. Zazwyczaj mamy wtedy do czynienia z komiksem komediowym.
ML: Ale nie uważasz, że dodanie do Straine′a rysunków charakterystycznych dla komiksów komediowych byłoby pójściem na łatwiznę? Moim zdaniem o wiele trudniej jest stworzyć komiks z cechami humorystycznymi nie uciekając się do standardowych chwytów jak właśnie rysunek. Autorzy dość sprawnie operują innymi, często bardziej subtelnymi metodami przedstawienia humoru jak np. dialogi, czy humor sytuacyjny, więc zbytecznym wydaje mi się mieszanie do tego jeszcze humoru czysto graficznego. Idąc Twoim tokiem myślenia, można by przyjąć, że komiks mógłby zostać nazwany komediowym jedynie w przypadku, gdy autorzy operują rysunkiem humorystycznym...
Straine. Dystrykt Galicja
Straine. Dystrykt Galicja
MH: Nie do końca. Przecież "Straine" komiksem komediowym nie jest! Miałem na myśli pewną konsekwencję w doborze proporcji między humorem a, nazwijmy to, powagą chwili. Nie można liczyć, że poważna scena, rozbita śmiesznym grypsem, nadal będzie poważna. W scenach komediowych bohaterowie zachowują się śmiesznie, wyglądają śmiesznie i do tego jeszcze mówią śmiesznie. W innym razie trudno jest wyczuć, jaka naprawdę jest wymowa danej sceny. Rysunek w "Strainie" jest jak najbardziej poważny. Można by go zaliczyć do rysunku realistycznego. Całość trzyma mniej więcej równy poziom, jednakże najbardziej podobały mi się poszczególne lokacje i tła oraz kilka szczegółów. Alabama Haltestelle, panorama Gdańska i Krakowa, wnętrze kliniki państwowej to mocne strony tego komiksu. Mam wrażenie, że rysowanie tych elementów idzie autorom znacznie lepiej niż rysowanie postaci. Wprawdzie są one dopracowane i przedstawione w dynamiczny sposób, ale żadna z nich nie ma swojej twarzy. Oczywiście maska, okulary to integralna część wyglądu bohaterów, ale praktycznie nie ma w tym komiksie jednej twarzy pokazanej kilka razy w tak samo wyraźny sposób. Tak jakby rysownicy bali się, że nie są w stanie po raz kolejny narysować tej samej twarzy. Jest to tylko subiektywne wrażenie, nie jakiś konkretny zarzut, który byłby niepoważny w świetle doświadczenia obu twórców.
ML: Zarzucasz "Dystryktowi Galicja" również to, że rozbicie go na kilka niewielkich nowelek stwarza poczucie braku spójności. Być może. Jednak z tego co wiem wynika, że autorzy przygotowują już kolejne albumy ze Straine′m. Oznacza to, że "Dystrykt Galicja" to jedynie wstęp do prawdziwych przygód bohatera stworzonego przez Softę i Webera. Myślę więc, że jego głównym celem było zapoznanie czytelnika z subtelnościami świata, gdzie biskup jest nieoficjalnym zwierzchnikiem grup przestępczych w mieście, gdzie mieszkańców Krakowa terroryzują grupy takie jak Spastic Brothers, które składają się z osób niepełnosprawnych, manifestujących poczucie wyższości z powodu inwalidztwa poprzez brutalne ataki na ludzi zdrowych itp. Jest również krótki przegląd przyjaciół i wrogów Straine′a, którzy być może w następnym albumie odegrają nieco większą rolę. To wszystko zaostrza nieco apetyt na kolejne albumy, czyż nie? Myślę więc, że ten album ma również taką rolę do spełnienia.
Straine. Dystrykt Galicja
Straine. Dystrykt Galicja
MH: Rozbicie "Straine′a" da się odczuć. Niestety momentami trudno się zorientować o co tak naprawdę chodzi. Niektóre epizody nie są ze sobą w ogóle powiązane poprzez fabułę. Jednym elementem zespalającym jest postać głównego bohatera. Trudno wobec tego traktować "Straine: Dystrykt Galicja" jako zupełnie nowy i samodzielny album o walce tytułowego bohatera z Piehonsky′m. Niemniej jednak, sprawdza się w roli wprowadzenia do dalszych przygód, co, jak twierdzisz, zapowiadają autorzy. Muszę przyznać, że mimo wszystko autorom udało się wykorzystać kilka ciekawych pomysłów, na przykład podróż Straine′a do sajbernetu, czy motyw ze sterowcami. Miejmy nadzieję, że w następnych przygodach będzie więcej takich smakowitych kąsków. Chciałbym poruszyć jeszcze jeden wątek związany z fabułą. Chodzi mianowicie o dialogi, które momentami wydają mi się zbyt narracyjne (opowiadają to co już widać na rysunku lub opisują to, czego nie ma, a być powinno) oraz przewulgaryzowane. Zdaję sobie sprawę, że użycie przekleństw jest pewnym wymogiem rodzajowym, ale w kilku miejscach można było ich oszczędzić na rzecz innych "mocnych" haseł.
ML: Wulgaryzmy rzeczywiście są dość liczne w tym albumie. Nie sądzę jednak, żeby były one wywołane "wymogami rodzajowymi". Myślę, że autorzy nie silili się na żadne dostosowywanie się do jakichkolwiek trendów. Gdyby tak bowiem było to na pewno mielibyśmy w "Dystrykcie Galicja" również sporą ilość nagości czy erotyki, gdyż obecnie stosunkowo często pojawia się to w polskich pracach. Myślę, że po prostu Softa i Weber uznali, że taki język pasuje do Straine′a i Piehonsky′ego jak i do świata, w którym toczy się akcja. Zresztą, użycie wulgaryzmów nie jest niczym niezwykłym w dzisiejszych filmach, komiksach czy książkach. Są one niestety również częścią życia codziennego. Można jedynie dyskutować czy to dobrze czy źle, że trafiają także do produkcji rozrywkowych jak komiks czy film. Co więcej, wulgaryzmy w omawianym komiksie wydają mi się dość uzasadnione, bowiem autorzy wykazali się rzadką umiejętnością do nadania im czasem komicznego charakteru. No i wreszcie - już na okładce autorzy ostrzegają, że jest to komiks dla ludzi dojrzałych.
MH: Elementy takie jak wulgaryzmy, erotyka, brutalność są częścią pewnej konwencji, a ich wykorzystanie wpisuje w nią daną pracę, bez względu na to, czy autorzy to zamierzali, czy też wyszło to nieświadomie. Bezzasadne jest rozważanie, czy wulgaryzmy powinny być, czy nie. Takie było założenie twórców. Zresztą, jak słusznie zauważyłeś, na okładce jest ostrzeżenie, że jest to komiks dla ludzi dojrzałych. Możemy jedynie spekulować, czy rzeczywiście zostały one użyte we właściwy sposób i we właściwej ilości. Na wszystko jest czas i miejsce. Nawet najlepszą scenę można zepsuć nieodpowiednio użytym lub niejasnym stwierdzeniem. By zobaczyć na ile trafne i zasadne były nasze uwagi i przewidywania pozostaje nam czekać na dalsze przygody Straine′a.
ML: Ja jestem dobrej myśli. Pozostaje mieć nadzieje, że autorzy jak najszybciej ukończą prace nad kolejnymi albumami.
koniec
1 lutego 2000

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Niedzielny krytyk komiksów: Śrubełek? Głowadzik?
Marcin Osuch

28 IV 2024

Każdy smok ma swój słaby punkt ukryty pod którąś z łusek. Tak było ze Smaugiem z „Hobbita”, tak było też ze smokiem z przygód Jonki, Jonka i Kleksa. A że w przypadku tego drugiego chodziło o wentyl do pompki? Na tym polegał urok komiksów Szarloty Pawel.

więcej »

Niekoniecznie jasno pisane: Jedenaście lat Sodomy
Marcin Knyszyński

21 IV 2024

Większość komiksów Alejandro Jodorowsky’ego to całkowita fikcja i niczym nieskrępowana, rozbuchana fantastyka. Tym razem jednak zajmiemy się jednym z jego komiksów historycznych albo może „historycznych” – fabuła czteroczęściowej serii „Borgia” oparta jest bowiem na faktycznych postaciach i wydarzeniach, ale potraktowanych z dość dużą dezynwolturą.

więcej »

Komiksowe Top 10: Marzec 2024
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

17 IV 2024

W 24 zestawieniu najlepiej sprzedających się komiksów, opracowanym we współpracy z księgarnią Centrum Komiksu, czas się cofnął. Na liście znalazły się bowiem całkiem nowe przygody pewnych walecznych wojów z Mirmiłowa i ich smoka… Ale, o dziwo, nie na pierwszym miejscu.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Inne recenzje

Straine: Dystrykt Galicja - polski album komiksowy
— Krzysztof Tkaczyk

Tegoż twórcy

Bohater, jakiego potrzebujemy…
— Paweł Ciołkiewicz

Esensja czyta dymki: Czerwiec 2011
— Esensja

Esensja czyta dymki: Reaktywacja
— Daniel Gizicki, Wojciech Gołąbowski, Marcin Osuch, Paweł Sasko, Konrad Wągrowski

Esensja czyta dymki: Marzec-kwiecień 2009
— Jakub Gałka, Wojciech Gołąbowski, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Krótko o komiksach: Czerwiec 2004
— Wojciech Gołąbowski, Marcin Herman, Michał R. Wiśniewski

Jedna z pięciu najśmieszniejszych rzeczy na świecie (jakoby)
— Michał R. Wiśniewski

Krótko o komiksach: Lipiec 2003
— Artur Długosz, Daniel Gizicki

Czytaj drugi numer, man!
— Daniel Gizicki

Krótko o komiksach: Maj 2003
— Daniel Gizicki, Wojciech Gołąbowski, Tomasz Kontny, Marcin Lorek

Tegoż autora

Przyszłość Thorgala i prawo skali
— Marcin Herman

Nazwisko: Sienkiewicz, Henryk. Zawód: scenarzysta komiksowy
— Marcin Herman, Piotr Niemkiewicz

Kto mu pisze teksty?
— Marcin Herman

Reklama – wybór (nie)kontrolowany!
— Marcin Herman

Nie tylko underground #5
— Marcin Herman

Thorgal to dziewica?
— Marcin Herman

Festiwal się zmienia
— Marcin Herman

Debiutant zwycięża w Łodzi
— Marcin Herman

Wilq triumfuje
— Marcin Herman

Nieśmietelnie zabawne
— Marcin Herman

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.