Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Roger Zelazny
‹Rycerz Cieni›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułRycerz Cieni
Tytuł oryginalnyKnight of Shadows
Data wydania14 grudnia 2004
Autor
PrzekładPiotr W. Cholewa
Wydawca Zysk i S-ka
CyklKroniki Amberu
ISBN83-7298-018-7
Format216s. 125×183mm
Cena19,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Rycerz Cieni

Esensja.pl
Esensja.pl
Roger Zelazny
« 1 2 3 4 »

Roger Zelazny

Rycerz Cieni

– Wiesz o czymś, o czym ja nie wiem? – spytałem.
– O wielu rzeczach – odparła.
– Może mi powiesz?
– Wiedza jest artykułem handlowym – przypomniała.
Grunt lekko zadrżał lekko i zakołysała się ognista wieża.
– Proponuję ci pomoc dla twojego syna, a ty chcesz mi sprzedać informację, jak się do tego zabrać? – Nie mogłem uwierzyć.
Wybuchnęła śmiechem.
– Gdybym sądziła, że Rinaldo potrzebuje pomocy – oświadczyła – w tej chwili byłabym u jego boku. Chyba łatwiej ci mnie nienawidzić, wierząc, że brak mi nawet macierzyńskich cnót.
– Chwileczkę! Mówiłaś, że rachunki są wyrównane – przypomniałem.
– To nie wyklucza wzajemnej nienawiści.
– Spokojnie! Nic nie mam przeciw tobie, nie licząc tego, że przez kolejne lata próbowałaś mnie zabić. Tak się składa, że jesteś matką kogoś, kogo lubię i szanuję. Jeśli ma kłopoty, chciałbym, mu pomóc, i wolałbym się z tobą pogodzić.
Mandor chrząknął. Płomienie opadły o trzy metry, zakołysały się i opadły jeszcze niżej.
– Mam pewne umiejętności kulinarne – oznajmił. – Gdyby niedawny wysiłek pobudził apetyty…
Jasra uśmiechnęła się niemal kokieteryjnie i mógłbym przysiąc, że zatrzepotała rzęsami. Mandor robi wrażenie z tą swoją grzywą białych włosów, ale nie wiem, czy można go nazwać przystojnym. Nigdy nie mogłem zrozumieć, dlaczego jest tak atrakcyjny dla kobiet. Sprawdziłem nawet, czy nie wykorzystuje odpowiednich zaklęć, ale nic takiego nie znalazłem. W grę musiał wchodzić zupełnie inny rodzaj magii.
– Znakomity pomysł – uznała Jasra. – Ja zadbam o oprawę, a ty zajmiesz się resztą.
Mandor skłonił się. Płomienie opadły aż do ziemi i przygasły. Jasra krzyknęła do Sharu, Niewidzialnego Strażnika, że takie mają pozostać. Potem odwróciła się i wskazała nam drogę do schodów prowadzących w dół.
– Podziemne przejście – wyjaśniła. – Ku bardziej cywilizowanym brzegom.
– Przyszło mi do głowy – wtrąciłem – że każdy, kogo spotkamy, będzie pewnie lojalny wobec Julii.
Jasra roześmiała się.
– Tak jak byli lojalni wobec mnie, a jeszcze wcześniej wobec Sharu – odparła. – To profesjonaliści. Należą do tego miejsca. Płaci się im, żeby bronili zwycięzców, a nie mścili pokonanych. Po kolacji wystąpię z proklamacją. Potem, póki nie przybędzie kolejny uzurpator, będę się cieszyć ich szczerą i jednomyślną lojalnością. Uważajcie na trzeci stopień. Kamień się obluzował.
Wskazała nam drogę przez fałszywą ścianę i dalej, ciemnym tunelem, prowadzącym – jak mi się zdawało – w kierunku północno-zachodnim, ku tym regionom Twierdzy, które zbadałem przy mojej poprzedniej wizycie. Było to w dniu, kiedy wyrwałem Jasrę z niewoli Maski-Julii i zabrałem do Amberu, żeby przez pewien czas w naszej twierdzy służyła za wieszak. W korytarzu panowała całkowita ciemność, ale wyczarowała ruchliwy punkt, jaskrawy błędny ognik, który płynął przed nami w wilgotnym mroku. Powietrze było tu stęchłe, ściany pokryte pajęczynami, podłoże z ubitej ziemi – oprócz wąskiej ścieżki bruku pośrodku. Od czasu do czasu po obu stronach trafiały się cuchnące kałuże, a obok nas – po ziemi i w powietrzu – przemykały ciemne, małe stworzenia.
Właściwie nie potrzebowałem światła. Jak pewnie żadne z nas. Podtrzymywałem Znak Logrusu, dający zdolność magicznej percepcji; roztaczał srebrzystą, bezkierunkową poświatę. Nie rezygnowałem z niego, ponieważ ostrzegłby mnie także przed efektami czarów, na przykład zaklęciami-pułapkami albo, skoro już o tym mowa, jakąś niewielką zdradą ze strony Jasry. Jednym z efektów takiego spojrzenia było, że zauważyłem też Znak Logrusu zawieszony przed Mandorem, który – o ile wiem – również nie należał do osób szczególnie ufnych. Coś mglistego, trochę podobnego do wzorca, zajmowało pozycję vis-á-vis Jasry, domykając kręgu czujności. A światełko tańczyło przed nami.
Wynurzyliśmy się za stosem beczek z czymś, co wyglądało na bardzo dobrze zaopatrzoną piwnice. Mandor przystanął po kilku krokach i ze stojaka po lewej stronie ostrożnie zdjął zakurzoną butelkę. Skrajem płaszcza wytarł etykietę.
– O rany! – zawołał.
– Co to jest? – chciała wiedzieć Jasra.
– Jeśli nie skwaśniało, z jego pomocą urządzę ucztę, jakiej długo nie zapomnicie.
– Naprawdę? W taki razie weź kilka, dla pewności – poradziła. – Pochodzą z czasów sprzed mojego przybycia… może nawet sprzed Sharu.
– Trzymaj, Merlinie. – Podał mi dwie butelki. – Tylko ostrożnie.
Zbadał cały stojak i wybrał jeszcze dwie, które sam podniósł.
– Teraz rozumiem, dlaczego to miejsce jest tak często oblegane – zwrócił się do Jasry. – Gdybym wiedział o tej piwniczce, sam pewnie miałbym ochotę spróbować.
Wyciągnęła rękę i ścisnęła go za ramię.
– Są prostsze sposoby zaspokojenia twoich pragnień – rzekła z uśmiechem.
– Będę o tym pamiętał – zapewnił.
– Mam taką nadzieję.
Odchrząknąłem.
Zmarszczyła lekko brwi i odwróciła się. Ruszyliśmy za nią przez niskie drzwi i w górę po skrzypiących drewnianych schodach. Trafiliśmy do dużej spiżarni, a stamtąd do ogromnej, opuszczonej kuchni.
– Nigdy nie ma służby, kiedy jest potrzebna – zauważyła, rozglądając się dookoła.
– Ja jej nie potrzebuję – oświadczył Mandor. – Poszukaj jakiegoś miłego miejsca do posiłku, a z resztą sobie poradzę.
– Doskonale. Tędy. – Wyprowadziła mas z kuchni. Minęliśmy szereg komnat, wreszcie wspięliśmy się na schody.
– Pola lodowe? – zapytała. – Strumienie lawy? Góry? Czy wzburzone morze?
– Jeśli chodzi ci o dobór krajobrazu, wolę góry – wyznał Mandor.
Zerknął na mnie. Kiwnąłem głową.
Wskazała nam długą, wąską komnatę, gdzie rozchyliliśmy okiennice, by podziwiać plamisty łańcuch zaokrąglonych szczytów. Pokój był chłodny i trochę zakurzony, a na pobliskiej ścianie wisiały półki. Leżały tam książki, przybory do pisania, kryształy, szkła powiększające, małe słoiczki z farbą, kilka prostych instrumentów magicznych, mikroskop i teleskop. Pośrodku stał prosty stół i ławy.
– Jak długo zajmą ci przygotowania? – spytała Jasra.
– Minutę, może dwie – odparł Mandor.
– W takim razie chciałbym najpierw doprowadzić się do porządku. Może wy również?
– Niezły pomysł – przyznałem.
– Istotnie – zgodził się Mandor.
Wskazała nam drogę do komnat, przeznaczonych zapewne dla gości, niezbyt daleko. Tam nas zostawiła z mydłem, ręcznikami i wodą. Umówiliśmy się na spotkanie w wąskiej komnacie za pół godziny.
– Myślisz, że planuje jakiś podstęp? – zapytałem, ściągając koszulę.
– Nie – odparł Mandor. – Pochlebiam sobie przekonaniem, że nie chciałby stracić kolacji. Ani, jak przypuszczam, szansy pokazania się nam w najlepszym stanie, skoro do tej pory oglądaliśmy ją w niezbyt dobrym. A możliwość plotek, wyznań… – Potrząsnął głową. – Być może już nigdy nie będziesz mógł jej zaufać. Ale to przyjęcie to czas pokoju… jeśli potrafię osądzać ludzi.
– Wierzę ci na słowo – mruknąłem. Ochlapałem się wodą i namydliłem.
Mandor uśmiechnął się krzywo i wyczarował korkociąg. Otworzył butelki – „żeby wino odetchnęło”. Potem zajął się sobą. Wierzyłem jego sądom, ale zatrzymałem Znak Logrusu na wypadek, gdybym musiał stoczyć pojedynek z demonem albo uskoczyć przed spadającym głazem.
• • •
Żaden demon na mnie nie napadł; nie spadł ani kawałek muru. Wkroczyłem za Mandorem do jadalni i patrzyłem, jak kilkoma słowami i gestami przemienia ją nie do poznania. W miejsce stołu i ław pojawił się okrągły stolik z trzema wygodnymi z wyglądu krzesłami – ustawionymi tak, by każdy z siedzących mógł podziwiać góry. Jasra jeszcze nie przybyła, a ja trzymałem dwie butelki wina, o którego „oddech” tak troszczył się Mandor. Zanim zdążyłem je postawić, stworzył wyszywany obrus i serwetki, delikatną porcelanę, która wyglądała jak malowana przez Miró, i pięknie rzeźbione srebra. Przez chwilę studiował nakrycia, zrezygnował ze sztućców i przywoływał nowe, z innym wzorem. Nucił pod nosem, krążąc po pokoju i ze wszystkich stron studiując przybrany stół. Kiedy chciałem ustawić butelki, wyczarował pośrodku kryształowy wazon z pływającymi w wodzie kwiatami. Odstąpił na krok. Zmaterializowały się kryształowe puchary. Zacząłem lekko warczeć. Wtedy jakby mnie zauważył – po raz pierwszy od dłuższego czasu.
– Och, postaw je. Postaw je tutaj, Merlinie – zawołał. Po lewej stronie zjawiła się hebanowa taca.
« 1 2 3 4 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.