WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Tytuł | Pieśń przed bitwą |
Tytuł oryginalny | A Hymn Before Battle |
Data wydania | 2002 |
Autor | John Ringo |
Przekład | Radosław Botev |
Wydawca | ISA |
Cykl | Dziedzictwo Aldenata |
ISBN | 83-88916-38-6 |
Cena | 24,90 |
Gatunek | fantastyka |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | MadBooks.pl |
Wyszukaj w | Selkar.pl |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Pieśń przed bitwąJohn Ringo
John RingoPieśń przed bitwą– Przyszły mi do głowy dwie rzeczy - powiedział Jack. Mike spojrzał na schemat pojazdu Wszechwładcy, antygrawitacyjne sanie w kształcie spodka, z ciężką bronią zamocowaną centralnie. Na ilustracji był to wielolufowy ciężki laser. – Myślę, że możemy użyć mechów - powiedział generał i odchylił się lekko w bok, żeby zobaczyć, czy były podoficer go słucha. Ciche parsknięcie było wystarczającym potwierdzeniem. – Co? – Widzisz? - zapytał Mike i wskazał na laser. – Tak. – Napisano tu, że Wszechwładcy używają ciężkich laserów, ciężkich dział Gaussa albo wieloprowadnicowych powtarzalnych wyrzutni pocisków hiperszybkich. Więc o ile nie masz na myśli mechów w ilości wystarczającej do przytłoczenia celu, nie chciałbym być w niczym takim jak mech. - Mike znowu wskazał rysunek. - Pięć, sześć takich dział rozbiłoby go na miazgę, a takich dział jest od czternastu do dwudziestu na „brygadę”. Nie mówiąc już o tym, że żaden mech nie wytrzyma trafienia pociskiem hiperszybkim. Zresztą kawaleria zaliczyłaby mechy raczej do swojej działki. – Ja się zajmę walką na górze - powiedział generał - a ty się zajmij systemami. A może ich zabijemy zanim będą mieli szansę zabić nas? Powinno nam się udać zaatakować z daleka i wyeliminować Wszechwładców. – Pewnie tak, w sprzyjających okolicznościach, Jack, ale co się stanie, kiedy się wreszcie zbliżą? Albo kiedy nagle znajdziesz się pomiędzy nimi? Daj spokój! Sam mnie tego uczyłeś. Na pewno pamiętasz, co się stało w Grenadzie. – W takim razie pancerze wspomagane, które były moim drugim pomysłem, też nie wchodzą w grę - powiedział generał i skrzywił się. Wysłanie nie chronionej niczym piechoty przeciw tym wojskom ponad wszelką wątpliwość skończyłoby się rzezią. – Niekoniecznie - stwierdził Mike i otworzył dokumentację na innej stronie. - Posleeni walczą przecież w falangach. Duże bloki zwykłych wojowników z Wszechwładcami w nieregularnych odstępach, zazwyczaj daleko z tyłu. – Zgadza się. - Generał zmrużył oczy, kiedy patrzył na Mike’a, i próbował nadążyć za jego tokiem rozumowania. – I zasadniczo nie można ich zawrócić. Nie można ich ani wystraszyć, ani zmusić do odwrotu. Mike w zamyśleniu podrapał się po podbródku. – Galaksjanom nigdy się to nie udało - zaznaczył Horner z wyraźną sugestią, że mogłoby się to udać Ziemianom. – Więc trzeba ich wybić wszystkich co do jednego. - Mike podrapał się w policzek, który zaczął już pokrywać się słabym meszkiem zarostu. - Ale nawet jeżeli będziemy na wzniesieniu terenu, a oni będą mieli ograniczone pole manewru, to i tak jeśli zabijemy jeden milion, zostaną nam jeszcze dwa. – Tak - zgodził się Horner. - Więc potrzebujemy czegoś na tyle silnego, że zabiłoby miliony i jednocześnie przetrwało atak milionów. Horner zastanowił się nad tym, co właśnie powiedział, i przyszło mu do głowy coś podobnego do piechoty. – Masz rację, to niemożliwe, mamy przesrane. Generał potrząsnął głową, zaciął usta i utkwił wzrok w jakimś odległym punkcie przestrzeni. Mike otworzył nagle szeroko oczy i strzelił palcami. – Masz rację tylko częściowo. Nie musimy mieć czegoś, co przetrwa uderzenie milionów pocisków jednocześnie. - Dla podkreślenia słów miarowo kiwał palcem. - Jeśli użyjemy mecha, będzie wystawał ponad formację wroga i stanie się celem dla każdego Posleena. Ale jeśli użyjemy pancerzy wspomaganych, będziemy na ich poziomie i wtedy mogą nas trafić tylko jednostki z pierwszego szeregu. Jeśli jednostka pancerzy sama rozpęta wystarczające piekło, będzie w stanie zmniejszyć ostrzał skierowany przeciw niej, szczególnie jeśli wesprzemy ją artylerią. Poza tym jednostka taka mogłaby przemieszczać się po nierównym terenie, nie do przebycia dla Posleenów i cholernie trudnym dla czołgów i mechów. Poruszałaby się szybciej niż Posleeni i przy każdym kontakcie zadawałaby im ogromne straty. Przy odpowiedniej komunikacji z dowództwem i sprawnych systemach kontrolnych jednostka będzie w stanie podać precyzyjnie współrzędne wroga i jednocześnie odpowiedzieć na bezpośredni atak z bliska i z daleka. Na zakończenie Mike kiwnął głową. – Od początku byłem za pancerzami wspomaganymi, ale chciałem się upewnić, czy moja intuicja dobrze mi podpowiada. Z uśmiechem odchylił się do tyłu na krześle, ogarnięty uczuciem ulgi. Nadciągająca burza wywoła duże straty, ale jeśli Galaksjanie będą w stanie dostarczyć pancerze wspomagane, ludzkość będzie mogła jednak przetrwać. – Dobra - powiedział Horner, kiedy zastanowił się na tym pomysłem. Zaczął marszczyć czoło, co było niewątpliwą oznaką zadowolenia. – Niech tak będzie, jeśli tylko Galaksjanie potrafią to zbudować. – I jeśli nas na to stać. Pancerze będą drogie. A skoro już o tym mowa, czy możesz mi wyjaśnić zależność między budżetem i strukturą armii? Nie opisano tego dokładnie w dokumentacji. Mike przerzucił strony, żeby przeszukać indeks, ale jedyny wpis odnosił się do pojedynczej, niewiele mówiącej linijki tekstu. – Cóż - powiedział Horner, a jego twarz stała się jeszcze bardziej ponura. - Mówiono mi o tym. Galaksjanie walczą z Posleenami od czasu naszej wojny secesyjnej. Początkowo bronili każdej planety jako Federacja, ale kiedy stracili ich zbyt wiele, przestali sobie radzić z kosztami. Więc teraz podczas obrony każda planeta jest zdana tylko na siebie, a Federacja wspiera jedynie Flotę. Atakowane planety mogą uzyskać fundusze od innych sojuszniczych planet. My jednak nie zawarliśmy żadnych sojuszów międzyplanetarnych, więc źródło funduszy na obronę jest naszym głównym problemem. – Ale skoro mamy Flotę, Posleeni nigdy nie wylądują - zauważył Mike. – Zgadza się - przytaknął Horner - ale Flota składa się w tej chwili ze statków bardzo złej jakości. Właśnie to muszą naprawić chłopaki z marynarki i lotnictwa. Wskazał innego starszego oficera, admirała, który był pochłonięty rozmową z jakimś cywilem. – I zgadnij, kto podpisze kontrakt z marynarką - parsknął śmiechem Mike, kiedy rozpoznał cywila. - Więc zostawią nas tutaj, żebyśmy gnili na ziemi - skończył kwaśno Mike. - Mam nadzieje, że przynajmniej przewiozą nas bojowym wahadłowcem. – Niezupełnie. Jednostki, które zaplanujemy na tej konferencji, oparte na technologii Galaksjan, zostaną najpierw wykorzystane przez Flotę. Niektóre zostaną przydzielone do obrony „domu”, ale większość będzie użyta na innych planetach. Horner z kamienną twarzą czekał na nieuniknioną reakcję na to stwierdzenie. – O, rany - powiedział Mike ze złością. - Więc wymyślimy sprzęt, wyślemy go poza planetę i zgubimy Ziemię? Kim my jesteśmy, nową Australią? - zapytał, odnosząc się do sytuacji tego kraju podczas drugiej wojny światowej. Kiedy przeważająca część wojsk Australii walczyła z Niemcami w Północnej Afryce, kraj ten został najechany przez Japończyków. Tylko dzięki amerykańskiej interwencji i uśmiechowi losu na Morzu Koralowym udało się nie dopuścić, żeby kontynent wpadł w ręce Japończyków. – Tak jak powiedziałem - wyjaśnił cierpliwie Horner - odpowiednia ilość zostanie przydzielona do samoobrony. Cała sprawa polega na tym, że Galaksjanie pokryją koszty sprzętu, badań i rozwoju. Naprawdę musimy się postarać, bo będziemy potem używać w walce tego, co stworzymy podczas tej konferencji. Mamy nie tylko wymyślić systemy obronne, ale musimy też wszystko zatwierdzić. Ta broń nie zostanie przyjęta zgodnie ze zwyczajowymi procedurami. – Co? Dlaczego? - zapytał zaskoczony Mike. Powstanie projektu i jego zatwierdzenie było zazwyczaj długotrwałym procesem wymagającym milionowych nakładów. Mimo że do zespołu należał nie tylko on i generał, grupa taka w normalnych okolicznościach ograniczyłaby się tylko do fazy projektowania. – Zastanów się, Mike - powiedział generał. - Mamy tylko pięć lat, a nawet mniej, jeśli wziąć pod uwagę wysłanie wojsk na planety już oblężone i ataki, które mogą się rozpocząć jeszcze przed główną falą inwazji. Musimy te systemy zaprojektować, zbudować, przetestować, napisać do nich podręczniki i wdrożyć odpowiednio wcześnie, żeby można było w pełni przygotować jednostki na inwazję. - Horner uśmiechnął się drapieżnie. - A to oznacza też, że żaden nawiedzony koleś od kontraktów wojskowych za cztery miliardy dolarów nie dostanie zamówienia. Wszystko od początku do końca zaprojektuje nasz zespół i przedstawiciele Indowy i Tchpth. – Tak! - powiedział Mike z uśmiechem. |
Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.
więcej »Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.
więcej »Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner
Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
O jedną planetę za daleko
— Janusz A. Urbanowicz
W razie wątpliwości – strzelać
— Michał Kubalski
Tam jest rozrywka
— Eryk Remiezowicz
Idzie ku lepszemu
— Grzegorz Wiśniewski