Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 8 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Charlaine Harris
‹Wszyscy martwi razem›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWszyscy martwi razem
Tytuł oryginalnyAll Together Dead
Data wydania20 kwietnia 2011
Autor
PrzekładEwa Wojtczak
Wydawca MAG
CyklSookie Stackhouse
ISBN978-83-7480-206-2
Format446s. 125×195mm
Cena35,—
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Wszyscy martwi razem

Esensja.pl
Esensja.pl
Charlaine Harris
« 1 2 3 4 »

Charlaine Harris

Wszyscy martwi razem

Królowa kupiła kiedyś stary klasztor, który stał na skraju dzielnicy Garden District. Organizowała w nim przyjęcia dla rzeszy wampirów i innych istot. Chociaż posiadłość była otoczona murem, nie uważano jej za łatwą do ochrony (klasztor uznawano za zabytek i nie wolno w nim było dokonywać zmian, na przykład zabić deskami okien), toteż królowa nie mogła właściwie w nim mieszkać. Tak, ten historyczny gmach nadawał się wyłącznie na przyjęcia.
– Nie ucierpiał zbytnio – odparł Andre. – Ale i tam grasowali złodzieje. Wiemy o tym, ponieważ zostawili po sobie zapach. – Jeśli chodzi o talent tropicieli, wampiry ustępowały jedynie wilkołakom. – Jeden z nich zastrzelił lwa.
Zrobiło mi się z tego powodu przykro. W pewnym sensie lubiłam tego lwa.
– Potrzebujesz pomocy, żeby ich aresztować? – spytał Eric.
Andre zmarszczył czoło.
– Pytam tylko dlatego – wyjaśnił Northman – że wasze szeregi zostały nieco przetrzebione.
– Nie, nie, zajęliśmy się już tą sprawą – odrzekł Andre i leciutko się uśmiechnął.
Usiłowałam nie myśleć o tym dokładniej.
– Poza utratą lwa i grabieżami… jak prezentuje się posiadłość? – naciskał Eric, starając się wrócić do tematu huraganu i zniszczeń.
– Królowa może zatrzymać się tam na jakiś czas, czyli, dopóki nie rozważy innych opcji mieszkaniowych – kontynuował Andre. – Na pewno jednak nie na dłużej niż noc czy dwie.
Wszyscy zgromadzeni nieznacznie kiwnęli głowami.
– Mamy duże straty w stanie personelu – dodał.
Wszystkie wampiry nerwowo napięły mięśnie, nawet „nowicjusz” Jake.
– Początkowo, jak wiecie, nie mieliśmy obaw. Zakładaliśmy, że tuż po uderzeniu huraganu zaginieni są zajęci i dlatego się nie zgłaszają. Niestety, okazało się, że przeżyło nas jedynie dziesięcioro: pięcioro przebywa tutaj, troje w Baton Rouge, dwoje w Monroe. Szacuję, że w samej Luizjanie straciliśmy trzydzieści osób. A w Missisipi przynajmniej dziesięć.
Tu i ówdzie rozległy się cichutkie szepty, a większość wampirów poruszyła się niespokojnie. Tak shreveporckie wampiry zareagowały na te nowiny. Przed Katriną najwięcej nieumarłych, zarówno na stałe, jak i tymczasowo, przebywało właśnie w Nowym Orleanie. Gdyby huragan o podobnej sile nawiedził na przykład Tampę, liczba zabitych i zaginionych wampirów byłaby znacznie niższa.
Podniosłam rękę, ponieważ coś przyszło mi do głowy.
– A co z Bubbą? – spytałam, kiedy Andre skinął głową, wspaniałomyślnie pozwalając mi przemówić.
Od czasu Katriny nie miałam o nim żadnych wiadomości. Gdybyście spotkali Bubbę, na pewno byście go poznali. Rozpoznałby go każdy człowiek na świecie. No, przynajmniej każdy powyżej pewnego wieku. Na podłodze w łazience, w swoim domu w Memphis piosenkarz nie do końca umarł. Nie całkiem. Tyle że jego mózg nie był w najlepszym stanie, więc od chwili, gdy stał się wampirem, był… dziwny.
– Bubba żyje – zapewnił mnie Andre. – Ukrył się w jakiejś krypcie i przetrwał, żywiąc się krwią małych ssaków. Ale ponieważ psychicznie nie czuł się najlepiej, królowa wysłała go do Tennessee, gdzie będzie mógł przez jakiś czas trzymać się z dala od społeczności Nashville.
– Andre przekazał mi listę zaginionych – wtrącił Eric. – Wywieszę ją po zebraniu.
Znałam kilka osób spośród straży przybocznej królowej, toteż pomyślałam, że chętnie się dowiem, czy żyją.
Miałam kolejne pytanie i ponownie zamachałam ręką.
– Tak, Sookie? – spytał Andre.
Jego obojętne spojrzenie trochę mnie zdeprymowało, więc przeprosiłam, że domagam się prawa głosu.
– Wiecie, nad czym się zastanawiam…? Czy przypadkiem ktoś spośród królów czy królowych biorących udział w konferencji nazywanej przez was… szczytem… Czy przypadkiem któreś z nich nie posiada specjalisty przepowiadającego pogodę? – Tym razem większość osób popatrzyła na mnie obojętnie, za to Andre wydawał się zainteresowany. – Ponieważ, zauważcie, początkowo tę konferencję czy też szczyt zaplanowano na późną wiosnę. Jednakże cały czas zwlekano, prawda? A później nagle w wybrzeże uderzyła Katrina. Gdyby spotkanie rozpoczęło się w pierwotnie zaplanowanym terminie, królowa byłaby w znacznie lepszej sytuacji. Miałaby spore fundusze i mnóstwo podwładnych, przez co trudniej byłoby ją oskarżyć o śmierć króla. Prawdopodobnie przyznano by jej wszystko, o co by poprosiła. Zamiast tego Sophie-Anne wygląda jak… – chciałam powiedzieć „żebraczka”, ale w ostatniej chwili zerknęłam na Andre i zrezygnowałam – …jak dużo mniej potężna władczyni – dokończyłam głupawo.
Obawiałam się, że wszyscy zebrani w tym momencie wybuchną śmiechem i stanę się obiektem ich drwin, jednak zapadło milczenie i czułam, że wiele osób całkiem poważnie rozważa moje słowa.
– To jest właśnie jedna z kwestii, które będziesz musiała ustalić podczas szczytu – odparł Andre. – Ale powiem ci, że twoja sugestia wydaje się osobliwie możliwa. Ericu?
– Też sądzę, że coś w tym jest – powiedział Eric, patrząc na mnie. – Sookie świetnie potrafi wyciągać wnioski.
Siedząca obok mojego fotela Pam uśmiechnęła się do mnie.
– Co z oskarżeniem wniesionym przez Jennifer Cater? – spytał Clancy, patrząc na Andre.
Odniosłam wrażenie, że Clancy’emu zrobiło się niewygodnie w fotelu, na którym wcześniej puszył się z dumą.
Zrobiło się cicho jak makiem zasiał. Nie wiedziałam, o czym, do diabła, rudowłosy wampir mówi, uznałam jednak, że lepiej wywnioskować z rozmowy niż pytać.
– No, jak dotąd nie wycofała go – odparł Andre.
– Jennifer Cater – wyjaśniła mi szeptem Pam – szkoliła się, ponieważ miała zostać porucznikiem Petera Threadgilla. W dniu zamieszek i śmierci króla przebywała w Arkansas, gdzie kierowała jego sprawami.
Skinęłam głową, dając Pam do zrozumienia, że doceniam jej chęć oświecenia mnie w tej kwestii. Wampiry z Arkansas, chociaż ich stan nie doświadczył klęski żywiołowej, również zostały zdziesiątkowane, ponieważ wiele z nich przebywało akurat w Luizjanie.
– Królowa odpowiedziała na zarzuty. Zeznała, że musiała zabić Petera w obronie własnej – tłumaczył Andre. – Zaproponowała oczywiście zadośćuczynienie, czyli pewną kwotę do wspólnej kasy.
– Dlaczego nie bezpośrednio stanowi Arkansas? – spytałam szeptem Pam.
– Ponieważ królowa utrzymuje, że od śmierci Petera ten stan przeszedł w jej posiadanie. Zgodnie z małżeńskim kontraktem – mruknęła. – Nie mogłaby zatem wypłacić tej kwoty sama sobie. Jeśli Jennifer Cater wygra proces, królowa nie tylko straci Arkansas, lecz będzie musiała również zapłacić temu stanowi grzywnę. Ogromną grzywnę! Poniesie także koszty sądowe.
Andre zaczął bezszelestnie chodzić po pokoju. Wiedziałam, co to oznacza – ten temat go smucił i Andre nie miał ochoty go rozwijać.
– Mamy jeszcze w ogóle jakieś pieniądze po huraganie? – spytał Clancy.
To pytanie nie było mądre.
– Królowa żywi nadzieję, że wniosek Jennifer zostanie oddalony – odrzekł Andre, znowu ignorując Clancy’ego. Z młodzieńczej twarzy Andre nie sposób było wyczytać żadnych emocji. – Ale oczywiście być może rozprawa się odbędzie. Jennifer oskarża naszą królową o to, że wabiąc Threadgilla do Nowego Orleanu, jak najdalej od jego terytorium, od samego początku planowała wywołanie wojny i morderstwo. – Teraz słyszałam głos Andre za sobą.
– Ale przecież nic takiego się nie zdarzyło – wtrąciłam.
Zresztą, to nie Sophie-Anne zabiła króla. Byłam świadkiem tej śmierci. Threadgilla zabił wampir stojący w tej chwili za mną i snujący tę opowieść. W dodatku uważałam jego czyn za usprawiedliwiony.
Nie poruszyłam się, choć poczułam, jak zimne palce Andre muskają moją szyję. Nie potrafię wam powiedzieć, skąd wiedziałam, że te palce należą właśnie do niego, lecz ich lekki dotyk uprzytomnił mi nagle pewien straszliwy fakt – oprócz Andre i Sophie-Anne byłam jedynym świadkiem śmierci króla!
Nigdy wcześniej nie rozpatrywałam tej kwestii w tych kategoriach, toteż przysięgam, że teraz na moment przestało mi bić serce. W tej jednej sekundzie przyciągnęłam spojrzenia przynajmniej połowy zgromadzonych w biurze wampirów. Przypatrujący się z uwagą mojej twarzy Eric otworzył szeroko oczy. Na szczęście, po chwili moje serce zabiło ponownie i sytuacja wróciła do normy, jak gdyby nic się nie stało. Widziałam jednak, że leżąca na biurku ręka Erica drga nerwowo, i wiedziałam, że Northman nigdy nie zapomni mojej reakcji i zechce odkryć, co oznaczała.
– Sądzisz zatem, że dojdzie do procesu? – spytał ochroniarza królowej.
« 1 2 3 4 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Mord w świetle reflektorów
— Magdalena Kubasiewicz

Nuda, nuda, więcej nudy
— Magdalena Kubasiewicz

A zombie zjadł jej mózg
— Magdalena Kubasiewicz

Bo we mnie jest seks
— Michał Foerster

Komu horror? Komu?
— Anna Kańtoch

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.