Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Raymond E. Feist
‹Szpon Srebrnego Jastrzębia›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSzpon Srebrnego Jastrzębia
Tytuł oryginalnyTalon of the Silver Hawk
Data wydania4 czerwca 2004
Autor
PrzekładJustyna Niderla
Wydawca ISA
CyklKonklawe Cieni
ISBN83-7418-022-6
Format400s. 115×175mm
Cena27,90
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Szpon Srebrnego Jastrzębia

Esensja.pl
Esensja.pl
Raymond E. Feist
« 1 12 13 14 15 16 17 »

Raymond E. Feist

Szpon Srebrnego Jastrzębia

– Że wróg nigdy nie stosuje dwukrotnie tej samej sztuczki. Słudzy Bezimiennego są sprytni i uczą się na własnych błędach. Gdy nie skutkuje zwykła, prosta siła, próbują osiągnąć swoje cele po kryjomu. My także musimy zatem odpowiedzieć im tym samym.
– Ale ten chłopiec…?
– Los uratował mu życie nie bez powodu, przynajmniej tak uważam – powiedział Robert. – Próbuję wykorzystać wszelkie możliwości, jakie daje mi ta nieoczekiwana sposobność. On ma… coś w sobie. Myślę, że gdyby ta tragedia nigdy nie wydarzyła się w jego wiosce, chłopiec wyrósłby na zwyczajnego młodzieńca z ludu Orosinich. Zostałby mężem i ojcem, wojownikiem w czasie zagrożenia, farmerem, myśliwym i rybakiem w czasach pokoju. Nauczyłby swoich synów, tak jak i jego nauczali przodkowie, i umarłby w podeszłym wieku, zadowolony z życia i pogodzony z losem. Ale pomyśl sobie, że ten sam dzieciak przeżywa tak potworny cios, który łamie mu serce, i wtedy, kto wie, co się wydarzy w jego duszy. Hartowane żelazo może stać się kruche i pęknąć przy pierwszym uderzeniu, ale także może zmienić się w najwytrzymalsze ostrze.
Magnus nie odzywał się. Szpon rozpoczął kolejną grę.
– Sztylet, nieważne jak dobrze wykuty, posiada dwa ostrza, Robercie. Może cię zranić na dwa sposoby.
– Nie ucz babci lepić pierogów, Magnusie.
Magnus uśmiechnął się, pokazując zęby.
– Mój ojciec nigdy nie poznał swojej matki, a obawiam się, że ta moja jedna jedyna babcia, jaką znam, odwaliła niezłą robotę, podbijając połowę znanego świata. Nie śmiałbym nawet uczyć jej czegokolwiek.
– To okropne poczucie humoru masz także po matce. – Przeszedł na język roldem. – Szponie, wystarczy już – powiedział. – Czas, abyś powrócił do kuchni. Leo ci powie, co masz robić.
Szpon odłożył karty do małego pudełeczka i podał je Robertowi, a potem popędził szybko do kuchni.
– Ciągle nie jestem do końca przekonany, w jaki sposób ten chłopiec, według ciebie, może być przydatny w naszej potrzebie – powiedział Magnus.
Robert wzruszył ramionami.
– Twój ojciec pokazał mi wiele rzeczy, kiedy byłem młody, ale najważniejszą lekcją ze wszystkich było po prostu studiowanie natury twego rodzinnego kraju. Twoja wyspa zapewniała schronienie i wykształcenie dla wszystkich istot, jakie tylko mogłem sobie wyobrazić w swoich dziecinnych snach. – Pokazał w kierunku kuchni. – Ten chłopiec może okazać się nikim więcej niż tylko cennym sługą, albo może będzie dobrze wykonanym narzędziem. – Oczy Roberta zwęziły się. – Ale może on także stać się kimś znacznie ważniejszym: niezależnym umysłem, oddanym w pełni naszej sprawie.
Magnus nie odzywał się przez dłuższą chwilę. A potem powiedział:
– Raczej w to wątpię.
Robert uśmiechnął się ciepło.
– My też wątpiliśmy w ciebie, kiedy byłeś młody. Pamiętam jedno wydarzenie, kiedy zostałeś zamknięty w swoim pokoju na… hm… ile to było? Siedem dni?
Na usta Magnusa powrócił lekki uśmiech.
– To nie była moja wina, przypominasz sobie?
Robert skinął pobłażliwie głową.
– To nigdy nie była twoja wina.
Magnus rzucił spojrzenie w kierunku kuchni.
– Ale ten chłopiec?
– Musi się jeszcze nauczyć bardzo wielu rzeczy – odpowiedział Robert. – Logika to tylko początek. Musi zdać sobie sprawę, że nawet najbardziej skomplikowane zadania w życiu często mogą być postrzegane przez pryzmat gier, z całym ich sensem wygranej, przegranej i oceny ryzyka. Musi się nauczyć, kiedy odejść, zrezygnować z walki w konflikcie, a kiedy skorzystać ze szczęścia i złapać byka za rogi. Wiele z jego natury, z tego, czego się nauczył jako dziecko wśród swoich rodaków, musi zostać z niego wykorzenione. Musi się nauczyć gry, w jaką grają mężczyźni i kobiety. Czy wiedziałeś, że jego żona została dla niego wybrana, podczas gdy on siedział na szczycie świętej góry, czekając na wizje, które miały go wprowadzić w wiek męski?
– Niezbyt wiele wiem o zwyczajach Orosinich – wyznał Magnus.
– On nie ma bladego pojęcia o podstawowych sprawach, oczywistych dla mieszkańców miast. Nie zna dwulicowości ani zepsucia, więc zupełnie nie potrafi ocenić, czy jego rozmówca mówi prawdę, czy kłamie w żywe oczy. Jednakże posiada ogromne wyczucie natury, które mogłoby uczynić z niego rywala nawet dla Strażników Natalu.
– Kaleb opowiadał mi, że dzieciak poluje jak żaden człowiek urodzony w mieście – zgodził się Magnus.
– Twój brat spędził lata całe w towarzystwie elfów, więc powinien się na tym znać.
– Zgadzam się.
– Nie, nasz młody przyjaciel Szpon posiada w sobie naprawdę wielki potencjał. Jest, może nawet, niezwykły i jedyny w swoim rodzaju. I jest na tyle młody, że będziemy w stanie go wykształcić, aby stał się kimś, kim jedynie nieliczni z nas mogą zostać.
– Wydaje się, że chłopak jest pilnym studentem – stwierdził Magnus.
– I ma takie poczucie honoru, że mógłby nim obdzielić nawet potomka kapitana Tsuranich z LaMut.
Magnus podniósł brwi. Ludzie z krwi Tsuranich byli tak zasadniczy w sprawach, w których chodziło o honor, jak żadni inni mężczyźni na ziemi. Gotowi byli umrzeć, aby spłacić dług zaciągnięty w kwestii honoru. Patrzył przez chwilę, obserwując, czy Robert nie przesadza aby odrobinę, i zdał sobie sprawę, że nie.
– Czasami poczucie honoru może być bardzo przydatne.
– Ma już misję do wykonania, nawet jeżeli ta myśl nie sprecyzowała się do końca w jego umyśle.
– Misję?
– On należy do ludu Orosinich. Musi ścigać i zabić ludzi odpowiedzialnych za masakrę jego wioski.
Magnus pozwolił sobie na długie westchnienie.
– Raven i ta jego banda morderców. Nie będzie mu łatwo.
– Chłopiec już jest doskonałym myśliwym. Kiedy będzie gotowy, znajdzie ich. I chciałbym, żeby dysponował wtedy nieco lepszą bronią niż gołe ręce i przyrodzony spryt. Więc musimy go jeszcze wiele nauczyć, musimy to zrobić razem.
– On nie ma żadnych talentów do magii, a przynajmniej tak sobie wyobrażam, w przeciwnym bowiem razie wysłałbyś go raczej do mojego ojca, zamiast trzymać go tutaj.
– Prawda, ale ty, Magnusie, oprócz magii posiadasz jeszcze inne umiejętności. Wcale sobie nie żartuję. Chłopak ma otwarty umysł i znam o wiele więcej bardziej skomplikowanych ćwiczeń, które potrafią dyscyplinować myślenie dużo lepiej niż gra w karty. Jeżeli chłopak ma się na coś przydać, musi być tak twardy duchowo i umysłowo, jak już jest wytrzymały na ciele. Może i nie ma żadnych magicznych talentów, ale z pewnością będzie musiał kiedyś stawić czoła zaklęciom. I będzie musiał radzić sobie z umysłami bardziej uczonymi w podwójnej grze i obłudzie, niż jest w stanie sobie wyobrazić w tej chwili.
– Jeżeli obawiasz się tylko obłudy, powinieneś przywołać tutaj Nakora, aby uczył chłopca.
– Może tak zrobię, ale jeszcze nie teraz. Poza tym twój ojciec trzyma Nakora w Keshu z jakichś niewyjaśnionych do końca przyczyn.
Magnus wstał.
– Ach, więc długo zapowiadająca się wojna pomiędzy Królestwem Wysp i Imperium Wielkiego Keshu ma szansę wybuchnąć właśnie teraz.
Robert roześmiał się.
– Nakor wcale nie wywołuje zamętu w każdym miejscu, które odwiedza.
– Nie, tylko w większości tych miejsc. Cóż, jeżeli naprawdę uważasz, że chłopiec jest w stanie wyśledzić Ravena i zabić go, życzę ci powodzenia.
– Och, wcale nie martwię się Ravenem i jego kompanami. Ściganie ich jest tylko częścią treningu Szpona, aczkolwiek bardzo istotną w jego edukacji. Jeżeli mu się nie uda, będzie to dowodem, że chłopiec nie posiadł jeszcze w pełni pożądanych umiejętności.
– Jestem naprawdę zaintrygowany. Co się pod tym kryje?
– Szpon zemści się za swoich rodaków, kiedy zabije wszystkich odpowiedzialnych za masakrę Orosinich. Co oznacza, że chłopiec nie spocznie, zanim nie dopadnie i nie zniszczy człowieka, który stoi za tym wszystkim.
Magnus zmrużył oczy, ich bladoniebieskość przybrała barwę lodu.
– Masz zamiar zmienić tego chłopca w broń?
Robert przytaknął.
– Będzie chciał i będzie musiał zabić najbardziej niebezpiecznego człowieka, jaki obecnie żyje na świecie.
Magnus usiadł z powrotem na krześle i skrzyżował ramiona na piersi. Popatrzył w kierunku kuchni, próbując jakby przejrzeć na wylot przez ściany.
– Wysyłasz mysz na pojedynek ze smokiem.
– Może. Jeżeli tak, upewnijmy się, że ta myszka ma ząbki.
Magnus pokiwał wolno głową i nie odezwał się już więcej.

« 1 12 13 14 15 16 17 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Pisarskie pazury
— Eryk Remiezowicz

Tegoż twórcy

Esensja czyta: Lipiec 2015
— Miłosz Cybowski, Beatrycze Nowicka, Joanna Słupek, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Jeżeli nie możesz być lwem, bądź lisem
— Anna Perzyńska

Wstęp do kontynuacji
— Joanna Słupek

Cudzego nie znacie: Wróg mojego wroga
— Ewa Pawelec

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.