Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 9 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Charlaine Harris
‹Wszyscy martwi razem›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWszyscy martwi razem
Tytuł oryginalnyAll Together Dead
Data wydania20 kwietnia 2011
Autor
PrzekładEwa Wojtczak
Wydawca MAG
CyklSookie Stackhouse
ISBN978-83-7480-206-2
Format446s. 125×195mm
Cena35,—
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Wszyscy martwi razem

Esensja.pl
Esensja.pl
Charlaine Harris
« 1 2 3 4

Charlaine Harris

Wszyscy martwi razem

– Skoro królowa jedzie na szczyt jako władczyni Nowego Orleanu… Nowego Orleanu w takim stanie, w jakim teraz jest… wydaje mi się, że sąd zechce doprowadzić do ugody pomiędzy nią i Jennifer. Może Jennifer otrzyma propozycję awansu, zostanie prawą ręką Sophie-Anne i otrzyma jakąś wielką premię… No, coś w tym rodzaju. Jednakże tak jak sprawy przedstawiają się obecnie… – Na długą chwilę zapadła cisza i każde z nas dopowiadało sobie w myślach zakończenie tego zdania. Nowy Orlean nie był już taki jak wcześniej i może już nigdy nie wróci do dawnej świetności. Królowej groziło bankructwo. – Jeśli Jennifer się uprze, sąd będzie musiał rozpatrzyć jej zarzuty – dopowiedział Andre, po czym zamilkł.
– Wiemy, że zarzuty nie mają podstaw – dobiegł z kąta głośny i zimny głos. Należał do mojego byłego chłopaka, Billa, którego obecność do tej pory udawało mi się lekceważyć. Tyle że ignorowanie kogokolwiek nie leży w mojej naturze. – Eric tam był – kontynuował wampir (Bezimienny, jak sobie wmawiałam). – Ja tam byłem. Sookie tam była.
To prawda. Zarzuty Jennifer Cater, jakoby Sophie-Anne zwabiła swojego króla na przyjęcie w należącym do niej starym klasztorze z zamiarem morderstwa, były kompletnie zmyślone. Masakrę wywołał jeden z ludzi Petera Threadgilla, ścinając głowę człowiekowi królowej.
Eric uśmiechnął się z rozrzewnieniem. Wspomnienie tej bitwy sprawiało mu wyraźną przyjemność.
– Tłumaczyłem to Jennifer – powiedział. – Król starał się przecież ze wszystkich sił sprowokować Sophie--Anne do jakiegoś nieostrożnego ruchu, lecz dzięki naszej Sookie nie udało mu się to. Gdy odkrył, że spisek się nie powiódł, uciekł się do prostego ataku frontalnego. Nie widziałem Jennifer od dwudziestu lat – dodał. – Szybko awansowała. Na pewno jest osobą bezwzględną i nie ma w niej litości.
Andre stanął po mojej prawej stronie. Wreszcie go widziałam, co mnie uspokoiło. Pokiwał głową, a wszystkie wampiry w pomieszczeniu niemal równocześnie ponownie się poruszyły. Rzadko czułam się tak odmienna od reszty jak dziś: jedyna żywa istota w pokoju pełnym ożywionych martwych stworzeń.
– Tak – zgodził się Andre. – Królowa zazwyczaj pragnie mieć wokół siebie wszystkich popleczników, lecz obecnie, niestety, mamy ograniczone finanse, więc wspierać ją będzie znacznie mniejsza grupa.
Był znowu tak blisko mnie, że niemal muskał mój policzek.
Przemknęło mi przez głowę pewne spostrzeżenie, które było niczym objawienie: zatem tak czują się normalni ludzie. Normalni, czyli ci, którzy nie potrafią czytać w myślach innym. Bo dziś zupełnie nie wiedziałam, jakie zamiary i plany mają moi towarzysze. Tak właśnie codziennie egzystują zwyczajne osoby. Doświadczenie wydało mi się przerażające, a równocześnie ekscytujące. Czułam się jak ktoś, kto musi z zawiązanymi oczyma przejść przez zatłoczoną salę. Zastanowiłam się, jak przeciętni ludzie wytrzymują ten codzienny stan napięcia.
– Królowa chce, by ta kobieta towarzyszyła jej podczas wszystkich spotkań, w których będą uczestniczyły inne istoty ludzkie – kontynuował Andre. Wyraźnie mówił do Erica. – Sophie-Anne chce znać ich myśli. Zresztą, Stan przywozi ze sobą telepatę. Znasz go może?
– Siedzę tutaj! – mruknęłam.
Nikt nie zwrócił na to uwagi poza Pam, która posłała mi pogodny uśmiech. Chwilę później poczułam na sobie wiele lodowatych spojrzeń i zrozumiałam, że wszyscy czekają na moją odpowiedź, bo Andre mówił jednak do mnie. Tak bardzo się przyzwyczaiłam do tego, że swobodnie rozmawiają między sobą o mnie i w mojej obecności, że teraz ochroniarz królowej naprawdę mnie zaskoczył. Przemyślałam sobie wszystkie jego wypowiedzi i doszłam do wniosku, że zadał mi pytanie.
– Spotkałam w życiu tylko jednego innego telepatę i mieszkał w Dallas, więc przypuszczam, że to ten sam facet… Barry, goniec hotelowy. Pracował w wampirzym hotelu w Dallas, kiedy odkryłam jego… hmm… dar.
– Co o nim wiesz?
– Jest młodszy ode mnie i słabszy niż ja… W każdym razie wtedy miał słabsze zdolności. W przeciwieństwie do mnie nie akceptował swojej odmienności. – Wzruszyłam ramionami. Na tym kończyła się moja wiedza.
– Sookie tam będzie – powiedział do Andre Eric. – Jest najlepszą telepatką na świecie.
Cóż, pochlebił mi, chociaż przypomniałam sobie, że przecież, jak sam twierdził, oprócz mnie spotkał w życiu również tylko jednego telepatę.
Po namyśle uznałam, że jego uwaga mnie zirytowała, ponieważ Northman jawnie sugerował Andre, że swoje niezwykłe umiejętności w jakiś sposób zawdzięczam jemu, Ericowi, a nie samej sobie.
Chociaż cieszyłam się, że wyjadę i zobaczę coś poza miasteczkiem, w którym mieszkam przez całe życie, odkryłam, że chętnie wykręciłabym się z wyjazdu do Rhodes. Nie potrafiłam jednak znaleźć żadnej wymówki. Zresztą, już kilka miesięcy temu zgodziłam się wziąć udział w wampirzej konferencji jako wysoko opłacana pracownica królowej. A przez ostatni miesiąc pracowałam przez wiele godzin w „U Merlotte’a”, tak żeby inne kelnerki nie narzekały, że będą mnie musiały zastępować przez kolejny tydzień. Mój szef, Sam, pomagał mi na bieżąco kontrolować nadgodziny dzięki wykresowi, który narysował.
– Clancy zostanie tutaj i będzie prowadzić bar – oznajmił Eric.
– Czyli ta kobieta jedzie, a ja muszę zostać na miejscu? – jęknął rudowłosy kierownik. Decyzja Erica naprawdę go zasmuciła. – Ominie mnie cała zabawa.
– To prawda – przyznał uprzejmie Eric. Jeśli Clancy zamierzał powiedzieć coś niemiłego, to, spojrzawszy na twarz swego szefa, zrezygnował. – Felicia zostanie i będzie ci pomagać. Billu, ty też zostajesz.
– Nie – odparował zimnym głosem osobnik siedzący w kącie. – Królowa mnie potrzebuje. Ciężko pracowałem nad tą bazą danych i Sophie-Anne poprosiła, żebym reklamował i sprzedawał swój program podczas szczytu. W ten sposób zarobimy trochę grosza, rekompensując jej poniesione straty.
Eric gapił się na niego w bezruchu przez minutę, a potem wreszcie lekko uniósł brwi.
– Tak, zapomniałem o twoim talencie do komputerów – wyznał. Okazał tyle zainteresowania czy respektu, że równie dobrze mógł powiedzieć: „Och, zapomniałem, że potrafisz przeliterować słowo KOT”. – Przypuszczam, że pewnie musisz lecieć z nami. Maxwell?
– Jeśli taka twoja wola, zostanę.
Maxwell Lee chciał dać jasno do zrozumienia, że wie, co to znaczy być dobrym podwładnym. Popatrzył jeszcze po zebranych, sprawdzając, czy wszyscy to zauważyli.
Eric skinął głową. Przypuszczałam, że Maxwell otrzyma sympatyczny prezent na Gwiazdkę, za to Bill… oj, Bezimienny… raczej rózgę.
– W takim razie zostaniesz tutaj. I ty, Thalio. Musisz mi jednak obiecać, że będziesz się dobrze sprawowała w barze.
Eric wymagał od Thalii, by siedziała w barze w bezruchu, wyglądając tajemniczo i wampirycznie przez parę nocy w tygodniu, jednak nie zawsze jej pobyt tam przebiegał bez żadnych incydentów.
Thalia, jak zwykle nieustannie posępna i smętna, oschle skinęła mu głową.
– I tak nie chcę tam jechać – mruknęła.
W jej okrągłych czarnych oczach nie dostrzegłam niczego poza pogardą dla świata. Cóż, Thalia zbyt dużo widziała w swoim bardzo długim życiu i nie cieszyło jej nic już od kilku stuleci. Ilekroć mogłam, starałam się unikać kontaktów z nią. Byłam właściwie zaskoczona, że w ogóle przebywa czasem w towarzystwie innych nieumarłych. Bardziej mi wyglądała na samotną wampirzycę.
– Thalia niczego w życiu nie pragnie – szepnęła mi do ucha Pam. – Chce tylko, żeby zostawić ją w spokoju. Wyrzucono ją z Illinois, ponieważ po Wielkim Ujawnieniu zachowywała się zbyt agresywnie.
Terminem „Wielkie Ujawnienie” wampiry określały noc, podczas której pojawiły się w stacjach telewizyjnych na całym świecie i powiadomiły społeczeństwo ludzi, że w rzeczywistości egzystują i, co więcej, pragną wyjść z cienia, wkraczając w nasze życie gospodarcze i towarzyskie.
– Eric pozwala Thalii żyć, jak ona chce, dopóki przestrzega zasad i co jakiś czas posiedzi kilka godzin w barze – kontynuowała ledwie słyszalnym szeptem Pam. Eric był władcą tego małego świata i nikt nie zapominał o tym ani na chwilę. – Thalia wie, jaka kara ją spotka, jeśli choć raz zachowa się nieodpowiednio. Ale cóż, czasami chyba umyka jej fakt, jak mało spodoba jej się taka kara. Powinna czytać rubrykę Abby i czerpać z niej pomysły.
Jeśli życie was nie cieszy, musicie… och, zrobić coś dla innych, znaleźć sobie nowe hobby albo coś w tym rodzaju, prawda? Czy nie tak wyglądają tamte porady? Wyobraziłam sobie, jak Thalia zgłasza się na przykład do hospicjum i proponuje, że posiedzi czasem w nocy z chorymi… Na tę myśl aż zadrżałam. Potencjalny widok starej wampirzycy robiącej na drutach i wymachującej dwoma długimi, ostrymi metalowymi prętami spowodował kolejny dreszcz przerażenia. Do diabła z taką terapią!
– Podsumowując, na szczyt jadą Andre, nasza królowa, Sookie, ja, Bill i Pam – powiedział Eric. – Prawnik Cataliades i jego bratanica jako pomocnica. Och, i tak, Gervaise z Czwartej Strefy, jego kobieta… Ustępstwo, ponieważ Gervaise niezwykle szczodrze ugościł królową. Rasul jako kierowca. I oczywiście Sigebert. To cała nasza grupa. Wiem, że niektórzy z was czują się rozczarowani, i mogę tylko mieć nadzieję, że przyszły rok będzie dla Luizjany lepszy. I dla Arkansas, który to stan uważamy teraz za część naszego terytorium.
– Sądzę, że nie ma więcej spraw, które powinniśmy dziś omówić – powiedział Andre.
Resztę kwestii on i Eric zamierzali przedyskutować na osobności. Andre nie dotknął mnie ponownie, co mnie ucieszyło. Przerażał mnie całą, od głowy po pomalowane na różowo paznokcie u nóg. Powinnam, naturalnie, reagować identycznie na wszystkie osoby zgromadzone w tym biurze. Gdybym miała dość zdrowego rozsądku, wyjechałabym do Wyoming – stanu, który zamieszkiwała najmniejsza wampirza populacja (zgodnie z artykułem w „Amerykańskim Wampirze”, było ich jedynie dwoje). W niektóre dni odczuwałam niezwykle silną pokusę…
Eric podał datę naszego wyjazdu, datę powrotu, godzinę odlotu czarteru Anubis Airline z Baton Rouge, gdzie samolot zjawi się po naszą shreveporckę grupę oraz bagaże z rzeczami, których będziemy potrzebować. Wyjęłam z torebki mały notes i wszystko zapisałam. Z niejakim przerażeniem uświadomiłam sobie, że znów muszę się zapożyczyć u moich przyjaciółek. Northman jednak jakby czytał mi w myślach.
– Sookie, gdyby nie ten wyjazd, nie potrzebowałabyś nowych ubrań, dlatego pozwoliłem sobie zadzwonić do sklepu, który prowadzi twoja koleżanka. Masz tam otwarty kredyt. Wykorzystaj go. – Zapłonęły mi policzki. Już poczułam się jak uboga krewna, wtedy jednak dodał: – Cały nasz personel ma konta w sklepach tu, w Shreveport, lecz przyjazdy do miasta nie byłyby zapewne dla ciebie wygodne. – Rozluźniłam nieco napięte do tej pory mięśnie ramion. Miałam nadzieję, że Eric mówi prawdę. Popatrzyłam mu w twarz i nie zauważyłam miny sugerującej, że jest inaczej. – Może przeżyliśmy katastrofę, lecz nie będziemy prezentować się jak biedota – ciągnął, nie patrząc mi w oczy.
– Nie wyglądasz na biednego – powiedziałam.
– Czy wszyscy wszystko zrozumieli? Naszym celem podczas konferencji ma być wsparcie królowej, która próbuje oczyścić się z tych absurdalnych zarzutów, a także powiadomienie wszystkich w kraju, że Luizjana wciąż pozostaje wspaniałym stanem. Żaden z wampirów, które przyjechały z Arkansas do Luizjany wraz ze swoim królem, nie ocalał, więc nie opowiedzą swojej historii.
Uśmiechnął się i nie był to miły uśmiech.
Przed dzisiejszym wieczorem nigdy wcześniej podobnego u niego nie widziałam.
Cholera, czyż śmierć tamtych nie była dla wielu wygodna?
koniec
« 1 2 3 4
21 kwietnia 2011

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Mord w świetle reflektorów
— Magdalena Kubasiewicz

Nuda, nuda, więcej nudy
— Magdalena Kubasiewicz

A zombie zjadł jej mózg
— Magdalena Kubasiewicz

Bo we mnie jest seks
— Michał Foerster

Komu horror? Komu?
— Anna Kańtoch

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.