Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

John Ringo
‹Pieśń przed bitwą›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPieśń przed bitwą
Tytuł oryginalnyA Hymn Before Battle
Data wydania2002
Autor
PrzekładRadosław Botev
Wydawca ISA
CyklDziedzictwo Aldenata
ISBN83-88916-38-6
Cena24,90
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Pieśń przed bitwą

Esensja.pl
Esensja.pl
John Ringo
« 1 2 3 4 21 »

John Ringo

Pieśń przed bitwą

Obecnie stanowisko starszego sierżanta w dowództwie armii zajmował Robert McCarmen. Był on rówieśnikiem Mosovicha i obydwaj służyli wcześniej w Siłach Specjalnych. Ale podczas gdy starszy sierżant Mosovich był stale gdzieś za morzami i robił coś dziwnego i niesamowitego, starszy sierżant McCarmen przebywał w Fort Bragg w Północnej Karolinie (grupa piąta i siódma), w Waszyngtonie (grupa pierwsza), w Fort Carson w Kolorado (grupa dziesiąta) albo na misjach treningowych. Brał jednak udział także w akcjach w Granadzie, Panamie i w operacji Pustynna Burza. Mimo że te operacje, poza kilkoma wyjątkami, nie wymagały znacznego udziału w walce personelu zadań specjalnych, starszy sierżant McCarmen zgromadził imponującą kolekcję medali. Srebrna Gwiazda, Brązowa Gwiazda z literą „V” za męstwo w obliczu wroga, a nawet DSC, drugie w wojskowej hierarchii odznaczenie za odwagę. Każdy medal był całkowicie uzasadniony i jeśli nawet treść pochwał była trochę niejasna, to cóż, czego można oczekiwać od „Czarnego Wojownika”. Fakt, że pochwały pisali zawsze dowódcy, z którymi sierżant miał bliskie i ciepłe stosunki, nie odgrywał tutaj żadnej roli. Pochwały i tak otrzymywało się od bezpośrednich przełożonych, a McCarmen zawsze dobrze współdziałał ze swoimi dowódcami.
Dzięki dużej ilości pochwał i łatwości nawiązywania dobrych stosunków ze starszymi oficerami i politykami McCarmen uzyskał najbardziej upragnione stanowisko podoficera sił lądowych: stanowisko starszego sierżanta armii, największej szychy w całej wielkiej machinie zielonomundurowych.
Podczas zeszłorocznego konwentu Mosovich, starszy sierżant w dowództwie piątej grupy Sił Specjalnych, w niemal pozbawionym odznaczeń zielonym mundurze, i McCarmen, starszy sierżant armii, w obwieszonym medalami granatowym uniformie wojskowym, przypadkiem wsiedli razem do pustej windy, obydwaj nieco wstawieni. Kiedy winda zjechała na najniższe piętro, starszy sierżant armii, cięższy od Jake’a Mosovicha o jakieś czterdzieści kilogramów, krwawił i leżał nieprzytomny na podłodze, a sierżanta Mosovicha widziano wysiadającego z windy i machającego prawą ręką, jakby go bolała.
– Tak, chyba mu to mówiłem - nawiązał spokojnie do słów Jake’a generał Trayner. - Ale ochrona budynku miała mnie poinformować, kiedy przyjedziesz.
– Cóż, generał Taylor zaznaczył, że to bardzo ważne i że lepiej będzie, jeśli nikt się nie dowie o tej rozmowie. Więc skoro ochrona budynku zapisuje, kto wchodzi i wychodzi… - pokryty bliznami podoficer wzruszył ramionami.
– Ominąłeś sieć bezpieczeństwa Pentagonu? - zapytał Zastępca Szefa Sztabu i obrzucił sierżanta piorunującym spojrzeniem.
– Mówił pan przecież, że to „czarna” operacja - powiedział Mosovich, rozprostowując kości.
Przez ostatnie trzy godziny siedział w całkowitym bezruchu. Gdyby był szpiegiem, byłoby to bardzo owocne. Niesamowite, jakie rzeczy potrafią mówić generałowie, kiedy myślą, że nikt ich nie podsłuchuje. Jake nie był pewien, o co dokładnie chodziło - generał nie mówił o tym wprost - ale rozmowy jasno wskazywały, że działo się coś niezwykle ważnego.
– Nie aż tak „czarna”, kurwa mać - wrzasnął generał. - Cholera jasna, Jake, tym razem spieprzyłeś za dużo. Kryłem cię w zeszłym roku, ale teraz uważaj, kurwa, co robisz.
– Tak jest, panie generale.
Podoficer nadal uśmiechał się lekko bez cienia skruchy.
Generał opanował daremny gniew i roześmiał się.
– Nigdy nie ulegałeś dyscyplinie, ty mały skurwielu.
Podrapał się w koniuszek nosa i potrząsnął głową.
– Tak, trudno cię też było wyszkolić, nawet jako smarkacza.
Podoficer uśmiechnął się i wstał, żeby zrobić sobie filiżankę kawy. Generał miał niezmiennie najlepszą kawę w armii od czasu, kiedy spędził rok w służbie wymiennej w marynarce. Jake nalał sobie filiżankę znakomitego napoju i wciągnął aromat głęboko w nozdrza. Łyk kawy potwierdził, że był to ten sam co zwykle wyśmienity napar generała.
– A więc o co chodzi? - zapytał unosząc brew i usiadł z powrotem na kanapie.
– Cóż, siedzimy po same uszy w gównie, Jake. Słyszałeś kiedyś o projekcie NFŻ? Wciągnęli cię w to kiedyś? - zapytał generał i wypił łyk swojej kawy.
– Chodzi o Niezidentyfikowane Formy Życia? Tak, węszyli za specjalnymi jednostkami gdzieś w dziewięćdziesiątym trzecim albo dziewięćdziesiątym czwartym. Jakiś durny skurwiel podał im moje nazwisko i dlatego poddano mnie serii najgłupszych w historii testów psychologicznych. Płacą mi dodatkowe sto pięćdziesiąt dolców miesięcznie za skoki ze spadochronem, więc naturalnie zapytano mnie, czy nie bałbym się skoczyć z wysokości. Chryste. - Westchnął zirytowany. - Ci psychiatrzy!
– A co ty o tym sądzisz? Myślisz, że kosmici istnieją?
Generał sądził, że ma minę pokerzysty, ale Jake rozegrał z nim zbyt wiele partii pokera, żeby nie rozpoznać, że do czegoś zmierza.
– Musi pan coś wiedzieć, bo inaczej nie rozmawialibyśmy o tym - powiedział podoficer, nie dając się złapać w pułapkę.
– Tak, no, potrzebujemy zespołu specjalnego. Niekoniecznie musisz go prowadzić; później o tym zadecydujemy. - Trayner wyciągnął purpurową teczkę dokumentów, dokładnie obwiązaną taśmą z napisem „Ściśle tajne”. - Jakieś siedem do dziesięciu osób, specjaliści z różnych dziedzin, do tajnego przerzucenia na niebezpieczne terytorium wrogich sił zbrojnych w celu rozpoznania wroga i zbadania terenu.
– Mógłby pan określić koszty, szefie? I dokąd, u licha, mamy wysłać zespół przeciwko „wrogim siłom zbrojnym"? Nie prowadzimy w tej chwili, cud nad cudy, żadnej wojny.
Pomachał palcem na znak, że szanowny generał powinien przestać się ociągać i wręczyć mu teczkę. Pomimo całego swojego gderania na temat trzymania oczu szeroko otwartych w obliczu niebezpieczeństwa, najwyraźniej nie mógł sobie odmówić przyjemności płynącej ze skoków adrenaliny, bo inaczej już dawno odszedłby ze służby.
– No… nie mogę określić kosztów. Wszystko jest w dokumentacji - powiedział Trayner, wachlując teczką tam i z powrotem, jak gdyby chciał pomachać nią Jake’owi przed nosem.
Trayner znał słabości Jake’a.
– Dobra, teraz druga sprawa, generale. Co to ma wspólnego z obcymi formami życia?
Jake miał czasami poczucie, że ciekawość zaprowadzi go kiedyś do piekła.
– Hm, powiedzmy, że nie jesteś już najsprytniejszym sukinsynem w mieście. - Zazwyczaj ponury generał uśmiechnął się. - Himmicie Rigas, to chyba właściwy moment.
Na dźwięk tych słów na ścianie po prawej stronie generalskiego biurka pojawiła się istota o czterech kończynach. Cienkie zielone paski, zgodne ze wzorem tapety, zniknęły ze skóry stworzenia, która przybrała teraz jednolitą szaropurpurową barwę. Kończyny, które skierowane ku górze przylegały do ściany, ześlizgnęły się na dół, a stworzenie przyjęło czworonożną postawę. Wyglądało teraz jak żaba z kończynami równej długości i dwiema parami oczu i ust, po jednej z każdej strony. Powyżej ust i pomiędzy szeroko rozstawionymi oczami widniała narośl przypominająca złożony plaster miodu. Mogło to być ucho albo nos. Skóra zafalowała, kiedy istota zbliżyła się płynnie i wyciągnęła łapę w oczywistym geście powitania. Pudełko przymocowane do nadgarstka przemówiło wysokim tenorem.
– Zachowujesz się wyjątkowo cicho jak na człowieka - powiedziała istota.
W ciągu następnych kilku lat wielu ludzi miało przeżyć taką chwilę. Każdy zadawał sobie wtedy pytanie, z czym ma do czynienia. Po raz pierwszy w historii ludzkość mogła z całą pewnością stwierdzić, że nie jest jedyną inteligentną formą życia w galaktyce, i spojrzeć w twarz pozaziemskiej istocie. Niektórzy reagowali strachem, inni przyjaźnią, jeszcze inni miłością. Reakcje były zróżnicowane jak sama ludzkość. Sierżant Mosovich po prostu wyciągnął dłoń na powitanie. Uścisk łapy Obcego wywołał u sierżanta gwałtowny wzrost adrenaliny, co w wojsku określa się jako chłodny zastrzyk moczu do serca. Wyciągnięta kończyna była zimna i gładka, pokryta delikatną warstwą jedwabistych piór. Jake starał się kontrolować oddech i opanować drżenie głosu.
– Dzięki. Ty też jesteś niezły. Jak długo tu już stoisz?
– Od wczoraj. Przyszedłem po waszym drugim posiłku, ale jeszcze przed popołudniową odprawą generała. Zszedłem z sufitu przez drzwi, kiedy strażnik odprowadzał interesanta. Zamek nie był przeszkodą. Jak sam pan odkrył, można go łatwo otworzyć wytrychem magnetycznym. Generał przyjął piętnastu interesantów i odbył siedemdziesiąt osiem rozmów telefonicznych w ciągu ostatnich osiemnastu godzin. Jego interesantami byli kolejno: jego adiutant, podpułkownik William Jackson, w sprawie odwołania zaplanowanego wcześniej spotkania. Drugim interesantem…
– Przepraszam, Himmicie Rigas, ale muszę udzielić starszemu sierżantowi Mosovichowi kilku wstępnych wskazówek.
Generał uśmiechnął się uprzejmie, przyzwyczajony do gadatliwości Himmita. Uważał przy tym, żeby nie pokazywać zębów.
– Oczywiście, generale. Mój raport może zaczekać.
« 1 2 3 4 21 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

O jedną planetę za daleko
— Janusz A. Urbanowicz

Tegoż twórcy

W razie wątpliwości – strzelać
— Michał Kubalski

Tam jest rozrywka
— Eryk Remiezowicz

Idzie ku lepszemu
— Grzegorz Wiśniewski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.