Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 21 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Elizabeth Moon
‹Podzielona Wierność›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPodzielona Wierność
Tytuł oryginalnyDivided Allegiance
Data wydania17 marca 2004
Autor
PrzekładJerzy Marcinkowski
Wydawca ISA
CyklCzyny Paksenarrion
ISBN83-88916-69-6
Format512s. 115×175mm
Cena29,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Podzielona Wierność

Esensja.pl
Esensja.pl
Elizabeth Moon
« 1 3 4 5 6 7 20 »

Elizabeth Moon

Podzielona Wierność

– Spójrz na mapę. Powinnaś przekroczyć góry mniej więcej tutaj. Jeśli pojedziesz na północ, trafisz na szlak wschód – zachód, biegnący od Finthy do Prealith. W Lyonya odszukasz łowców lub od kupców w Tsaia dowiesz się, jak tu trafić. – Wskazał palcem na mapie. – Powołaj się na mnie, gdyż inaczej skierują cię na północ, do mego wuja lub braci, a nie chciałabyś aż tak zboczyć z drogi. Gdy tam przybędziesz, oddaj pismo mojej żonie, Estil – jest o parę dłoni wyższa ode mnie. Myślę, że moja wiadomość dojdzie do niej w ten sposób szybciej niż wysłanym umyślnie kurierem.
– Tak, panie.
– Jestem pewny, iż mogę ci zaufać, że nikomu o tym nie powiesz. Są tacy, którzy z radością ukradliby pismo, powodując tym nie lada kłopoty.
– Nikomu nie powiem, panie.
– Dziękuję. Zaufasz mojej pani, że ci zapłaci, czy chcesz pieniądze teraz?
– Oczywiście, że ufam tobie… twojej pani. Jeszcze nie dostarczyłam wiadomości, choć przysięgam, że to zrobię.
– Phelan twierdzi, że będziesz szukać pracy na północy, czy tak? – Skinęła głową. – Wobec tego Estil może ci pomóc. Obiecuję, że zrobi, co w jej mocy.
– Paksenarrion – odezwał się Książę, wyciągając do niej rękę. – Pamiętaj, że zawsze będziesz mile widziana w moim domu i Kompanii. Niechaj bogowie będą z tobą.
– Niech strzeże cię Falk – dodał Halveric. Opuściła namiot z pewnymi oporami. Trudno było pogodzić się z myślą, że odtąd nie ma tutaj żadnych praw. Gdyby wtedy ktoś zatrzymał ją i poprosił o pozostanie, mogłaby zmienić zdanie. Lecz nie spotkała przyjaciół, a wartownik przepuścił ją bez słowa. Gdy podeszła do bramy miasta, zaczęła rozmyślać o czekającej ją podróży.
Szybkim krokiem przemierzała zatłoczone uliczki Sordu. Teraz, gdy porzuciła barwy Księcia i szła w brązowych spodniach i koszuli, z plecakiem na ramieniu i długim mieczem u boku, nie słyszała gwizdów, którymi tak się przejmowała. Dziwnie jej było po tak długim czasie z powrotem chodzić w spodniach. Było jej gorąco w nogi, drapało. Długi miecz także źle leżał na biodrze. Niecierpliwym gestem przesunęła go do tyłu. Plecak był ciężki… pomyślała, że jest za gorąco na chodzenie w kolczudze i ciepłych, wełnianych rzeczach spoczywających obecnie w plecaku. Zerknęła na słońce i poszła przed siebie.
Na podwórzu gospody uwijał się dowódca karawany, trzy wozy były już załadowane. Chrząknął na jej widok i skinął głową w stronę drzwi karczmy. Paks spojrzała tam i zobaczyła kapitana straży.
– Ha! – zawołał tamten. – Jesteś punktualnie. – Zmierzył ją od góry do dołu krytycznym spojrzeniem. – Gdzie twoja kolczuga?
– W plecaku, sir – odrzekła.
– Lepiej ją załóż – doradził. – Nie odważyłbym się zostawić jej gdzieś w panującym tu zamieszaniu. Swoje rzeczy połóż na wozie – wskazał. – A teraz pilnuj załadowanych towarów. Gdy przybędą pozostali, opracuję porządek wart.
* * *
Po paru dniach podróży Paks przyzwyczaiła się do reszty strażników. Nie sądziła, by mogła zaufać im podczas walki, niemniej uznała, że przypominają poznanych dotychczas żołnierzy. Paru wyrzutków z kompanii najemniczych i milicji, lecz większość okazała się odpowiedzialna i pracowita. Część nigdy nie robiła nic innego i znała się jedynie na strzelaniu z kuszy. Inni przeszli dobre szkolenie – opuścili godne szacunku oddziały z różnych, zwykle mało ważnych powodów. Na szczycie listy przyczyn królowały picie, bijatyki i hazard.
Mijały dni. Na Miedzianych Wzgórzach stawało się coraz goręcej, bardziej niż gdziekolwiek indziej, gdzie do tej pory była. Powiedziano jej, że to najgorętsza część lata.
– Mądrzy wybierają wiosenne karawany – mruknął jeden ze strażników, leżąc w cieniu wozu.
– Jeśli takowe wyruszają – rzucił inny.
– No tak, czego można oczekiwać od kupców?
– Wysokich cen. – Wywołało to powszechny śmiech. Paks prażyła się w kolczudze. Spojrzała na wschód, gdzie w oddali majaczyła linia oceanu. Ze wzniesień, gdy widoczności nie psuła mgiełka upałów, mogła wypatrzyć piasek i wodę. Tam musiało być chłodniej. W końcu zapytała, dlaczego nie podróżują bliżej oceanu.
– Skąd jesteś?
– Z północy – odparła. – Urodziłam się na północny zachód od Vérelli.
– Och. To w głębi lądu, prawda? Nie wiesz zbyt wiele o morzu. Cóż, gdybyśmy jechali bliżej brzegu, trafilibyśmy w okolice najgorsze z możliwych. Piach… chodziłaś kiedyś po piasku?
– Po małej plaży pomiędzy Immerdzanem a…
– Nie, nie po plaży. Po suchym piachu… sypkim piachu. To jest… o, do licha. To… to gorsze od zaoranego pola. – To potrafiła zrozumieć, kiwnęła więc głową. – Pomyśl o tych wozach: zapadające się koła, praca z mułami. Nasza praca. A potem mokradła. Grząskie, wilgotne, słone błota. I jeszcze więcej piachu. I wcale nie jest tam chłodno, tylko piekielnie gorąco, woda słona, wszystko śmierdzi. Uch.
– Nie zapominaj o piratach – dorzucił ktoś.
– Właśnie do tego dochodziłem. Wiesz, że tutejsze okolice nazywają Wybrzeżem Rabusiów?
– A jak oni tam żyją?
– Niektórzy lubią jeść kraby, małże i takie tam. Jest tam mnóstwo owoców morza. Mówią, że tu i ówdzie trafiają się źródła słodkiej wody. Parę nędznych osad. Poza tym piraci mają statki i zawsze mogą odpłynąć.
Pomimo złowieszczej nazwy i ostrzeżeń dowódcy karawany nie zobaczyli choćby jednego bandyty i wozy bez kłopotów toczyły się niespiesznie na północ. Paks ćwiczyła strzelanie z kuszy, a jej umiejętności szermiercze wywarły na reszcie strażników wielkie wrażenie. Z kolei mnóstwo czasu zabierało jej wypluwanie kurzu po kolejnych próbach walki wręcz. Znali sztuczki, jakich nigdy nie widziała w Kompanii.
Wreszcie ujrzała na horyzoncie smugę Krasnoludzkich Gór przecinających Miedziane Wzgórza. Gdy podeszli bliżej, przekonała się, że łańcuch górski biegł na wschód od samego wybrzeża, gdzie piasek ustępował skałom.
– To Węzeł Wschodu – powiedział jej kupiec, widząc, jak tam patrzy. – Jeśli żeglujesz, musisz odpłynąć daleko w morze, by odszukać najlepsze prądy.
– A tam nigdy nie chciałabyś się znaleźć – dodał strażnik, wskazując na rozległą zatokę za cyplem. – To Zatoka Niewolników. Na każdego pirata na wybrzeżu przypada dziesięciu w zatoce. Dla zapewnienia ci tam bezpieczeństwa potrzebna byłaby kompania rozmiarów oddziału twego Księcia.
– Handlowałem tam – sprzeciwił się inny kupiec. Strażnik spojrzał na niego.
– Cóż – mruknął w końcu. – Musiała nie spodobać się im twoja twarz – albo pieniądze.
Karawana dotarła do skrzyżowania i skręciła na zachód, w stronę prowadzącej przez Miedziane Wzgórza przełęczy i dalej ku Wschodnim Marchiom Aarenis. Paks zaczęła studiować mapę w nadziei, że znajdzie szlak, który doprowadzi ją do wschodniej przełęczy w Krasnoludzkich Górach. Strażnicy upierali się, że powinna znaleźć sobie towarzystwo, ale ona wolała nikogo o to nie pytać, lepiej, żeby nikt nie wiedział, dokąd zmierza. W końcu postanowili sami znaleźć jej towarzysza.
* * *
– Jeśli chcesz mieć kompana, to jeszcze ktoś nas opuszcza, żeby przebyć Srebrną Przełęcz. – Jori, parę lat starszy od Paks, był jednym z tych, którzy najbardziej upierali się, że nie powinna jechać sama.
– Och? – Nie przerwała pracy nad mechanizmem kuszy. – Kto taki?
– Tamten elf. – Podniosła głowę zaskoczona. Nie wiedziała, że w karawanie podróżuje elf. Jori uśmiechnął się złośliwie. – Jest dumny, jak każdy elf – nie musisz obawiać się, że będzie cię zaczepiał po drodze.
Puściła to mimo uszu.
– Dlaczego tam jedzie?
Uśmiech Joriego zgasł.
– Och – twierdzi, że udaje się do Lasu Pani. No wiesz, do królestwa elfów. Niemniej część trasy moglibyście pokonać razem.
– Hm. – Odstawiła kuszę i wstała, przeciągając się. – Gdzie jest?
– Tam. – Jori wskazał brodą grupkę przy ognisku. – Przedstawię cię, co?
– Jeszcze nie. Najpierw chcę go sobie obejrzeć.
– W takim razie to ten w szarym płaszczu.
Pomyślała, że jest o palec niższy od niej i nie przypomina widzianych dotychczas elfów, niemniej w zielonoszarych oczach i gracji, z jaką się poruszał, było coś nieludzkiego. W głosie pobrzmiewała mu elfia śpiewność.
– Nie, mam sprawę do załatwienia w moim królestwie – mówił do kupca korzennego.
– Nie boisz się samotnej przeprawy przez góry?
« 1 3 4 5 6 7 20 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Ku pokrzepieniu serc
— Eryk Remiezowicz

Tegoż twórcy

Esensja czyta: Marzec-kwiecień 2009
— Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Michał Kubalski, Joanna Słupek, Konrad Wągrowski

Ten Obcy
— Eryk Remiezowicz

Ku pokrzepieniu serc
— Eryk Remiezowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.