Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 18 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

C.J. Cherryh
‹Cyteen: Zdrada›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułCyteen: Zdrada
Tytuł oryginalnyCyteen: Betrayal
Data wydaniapaździernik 2002
Autor
PrzekładJolanta Pers
Wydawca Solaris
CyklUnia/Sojusz
ISBN83-88431-23-4
Format392s. 120x190mm
Cena31,90
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Cyteen: Zdrada

Esensja.pl
Esensja.pl
C.J. Cherryh
« 1 4 5 6 7 8 »

C.J. Cherryh

Cyteen: Zdrada

– On jest jedną z Osób o Specjalnym Statusie - rzekł Corain dla tych, którzy nie pochodzili z Cyteen i być może nie zdawali sobie w pełni sprawy z tego, kim był Warrick. Patentowany geniusz. Dobro narodowe, prawem chronione. - Ma jakieś czterdzieści lat, żaden z niego przyjaciel Emory. Miał wiele okazji, żeby odejść i założyć własną placówkę, ale ona torpeduje to w Biurze i za każdym razem mu odmawiają. Przeprowadził osobiste badania dotyczące Reseune i Emory. Ale niektóre informacje nie były dostępne, zaś śledzenie ich wzajemnych powiązań do nich należało. Czy Byrd może się z nim skontaktować?
– Harmonogramy są w proszku - rzekł miękko Lu, swoim tonem wykładowcy. - Oczywiście wszystko w porządku obrad trzeba będzie zmieniać. Jestem pewien, że coś z tym można zrobić. Chcesz, żebym to zanotował?
– Oczywiście. Poprzestańmy na tym. Niech ludzie wezmą się do roboty.
– Moi pracownicy będą dziś tutaj do późna - rzekł Corain. - Jeśli stanie się cokolwiek, o czym powinniśmy… - Wzruszył ramionami. - Jeśli cokolwiek się stanie, coś o charakterze - no wiecie, że powinniśmy o tym wiedzieć… - Bojkot nie był słowem używanym otwarcie i nie wszyscy obecni pracownicy wiedzieli, że coś takiego jest możliwe, szczególnie pracownicy biura. - Moi ludzie skontaktują się z panami bezpośrednio.
Następnie dodał cicho, łapiąc Gorodina i Lu, kiedy reszta przemieszczała się wolno w stronę swoich pokoi, na obrady w swoich Biurach i departamentach:
– Czy potrafisz znaleźć Warricka?
– Lu? - spytał Gorodin, zaś Lu odparł, lekko wzruszając ramionami:
– Sądzę, że tak.
2.
Był zwyczajnie wyglądającym człowiekiem; pojawił się w konferencyjnej Sali Stanu, w codziennym, brązowym garniturze, z teczką, która wyglądała, jakby o jeden raz za dużo nadano ją na bagaż. Corain nie wyłowiłby go z tłumu: szatyn, przystojny, typ wysportowany, nie wyglądający na swoje czterdzieści sześć lat. Ochroniarze otaczali go jednak aż do chwili przejęcia przez żandarmerię, a służący prawdopodobnie robili przy nim wszystko, z wyjątkiem ubierania. Nie było żadnego powodu, dla którego Jordan Warrick miałby przylatywać rejsowym samolotem czy oddawać swoją teczkę na bagaż.
Emory była Osobą o Specjalnym Statusie. W Reseune były trzy takie osoby, co stanowiło najwyższą liczbę ze wszystkich placówek. Kolejną był ten mężczyzna, który projektował i poprawiał struktury psychologiczne taśm, jak mówili, po prostu w pamięci. Zwykle ten rodzaj pracy wykonywały komputery. Kiedy miał zostać stworzony lub poprawiony jakiś szczególnie ważny program, przekazywano go pracownikom Jordana Warricka, a kiedy problem był tak poważny, że nie był w stanie sobie z nim poradzić ktokolwiek z nich, czy wszyscy razem, przejmował go sam Warrick. I to było wszystko, co rozumiał Corain. Ten człowiek był patentowanym geniuszem i Strażnikiem Stanu. Podobnie jak Emory. Podobnie jak kilkanaście innych Osób o Specjalnym Statusie.
A skoro Emory chciała nadać ten status dwudziestoletniemu chemikowi z Fargone oraz, jak głosiła plotka, stworzyć stanowisko pozwalające na włączenie go do personelu Reseune i ponieważ wydawało się, że przypisuje temu projektowi znaczenie umieszczając je na szali tuż obok jej ukochanej ekspansji kolonialnej, musiał istnieć ku temu jakiś ważny powód.
– Ser Lu - rzekł Warrick, potrząsając dłonią, którą podał mu Lu. - Admirale Gorodin. Witam panów. - Spojrzenie wyrażające zatroskanie, lecz raczej przyjazne; spojrzał na Coraina i podał mu rękę. - Pan Radny. Nie spodziewałem się pana.
Serce Coraina podskoczyło i przyspieszyło. Niebezpieczeństwo - podpowiedziało. Warrick, przypomniał sobie Corain, nie był jednym z tych błyskotliwych typów, którzy poruszali się w jakichś mglistych obszarach abstrakcyjnej logiki kompletnie oderwanej od spraw przyziemnych; był psychochirurgiem, manipulacja była jego pracą, zaś sprowadzanie ludzi do ich motywów było jego specjalnością. Wszystko to ukrywało się pod tym przyjemnym, trzeźwym wizerunkiem i oczami wyglądającymi na należące do kogoś, kto ma mniej niż czterdzieści lat.
– Mógł się pan domyśleć - rzekł Lu - że chodzi o coś więcej niż pana uprzedzałem.
Na twarzy Warricka pojawiło się zaniepokojenie.
– Tak? - rzekł.
– Radny Corain bardzo chciał z panem porozmawiać - na osobności. Chodzi o sprawę polityczną, doktorze Warrick. To dość ważne. Oczywiście, jeśli wolałby pan raczej udać się na swoją debatę, na którą jest pan już spóźniony dziesięć minut, potrafimy zrozumieć, że nie chce pan sobie zawracać głowy naszymi pytaniami i mam nadzieję, że w takim wypadku przyjmie pan moje osobiste przeprosiny. Sam pan rozumie, że skłonności do intrygi to mój zawód.
Warrick wziął głęboki oddech, odsunął się na parę kroków od stołu konferencyjnego i położył na nim swoją teczkę.
– Czy to ma coś wspólnego z Radą? Czy mógłby mi pan to wyjaśnić, zanim podejmę jakąkolwiek decyzję?
– Chodzi o projekt ustawy. Przydział budżetu dla Nauki.
Głowa Warricka uniosła się odrobinę, po czym powiedział:
– Ach - lekki uśmiech wypełzł na jego twarz. Założył ramiona na piersi i oparł się o stół, przybierając wygląd zrelaksowanego. - O co chodzi z tym projektem ustawy?
– Co w nim naprawdę jest? - spytał Corain.
Tajemniczy uśmieszek poszerzył się i zastygł.
– Chce pan się dowiedzieć, co skrywa? Czy czegoś innego?
– Czy jest w jakikolwiek sposób powiązany z projektem Hope.
– Nie. W tym budżecie nie ma nic, co miałoby z nim cokolwiek wspólnego. Nic, o czym bym wiedział. No dobrze, skan SETI. Ale to coś bardzo ogólnego.
– A jeśli chodzi o powołanie Osoby o Specjalnym Statusie? Czy Reseune jest zainteresowane?
– Można tak powiedzieć. Chcą się panowie dowiedzieć czegoś ogólnego o Fargone?
– Jesteśmy zainteresowani wszystkim, co ma pan do powiedzenia, doktorze Warrick.
– Mogę poświęcić panom dziesięć minut. A chodzi o psychogenezę. Klonowanie umysłów, jak to określa prasa brukowa.
To nie była odpowiedź, jakiej spodziewał się Corain. A na pewno nie taka, jakiej oczekiwali wojskowi. Gorodin parsknął.
– A czego jest ona przykrywką?
– Nie przykrywką - odparł Warrick. - Nie jest to taki proces, jak pojmuje go prasa. To nie są dokładne duplikaty, ale zduplikowane zdolności. Nie miałoby to znaczenia w przypadku, powiedzmy, dziecka próbującego odzyskać utraconego rodzica. Ale w przypadku Osób o Specjalnym Statusie, u których zdolności są czymś, co wolelibyśmy zachować… sprawa prób odtworzenia Bok jest panom znana.
Estelle Bok. Kobieta, której prace doprowadziły do podróży nadświetlnych.
– Podjęto próby - odparł Corain - ale nie były skuteczne.
– Jej klon był inteligentny. Ale to nie była ta sama Bok. Była lepszym muzykiem niż fizykiem i z powodu oczekiwań otoczenia była strasznie nieszczęśliwa. Nie chciała zafundować sobie kuracji odmładzającej, aż skutki stały się widoczne i została do tego zmuszona. Dlatego też zestarzała się, aż wreszcie zmarła w wieku dziewięćdziesięciu dwóch lat. Przez ostatnie kilka lat życia nawet nie wychodziła z pokoju.
– Wtedy jeszcze nie mieliśmy takiego sprzętu jak teraz; i zapisów. Prace doktor Emory podczas wojny, jak panowie wiedzą, badania nad uczeniem się i chemią ludzkiego organizmu… Ludzkie ciało ma wewnętrzne systemy regulacyjne, cały kompleks, który steruje sprawami płci, rozwojem i obroną przed infekcjami. W procesie replikacji nie chodzi jedynie o kod genetyczny. Doświadczenie ma wpływ na układ chemiczny ustanowiony przez kod genetyczny. To wszystko jest dostępne w biuletynach naukowych. Mógłbym podać panom dane bibliograficzne…
– Świetnie panu idzie - rzekł Corain. - Proszę.
– Powiedzmy, że teraz wiemy o rzeczach, które nie były nam znane, kiedy klonowaliśmy Bok. Jeśli ten program zrealizuje cele, o których marzy doktor Emory, będziemy mogli odtworzyć zdolności na tym samym polu. Wiąże się to z genetyką, endokrynologią, całą baterią testów fizjologicznych i psychicznych; musimy mieć zapisy. Nie wiem wszystkiego. To projekt doktor Emory, jest tajny i prowadzony w innym skrzydle. Ale wiem, że to coś poważnego i nie jest specjalnie dalekie od najnowszych osiągnięć nauki. Szczególnych trudności przysparza pewne ograniczenie: naukowiec musi żyć wystarczająco długo, by mógł wyciągnąć własne wnioski, a doktor Emory nie jest młoda. Każdy eksperyment z azim zajmuje przynajmniej piętnaście lat. Projekt z Rubinem potrwa co najmniej dwadzieścia. Widzą panowie, w czym trudność. Musiała podjąć pewne ryzyko.
« 1 4 5 6 7 8 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Szerokie spojrzenie
— Eryk Remiezowicz

Tegoż twórcy

Cudzego nie znacie: Przyczajony Fremen, ukryty Harkonnen
— Michał Kubalski

Z trzech stron zgniatany
— Eryk Remiezowicz

Szerokie spojrzenie
— Eryk Remiezowicz

Krótko o książkach: Październik 2002
— Wojciech Gołąbowski, Jarosław Loretz, Joanna Słupek, Konrad Wągrowski

Pustynia wciąga nas
— Joanna Słupek

Piekło kiepskiego przekładu
— Eryk Remiezowicz

Ciężkie czasy, lekka lektura
— Eryk Remiezowicz

W fortecach dusze duszą
— Eryk Remiezowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.