Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Sylwetka autora: Lee Child

Esensja.pl
Esensja.pl
Artur Długosz
Lee Child jest z pochodzenia Anglikiem, urodzonym w 1954 roku w geograficznym środku tego kraju, w Coventry, leżącym w jednym z przemysłowych obszarów Wielkie Brytanii. Zasadniczo, jak podkreśla okropieństwo miejsca, w którym przyszło mu dorastać, nie widział drzew do 12. roku życia, a wpadnięcie do okolicznej rzeki przekładało się na konieczność wizyty w szpitalu i płukanie żołądka.

Artur Długosz

Sylwetka autora: Lee Child

Lee Child jest z pochodzenia Anglikiem, urodzonym w 1954 roku w geograficznym środku tego kraju, w Coventry, leżącym w jednym z przemysłowych obszarów Wielkie Brytanii. Zasadniczo, jak podkreśla okropieństwo miejsca, w którym przyszło mu dorastać, nie widział drzew do 12. roku życia, a wpadnięcie do okolicznej rzeki przekładało się na konieczność wizyty w szpitalu i płukanie żołądka.
Wydawnictwo ISA, znane i kojarzone dotąd z gier i książek dla miłośników fantastyki, wkracza oto na dość mocno okupowany rynek książki sensacyjno-kryminalnej i wybiera przy tym autora w Polsce nieznanego. Książka Lee Childa "Poziom śmierci" nie jest jednak wyborem nieprzemyślanym, wręcz przeciwnie stoi za nim kilka faktów, z których kilka robi zaiste wrażenie - kilkanaście nagród, New Line Cinema zakupiło prawa do ekranizacji powieści Childa. Jednak na ile autor przyjmie się w Polsce trudno zawczasu wyrokować. Przyjrzyjmy się autorowi, który tak wpadł w oko polskiemu wydawcy.
Tam, gdzie nie ma drzew
Lee Child jest z pochodzenia Anglikiem, urodzonym w 1954 roku w geograficznym środku tego kraju, w Coventry, leżącym w jednym z przemysłowych obszarów Wielkie Brytanii. Zasadniczo, jak podkreśla okropieństwo miejsca, w którym przyszło mu dorastać, nie widział drzew do 12. roku życia, a wpadnięcie do okolicznej rzeki przekładało się na konieczność wizyty w szpitalu i płukanie żołądka. Wszechstronne zainteresowania - historia, polityka, socjologia, języki obce, czy ekonomia - utrudniały mu wybór właściwego kierunku studiów, ale ostatecznie postanowił studiować prawo, jako syntezę powyższych. Jednak założył przy tym, że prawnikiem nie zostanie. To pozwoliło mu na komfortowe podejście do studiów i kiedy jego rówieśnicy zamartwiali się o oceny i szanse na zdobycie stanowiska, on spędzał czas w uniwersyteckim teatrze. Przełożyło się to oczywiście na powtórki semestrów i powtórne zaliczanie przedmiotów, ale dało Childowi okazję przynajmniej częściowego zweryfikowanie siebie na scenie. W tamtych czasach występowanie na scenie mocno zaprzątnęło jego umysłem, ale praca w studenckim teatrze wyleczyła go z tej fascynacji. Tutaj dotarło do niego, że niestety nie posiada talentów, które miałyby szansę uczynić go sławnym na scenie. Nie potrafił ani śpiewać, ani tańczyć, ani grać, więc usunął się w cień innych, samemu pozostając w ich tle. Ta nauczka wyszła mu jednak na dobre, ponieważ przekonał się, że potrafi przygotowywać i pisać materiały, które następnie inni w taki czy inny sposób prezentują.
Po studiach rozpoczął pracę w Granada Television, będącej w tamtych czasach uznaną na świecie wytwórnią, ale on sam trafił do działu informacyjnego. Przez osiemnaście lat pisał trailery, reklamy, spoty, niusy, z których większość była na wczoraj - miał od 15 minut do 15 sekund na zrobienie swojego. Z tego okresu wyniósł kilka pożytecznych uwag, jak choćby to, że gust publiczności jest nieprzewidywalny. Nie można zaplanować przeboju. Nadeszły jednak ciężkie czasy dla wytwórni i Child znalazł się na liście osób zagrożonych utratą pracy. Co prawda firmie zajęło dwa lata pozbycie go obowiązków, ale koniec końców został zwolniony. Był rok 1994. Dotychczasowy charakter jego pracy nie gwarantował mu wcale, że upomni się o niego z miejsca jakaś inna wytwórnia, więc Child postanowił porzucić ten przemysł i znaleźć taki zawód, w którym będzie dla siebie samego szefem. Jedynym, jaki przyszedł mu do głowy był zawód pisarza.
Nie myślał o utrzymywaniu się z pisania powieści nigdy wcześniej i zabrał się za to dość późno, mając na karku czterdziestkę. Ale to w tej branży nic dziwnego. Raymond Chandler czy Robert Ludlum podążąli dokładnie tą samą ścieżka. Child uważa wręcz, i popiera to nazwiskami, że pisarze, których można zaliczyć do tych, którzy odnieśli sukces, to ci, którzy przed półmetkiem życia parali się czymś innym. Zawsze czytał dużo, ale będąc dzieckiem przede wszystkim interesowała go opowieść i, jak sam przyznaje, przez lata nie do końca zdawał sobie sprawę z istnienia kogoś, kto tę historię napisał - pisarza. Długo myślał o tym, że naprawdę mógłby napisać powieść i stopniowo docierał do tego, jak należy się do tego zabrać. W końcum fan Alistaira MacLeana zasiadł do ręcznego pisania (bo nie posiadał wtedy jeszcze komputera) swojej pierwszej powieści do stołu, przy którym spożywał posiłki. Tak powstał "Poziom śmierci". Książka spotkała się z niespodziewanie dobrym przyjęciem, zdobywając dwie liczące się nagrody dla pierwszych powieści. To przełożyło się na kontrakt na co namniej 9 kolejnych powieści z bohaterów, który zdobył serca zarówno czytelników, jak i krytyków.
Bohater naszych czasów
Child pisał "Poziom śmierci" tak szybko, jak tylko to możliwe. Tak, jak i tworząc kolejne książki, tak i wtedy nie planował zbyt wiele. Wystarczyła mu zaledwie ogólna koncepcja opowieści, zarys scen i już mógł pisać. Zasiadając do swojej pierwszej powieści znał jednak dobrze już swojego bohatera. Ta fikcyjna postać z całą pewnością nie miała być kolejnym zdegenerowanym, żałosnym i zapijaczonym herosem. Child nie chciał, aby musiał on strzelać do dzieci czy swoich partnerów. Chciał po prostu normalnego, przyzwoitego, niezbyt skomplikowanego faceta, który dokładnie tak o sobie myśli. Jednak niekoniecznie dokładnie tak musieliby go postrzegać inni. Wiedział, że nie chce przywiązywać swojego bohatera do miejsca i ludzi, co z miejsca dookreślało do pewnego stopnia charakter i styl opowieści. Znał Jacka Reachera, jednak nie wiedział jeszcze wtedy, że tak właśnie nazywać się będzie jego bohater.
"Poziom śmierci" jest pisany w pierwszej osobie i początkowo jest to jedynie narracja głównego bohatera, więc Child nie zastanawiał się jakże się będzie on nazywał. Przez ponad dwadzieścia stron nikt nie pyta o tożsamość tej postaci, a pisząc je pisarz wciąż nie miał imienia i nazwiska, z którego byłby zadowolony. Reacher pojawił się przypadkiem, a to dzięki Jane, żonie Childa, która bardzo dobrze przyjęła decyzję męża o postanowieniu napisania powieści i w ten sposób opłacania rachunków. Pewnego dnia podczas robienia zakupów w supermarkecie starsza, drobna kobieta poprosiła Childa o przysługę podania puszki, której sama nie mogła dosięgnąć. Po fakcie Jane skomentowała owo wydarzenia słowami "Hey, if this writing thing doesn′t pan out, you could always be a reacher in a supermarket".
Child, opierając się na zasłyszanych opowieściach o agentach literackich, którzy nie otwierają otrzymanej koperty z powieścią przez trzy miesiące, wysłał połowę "Poziomu śmierci" do jednego z nich, wybranego z poradnika dla pisarzy, o nazwisku Anderson. Nie wiedział, że ten akurat agent nie potwierdza reguły i czyta nadchodzącą korespondencję tego samego dnia, a przynajmniej wtedy, kiedy pierwsze strony powieści go zainteresują. Kiedy więc Child otrzymał szybko zapytanie o ciąg dalszy powieści musiał zadzwonić do agenta i wyjaśnić, że jeszcze się pisze. I znowu pisał tak szybko jak tylko był w stanie.
Tworząc "Poziom śmierci" Child myślał już o serii książek, które scalałby jeden bohater. To zawsze najbardziej kręciło go w jego własnych lekturach, bo jeśli już określona postać zdobyła jego sympatię, nie chciał żegnać się z nią natychmiast po zamknięciu książki. Serie mają to do siebie, że można mieć tę pewność, że jeszcze kilka, czy nawet kilkanaście spotkań z ulubionym bohaterem ma się zagwarantowane. Jednak to nie on sam podjął decyzję o kontynuacji książek z Jackiem Reacherem. To wydawca i opinie czytelników oraz krytyków sprawiły, że konieczność pojawienia się w drugiej powieści tej postaci została ujęta w treści kontraktu.
Child pisze szybko do dzisiaj. Owocuje tu chyba w dużym stopniu doświadczenie w pisaniu materiałów na zawołanie z jego pracy w telewizji, ale także jego technika pisania sprawia, że to, co wychodzi spod jego pióra nie wymaga zbyt wiele poprawek. Na początku dnia czyta to, co napisał poprzedniego, a następnie dopiero pisze nowy fragment. Kończąc powieść jest świadom, że nie wszystkie usterki zdołał wygładzić, więc poświęca jeszcze nieco czasu na ich szybką korektę i zwykle kończy samo pisanie książki w sześć miesięcy. Nie stara się przesadnie ulepszać napisanych raz fragmentów, wychodząc z założenia, że książka jest pewnego rodzaju migawką tego okresu, który poświęciło się na jej napisanie. Nieprzerwane poprawianie może skończyć się katastrofą, więc lepiej dopisać "Koniec" i przesłać ją do wydawcy.
Bohaterem wszystkich książek Lee Childa jest były wojskowy żandarm Jack Reacher. Zasadniczo tylko ta postać scala je wszystkie w cykl, zgodnie z kontraktem, życzeniem czytelników oraz planem Childa. Styl życia Reachera, jego nieustanne przemieszczanie się z miejsca na miejsce, unikanie sideł związków i zapuszczania korzeni sprawiają, że książki Childa nie nudzą się. Poza zmianami nastrojów i konwencji, zmienia się tu z powieści na powieść sceneria i postacie. Nawet silnie zapadające w pamięć kobiety i mężczyźni nie pojawiają się na kartach kolejnego powieści z Jackiem Reacherem. Child nie zaprzecza, że nie pojawią się oni nigdy, ale póki co najwyraźniej ma wystarczająco wiele pomysłów na nowych towarzyszy i przeciwników Reachera.
Dotychczas ukazało się 7 powieści o Jacku Reacherze, a najnowsza "Persuader" święci triumfy na anglojęzycznych listach bestsellerów. Kolejna zapowiadana jest na następny rok i według słów autora, ma być prequelem do całej serii z akcją umiejscowioną na 7 lat przed wydarzenia opisanymi w "Poziomie śmierci". Prawa do ekranizacji wszystkich dotychczasowych książek, poza najnowszą, zakupiło New Line Cinema. Być może więc spotkamy Reachera nie tylko w księgarni.
koniec
1 września 2003

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Okładka <i>Amazing Stories Quarterly</i> z wiosny 1929 r. to portret jednego z Małogłowych.<br/>© wikipedia

Stare wspaniałe światy: Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
Andreas „Zoltar” Boegner

11 IV 2024

Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (24)
Andreas „Zoltar” Boegner

7 IV 2024

Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (23)
Andreas „Zoltar” Boegner

14 III 2024

Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Z tego cyklu

Sylwetka autora: Zofia Kossak-Szatkowska primo voto Szczucka
— Wojciech Gołąbowski

Niechciany klasyk science fiction
— Sebastian Chosiński

Graal pod starym futrem
— Michał Studniarek

Szwedzka recepta na sukces
— Artur Długosz

Tożsamość Ludluma
— Konrad Wągrowski

Tegoż autora

Zasłużyć na pamięć
— Artur Długosz

Tylko we dwoje
— Artur Długosz

Dokąd jedzie ten tramwaj?
— Artur Długosz

Kroki w Nieznane: Mój wehikuł czasu
— Artur Długosz

A na imię ma Josephine
— Artur Długosz

Cicho sza
— Artur Długosz

Komiksy z przemytu: Niepozornie prosta historia
— Artur Długosz

Jubileusz: „Fraletz” vs. „Valzeta”
— Artur Długosz, Konrad Wągrowski

Dekoltem i szpadą
— Artur Długosz

Co łączy entropię i plamkę ślepą
— Artur Długosz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.