WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Tytuł | Misja Błazna |
Tytuł oryginalny | Fool’s Errand |
Data wydania | czerwiec 2003 |
Autor | Robin Hobb |
Przekład | Zbigniew A. Królicki |
Wydawca | MAG |
Cykl | Złotoskóry |
ISBN | 83-89004-50-X |
Format | 595s. 115×185mm |
Cena | 35,— |
Gatunek | fantastyka |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | MadBooks.pl |
Wyszukaj w | Selkar.pl |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Misja Błazna, rozdział 12Robin Hobb
Robin HobbMisja Błazna, rozdział 12– Obawiam się, że słabe. Nie potrafię ukryć twoich magicznych umiejętności, ani zabezpieczyć cię przed atakiem. Nie mogę nawet dać ci czegoś, co pomogłoby ci trzymać w ryzach twój temperament. Usiłowałam zrobić amulet, który ostrzegałby cię przed złymi zamiarami innych ludzi, lecz był tak duży i ciężki, że bardziej przypominał zbroję niż talizman. Wybacz, ale muszę ci powiedzieć, że kiedy zobaczyłam cię po raz pierwszy, wydałeś mi się bardzo groźnym człowiekiem. Dopiero po pewnym czasie przekonałam się do ciebie, a gdyby Traf nie wyrażał się o tobie tak pochlebnie, pewnie wcale nie próbowałabym cię lepiej poznać. Uważałabym cię za niebezpiecznego człowieka. Za takiego uważało cię wielu tych ludzi, którzy wtedy przybyli na targ. I takim też okazałeś się tamtego dnia. Niebezpiecznym, ale dobrym, jeśli wybaczysz mi tę ocenę. Jednak twoja twarz zdradza groźną stronę twojej natury. A teraz, z mieczem u boku i włosami związanymi w żołnierski kucyk, wyglądasz... no cóż, niezbyt przyjaźnie. A łatwo jest znienawidzić kogoś, kto wzbudza strach. Dlatego zrobiłam ci amulet podobny do tego, który zapewnia szczęście w miłości. Nie będzie przysparzał ci kochanek, lecz przyjaźnie nastawi do ciebie ludzi – jeśli będzie działał tak, jak powinien. Gdyż często takie zmiany działania amuletu osłabiają moc czaru. Teraz siedź spokojnie. Trzymając w rękach naszyjnik, stanęła za mną. Patrzyłem jak go opuszcza i nie proszony pochyliłem głowę, żeby mogła zawiązać mi go na szyi. Nie poczułem działania amuletu, lecz chłodny dotyk jej palców sprawił, że przeszedł mnie dreszcz. Za plecami usłyszałem jej głos: – Pochlebiam sobie, że nieźle mi wyszedł. Nie mógł być zbyt luźny, ponieważ by ci przeszkadzał, ani za ciasny, ponieważ by cię dusił. Niech się przyjrzę. Odwróć się. Zrobiłem to, nie wstając z krzesła. Popatrzyła na naszyjnik, potem spojrzała mi w oczy i uśmiechnęła się. – No tak, może być. Chociaż jesteś wyższy niż pamiętałam. Powinnam była użyć tu węższego paciorka... No nic, trudno. Myślałam, że trzeba będzie trochę go poprawić, ale obawiam się, że manipulując przy nim, mogę pozbawić go mocy. Noś go pod koszulą, tak żeby wystawał tylko odrobinę. O tak. A jeśli znajdziesz się w sytuacji, w której uznasz to za pożądane, postaraj się niepostrzeżenie rozchylić koszulę. Ludzi, którzy zobaczą ten naszyjnik, będzie ci łatwiej przekonać. O tak. Nawet twoje milczenie wyda się czarujące. Spojrzała mi w oczy, rozchylając kołnierzyk koszuli. Popatrzyłem na nią i nagle zarumieniłem się. Nasze spojrzenia spotkały się. – Istotnie, dobrze działa – zauważyła i śmiało pochyliła się, podsuwając mi usta. Nie mogłem jej nie pocałować. Nasze wargi spotkały się. Jej były ciepłe. Odskoczyliśmy od siebie, słysząc szczęk klamki Drzwi otworzyły się ze zgrzytem i na tle ich słonecznego prostokąta zobaczyłem kobieca sylwetkę. Nieznajoma weszła do środka i zamknęła za sobą drzwi. – Uff. W środku jest chłodniej, dzięki Edzie. Och! Przepraszam. Wróżysz z ręki? Miała takie same piegi na nosku i ramionach. Najwidoczniej była siostrzenicą Dżiny. Wyglądała na mniej więcej dwadzieścia lat i niosła koszyk ze świeżymi rybami. Koper podbiegł się przywitać, ocierając się o jej nogi. Mnie najbardziej lubisz. Wiesz, że tak. Weź mnie na ręce. – Nie wróżę. Sprawdzam działanie amuletu. Wydaje się, że działa. Podzielałem rozbawienie, jakie słyszałem w głosie Dżiny. Jej siostrzenica obrzuciła nas uważnym spojrzeniem, najwyraźniej zdając sobie sprawę z tego, że śmiejemy się z jakiegoś tylko nam znanego żartu, ale nie wzięła nam tego za złe. Podniosła Kopra, a on zaczął ocierać się o nią łbem, zaznaczając swoją pozycję. – Powinienem już iść. Obawiam się, że mam jeszcze sporo do zrobienia przed powrotem do zamku. Wcale nie miałem ochoty wychodzić. Jednak moje pragnienia kolidowały z tym, co powinienem robić w Koziej Twierdzy. Co więcej, potrzebowałem trochę czasu, żeby przemyśleć to, co się stało i zrozumieć znaczenie tego wydarzenia. – Naprawdę musisz już iść? – spytała siostrzenica Dżiny. Wydawała się szczerze rozczarowana, gdy podniosłem się z krzesła. – Mamy mnóstwo ryb, gdybyś zechciał zostać i zjeść z nami posiłek. Jej nieoczekiwane zaproszenie zaskoczyło mnie, tak samo jak zaciekawienie w jej oczach. Moja ryba. Zaraz będę jadł. Koper schylił łeb i pożądliwie zerknął na zawartość koszyka. – Zdaje się, że amulet istotnie dobrze działa – zauważyła półgłosem Dżina. Odruchowo zacisnąłem kołnierzyk koszuli. – Obawiam się, że naprawdę muszę już iść. Mam robotę, a w zamku czekają na mój powrót. Jednak dziękuję za zaproszenie. – Zatem może innym razem – zaproponowała siostrzenica, a Dżina dodała: – Na pewno będzie jeszcze okazja, moja droga. Zanim odejdzie, pozwól, że przedstawię ci Toma Borsuczowłosego. Poprosił mnie, żebym popilnowała jego syna, mojego młodego przyjaciela imieniem Traf. Kiedy się tu zjawi, zostanie u nas kilka dni. A wtedy Tom z pewnością zje z nami kolację. Tomie Borsuczowłosy, to moja siostrzenica, Tęskna. – Cała przyjemność po mojej stronie, Tęskna zapewniłem. Zostałem jeszcze krótką chwilę, wymieniając uprzejmości, po czym wyszedłem w skwar i gwar miasta. Spiesząc do Koziej Twierdzy, bacznie obserwowałem reakcje napotkanych osób. Rzeczywiście odnosiłem wrażenie, że uśmiechali się do mnie częściej niż zwykle, lecz wiedziałem, że może reagowali tak na to, że patrzyłem im w oczy. Zwykle unikam kontaktu wzrokowego z przechodniami. Człowiek niezauważany to człowiek, którego nikt nie zapamięta, a właśnie o to chodzi skrytobójcy Zaraz jednak przypomniałem sobie, że już nie jestem skrytobójcą. Mimo wszystko postanowiłem zdjąć naszyjnik zaraz po powrocie do zamku. Odkryłem, że z jakiegoś niewiadomego powodu dobroduszne spojrzenia obcych ludzi drażnią mnie bardziej niż otwarcie okazywana nieufność. Doszedłem do głównej bramy i pilnująca jej straż wpuściła mnie do środka. Słońce stało wysoko na czystym i błękitnym niebie, a jeśli przechodzący ulicami ludzie zdawali sobie sprawę z tego, że dziedzic tronu Przezorny zniknął, to w żaden sposób tego nie okazywali. Zajmowali się swoimi codziennymi sprawami, jakby poza nimi nie mieli żadnych innych zmartwień. Przy stajni kilku rosłych chłopaków osaczyło pulchnego chłopca. Widząc nalaną twarz, małe uszka i wystający z ust język, zrozumiałem, że bawią się kosztem miejscowego głupka. Gdy patrzył na otaczających go kręgiem chłopców, w jego oczkach pojawił się lęk. Jeden ze starszych stajennych spojrzał z irytacją na łobuzów. Nie, nie, nie. Odwróciłem się, szukając źródła tej myśli, lecz oczywiście nie znalazłem go. Ciche dźwięki muzyki nie pozwoliły mi się skupić. Jakiś chłopiec stajenny, spiesząc do swych zajęć, potrącił mnie i widząc jak drgnąłem, grzecznie mnie przeprosił. Puściłem rękojeść miecza, za którą odruchowo chwyciłem. – Nic się nie stało – zapewniłem chłopca i dodałem: – Powiedz mi, gdzie o tej porze znajdę zbrojmistrza? Chłopiec przystanął, przyjrzał mi się uważnie i odparł z uśmiechem: – Na placu ćwiczeń, człowieku. Tuż za nowym spichrzem. Wskazał mi kierunek. Podziękowałem mu i odwracając się, zapiąłem kołnierz koszuli. |
Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.
więcej »Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.
więcej »Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner
Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Rozstania i powroty
— Magdalena Kubasiewicz
Nowe szaty Błazna
— Joanna Słupek
Misja Błazna, rozdział 7
— Robin Hobb
Mój przyjaciel Błazen
— Magdalena Kubasiewicz
Rycerski znów w Koziej Twierdzy
— Magdalena Kubasiewicz
Rozstania i powroty
— Magdalena Kubasiewicz
Za króla, ojczyznę i garść błota
— Beatrycze Nowicka
Wciąż jest dobrze, a nawet bardzo dobrze
— Anna Kańtoch
Prosta, niełatwa w pisaniu proza
— Anna Kańtoch
Smoki we właściwym kierunku
— Eryk Remiezowicz
Nadchodzi zmiana
— Eryk Remiezowicz