Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Raymond E. Feist
‹Szpon Srebrnego Jastrzębia›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSzpon Srebrnego Jastrzębia
Tytuł oryginalnyTalon of the Silver Hawk
Data wydania4 czerwca 2004
Autor
PrzekładJustyna Niderla
Wydawca ISA
CyklKonklawe Cieni
ISBN83-7418-022-6
Format400s. 115×175mm
Cena27,90
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Szpon Srebrnego Jastrzębia

Esensja.pl
Esensja.pl
Raymond E. Feist
« 1 10 11 12 13 14 17 »

Raymond E. Feist

Szpon Srebrnego Jastrzębia

Kendrik przeszedł przez drzwi ostatni. Ubrany był tak samo jak wtedy, kiedy Szpon widział go po raz pierwszy. Jego broda i włosy wyglądały na świeżo umyte i uczesane, ale nosił ciągle tę samą tunikę oraz spodnie i buty wyglądające na rzeczy do codziennej pracy. Podszedł do krzesła u szczytu stołu, za którym stał mężczyzna uważany przez Szpona za najważniejszego, i odsunął je.
Szpon zobaczył, jak Lars rusza w kierunku krzesła stojącego tuż obok, przy dłuższej krawędzi stołu i odsuwa je. Chłopiec wahał się tylko przez moment i podszedł do siedziska umiejscowionego po prawej stronie przy krótkiej krawędzi stołu i odsunął je delikatnym ruchem. Stała przy nim kobieta w średnim wieku o uderzającej powierzchowności, z bogatym, szmaragdowym naszyjnikiem, spływającym na dekolt. Kiedy usiadła, Szpon lekko dosunął krzesło i poczekał, aż kobieta usadowi się wygodnie. Chłopiec nigdy nie usługiwał innym w ten sposób, ale wywiązał się z zadania doskonale.
Szpon wywnioskował z zachowania innych, że powinien teraz pomóc następnej w kolejności osobie. Ruszył więc w kierunku kolejnego krzesła i powtórzył uprzednią czynność. Wszyscy goście szybko zostali usadowieni na swoich miejscach. Kiedy Szpon powrócił na swoje stanowisko przy podręcznym stoliczku, zobaczył, że Kendrik obserwuje jego i Larsa, jak zajmują poprzednie pozycje.
Dziewczęta zaczęły podawać do stołu, a potem Lars ujął w dłonie dzban z piwem i karafkę wina i podszedł do szczytu stołu. Szpon zawahał się i spojrzał poprzez pokój na Kendrika. Mężczyzna spojrzał na chłopca, a potem znacząco przeniósł wzrok na podręczny stół. Potem jego oczy znów spoczęły na Szponie.
Szpon zaczął naśladować Larsa. Podszedł do mężczyzny siedzącego na głównym miejscu, u szczytu stołu, i zaproponował mu do wyboru wino albo piwo. Mężczyzna przemówił, silnie akcentując słowa, ale używał języka roldem i chłopiec nie miał wątpliwości, że pod natłokiem dowcipnych powiedzonek i złośliwych uwag mężczyzna ukrywa prośbę o kielich wina. Szpon nalał mu czerwonego płynu, uważając, aby nie uronić ani kropli na stół czy na ubranie gościa.
Potem poszedł dalej, wzdłuż szeregu innych gości, szybko napełniając puchary zgodnie z ich życzeniami.
Kiedy już chłopiec zapoznał się ze swoimi obowiązkami i poznał oczekiwania innych względem siebie, reszta wieczoru upłynęła bez żadnych nieoczekiwanych wydarzeń. Przez cały czas trwania posiłku napełniał puchar za pucharem, a kiedy dzban i karafka, które trzymał w dłoniach, robiły się puste, jedna z dziewcząt zabierała je do kuchni i w okamgnieniu przynosiła pełne.
Patrząc niewprawnym okiem, Szpon doszedł do wniosku, że kolacja przebiega bez zarzutu. Kiedy posiłek dobiegał już końca, chłopiec chciał napełnić kielich mężczyzny siedzącego u szczytu stołu, ale ten odmówił, nakrywając szybko puchar otwartą dłonią. Szpon nie wiedział, co powiedzieć, więc skłonił się tylko lekko i odszedł na bok.
Kiedy kolacja się skończyła, goście dali znak, że chcą odejść. Szpon pospieszył w kierunku pierwszego gościa, któremu na początku pomagał usiąść i zobaczył, że Lars i Kendrik robią podobnie. Był tylko lekko spóźniony w stosunku do nich; odsunął lekko krzesło tak, by kobieta mogła swobodnie i bez przeszkód wstać.
Kiedy z pokoju wyszedł ostatni z gości, Kendrik poszedł za nimi. Drzwi do hallu zatrzasnęły się za nim i natychmiast po tym otworzono wejście do pokoju służących. Przez drzwi wpadł Leo, krzycząc od progu:
– No dobra! Na co jeszcze czekacie? Sprzątnąć mi zaraz ten bałagan!
Nagle Meggie, Lela i Lars rzucili się w kierunku stołu i zaczęli zbierać talerze, półmiski i puchary. Szpon podążył za nimi. Biegali w tę i z powrotem pomiędzy jadalnią i kuchnią. Zaczęło się zmywanie.
Szpon szybko złapał rytm tej pracy, wiążąc określone działania z odpowiednią osobą i z łatwością przewidywał, co musi wykonać jako następną czynność. Pod koniec tej nocnej pracy czuł się pewnie i bez problemu wykonywał wydawane mu polecenia. Wiedział, że następnym razem będzie w stanie poradzić sobie jeszcze lepiej podczas usługiwania przy kolacji, kiedy znów mu rozkażą to robić.
Kiedy pracownicy kuchni zaczęli przygotowywać poranny posiłek, a kilku z nich zabrało się do wypieku chleba, do Szpona podeszła Lela.
– Zanim położysz się spać, Kendrik chce się z tobą widzieć – powiedziała.
Rozejrzał się dookoła.
– Gdzie?
– We wspólnej sali jadalnej – odparła.
Chłopiec znalazł Kendrika siedzącego przy jednym z długich stołów przy szynkwasie z Robertem d’Lyis. Obaj rozkoszowali się kuflami ciemnego piwa.
Pierwszy odezwał się Kendrik.
– Chłopcze, czy to ciebie nazywają Szpon?
– Tak, panie – przytaknął chłopiec.
– Szpon Srebrnego Jastrzębia – uzupełnił Robert.
– To imię należące do człowieka z ludu Orosinich – stwierdził Kendrik.
– Tak, panie.
– Przez kilka ostatnich lat widzieliśmy tutaj nielicznych z twojego plemienia, ale wy jesteście znani z tego, że raczej nie wystawiacie nosa z tych swoich gór.
Szpon przytaknął, niepewny, czy powinien coś odpowiedzieć na to stwierdzenie.
Kendrik przyglądał mu się przez chwilę z uwagą.
– Nie jesteś zbyt rozmowny – rzekł w końcu. – To dobra cecha charakteru. – Wstał i podszedł bliżej do chłopca, wpatrując się w jego twarz, jakby szukał tam czegoś, czego nie mógł zobaczyć z odległości. – Co Leo kazał ci robić podczas kolacji? – zapytał po chwili uważnej inspekcji.
– Miałem nalewać wino do pucharów z winem i piwo do kufli z piwem.
– I to wszystko?
– Tak, panie.
Kendrik uśmiechnął się.
– Leo myśli sobie, że to bardzo interesujące kazać chłopcu podawać do stołu bez uprzedniego przeszkolenia. Będę z nim musiał znowu porozmawiać. Dobrze się spisałeś i żaden z gości nie zorientował się, że jesteś nowicjuszem. – Odwrócił się do Roberta. – Zostawiam go tobie. Dobrej nocy.
Robert wstał i skinął mu głową na pożegnanie, a potem gestem kazał Szponowi zająć miejsce obok przy stole.
Szpon usiadł i Robert przez chwilę przyglądał mu się uważnie. W końcu się odezwał.
– Czy wiesz, jak się nazywał mężczyzna, który przy kolacji siedział na głównym miejscu przy stole?
– Tak – odpowiedział Szpon.
– Więc kim on jest?
– To hrabia Ramon DeBarges.
– A skąd to wiesz?
– Widziałem go ostatnim razem, kiedy odwiedził zajazd. Lela powiedziała mi, jak się nazywa.
– Ile pierścieni nosił na palcach prawej dłoni?
Szpon zdziwił się, słysząc to pytanie, ale nic nie powiedział, próbując sobie przypomnieć liczbę pierścieni. Kiedy już przed oczyma jego duszy stał wyimaginowany hrabia, wyciągający upierścienioną dłoń z pucharem, oczekując na dolewkę wina, chłopiec powiedział:
– Trzy. Jeden z dużym czerwonym kamieniem oprawionym w srebro na małym palcu. Drugi z ornamentowanego złota na palcu serdecznym i złotą obrączkę z dwoma zielonymi kamykami na palcu wskazującym.
– Dobrze – powiedział Robert. – Te zielone kamienie to szmaragdy. Czerwony nazywa się rubin.
Szpon zastanawiał się, w jakim celu Robert zadaje mu takie pytania, ale nie odezwał się.
– Jak wiele szmaragdów tkwiło w naszyjniku, który nosiła dama zasiadająca po lewej stronie hrabiego?
Szpon zastanawiał się chwilę i odpowiedział:
– Wydaje mi się, że siedem.
– Wydaje ci się, czy jesteś pewien?
Szpon zawahał się.
– Wydaje mi się – powiedział.
– Dziewięć. – Robert przypatrywał się twarzy młodzieńca, tak jakby oczekiwał, że ten powie coś na swoje wytłumaczenie, ale Szpon nie odzywał się.
– Czy pamiętasz – zapytał Robert po dłuższej chwili milczenia – o czym rozmawiali hrabia i człowiek siedzący dwa krzesła od niego po prawej stronie, kiedy ty obsługiwałeś damę znajdującą się pomiędzy nimi?
Szpon przez chwilę nic nie mówił, gorączkowo przeszukując pamięć.
– To było coś o psach. Tak mi się wydaje.
– Wydaje ci się, czy wiesz?
– Wiem – odparł Szpon. – Rozmawiali o psach.
– O jakich psach, co mówili?
– Mówili coś o psach myśliwskich. – Przerwał na chwilę, a potem dodał: – Ciągle jeszcze nie mówię dobrze w języku roldem, Robercie.
D’Lyis siedział bez ruchu przez pewien czas, a potem skinął głową.
– Nie szkodzi. Radzisz sobie dobrze. – A potem zaczął zadawać całe serie pytań, poczynając od tego, co kto jadł, a kończąc na tematach dyskutowanych przez ludzi jedzących przy stole, detalach ich strojów i ozdobach noszonych przez panie, ile kto wypił, kto wypił za dużo i czego za dużo, aż w końcu Szpon doszedł do wniosku, że spędzą w tej karczmie całą noc, a i tak nie opowie Robertowi wszystkich szczegółów.
« 1 10 11 12 13 14 17 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Pisarskie pazury
— Eryk Remiezowicz

Tegoż twórcy

Esensja czyta: Lipiec 2015
— Miłosz Cybowski, Beatrycze Nowicka, Joanna Słupek, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Jeżeli nie możesz być lwem, bądź lisem
— Anna Perzyńska

Wstęp do kontynuacji
— Joanna Słupek

Cudzego nie znacie: Wróg mojego wroga
— Ewa Pawelec

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.