Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 6 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Brandon Sanderson
‹Bohater wieków›

WASZ EKSTRAKT:
90,0 (0,0) % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBohater wieków
Tytuł oryginalnyThe Hero of Ages
Data wydania4 marca 2011
Autor
PrzekładAnna Studniarek
Wydawca MAG
CyklOstatnie Imperium, Scadrial, Cosmere
ISBN978-83-7480-200-0
Format784s. 135×202mm
Cena49,—
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Bohater wieków

Esensja.pl
Esensja.pl
Brandon Sanderson
« 1 2 3 »

Brandon Sanderson

Bohater wieków

– Zaczekaj – powiedział Fatren, zmuszając obcego do zatrzymania się. – Kim jesteś?
Przybysz odwrócił się i spojrzał Fatrenowi w oczy.
– Nazywam się Elend Venture. Jestem waszym cesarzem.
Z tymi słowami mężczyzna odwrócił się i ruszył dalej w dół umocnień. Żołnierze rozstąpili się przed nim, po czym wielu podążyło za nim.
Fatren spojrzał na brata.
– Cesarz? – mruknął Druffel i splunął.
Fatren zgadzał się z jego podejściem. Co miał robić? Nigdy wcześniej nie walczył przeciwko Allomancie, nie był nawet pewien, jak zacząć. „Cesarz” z pewnością bez trudu rozbroiłby Duffela.
– Zorganizujcie mieszkańców miasta – rzucił obcy… Elend Venture. – Kolossy nadejdą z północy. Zignorują bramę i wejdą na wał. Chcę, żeby starsi i dzieci skupili się w południowej części miasta. Zgromadźcie ich w jak najmniejszej liczbie domów.
– A co to da? – spytał Fatren. Nie widząc innej możliwości, pośpieszył za „cesarzem”.
– Kolossy są najbardziej niebezpieczne, kiedy opanowuje je żądza krwi – odparł Venture, nie przerywając marszu. – Jeśli uda im się zdobyć miasto, to powinny jak najwięcej czasu zmarnować na szukanie waszych ludzi. Jeśli żądza krwi kolossów minie podczas poszukiwań, opanuje je frustracja i zabiorą się za łupienie. Wtedy twoim ludziom może uda się uciec.
Venture przerwał i spojrzał w oczy Fatrenowi. Miał ponurą minę.
– To niewielka nadzieja. Ale zawsze coś.
Wypowiedziawszy te słowa, ruszył dalej, główną ulicą miasteczka.
Za plecami Fatren słyszał szepty żołnierzy. Wszyscy słyszeli o mężczyźnie nazywającym się Elend Venture. To on ponad dwa lata temu zdobył władzę w Luthadel po śmierci Ostatniego Imperatora. Wieści z północy pojawiały się rzadko i nie były wiarygodne, ale wszystkie wspominały o Venture. Walczył z rywalami do tronu, nawet zabił swojego ojca. Ukrywał fakt, że jest Zrodzonym z Mgły i podobno poślubił właśnie tę kobietę, która zabiła Ostatniego Imperatora. Fatren wątpił, by ktoś tak ważny – pewnie bardziej legenda niż prawdziwy człowiek – przybył do tak małego miasteczka w Południowym Dominium, i to jeszcze samotnie. Nawet kopalnie nie miały większego znaczenia. Obcy musiał kłamać.
Ale… na pewno był Allomantą…
Fatren przyśpieszył kroku, by nadążyć za obcym. Venture – czy też kimkolwiek był – zatrzymał się przed dużą budowlą w pobliżu centrum miasta. Stara siedziba Stalowego Zakonu. Fatren kazał zabić deskami wejścia i okna.
– Tam znaleźliście broń? – spytał Venture, zwracając się do Fatrena.
Mężczyzna milczał przez chwilę. W końcu potrząsnął głową.
– W dworze lorda.
– Zostawił swoją broń? – spytał zaskoczony Venture.
– Myślimy, że pewnie miał zamiar wrócić – wyjaśnił Fatren. – Żołnierze, których pozostawił, w końcu zdezerterowali, dołączając do mijającej nas armii. Zabrali wszystko, co mogli unieść. My zużytkowaliśmy resztę.
Venture pokiwał głową, z namysłem drapiąc się po brodzie i wpatrując w stary budynek Zakonu. Budowla była wysoka i robiła złowrogie wrażenie, mimo opuszczenia – a może ze względu na nie.
– Wasi ludzie wyglądają na dobrze wyszkolonych. Nie spodziewałem się tego. Czy mają doświadczenie w walce?
Druffel cicho prychnął, co oznaczało, że uważa przybysza za wścibskiego.
– Nasi ludzie walczyli wystarczająco wiele, by stali się niebezpieczni, obcy – powiedział Fatren. – Kiedyś bandyci chcieli odebrać nam miasto. Uważali, że jesteśmy słabi i damy się łatwo zastraszyć.
Jeśli obcy uznał te słowa za groźbę, nie pokazał tego po sobie. Po prostu pokiwał głową.
– Czy walczyliście przeciwko kolossom?
Bracia wymienili się spojrzeniami.
– Ludzie, którzy walczą przeciwko kolossom, giną, obcy – powiedział w końcu Fatren.
– Gdyby to była prawda – stwierdził Venture – zginąłbym już parę razy. – Odwrócił się w stronę zbierającego się tłumu żołnierzy i ­mieszkańców miasta. – Nauczę was wszystkiego, co wiem o walce przeciwko kolossom, ale nie mamy zbyt wiele czasu. Chcę, żeby kapitanowie i dowódcy oddziałów zebrali się przy bramie w ciągu dziesięciu minut. Żołnierze mają stanąć w szyku wzdłuż wału… nauczę dowódców kilku sztuczek, które mogą przekazać swoim ludziom.
Niektórzy żołnierze się poruszyli, lecz trzeba im przyznać, że większość została na swoich miejscach. Przybysz nie wydawał się obrażony, że jego rozkazy nie zostały wykonane. Stał w milczeniu, wpatrując się w uzbrojony tłum. Nie wyglądało na to, że jest przestraszony ani też zły czy pełen dezaprobaty. Wyglądał… majestatycznie.
– Milordzie – spytał w końcu jeden z żołnierzy. – Czy… przyprowadziliście ze sobą armię, by nam pomogła?
– Nawet dwie – odparł Venture. – Ale nie mamy czasu na nie czekać. – Spojrzał Fatrenowi w oczy. – Napisałeś i poprosiłeś mnie o pomoc. A ja, jako twój suweren, przybyłem z nią. Czy nadal jej pragniesz?
Fatren zmarszczył czoło. Nigdy nie prosił tego człowieka – ani żadnego lorda – o pomoc. Otworzył usta, by wyrazić sprzeciw, ale się zawahał. Pozwoli mi udawać, że posłałem po niego, pomyślał. Takie udawanie było częścią jego planu. Mógłbym oddać mu władzę bez poczucia porażki.
Zginiemy. Choć, patrząc w oczy tego człowieka, mogę prawie uwierzyć, że mamy szansę.
– Nie… spodziewałem się, że przybędziecie samotnie, milordzie – powiedział w końcu Fatren. – Zaskoczył mnie wasz widok.
Venture pokiwał głową.
– To zrozumiałe. Chodź, omówimy taktykę.
– Dobrze – odparł Fatren.
Gdy zrobił krok do przodu, Druffel chwycił go za ramię.
– Co ty wyprawiasz? – syknął. – Posłałeś po tego człowieka? Nie wierzę.
– Zbieraj żołnierzy, Druff – powiedział Fatren.
Jego brat stał przez chwilę bez ruchu, po czym zaklął cicho i odszedł. Nie wyglądało na to, że ma zamiar zebrać ludzi, więc Fatren gestem nakazał to zrobić dwóm kapitanom. Potem dołączył do Venture i razem ruszyli w stronę bramy. Venture kazał paru żołnierzom pójść przodem i utorować im drogę, by mogli z Fatrenem porozmawiać na osobności. Popiół nadal padał z nieba, zasypując czernią ulicę, zbierając się na dachach pochylonych parterowych domków.
– Kim jesteś? – spytał cicho Fatren.
– Jestem tym, kim powiedziałem – odparł Venture.
– Nie wierzę ci.
– Ale mi ufasz.
– Nie, po prostu nie chcę się kłócić z Allomantą.
– To na razie wystarczy – stwierdził obcy. – Posłuchaj, przyjacielu, na twoje miasto maszeruje dziesięć tysięcy kolossów. Potrzebujesz wszelkiej pomocy.
Dziesięć tysięcy? – pomyślał z oszołomieniem Fatren.
– Jak zakładam, kierujesz tym miastem? – spytał Venture.
Fatren się otrząsnął.
– Tak – odparł. – Nazywam się Fatren.
– Dobrze, lordzie Fatrenie, możemy…
– Nie jestem lordem – sprzeciwił się Fatren.
– Właśnie nim zostałeś – odparł Venture. – Później możesz wybrać sobie nazwisko. A teraz, zanim ruszymy dalej, musisz poznać warunki, na jakich udzielę wam pomocy.
– Jakie to warunki?
– Niepodlegające negocjacjom – stwierdził Venture. – Jeśli zwyciężymy, przysięgniesz mi lojalność.
Fatren zmarszczył czoło i zatrzymał się na ulicy. Popiół padał wokół niego.
– Czyli o to chodzi? Wchodzicie tu przed walką, twierdzicie, że jesteście jakimś tam wysokim lordem, byście mogli przypisać sobie zasługi za nasze zwycięstwo. Dlaczego miałbym przysiąc lojalność człowiekowi, którego poznałem przed kilkoma chwilami?
– Ponieważ jeśli tego nie zrobisz – odparł cicho Venture – i tak odbiorę ci dowodzenie. – Po czym ruszył dalej.
Fatren stał jeszcze przez chwilę, lecz zaraz pośpiesznie dołączył do towarzysza.
– Ach, rozumiem. Nawet jeśli przeżyjemy tę bitwę, skończymy pod władzą tyrana.
– Tak – odparł Venture.
Fatren się skrzywił. Nie spodziewał się, że mężczyzna będzie mówił tak otwarcie.
Venture potrząsnął głową, wpatrując się w miasto przez spadający popiół.
– Kiedyś sądziłem, że da się to przeprowadzić inaczej. I wciąż wierzę, że pewnego dnia mi się to uda. Ale na razie nie mam wyboru. Potrzebuję twoich żołnierzy i twojego miasta.
« 1 2 3 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Są światy inne niż ten
— Magdalena Kubasiewicz

W świecie popiołu i tyranii
— Katarzyna Piekarz

Barwy magii
— Magdalena Kubasiewicz

Raz do Koła: Daleko jeszcze?
— Beatrycze Nowicka

Dokonać niemożliwego
— Katarzyna Piekarz

Miasto upadłych bogów
— Magdalena Kubasiewicz

Nadpisywanie rzeczywistości
— Beatrycze Nowicka

Duże ilości fantasy naraz
— Kamil Armacki

Raz do Koła: Całkiem elegancki splot Ducha
— Beatrycze Nowicka

Esensja czyta: Sierpień 2013
— Kamil Armacki, Miłosz Cybowski, Joanna Kapica-Curzytek, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka, Agnieszka Szady

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.