Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 5 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

C.J. Cherryh
‹Cyteen: Zdrada›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułCyteen: Zdrada
Tytuł oryginalnyCyteen: Betrayal
Data wydaniapaździernik 2002
Autor
PrzekładJolanta Pers
Wydawca Solaris
CyklUnia/Sojusz
ISBN83-88431-23-4
Format392s. 120x190mm
Cena31,90
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Cyteen: Zdrada

Esensja.pl
Esensja.pl
C.J. Cherryh
« 1 6 7 8

C.J. Cherryh

Cyteen: Zdrada

– Doktorze Warrick, czy chce pan powiedzieć, że pana możliwości porozumiewania się tam są ograniczone?
– Mówię panom, że są powody, dla których nie mogę głosić tam moich poglądów. Jeśli coś z tej rozmowy przecieknie do prasy, będę musiał zająć oficjalne stanowisko Reseune.
– Czy chce pan powiedzieć, doktorze Warrick, że to przeniesienie jest dla pana ważne?
– Przeniesienie, panie Radny. Ja sam. I mój syn. Wówczas nie musiałbym już obawiać się wyrażania moich poglądów. Rozumieją mnie panowie? Większość z nas w tej branży, którzy mogliby oficjalnie sprzeciwić się projektowi Hope - znajduje się w Reseune. Bez głosów w łonie Nauki, bez opublikowanych artykułów - idee nie wchodzą do obiegu. Ksenologia jest bardzo podzielona. Najbardziej przekonujące argumenty występują u nas. Wy nie macie większości w dziewięciu elektoratach, panie Radny. Musicie pokonać samą Naukę, własny elektorat Ari Emory. Dlatego też projekt psychogenezy jest bardzo bliski jej sercu - jest tak bardzo jej własny, że nie pozwala go realizować swoim asystentom. Znów mamy tu czynnik czasu. Z jednej strony, to tak niewielki ułamek jej życia. Z drugiej - proces, który wiąże się z ludzkim życiem ma tyle przerw i przestojów, że tylko czas może zapewnić jakieś wyniki.
– Co oznacza, że będziemy musieli mieć z nią do czynienia.
– Dopóki będzie żyła - tak, będziecie mieli ją w Radzie i będziecie musieli mieć z nią do czynienia. Dlatego właśnie projekt Fargone jest korzystny dla mnie i dla was. Chciałbym zająć stanowisko publiczne, po waszej stronie. Sprzeciw z Reseune, zwłaszcza ze strony innej Osoby o Specjalnym Statusie - może być szczególnie wiarygodny dla Nauki. Ale w obecnym stanie rzeczy tego zrobić nie mogę.
– Jedno ważne pytanie - wtrącił się Gorodin. - Czy ten projekt z Rubinem się uda? Czy to prawda?
– Jest bardzo prawdopodobne, że tak, panie admirale. Oczywiście nie jest to większe przedsięwzięcie niż projekt z Estelle Bok. Jak wiadomo, nie tworzy się klonów rutynowo z zestawów genów Osób o Specjalnym Statusie. Nawet nasz materiał genetyczny jest chroniony prawem. Na poziomie praktycznym jest to problem „cienkiej linii” między geniuszem a szaleństwem, jak panowie wiedzą. To nie jest tak całkowicie absurdalne. Kiedy tworzymy azich, klasy Alfa są w o wiele większym stopniu poprawiane i testowane. Statystycznie rzecz ujmując, rzecz jasna. To, co nie udało się w przypadku klonu Bok, równie dobrze mogło się nie udać z samą Bok, gdyby uwzględnić, lub nie, jej osobiste doświadczenia i oddziaływania, o których nie mamy pojęcia. Nasze szanse na odtworzenie obecnie żyjącej Osoby o Specjalnym Statusie są znacznie większe. Lepsze zapisy, rozumieją panowie. Bok przyleciała tu jako kolonistka, jej zapisy odleciały wraz z jej statkiem i należy do odtworzonych; zbyt wiele danych stracono i zbyt wiele nie zostało zapisane. Nie sądzę, byśmy kiedykolwiek odzyskali talent Bok, ale na pewno w bieżącym projekcie takiego planu nie ma. Z drugiej strony, odzyskanie, powiedzmy takiego Kleigmanna, to byłby skok o półtora wieku - to byłaby prawdziwa korzyść.
– Albo samej Emory - powiedział cicho Corain. - Boże. Czy o to jej chodzi? Nieśmiertelność?
– Tylko w takim stopniu, w jakim dowolna istota ludzka może chcieć potomstwa podobnego do niej. To nie nieśmiertelność, bo nie ma tam wspólnej tożsamości. Mówimy o podobieństwie mentalnym, o dwóch osobach podobnych do siebie bardziej, niż kiedykolwiek były podobne bliźnięta, i to bez dominującego bliźniaka. Zasadniczo odzyskanie talentu tkwiącego między zestawem genów a tym, co u azich nazywamy taśmą.
– Wykonane za pomocą taśmy?
Warrick potrząsnął głową.
– Tego nie można zrobić za pomocą hipnotaśmy. Przynajmniej nie w przy obecnym stanie nauki.
Corain przemyślał to ponownie. A potem jeszcze raz.
– Co znaczy - rzekł Gorodin - że dzięki naszej przewadze w genetyce i psychologii rekonstrukcyjnej, możemy replikować żyjące Osoby o Specjalnym Statusie równie dobrze, jak zmarłych.
– Istnieje taka możliwość - odparł cicho Warrick - jeśli zostaną zmienione pewne przepisy prawne. Z praktycznego punktu widzenia - byłbym przeciwny. Rozumiem, dlaczego zaczynają akurat od niego. Ale potencjalna możliwość wystąpienia problemów psychicznych jest bardzo duża, nawet jeśli zostaną podjęte kroki, by tych dwoje nigdy się nie spotkało. Nawet w przypadku zmarłych - gdybym to ja był obiektem - martwiłbym się o mojego syna i o tę osobę - która w żadnym sensie nie byłaby jego bratem czy ojcem. Widzą panowie, jakie to wszystko skomplikowane, kiedy mówimy o ludzkim życiu? Dziewiątka dość mocno zainteresowała się przypadkiem Bok. Zbyt mocno. Pod tym względem zgadzam się z doktor Emory: tylko Biuro Nauki , a w szczególności tylko Reseune powinno mieć kontakt z obydwoma obiektami. I tego właśnie ona chce w przypadku Fargone. Nie mówimy tu o biurach czy laboratoriach. Mówimy o enklawie, o społeczności, której Rubin nigdy nie opuści, z wyjątkiem przypadków przypominających moje wyjazdy z Reseune: rzadko i z chroniącą go obstawą.
– Mój Boże - rzekł Gorodin - Fargone złoży veto.
– Oddzielna placówka orbitująca. Właśnie to musiała obiecać Harogo. Obszar odseparowany fizycznie. Reseune zapłaci za budowę.
– Zatem wie pan, jakie interesy załatwiła.
– Wiem tylko o tym jednym. Mogą być inne. To jest kuszący kontrakt dla niektórych firm budowlanych na Fargone.
Zabrzmiało to wiarygodnie. Aż do tego momentu. Corain przygryzł wargę.
– Chciałbym zadać panu jedno trudne pytanie - zaczął. - Gdyby były jeszcze jakieś informacje….
– Przekazałbym je.
– Gdyby pojawiły się jakieś informacje…
– Prosi mnie pan, żebym był informatorem.
– Człowiekiem obdarzonym sumieniem. Zna pan moje zasady. Wydaje się, że mamy ze sobą wiele wspólnego. Czy Reseune jest właścicielem pańskiego sumienia?
– Nawet admirał nie był w stanie wymusić na mnie spełnienia nakazu. Jestem kuratorem stanu. Każde miejsce mojego pobytu musi być zatwierdzone przez władze Unii. To jest cena bycia Osobą o Specjalnym Statusie. Admirał panu powie: Reseune uzna mnie za niezbędnego. To automatycznie oznacza pięć głosów Dziewiątki. Co znaczy, że zostaję w Reseune. Powiem panu, co mam zamiar zrobić. Mam zamiar podsunąć admirałowi Gorodinowi prośbę o przeniesienie, natychmiast, gdy tylko zostanie przegłosowany specjalny status dla Rubina, zanim odbędzie się głosowanie nad przydziałem dla projektu Stacja Hope. Oficjalnie - właśnie wtedy się to stanie.
– Boże! Sądzi pan, że jest pan wart aż tyle?
– Panie Radny, nie zdobędzie pan głosu Stacji Hope. DeFranco siedzi u Ari w kieszeni. Czy raczej w jej książeczce czekowej, poprzez Hayes Industries. Układ jest taki, że deFranco ma zamiar się wstrzymać, co przynajmniej choć trochę pokaże jej okręgowi wyborczemu, że jeszcze ma kręgosłup. Proszę zapomnieć, że panu o tym powiedziałem. Ale jeśli nie doprowadzimy do tego, że głosowanie pozostanie nierozstrzygnięte i nie odeślemy sprawy do Rady Generalnej, to będzie nieuniknione. Wykupicie mnie i mojego syna z Reseune, panie Radny - a zacznę mówić. Będę wart znacznie więcej, z dala od jej bezpośredniej inwigilacji, w placówce Reseune na Fargone. Ona może dostać Stację Hope. Ale można ją powstrzymać, panie Corain. Jeśli chce pan dostać głos od Nauki, ja mogę nim być.
Minęła chwila zanim Corain poczuł, że odzyskuje kontrolę nad oddechem. Spojrzał na Lu, na Gorodina, nagle spróbował sobie przypomnieć, jak Lu wmanewrował go w to spotkanie, podejrzewając, że to dwie szare eminencje spośród Dziewiątki, która dokonywała jakichś manewrów pod osłoną tajemnicy.
– Powinien pan zająć się polityką - powiedział do Warricka i nagle przypomniał sobie, ku swojemu zakłopotaniu, z kim rozmawia: to był psychomistrz z Reseune i jego umysł należał do tej dwunastki, którą Unia uznała za zbyt cenną, by ją stracić.
– Moja dziedzina to psychogeneza - rzekł Warrick z budzącą zakłopotanie bezpośredniością w spojrzeniu, które przestało już wyglądać na zwyczajne, niegroźne czy przeciętne. - Chcę tylko praktykować nie będąc napastowanym. Jestem w pełni świadom polityki, panie Radny. Zapewniam pana, że w Reseune nigdy nas ona nie opuszcza. Ani my jej. Proszę mi pomóc, a ja pomogę panu. To jest naprawdę proste.
– To nie takie proste - zaprotestował Corain, ale dla Warricka takie było. Ktokolwiek zwabił go na to spotkanie - czy Lu, czy Gorodin, albo Warrick…
Nagle ogarnęła go wątpliwość, czy nie była to sama Emory. Można było zwariować, mając do czynienia z potencjałem Osób o Specjalnym Znaczeniu, zwłaszcza tych, które miały do czynienia z samą percepcją.
Komuś trzeba było zaufać. W przeciwnym razie nic nie dało się zrobić.
koniec
« 1 6 7 8
1 listopada 2002

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Szerokie spojrzenie
— Eryk Remiezowicz

Tegoż twórcy

Cudzego nie znacie: Przyczajony Fremen, ukryty Harkonnen
— Michał Kubalski

Z trzech stron zgniatany
— Eryk Remiezowicz

Szerokie spojrzenie
— Eryk Remiezowicz

Krótko o książkach: Październik 2002
— Wojciech Gołąbowski, Jarosław Loretz, Joanna Słupek, Konrad Wągrowski

Pustynia wciąga nas
— Joanna Słupek

Piekło kiepskiego przekładu
— Eryk Remiezowicz

Ciężkie czasy, lekka lektura
— Eryk Remiezowicz

W fortecach dusze duszą
— Eryk Remiezowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.