Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 2 lipca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Richard Morgan
‹Upadłe Anioły›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułUpadłe Anioły
Tytuł oryginalnyBroken Angels
Data wydania1 października 2004
Autor
PrzekładMarek Pawelec
Wydawca ISA
CyklTakeshi Kovacs
ISBN83-7418-032-3
Format528s. 160×240mm; oprawa twarda, obwoluta
Cena44,80
Gatunekfantastyka, kryminał / sensacja / thriller
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Upadłe Anioły

Esensja.pl
Esensja.pl
Richard Morgan
« 1 8 9 10 11 »

Richard Morgan

Upadłe Anioły

Zapadła dłuższa przerwa, którą spędziłem przeklinając się w milczeniu za swój błąd. Pytanie było szczere – większość mojej wiedzy na temat Gildii Archeologów wywodziła się z popularnych streszczeń jej historii i okazjonalnych sukcesów. Nigdy jeszcze nie spotkałem mistrza Gildii, a to co Schneider miał do powiedzenia na temat wykopalisk, stanowiło ewidentnie przefiltrowaną wersję łóżkowych opowieści Wardani, zniekształconą przez jego brak głębszej wiedzy. Chciałem pełnej historii, ale jeśli było coś, na co Tanya Wardani napatrzyła się w nadmiarze podczas pobytu w obozie dla internowanych, to z pewnością przesłuchanie. Delikatny wzrost dociekliwości w moim głosie musiał uderzyć w nią jak pocisk samosterujący.
Zbierałem się do powiedzenia czegoś, co wypełniłoby ciszę, kiedy przerwała ją za mnie głosem, który o mikrometry zaledwie odbiegał od stabilności.
– Chcesz się dostać do statku? Mende… – Zaczęła od nowa. – Schneider ci o nim powiedział?
– Tak, choć mówił dość mętnie. Wiedziałaś, że coś takiego tam znajdziesz?
– Nie dokładnie. Ale to miało sens, prędzej czy później musiało do tego dojść. Czytałeś kiedykolwiek prace Wycinskiego?
– Słyszałem o nim. Teoria centrum?
Pozwoliła sobie na pierwszy, leciutki uśmiech.
– Teoria centrum nie jest Wycinskiego, po prostu wszystko mu zawdzięcza. To, co w tamtych czasach między innymi powiedział Wycinski, to stwierdzenie, że wszystko, co odkryliśmy na temat cywilizacji marsjańskiej, wskazuje na znacznie bardziej atomistyczne społeczeństwo niż nasze. Wiesz, skrzydlaci mięsożercy, wywodzący się z latających drapieżników, prawie zupełny brak zachowań grupowych. – Słowa zaczęły płynąć, wzory rozmowy niknąć pod wpływem podświadomego uruchomienia nawyków wykładowcy. – Sugeruje to potrzebę znacznie większej niż u ludzi przestrzeni osobistej i ogólny brak zachowań prospołecznych. Jeśli chcesz, możesz o nich myśleć jak o ptakach drapieżnych. Solidarność i agresja. Sam fakt, że budowali miasta, stanowi dowód, że udało im się przynajmniej częściowo przezwyciężyć genetyczne dziedzictwo, może w ten sam sposób, jak ludziom udało się zdławić tendencje ksenofobiczne z czasów stadnych. Wycinskiego od większości ekspertów odróżnia wiara, że ta tendencja została jedynie przytłumiona przez czas, gdy dostatecznie pożądane było wspólne działanie, a rozwój techniki odwrócił tę tendencję. Nadążasz za mną?
– Tylko nie przyspieszaj.
Prawdę mówiąc, nie miałem problemów, a część z tych bardziej podstawowych rzeczy słyszałem już w takiej czy innej formie. Wardani jednak w miarę mówienia wyraźnie się rozluźniała, a im dłużej to trwało, tym większe były szanse, że na dobre dojdzie do siebie. Nawet w ciągu tych paru chwil, których potrzebowała na rozpoczęcie wykładu, wyraźnie się ożywiła, gestykulując, a na jej twarzy zamiast obojętności pojawiło się zaangażowanie. Tanya Wardani powolutku odżywała.
– Wspomniałeś o teorii centrum, to pieprzenie. Cholerni Carter i Bogdanovich przerobili na opak wszystkie prace Wycinskiego na temat marsjańskiej kartografii. Widzisz, cechą charakterystyczną marsjańskich map jest to, że nie mają wspólnego centrum. Niezależnie od tego, gdzie zespoły archeologiczne powędrowały na Marsie, zawsze znajdowały się w samym środku znalezionych tam map. Każde osiedle umieszczało się w centrum swoich map, zawsze oznaczone największym znaczkiem, niezależnie od faktycznej wielkości czy funkcji. Wycinski argumentował, że to nie powinno nikogo dziwić, bo pasowało do wcześniej zgromadzonej wiedzy na temat możliwego funkcjonowania marsjańskich umysłów. Dla dowolnego Marsjanina rysującego mapę najważniejszym na niej punktem musiało być miejsce, w którym się znajdował w chwili jej tworzenia. Wszystko, co zrobili Carter i Bogdanovich, to zastosowanie tego toku rozumowania do map astrogacyjnych. Jeśli każde miasto uważało się za centrum planetarnej mapy, to każdy skolonizowany świat mógłby uznawać się za centrum marsjańskiej hegemonii. W związku z tym fakt, że Mars stanowił wielką, centralną plamę na wszystkich mapach, nie miałby żadnego obiektywnego znaczenia. Mars mógłby być świeżo skolonizowaną prowincją, a prawdziwe centrum kultury marsjańskiej znajdować się na dowolnej kropce z ich map. – Na jej twarzy odmalował się niesmak. – Do tego sprowadza się teoria centrum.
– W twoich ustach nie brzmi to zbyt przekonująco.
Wardani wydmuchała dym z papierosa w noc.
– Nie jest. Jak swego czasu powiedział Wycinski, i co z tego? Carter i Bogdanovich kompletnie nie zrozumieli, o co chodzi. Akceptując poprawność tego, co Wycinski powiedział na temat marsjańskiej percepcji przestrzennej, powinni zrozumieć, że sama idea hegemonii prawdopodobnie zupełnie nie mieściła się w marsjańskiej ideologii.
– Uch-och.
– Właśnie. – Znów lekki uśmiech, tym razem bardziej sztuczny. – W tym momencie nabrało to wydźwięku politycznego. Wycinski jeszcze to podkreślił, stwierdzając, że niezależnie od tego, skąd wywodziła się rasa Marsjan, nie ma powodów przypuszczać, by ich macierzystej planecie przypisywano większe znaczenie niż, cytuję „absolutnie konieczne w zakresie podstawowej edukacji dotyczącej faktów”, koniec cytatu.
– Mamusiu, skąd się wzięliśmy? Tego rodzaju rzeczy?
– Tego rodzaju, dokładnie. Można pokazać na mapie stąd kiedyś przywędrowaliśmy, ale skoro w życiu codziennym to, gdzie jesteśmy teraz jest dużo ważniejsze, to rodzima planeta mogłaby dostać najwyżej tyle – pokazała na palcach – uwagi.
– Nie przypuszczam, żeby Wycinski pomyślał kiedykolwiek o uznaniu takiego spojrzenia na rzeczywistość za absolutnie i nieodwracalnie nieludzkie, prawda?
Wardani rzuciła mi ostre spojrzenie.
– Ile ty naprawdę wiesz o Gildii, Kovacs?
Uniosłem dłoń z palcem wskazującym niezbyt odległym od kciuka.
– Przepraszam, po prostu lubię się popisywać. Jestem ze Świata Harlana. Minoru i Gretzky poszli pod sąd mniej więcej wtedy, kiedy stałem się nastolatkiem. Byłem w gangu. Typowym dowodem na nastawienie antyspołeczne było rzeźbienie w powietrzu graffiti o procesie w miejscach publicznych. Wszystkie transkrypcje znaliśmy na pamięć. „Absolutnie i nieodwracalnie nieludzkie” często pojawiało się w wypowiedziach Gretzky’ego, kiedy odwoływał swoje poglądy. Brzmiało to jak standardowe oświadczenie Gildii, która chciała utrzymać swoje granty.
Opuściła wzrok.
– I tak było, przez jakiś czas. Wycinski nie śpiewał na tę melodię. Kochał Marsjan, podziwiał ich i mówił to publicznie. Dlatego właśnie słyszy się o nim wyłącznie w kontekście cholernej teorii centrum. Zabrali mu fundusze, ukryli większość odkryć i przekazali wszystko Carterowi i Bogdanovichowi. A te dwie dziwki odstawiły w zamian elegancki numerek. Komisja NZ przegłosowała tego roku siedmioprocentowe zwiększenie budżetu strategicznego Protektoratu, wszystko w oparciu o paranoidalne fantazje o nadkulturze marsjańskiej czekającej gdzieś tam, by na nas napaść.
– Zgrabne.
– Jasne. I absolutnie niemożliwe do obalenia. Wszystkie mapy astrogacyjne, jakie znaleźliśmy na innych planetach, potwierdzają odkrycie Wycinskiego: każda planeta umieszcza się w centrum map, tak samo jak Mars, i fakt ten wykorzystywany jest do straszenia NZ i utrzymania wysokiego budżetu strategicznego oraz stałej obecności wojskowej w całym Protektoracie. Nikt nie chce słuchać o tym, co naprawdę znaczyły prace Wycinskiego, a ktokolwiek mówi o tym zbyt głośno albo próbuje zastosować jego teorie do własnych badań, nagle zostaje pozbawiony funduszy albo ośmieszony, co w sumie sprowadza się do tego samego.
Rzuciła niedopałkiem papierosa w ognisko i patrzyła, jak się spala
– Tobie też przytrafiło się coś takiego? – spytałem.
– Niezupełnie.
Wypowiedziała to słowo, bardzo silnie akcentując przedostatnią sylabę, jakby coś odcinała. Za sobą usłyszałem Schneidera nadchodzącego plażą. Najwyraźniej skończyła mu się lista sprzętu do sprawdzenia lub po prostu cierpliwość. Wzruszyłem ramionami.
– Porozmawiamy o tym później, jeśli chcesz.
– Może. A może byś tak dla odmiany ty wyjaśnił mi, o co chodziło z tymi wygłupami z manewrowaniem na maksymalnych przyspieszeniach?
Zerknąłem na Schneidera, który dołączył do nas przy ognisku.
– Słyszysz? Skarga na rozrywki w trakcie lotu.
– Pieprzeni pasażerowie – zaburczał Schneider, płynnie podejmując sugestię żartobliwego tonu rozmowy. – Nigdy nic się nie zmienia.
– Ty jej to powiesz czy ja?
– To był twój pomysł. Masz seveny?
Wardani wyciągnęła paczkę i rzuciła nią w stronę wyciągniętej ręki Schneidera. Odwróciła się z powrotem do mnie.
– No więc?
– Wybrzeże Dangrek – powiedziałem wolno – niezależnie od swoich niewątpliwych zalet archeologicznych, stanowi część terytorium Północnej Grani, a ta z kolei została uznana przez Klin Carrery za jeden z dziewięciu kluczowych dla wygrania wojny terytoriów. Sądząc po skali zniszczeń organicznych, do jakich tam teraz dochodzi, kempiści wpadli na ten sam pomysł.
– Więc?
« 1 8 9 10 11 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Coraz wyżej
— Eryk Remiezowicz

Tegoż twórcy

Przeczytaj to jeszcze raz: Duchy w powłokach
— Beatrycze Nowicka

Krótko o książkach: Modyfikowany węgiel
— Miłosz Cybowski

Berserker yaoi
— Michał Kubalski

Takeshi na mokro
— Eryk Remiezowicz

Bez siły charakteru
— Eryk Remiezowicz

Kryminał czarny jak węgiel
— Eryk Remiezowicz, Janusz A. Urbanowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.