WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Tytuł | Szpon Srebrnego Jastrzębia |
Tytuł oryginalny | Talon of the Silver Hawk |
Data wydania | 4 czerwca 2004 |
Autor | Raymond E. Feist |
Przekład | Justyna Niderla |
Wydawca | ISA |
Cykl | Konklawe Cieni |
ISBN | 83-7418-022-6 |
Format | 400s. 115×175mm |
Cena | 27,90 |
Gatunek | fantastyka |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | MadBooks.pl |
Wyszukaj w | Selkar.pl |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Szpon Srebrnego JastrzębiaRaymond E. Feist
Raymond E. FeistSzpon Srebrnego JastrzębiaOrosini byli otwarci w kontaktach pomiędzy sobą. Rozmawiali o swoich uczuciach i myślach z łatwością, nawet z ludźmi nie ze swojej rodziny, ale obcym wydawali się powściągliwi, a nawet skryci. Szpon był bardzo towarzyski, nawet według standardów swojego ludu, ale teraz stał się cichy, tak że można było pomyśleć, że jest głuchoniemy. W głębi serca czuł ból i tęsknotę za otworzeniem się i wylaniem swoich najskrytszych myśli, tak jak to czynił w latach dzieciństwa, i chociaż koniec tego dzieciństwa nastąpił zaledwie kilka tygodni temu, chłopcu wydawało się, że fakt ten miał miejsce w odległej przeszłości. Pasko i Lela odpowiadali bez problemu, kiedy Szpon zadawał im pytania. Ale dziewczyna często mówiła nieprecyzyjnie i dawała mylne informacje, a Pasko miał zwyczaj zbywać pytania, uważając je za nieistotne, czegokolwiek by nie dotyczyły. Do czarnych myśli i ponurego nastroju chłopca dołączyła rosnąca frustracja. Jedyną odskocznią od tych niewesołych rozważań były polowania z Kalebem. Ten młody człowiek był bardziej jeszcze małomówny niż Szpon i często przez cały dzień polowania nie wymieniali między sobą więcej niż tuzin słów. Wchodzili właśnie na dziedziniec. – Och, spójrz! – wykrzyknęła Lela. – Mamy gości. Kareta, ozdobiona lśniącymi zawijasami na czarnym, lakierowanym drewnie i błyszcząca wszystkimi metalowymi okuciami wypolerowanymi na wysoki połysk, stała obok stodoły, a Gibbs i Lars szybko odpinali uprząż z dwóch doskonale pasujących do całości, czarnych i zadbanych ogierów, najpiękniejszych, jakie Szpon widział w całym swoim życiu. Konie nie były wykorzystywane zbyt często przez górskie plemiona Orosinich, jak to miało miejsce u innych ludów tego regionu, ale chłopiec znał się na zwierzętach i bez trudu poznał, że zaprzęg jest doskonały. Woźnica przyglądał się pracy dwóch stajennych, aby się upewnić, że konie jego pana są traktowane z należnym im respektem. – Wygląda na to, że hrabia DeBarges znów nas odwiedza – powiedziała Lela. Szpon zastanawiał się, kto to jest ten hrabia, ale nie zapytał się dziewczyny. – Połóż kosz na ganku z tyłu – rozkazała Lela. Szpon wykonał polecenie i dziewczyna uśmiechnęła się, znikając w tylnych drzwiach prowadzących do kuchni. Poczekał przez chwilę, niepewny, co ma robić, a potem odwrócił się i poszedł do stodoły. W środku znalazł Paska szykującego się do kolejnej, jednej z wielu nieustannych napraw, jakich wymagał stary wóz, podśpiewującego sobie pod nosem jakąś piosenkę bez słów. Mężczyzna natychmiast podniósł głowę, a potem powrócił do pracy. – Podaj mi szydło – powiedział wreszcie, po kilku chwilach ciszy. – Tam leży, chłopcze. Szpon podał mu narzędzie i patrzył, jak Pasko pracuje nad nową uprzężą do wozu. – Gdy mieszkasz w dużym mieście, chłopcze – mówił dalej Pasko – możesz znaleźć wielu rzemieślników, ale gdy znajdziesz się na szlaku, setki mil od cywilizacji, i porwie ci się uprząż, musisz wiedzieć, jak ją naprawić własnymi siłami. – Przerwał na chwilę, a potem podał chłopcu szydło z powrotem. – Pokaż mi, czy potrafisz sam wykłuć odpowiednie dziurki. Chłopiec obserwował już od kilku dni, jak Pasko pracuje nad tą nową uprzężą i dawno już się zorientował, na czym ta praca polega. Zaczął wykrawać otwory i żłobienia w miejscach, gdzie miały wchodzić języczki sprzączek. Gdy nie był pewien odległości, zerkał na Paska, który kiwał głową z aprobatą albo potrząsał nią przecząco, wskazując na błąd. W końcu zapięcie było gotowe. – Czy kiedykolwiek zszywałeś skórę? – zapytał Pasko. – Pomagałem szyć mojej matce… – Pozwolił, aby słowa rozmyły się w powietrzu. Jakakolwiek rozmowa o rodzinie wpychała go głębiej w rozpacz. – Całkiem nieźle – podsumował Pasko, podając mu pasek skóry z wykłutymi dziurkami. – Weź tę sprzączkę. – Pokazał na dużą żelazną klamrę, która służyła do przypinania koni do dyszla. – I przyszyj ją do końca tego pasa. Szpon przyglądał się kawałkowi skóry przez chwilę i zobaczył, że pasek był wykonany z dwóch fragmentów zszytych razem w celu nadania im większej wytrzymałości. Zauważył, że na środku pasa, w poprzek skóry, biegło przewężenie. Wziął sprzączkę i wsunął ją na pas skóry. Metalowa poprzeczka, na której wspierał się języczek sprzączki, opierała się na cieńszej części skórzanego pasa. Spojrzał na Paska. Mężczyzna skinął głową i uśmiechnął się lekko. Szpon wziął do ręki grubą igłę do szycia skóry i zaczął przyszywać sprzączkę we właściwym miejscu. – Całkiem nieźle, kolego – powiedział Pasko, kiedy chłopiec skończył – ale zrobiłeś jeden mały błąd. Oczy Szpona otworzyły się szerzej. – Spójrz tutaj, w tym miejscu – zaczął tłumaczyć Pasko, pokazując na inny, już wykończony pasek. Szpon spojrzał na przedmiot i zobaczył, że na końcu zszytego miejsca zrobił za krótką pętelkę. Pasek, który pokazywał mu Pasko, miał potrójny szew poniżej sprzączki, i tym samym był mocniejszy. Szpon skinął potakująco głową, wziął ciężki nóż i zaczął rozcinać dratwę. Odcinał nici starannie i ostrożnie, aby nie uszkodzić skóry, a potem dokładnie dopasował kawałki skóry, tak aby dziurki z jednej strony wypadały w miejscu, gdzie wykłuje otwory na drugiej warstwie, a dziurki z drugiej strony będą pasowały do trzeciego rzędu, który zrobi na pierwszej warstwie. Wziął dłuto i równo wykłuł brakujące otworki, a potem dołożył jeszcze trzecią linię dziurek pomiędzy dwoma już istniejącymi. – Teraz dobrze – powiedział Pasko, kiedy Szpon już skończył. – Jeżeli musisz zrobić coś po raz pierwszy, a masz w zasięgu wzroku rzecz podobną, już gotową, zawsze poświęć trochę czasu i przyjrzyj się dokładnie przedmiotowi już wykonanemu. Wtedy popełnisz mniej błędów, a dobrze wiesz, że pomyłki mogą kosztować cię życie. Szpon kiwnął głową, chociaż pomyślał sobie, że uwaga Paska jest dosyć dziwna. – Pasko, czy mogę z tobą porozmawiać? – zapytał mężczyznę po chwili. – A o czym? – O moim życiu. – O tym musisz porozmawiać z Robertem – odparł sługa. – On może ci powiedzieć, czego do ciebie oczekuje i co cię czeka w przyszłości. Jestem tego pewien. – Wśród ludzi mojego plemienia, kiedy dziecko staje się mężczyzną, zawsze znajduje się dorosły, który jest gotów go poprowadzić i służyć mu radą, kiedy tamten musi podjąć ważne decyzje. – Szpon zamilkł i wpatrzył się niewidzącymi oczyma w jakiś daleki punkt, jakby widział coś poprzez grube ściany stodoły. – Ja miałem… Pasko nie odzywał się, tylko patrzył na chłopca z uwagą. Szpon nic nie mówił przez dłuższy czas, a potem powrócił do pracy przy skórzanej uprzęży. Gdy upłynęło jeszcze trochę czasu, odezwał się wreszcie. – Miałem pojąć dziewczynę za żonę. Miałem zasiąść z mężczyznami w długim domu. Miałem towarzyszyć im w polowaniach, w uprawie roli. Miałem spłodzić dzieci. Wiedziałem, dlaczego się urodziłem i czego się po mnie oczekuje, Pasko. – Przerwał i spojrzał na służącego. – Jeden z moich rodaków miał mi pomóc i prowadzić mnie przez życie. Ale żadna z tych rzeczy się teraz nie liczy. Jestem tutaj, w tej stodole, z tobą, i nie wiem, co mam dalej robić. Co się ze mną stanie? Kim mam teraz być? Pasko westchnął i odłożył na bok skórę, którą trzymał w dłoniach. Spojrzał Szponowi w oczy i położył rękę na ramieniu chłopca. – Czasem wszystko się zmienia w mgnieniu oka, chłopcze. Nic nie trwa wiecznie. Pamiętaj o tym. Z jakiejś przyczyny bogowie uratowali ci życie jako jedynemu spośród twego plemienia. Ten dar życia nie został ci dany bez powodu. Nie twierdzę, że znam ten powód. – Przerwał, jakby się zastanawiał nad tym, co teraz powiedzieć i jakich słów użyć, a potem dokończył: – Może być, że twoim pierwszym zadaniem jest ustalenie przyczyny, dla której żyjesz. Myślę, że dzisiaj w nocy powinieneś poważnie porozmawiać z Robertem. – Odłożył uprząż, wstał i podszedł do drzwi stodoły. Przy wyjściu dorzucił przez ramię: – Szepnę mu słówko i zorientuję się, czy jest w nastroju, aby z tobą pomówić. Szpon został sam w stodole. Spojrzał na plątaninę pasków przed sobą i przypomniał sobie, co powiedział raz jego dziadek: zabierz się do pracy, którą masz wykonać teraz i przestań się martwić przyszłymi obowiązkami. Tak więc chłopiec skupił się na skórze, którą trzymał w dłoniach i zaczął starannie nakłuwać pasek, robiąc dziurki tak gęsto i dokładnie, jak tylko potrafił. Mijały tygodnie i lato zamieniło się w jesień. Szpon wyczuwał zmianę w powietrzu, podobnie jak każda inna dzika istota, która całe życie spędziła w górach. Nizinne łąki wokół Zajazdu Kendrika różniły się pod wieloma względami od wzgórz, gdzie chłopiec spędził dzieciństwo, ale podobieństwa pomiędzy tymi środowiskami wystarczały, aby Szpon poczuł się jednością z naturą i wpadł w rytm sezonowych zmian. Gdy polował z Kalebem, zauważył, że futerka zajęcy, a także innych stworzeń, stają się coraz grubsze, w przewidywaniu nadejścia chłodów. Wiele drzew traciło już liście. Wkrótce nagły przymrozek sprawi, że zmienią szatę z zielonej na czerwoną, złotą i bladożółtą. |
Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.
więcej »Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.
więcej »Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner
Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pisarskie pazury
— Eryk Remiezowicz
Esensja czyta: Lipiec 2015
— Miłosz Cybowski, Beatrycze Nowicka, Joanna Słupek, Agnieszka ‘Achika’ Szady
Jeżeli nie możesz być lwem, bądź lisem
— Anna Perzyńska
Wstęp do kontynuacji
— Joanna Słupek
Cudzego nie znacie: Wróg mojego wroga
— Ewa Pawelec