Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 1 lipca 2024
w Esensji w Esensjopedii

David Drake
‹Po drugiej stronie gwiazd›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPo drugiej stronie gwiazd
Tytuł oryginalnyThe Far Side of The Stars
Data wydania4 lutego 2008
Autor
Wydawca ISA
CyklPorucznik Leary
ISBN978-83-7418-178-5
Format448s. 135×205mm
Cena34,90
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Po drugiej stronie gwiazd

Esensja.pl
Esensja.pl
David Drake
« 1 4 5 6 7 8 16 »

David Drake

Po drugiej stronie gwiazd

– Tak, rozumiem. – Pokiwała szybko głową Mundy.
– Skoro jednak o interesach mowa… – podjęła tamta. – Nie wiesz może, co mój brat zamierza uczynić z odziedziczonymi po komandorze Bergenie udziałami w stoczni? Jak sądzę, pokój z sąsiadami, zawarty przez Republikę, znacznie ograniczy możliwości rozwoju młodego oficera floty.
Adele patrzyła chłodno przed siebie. Pierwszą jej reakcję stanowił pełen zaskoczenia wstrząs; dopiero po chwili zauważyła pewną śmieszność sytuacji i się roześmiała. Przecież rozmawiały o interesach – według oglądu świata Deirdre.
Wszystko można było sprowadzić do interesów, jeśli tylko przyjęło się odpowiedni punkt widzenia. Na jednej szali znalazł się koszt najbardziej wystawnego pogrzebu dekady; Adele nie miała pojęcia – nie potrafiła odgadnąć – co Deirdre Leary położyła po drugiej stronie, lecz z pewnością coś się tam znalazło.
– Nie rozmawiałam z Danielem o planach na przyszłość – rzekła, zastanawiając się, czy tamta uznała jej śmiech za obraźliwy. Nie taki był jej zamiar, przynajmniej nie do końca. – Był bardzo zajęty organizacją pogrzebu. Jednak biorąc pod uwagę to, co mówił mi kiedyś, nie wyobrażam sobie, żeby pragnął zostać cinnabarskim biznesmenem.
Prawdę mówiąc, nie była w stanie wyobrazić sobie swego przyjaciela w roli innej aniżeli oficera FRC. Możliwe, iż zbytnio ulegała świadomości, że przez rok ich znajomości Daniela absorbowały obowiązki wobec floty… lecz mundur wręcz idealnie do niego pasował. Jeżeli można o kimś powiedzieć, że przynależał do Floty Republiki Cinnabaru w czasie wojny i pokoju, to właśnie o poruczniku Danielu Learym.
Uśmiechnęła się krzywo. Być może prawda ta dotyczyła również Adele Mundy, która odnalazła tam rodzinę pełną szacunku dla jej talentów, a zarazem gotową wykorzystać ją równie bezwzględnie, co jej przyjaciela, Daniela.
– Nie można tak po prostu pozostawić stoczni robotnikom, żeby nią zarządzali – oznajmiła Deirdre głosem nieco wyższym niż przed chwilą. Nikt nie lubił, by ucierano mu nosa tylko dlatego, że rozmówca nie widzi wartości w tym, co jest dla niego ważne; zresztą zanim jeszcze podjęła ten temat, Deirdre musiała wiedzieć, że biznes nie interesował Adele, tak samo jak Daniela. – Jeżeli szybko nie pojawi się tam odpowiedni menadżer, cichy wspólnik zażąda sprzedaży Bergena i Wspólników. Rozumiem, że mój brat ma inne priorytety…
Prawdopodobnie nie rozumiała, tak samo jak Daniel nie był w stanie pojąć jej zaaferowania majątkiem i wpływami politycznymi, lecz było uprzejmym z jej strony, że tak powiedziała.
– …lecz został powiernikiem wdowy po wujku Stacey’u do końca jej życia. To z pewnością ma wpływ na jego decyzje?
Krematorium było niskim betonowym budynkiem, wzorowanym na świątyniach z okresu przed Przerwą: fronton zdobił rząd korynckich kolumn. Przebrany za zmarłego aktor stanął w otoczeniu kobiet z pochodniami obok kwadratowych drzwi z brązu, podczas gdy jego towarzysze ustawili katafalk naprzeciwko wejścia.
Trumna była zamknięta; ostatnie sześć miesięcy wyniszczyło Stacey’a do tego stopnia, że jego siostrzeniec postanowił nie wystawiać go na widok publiczny. Wduszenie przycisku sprawi, że katafalk zniknie w płomieniach za drzwiami.
Klauni ustawili się po obu stronach krematorium, a także za nim, nadal w kostiumach, choć pogrążeni w przyciszonych rozmowach. Odegrali już swoje role, ale garderoby znajdowały się w przyczepach stojących za kaplicą, niedostępnych, dopóki nie rozejdzie się tłum.
Grupa „przodków” zasiadła w trzech rzędach, ustawionych półkolem, rozkładanych krzesełek, zaopatrzonych w stojaki z kartkami, na których zapisano nazwiska osób odgrywanych przez poszczególnych aktorów. Woźny poprowadził Daniela i owdowiałą mistrzynię Bergen do ich miejsc na lewo za aktorami; inny woźny skierował Adele i Deirdre na prawo.
Mundy spojrzała ponad pociemniałymi ze starości maskami pośmiertnymi na Daniela Leary’ego, od którego biła duma i radość życia. Obok i za nią siadali pozostali żałobnicy: admirałowie, ministrowie i znamienici kupcy.
Zerknęła na towarzyszkę.
– Deirdre – powiedziała – twój brat wywiąże się z zobowiązań wobec wdowy w sposób, jaki uzna za najlepszy. Nie mam pojęcia, co to będzie; nie jestem Danielem. Ale…
Poczuła, że zesztywniała bardziej niż zwykle, a w jej głosie pojawiły się ostre nuty.
– …byłabym bardzo zaskoczona, gdyby przyszło mu do głowy przejęcie udziałów, którymi twój ojciec obdarzył wujka Stacey’a. A gdyby naprawdę to rozważał, byłabym tylko jedną z grona jego licznych przyjaciół, którzy powtarzaliby mu, że to absurd. Czy wyrażam się dostatecznie jasno?
Z głośników umieszczonych na narożnikach krematorium buchnęła instrumentalna wersja marszu pogrzebowego. Trumna ruszyła z turkotem naprzód.
– Absolutnie – odrzekła Deirdre. – Przekażę twoją opinię zwierzchnikowi.
Drzwi z brązu uniosły się w górę, po czym zatrzasnęły za trumną, chwilę później Adele poczuła pulsowanie płonących gazów. Siostra Daniela nachyliła się do jej ucha.
– Cokolwiek to zmieni… Mówca Leary nie szanuje zbyt wielu ludzi. Wierzę, iż byłby bardzo zadowolony, gdyby jego syn należał do tej nielicznej grupy.
• • •
Pomocnicy otworzyli boczne wyjścia, żeby widzowie mogli odejść parkiem, a nie tylko tą samą aleją, którą przyszli tutaj z kaplicy. Daniel zdjął beret i otarł twarz i czoło chusteczką. Ledwo widział przez pot i emocje, jakie szarpały nim przez cały poranek.
– Dobrze poszło, wujku Stacey’u – wymamrotał pod nosem. Na Boga, tak właśnie było! Cały Cinnabar wiwatował na cześć największego odkrywcy, który udał się w swą ostatnią podróż.
Maryam Bergen odeszła, uczepiona ramienia brygadzisty ze stoczni Bergena i Wspólników, starego druha jej męża i – nieprzypadkowo – swego brata. Prosty robotnik nie mógłby, rzecz jasna, wziąć udziału w pogrzebie, lecz brygadzista i większość pracowników stali tuż za ogrodzeniem, skąd mieli znakomity widok.
– Proszę, paniczu – mruknął Hogg, podając swemu panu srebrną buteleczkę. Zdążył już odkręcić korek, chroniący zatyczkę, a zarazem pełniący funkcję kubeczka. Obserwował rozchodzący się tłum z równie zadowoloną miną, co Daniel.
– Co to jest? – zapytał Leary, wyjmując zatyczkę.
– Jest mokre, a panicz tego potrzebuje – odrzekł Hogg. – Proszę to po prostu wypić.
Nie była to wymiana zdań pomiędzy dżentelmenami, lecz Daniel był dżentelmenem z prowincji, a to bardzo odróżniało go od dżentelmena z miasta. Pociągnął łyk czegoś, co mogło być czereśniową brandy o mocy wystarczającej, by napędzać nią silniki.
Odgrywający przodków Stacey’a aktorzy dołączyli do błaznów na tyłach krematorium. Oddali maski pośmiertne lokajom rodów, które je wypożyczyły, i właśnie zdejmowali kostiumy; pomocnicy składali krzesełka.
Wcielający się w Stacey’a aktor rozmawiał z przedsiębiorcą pogrzebowym. Był w równej mierze impresario, co aktorem; to on otrzymał sakiewkę. Zważył ją w dłoni i ukłonił się.
Adele stała samotnie za rzędami krzeseł. Poczuła na sobie wzrok Daniela i skinęła mu głową, po czym odwróciła się i odeszła. Tovera szła tuż za swoją panią; ceremonię musiała oglądać zza ogrodzenia.
Młodzieniec uśmiechnął się z aprobatą. Adele nie chciała się narzucać, nie miała jednak zamiaru odejść bez pożegnania.
– Poruczniku Leary? – przemówił z boku jakiś głos. Daniel obrócił się gwałtownie i stanął twarzą w twarz z szefem aktorskiej trupy. – Nazywam się Shackleford, Enzio Shackleford. Tuszę, iż nasz występ znalazł pana uznanie?
Dziwnie było patrzeć na niego, pozbawionego maski i peruki, lecz wciąż w kostiumie. Żaden kosmonauta nie pozwoliłby sobie na hodowanie potarganych, siwych włosów. W ciasnym, pozbawionym grawitacji statku takie pukle sterczałyby na wszystkie strony.
Daniel przełknął brandy, która znalazła się w jego ustach, gdy tamten go zaskoczył. Część dostała się do niewłaściwej dziurki, wyparskał ją nosem i ustami na rękaw Białego Munduru.
Hogg mruknął coś i wyszarpnął chusteczkę zza mankietu Daniela, by zetrzeć alkohol. Lepiej byłoby opluć kostium aktora…
Shackleford udawał, że jego uwagę przykuwały jakieś nadzwyczaj zajmujące widoki na horyzoncie.
– Najbardziej godny szacunku ród, ośmielam się powiedzieć, poruczniku. A przedstawienia nie powstydziłby się najszacowniejszy admirał lub senator. Organizacja spektaklu była dla mnie najwyższą przyjemnością.
– Proszę o wybaczenie, mistrzu Shackleford – wykrztusił porucznik Leary; mocna brandy paliła żywym ogniem delikatne wnętrze jego nosa. – Tak, tak, występ był znakomity.
– Lubię sądzić, że Enzio Shackleford Company tworzy wartość znacznie przekraczającą tę niewielką nadwyżkę ponad koszt zatrudnienia zwyczajnych aktorów – oznajmił Shackleford z nonszalanckim gestem, mającym podkreślić, iż obaj są prawdziwymi arystokratami. – Proszę pozwolić sobie wręczyć mą wizytówkę, sir.
« 1 4 5 6 7 8 16 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Cudzego nie znacie: Średniowieczna SF
— Ewa Pawelec

Inna wojna
— Janusz A. Urbanowicz

Krótko o książkach: Wrzesień 2001
— Artur Długosz, Janusz A. Urbanowicz, Grzegorz Wiśniewski

Pierwsza krew
— Janusz A. Urbanowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.