Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

John Ringo
‹Pieśń przed bitwą›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPieśń przed bitwą
Tytuł oryginalnyA Hymn Before Battle
Data wydania2002
Autor
PrzekładRadosław Botev
Wydawca ISA
CyklDziedzictwo Aldenata
ISBN83-88916-38-6
Cena24,90
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Pieśń przed bitwą

Esensja.pl
Esensja.pl
John Ringo
« 1 2 3 4 5 21 »

John Ringo

Pieśń przed bitwą

Jake odwrócił się powoli plecami do generała i opadł na kanapę. Nie chciał patrzeć, jak Himmit z powrotem wtapia się w ścianę.
– Masz tu wszystko opisane. - Trayner rzucił wreszcie Jake’owi purpurową teczkę. - Przeczytaj teraz; to nie może wyjść poza ten pokój. Zacznij myśleć o składzie zespołu, który weźmie udział w pozaplanetarnej misji zwiadowczej. Planeta typu ziemskiego, chłodna i bagnista. Odbędziecie trening z Himmitem. Kiedy uporamy się ze wstępnymi przygotowaniami, odeślę cię z powrotem do Bragg. Zbierzesz zespół, ale niczego nie wyjaśniaj, dopóki nie ustalimy ostatecznego składu grupy. Potem będziecie pracować w ścisłej tajemnicy; to też rozkaz prezydenta.
– A w jaki sposób prezydent dowiedział się o tym wszystkim? - zapytał Mosovich, nie otwierając jeszcze teczki.
– Zadzwonili do niego przez telefon - odpowiedział Zastępca.
– Ach tak?
– Tak. - Oficer potrząsnął głową. - Po prostu zadzwonili z orbity na jego bezpośredni numer. Rozmawiali też z przedstawicielami siódemki najbogatszych państw oraz Chin i Rosji. To było trzy dni temu.
– Waszyngton szybko się tym zajął.
Jake wypił kolejny łyk kawy i otworzył teczkę. Zauważył, że była zrobiona ze śliskiego, błyszczącego papieru. Wszystko było najwyraźniej trzymane w największej tajemnicy, skoro Zastępca posługiwał się błyszczącą teczką. Teczka sprawiała wrażenie mokrej i zimnej, a sierżant miał przeczucie, że to samo można powiedzieć o misji.
– Dobra, ale potrzebuję jeszcze kogoś do pomocy przy zbieraniu zespołu.
– Kogo? - zapytał podejrzliwie generał.
– Starszego sierżanta nazwiskiem Ersin.
Generał zastanowił się przez chwilę i kiwnął głową.
– Dobra, możesz mu wszystko opowiedzieć za moją zgodą. Zrozum, w tej chwili wszystkie informacje są tak ściśle strzeżone jak nigdy dotąd. Wiedzą o tym tylko niektórzy. Nie mów o tym nikomu więcej.
– Ja nawet sobie nie mówię połowy rzeczy, które robię - powiedział z uśmiechem Jake, zerknął po raz ostatni na kamuflującego się Himmita i zaczął czytać.
Fort McPherson, Georgia, Sol III 11:15 czasu wschodniego USA, 18 marca 2001
Gwarny tłum mundurowych i cywilów podniósł się, żeby wyjść z audytorium, a generał Horner skinął ręką na Mike’a, żeby z powrotem usiadł na krześle. Odczekał, aż wszyscy opuszczą duże pomieszczenie, i rozejrzał się wokół. Kilku innych zwierzchników wysłało członków swoich zespołów na pospieszne konferencje. Jack uśmiechnął się w duchu. Wszyscy starsi oficerowie, łącznie z nim, byli całkowicie zdezorientowani. Wyszkolono ich do walki z ludźmi i żaden z nich nigdy poważnie nie zastanawiał się nad walką z pozaziemskimi siłami zbrojnymi. Sam pomysł wydawał im się dotąd absurdalny: przestarzały scenariusz, odłożony na najwyższą półkę w Pentagonie, wymyślony przez zapalonych mięczaków z komitetu ekspertów od zimnej wojny.
Ale teraz musieli odkurzyć ten niedorzeczny scenariusz. Horner zdawał sobie sprawę z niewielkiej przydatności ekspertów. Możliwe, że szaleńcy na punkcie fantastyki naukowej, jak troglodyta, którego wezwał, marzą o gruszkach na wierzbie, ale przynajmniej trochę wiedzą o tym rodzaju zagrożenia i dlatego są na wagę złota.
Tylko dwóch szefów zespołu rozmawiało z wojskowym personelem - pozostali dyskutowali z cywilami, a więc większość z nich wiedziała, gdzie szukać wsparcia.
Kiedy Horner upewnił się, że nikt ich nie słyszy, zwrócił się do byłego podoficera. Mike nadal wertował dokumenty. Blask białych świateł na wysokim suficie uwydatniał liczne nadruki „Ściśle tajne” na kartkach dokumentacji.
– No? - Generał skinął głową w stronę dokumentów. - Co o tym sądzisz? Chciałbym poznać twoje zdanie, zanim spotkamy się z resztą zespołu.
– Mam mówić szczerze? - zapytał Mike, oglądając schemat jakiegoś pojazdu.
– Tak.
– Mamy przesrane.
Były podoficer z trzaskiem zamknął notatnik i spojrzał ponuro na pozbawiony wesołości uśmiech generała. Wyglądał na nieco bardziej przygnębionego niż zwykle, a generał wiedział z doświadczenia, że to mogło oznaczać wszystko albo nic.
– Czy byłbyś łaskaw wyrażać się bardziej precyzyjnie? - zapytał Horner i złożył dłonie w kształt piramidy.
Mike przesunął się na bok w krześle, dzięki czemu lepiej widział twarz generała, i uderzył ręką w dokumentację.
– Według tego możemy spodziewać się pięciu fal inwazji w około półrocznych odstępach i dodatkowych mniejszych ataków, niezależnych od głównych najazdów. Pierwsza fala dotrze tu za jakieś pięć lat. Podczas każdej inwazji będziemy musieli stawić czoło pięćdziesięciu do siedemdziesięciu wielkim bojowym kulom kolonizacyjnym, a w skład każdej z nich wchodzi od pięciuset do sześciuset lądowników bojowych. Na pokładzie każdego lądownika będzie posleeński odpowiednik dywizji wojska, mimo że nazywamy go brygadą. Mam rację? Pięćset do sześciuset dywizji?
– Tak. Bardzo małe, niemal kieszonkowe, dywizje. Wolę określenie „brygady”.
Horner otworzył własną dokumentację i sprawdzał liczby.
– Ale każda kula będzie zawierała do czterech milionów żołnierzy wszystkich typów. Zgadza się? - nalegał Mike.
– Zgadza się.
– Czyli każda fala inwazji przyniesie dwieście czterdzieści milionów dobrze uzbrojonych pozaziemskich żołnierzy.
Oskarżenie było stanowcze.
– Tak.
– Pięć razy. Liczba uczestników każdego najazdu przekracza ostatnie znane mi dane na temat liczby personelu wojskowego na świecie. I każdy z tych Posleenów jest żołnierzem, a nie jeden na dziesięciu jak we współczesnych armiach.
– Niestety - Horner obdarował Mike’a kolejnym ze swoich pozbawionych wesołości uśmiechów.
– Nie widzisz w tym przypadkiem jakiegoś problemu? - zapytał cicho Mike, rytmicznie to zaciskając, to rozluźniając dłonie.
– Czekam, aż sam to z siebie wyrzucisz - przyznał Horner.
– W porządku. Więc, ci… Posleeni dysponują kompaniami około czterystu żołnierzy każda. Wszystkie są dowodzone przez kogoś zwanego Wszechwładcą, posiadającego ciężką broń zamontowaną na pojeździe.
Urwał i przez chwilę rozmyślał o strukturze takiej armii. Naraz przyszło mu coś do głowy i uśmiechnął się dziwnie.
– Co? - zapytał Horner i spojrzał na niego uważnie.
– Wiesz, co mi to przypomina?
– Co?
– Strukturę armii w czasach Sun Tzu.
Spojrzał na generała i zauważył jego zakłopotany wyraz twarzy.
– Jeden ciężki rydwan na dziesięciu piechotnych - wyjaśnił.
Jack zastanowił się przez chwilę i przytaknął.
– Więc co nam to daje?
– „Kiedy wróg jest silny, wycofujemy się, kiedy jest słaby, atakujemy.”
– Tak, i podstępy strategiczne. A jeśli chodzi o broń?
– Posleeńska kompania będzie dysponować jakimiś ośmioma ciężkimi wyrzutniami rakiet - ciągnął Mike, patrząc w dokumentację. - Należy przypuszczać, że rakiety te przebiją Abramsa wzdłuż na wylot. Jeszcze kilka trzymilimetrowych dział Gaussa, które pewnie załatwią Abramsa z boku, a już na pewno rozwalą Bradleya.
– Nie można nimi wycelować - zauważył generał.
– Z całym należnym szacunkiem, sir, można- nie zgodził się Mike. - Broń nie ma celowników, ale to nie znaczy, że nie można wycelować. A z tego, co wiemy, Posleeni lubią zmasowany atak.
– Słusznie - przyznał Horner. - Ale pomoże im to tylko przy strzelaniu na niewielką odległość. Czy nam to coś daje?
– Tak, i właśnie o to chodzi. Jeśli podejdziemy za blisko, rozwalą nas przy użyciu dowolnego nowoczesnego systemu.
Mike uniósł brew.
– Właściwie sam już do tego doszedłem - stwierdził Horner.
Obdarzył Mike’a kolejnym chłodnym uśmiechem i opuścił ręce. Zmęczyło go narzekanie, nadszedł czas na pomysły.
O’Neal znowu otworzył teczkę dokumentów.
– Żeby ich zatrzymać, potrzebujemy piechoty. Możemy uzyskać przewagę, jeśli użyjemy artylerii, lotnictwo nie wchodzi w grę, możemy też użyć jakichś cudownych czołgów, ale jeśli będą za drogie, wykończą nas koszty produkcji. Ale potrzebujemy czegoś, żeby przeprowadzić atak, a nie tylko bronić się w fortyfikacjach. Musimy być w stanie zatrzymać ich w miejscu i przetrwać, nawet jeśli będziemy otoczeni, wezwać wsparcie ogniowe…
« 1 2 3 4 5 21 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

O jedną planetę za daleko
— Janusz A. Urbanowicz

Tegoż twórcy

W razie wątpliwości – strzelać
— Michał Kubalski

Tam jest rozrywka
— Eryk Remiezowicz

Idzie ku lepszemu
— Grzegorz Wiśniewski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.