Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Niechciany klasyk science fiction

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 3 »
William S. (Seward) Burroughs (5 II 1914 – 2 VIII 1997) urodził się w Saint Louis, w Stanach Zjednoczonych.

Przez swoich zaciekłych wrogów postrzegany był i wciąż jeszcze będzie – chociaż od śmierci pisarza minęło już prawie sześć lat – głównie jako homoseksualista i narkoman.

Sebastian Chosiński

Niechciany klasyk science fiction

William S. (Seward) Burroughs (5 II 1914 – 2 VIII 1997) urodził się w Saint Louis, w Stanach Zjednoczonych.

Przez swoich zaciekłych wrogów postrzegany był i wciąż jeszcze będzie – chociaż od śmierci pisarza minęło już prawie sześć lat – głównie jako homoseksualista i narkoman.
William S. Burroughs (fot. ze strony www.hyperreal.org/wsb)
William S. Burroughs (fot. ze strony www.hyperreal.org/wsb)
1.
William S. (Seward) Burroughs urodził się w Saint Louis, w Stanach Zjednoczonych.
Przez swoich zaciekłych wrogów postrzegany był i wciąż jeszcze będzie – chociaż od śmierci pisarza minęło już prawie sześć lat – głównie jako homoseksualista i narkoman.
Studiował literaturę i antropologię na Harvardzie (ten ostatni fakultet ukończył w 1936 roku), medycynę w Wiedniu oraz kulturę aztecką w Meksyku. Do historii przejdzie zapewne jako jeden z twórców filozofii buntu.
W latach 30-tych Burroughs pracował jako tępiciel robactwa w Chicago, był barmanem w Nowym Jorku i gońcem sądowym w Newark. Przemierzył prawie całą Amerykę, podróżował też co nieco po Europie.
W grudniu 1944 roku poznał Jacka Kerouaca i Allena Ginsberga – późniejszych idoli epoki beatników (tzw. „beat generation”). Był to czas, kiedy Burroughs postanowił kupić ziemię pod Nowym Orleanem i utrzymywać się z rolnictwa. Nigdy jednak nie zrealizował swojego marzenia – przymierali z żoną głodem, ponieważ wszystkie zarobione pieniądze wydawał na narkotyki. Znany był w okolicy do tego stopnia, że pewnego dnia miejscowa policja przeprowadziła bezprawny nalot na farmę Burroughsów. Później niejednokrotnie zresztą uprzykrzała im życie, jakkolwiek już zgodnie z prawem. Dlatego też w końcu lat 40-tych przyszły pisarz postanowił wyprowadzić się ze Stanów. Jako swój azyl obrał Meksyk!
2.
Ten okres swego życia pisarz wspomina następująco: „Sprawa sądowa, którą wytoczono mi w Nowym Orleanie za posiadanie heroiny i marihuany, przedstawiała się niezbyt ciekawie, więc postanowiłem nie stawiać się w sądzie w wyznaczonym terminie. Wynająłem mieszkanie w Mexico City, w cichej dzielnicy zamieszkanej przez klasę średnią.
O stolicy sąsiadującego ze Stanami państwa napisał natomiast: „(…) było to milionowe miasto oddychające czystym, przepojonym blaskiem słońca powietrzem, upiększone niebem o zupełnie wyjątkowym odcieniu. (…) W roku 1949 żyło się tam tanio – duża kolonia cudzoziemców, wspaniałe burdele i restauracje, walki kogutów, walki byków, słowem wszelkie rozrywki, jakie tylko można sobie wyobrazić. Człowiek samotny mógł tu zupełnie dobrze żyć za dwa dolary dziennie.
3.
Sprawa sądowa w Stanach nie dawała mu jednak spokoju, ponieważ zgodnie z obowiązującym prawem o przedawnieniu nie mógłby wrócić do Ameryki przez najbliższe pięć lat. Postanowił więc złożyć podanie o przyznanie mu obywatelstwa meksykańskiego. By wykorzystać pożytecznie czas zaczął uczęszczać do Mexico City College na kursy archeologii kultury Majów i Meksyku. Otrzymywał nawet stypendium – z Funduszu G. I. Billa – co pokrywało wszystkie jego wydatki na książki i opłatę za studia; dodatkowo zostawało mu 75 dolarów na osobiste wydatki.
Wiodło mu się więc nie najgorzej. Na tyle dobrze, że postanowił nawet – jak to już zrobił w Stanach – kupić ziemię i ponownie zająć się rolnictwem oraz (to inny plan) otworzyć bar przy granicy z USA. Jednak i z tych pomysłów nic nie wyszło.
4.
Meksyk podobał się Burroughsowi z wielu powodów. Jak sam napisał: „Odnosiłem wrażenie, że wszyscy Meksykanie doprowadzili do perfekcji sztukę pilnowania własnego nosa. Kiedy ktoś miał ochotę nosić monokl czy chodzić z laską, nie wahał się tego robić. Nikt się za nim z tego powodu nie oglądał. Chłopcy spacerowali ulicami pod rękę z młodymi mężczyznami i nikt nie zwracał na nich uwagi.
W Ameryce czasów „zimnej wojny” i wojującego „maccarthyzmu” (który niemal każde odstępstwo od przyjętych norm społeczno-obyczajowych uznawał za przejaw sympatii prokomunistycznych, co groziło, w najlepszych razie, utratą pracy i zepchnięciem na margines, w najgorszym – mogło się nawet wiązać z zapuszkowaniem w „pierdlu”) trudno byłoby sobie wyobrazić taką wolność obyczajową.
Ważne było dla pisarza także to, iż gliniarze w ogóle się nie czepiali, a na dodatek – co musiało cieszyć go szczególnie – „pod względem autorytetu stali na równi z kontrolerami biletów w tramwajach”.
Był Meksyk również rajem dla narkomanów. „Wszyscy urzędnicy państwowi byli przekupni, podatek dochodowy bardzo niski, a system opieki zdrowotnej wyjątkowo sprytnie pomyślany. Mogłeś sobie wyleczyć syfa za dwa dolary i czterdzieści centów albo kupić penicylinę i wstrzyknąć samemu. Nie istniały przepisy ograniczające leczenie we własnym zakresie. Igły i strzykawki można było dostać wszędzie„ – wspominał po latach.
Zdarzyło się też pewnego dnia, iż do mieszkania Burroughsa zastukali rankiem inspektorzy Urzędu Imigracyjnego. Najprawdopodobniej to jedna z jego sąsiadek napisała donos, bowiem nie podobał się jej styl życia sąsiada i wygląd. Czepiali się papierów, szukali jego meksykańskiej żony, którą podobno miał… Oczywiście chodziło o łapówkę. Skończyło się na dwunastu dolarach.
5.
Właśnie w Meksyku, w sierpniu, roku 1951 doszło do tragedii: podczas libacji, upojony alkoholem i naćpany, Burroughs zabił swą żonę, Joan. Postanowił, na co ona zresztą ochoczo przystała, zabawić się w Wilhelma Tella: ustawił na jej głowie kieliszek, który następnie starał się zestrzelić. Nie trafił w szkło, lecz – w żonę!
Sąd uznał, że ta tragiczna zabawa odbywała się w stanie obopólnej niepoczytalności, wywołanej alkoholiczną euforią, i tylko dlatego nie oskarżył Burroughsa o morderstwo. Mimo to kilka miesięcy później pisarz opuścił Meksyk.
Po wielu latach jeden z przyjaciół Brion Gysin powiedział mu w Paryżu: „Zły duch zastrzelił Joan, aby być – czyli aby podtrzymać swoją nienawistną, pasożytniczą działalność”.
Z tragedii tej Burroughs nie mógł otrząsnąć się do końca życia. Napisał nawet: „Jestem zmuszony do wyciągnięcia kompromitującego mnie wniosku, że gdyby nie śmierć Joan, nigdy nie zostałbym pisarzem. Nie mogę też uniknąć docenienia stopnia, w jakim wydarzenie to motywowało i kształtowało moje pisarstwo. Żyję w ciągłym zagrożeniu opętaniem i z ciągłą potrzebą ucieczki przed nim, przed kontrolą. W ten sposób śmierć Joan sprawiła, że wszedłem w kontakt z napastnikiem, ze Złym Duchem. Wmanewrowała mnie też w trwającą całe życie walkę, z której jedynym wyjściem było dla mnie pisanie.
6.
Uciekł z przybranej ojczyzny.
Podróżował przez Amazonię, zapoznając się z narkotykami używanymi przez miejscowych Indian. Mieszkał potem w Londynie i Paryżu. Wreszcie na dłużej osiadł w Afryce.
Zatrzymał się w Tangerze (w Maroku), gdzie przez rok mieszkał w męskim burdelu, puszczał się, narkotyzował, upijał, brał udział w pijackich orgiach – i pisał! Wtedy powstały jego pierwsze powieści: „Pedał” i „Ćpun”.
W tych czasach znany był w Tangerze jako „el hombre invisible”, czyli niewidzialny człowiek.
Ale i swój afrykański „azyl” opuścił, aby udać się ponownie do Ameryki Południowej na poszukiwanie tajemniczego narkotyku „yage”; nie znalazłszy go jednak, niebawem wrócił do Maroka.
7.
W roku 1957 odwiedzili go tam starzy znajomi z USA, Kerouac i Ginsberg. Pomogli mu zebrać luźne kartki walające się po jego domu i ogrodzie, po czym wspólnie ułożyli je w książkę. Tak powstał „Nagi lunch” – jak napisał poeta i tłumacz Tomasz Mirkowicz, jeden z największych znawców Burroughsa w Polsce – „jedna z najwybitniejszych powieści XX wieku, odznaczająca się całkowicie własną, halucynacyjną estetyką.
Czy jest to powieść science fiction? Odpowiedź powinna brzmieć: nie! A czy jest powieścią fantastyczną? Bez dwóch zdań: tak! Fantastyczne jest wszystko, co dzieje się w psychice głównego bohatera (Billa, będącego alter ego samego Burroughsa), którego wyobraźnia autora zabiera, wraz z czytelnikami, w podróż do rządzonej totalitarnie Freelandii (gra słów, która musi się odnosić do idei propagowanych przez przywódców i ideologów sowieckiego „imperium zła”, rozpowszechniona kilkanaście lat wcześniej przez Orwellowski „Rok 1984”).
Powieść ukazała się na rynku w roku 1959, dając początek wielkiemu skandalowi.
8.
W tym samym czasie Burroughs przeniósł się z powrotem do Stanów (przestępstwo z Nowego Orleanu uległo w międzyczasie przedawnieniu) – jako swą przystań wybrał jednak Nowy Jork, gdzie coraz częściej spotkać go można było w artystycznej dzielnicy miasta, Greenwich Village.
Ale i stamtąd uciekł – w roku 1981 osiedlił się, jak się okazało, już na stałe, na amerykańskiej prowincji, w miasteczku Lawrence w stanie Kansas. Przez cały czas pisał, ale – w przeciwieństwie chociażby do swego przyjaciela Ginsberga – nie angażował się (nawet w szalonych latach 60-tych, w okresie wybuchu kultury hippisowskiej, której był jednym z największych idoli) w żadne ruchy kontestacyjne, pozostawał na uboczu.
Mimo to nowe pokolenia buntowników wciąż o nim pamiętały.
Obraz Burroughsa (fot. ze strony www.hyperreal.org/wsb)
Obraz Burroughsa (fot. ze strony www.hyperreal.org/wsb)
9.
Był wielkim entuzjastą broni. Bez przerwy powoływał się na Drugą Poprawkę do Konstytucji USA, stwierdzającą, iż nie można ograniczać prawa ludności do posiadania i noszenia broni. Uważał, że broń jest najlepszym gwarantem niezawisłości praw jednostki. Kolekcjonował broń i ćwiczył się w strzelaniu. Ciągle – nawet w bardzo podeszłym wieku – nosił przy sobie w kaburze rewolwer.
W pewnym okresie swego życia zaczął nawet uprawiać sztukę „aleatoryczną”. Polegała ona na tym, że strzelał do puszek z farbą zawieszonych nad płótnem, tworząc w ten sposób obrazy w stylu Jacksona Pollocka.
10.
W ostatnich latach swego życia odkryty został przez kolejne pokolenie artystów – filmowców i muzyków rockowych. Wielkim fanem Burroughsa okazał się być niezależny scenarzysta i reżyser Gus Van Sant. To za jego namową Burroughs trafił do filmu. W epizodach oglądać mogliśmy go w dwóch obrazach tegoż reżysera: „Drugstore Cowboy” (1990) oraz „I kowbojki mogą marzyć” (1992), w których zagrał… siebie samego.
Wykorzystywali go również muzycy.
Kurt Cobain (nieżyjący już lider „Nirvany”) w grudniu 1993 zaprosił Burroughsa do nagrania „wigilijnej” piosenki „The »Priest« They Called Him”, w której Cobain przygrywał na gitarze motyw kolędy „Cicha noc”, zaś Burroughs recytował fragmenty powieści „The Junky’s Christmas” (czyli „Święta ćpuna”).
Na początku roku 1996 Burroughs – namówiony przez zespół „R.E.M.” – wziął udział w projekcie zatytułowanym „Songs in the Key of X” (tj. w nagraniu piosenek inspirowanych kultowym na całym świecie serialem science fiction „Z archiwum X”). Wyrecytował – choć może raczej należałoby powiedzieć: wymruczał bądź wycharczał tam utwór „Star me Kitten”.
Wreszcie w tym roku ukazała się składankowa płyta „September Songs – The Music Of Kurt Weill”, na której również usłyszeć można głos Burroughsa, tym razem recytującego tekst Bertolda Brechta „What Keeps Mankind Alive?” Co ciekawe, nagrania dokonano dokładnie 27 lutego 1994 roku w klubie Bottleneck, mieszczącym się w miasteczku Lawrence – twórcom tak więc zależało na obecności Burroughsa, że pofatygowali się nawet do odległej mieściny w stanie Kansas.
W tymże 1996 roku wziął udział w nagraniu płyty „Kicks, Joy, Darkness: A Spoken Word Tribute”, poświęconej pamięci swego przyjaciela, innego idola ery beatników – Jacka Kerouaca (1922-1969). Obok takich artystów jak Eddie Veder („Pearl Jam”), Steven Tyler („Aerosmith”), Patti Smith, John Cale, Joe Strummer („The Clash”), aktorów Johnny’ego Deppa i Matta Dillona oraz pisarza Allena Ginsberga – recytował teksty Kerouaca.
O wielkości Burroughsa świadczy również fakt, iż jemu właśnie zadedykowała całą jedną ze swoich najnowszych płyt kultowa piosenkarka epoki narodzin punka Patti Smith – „Peace And Noise”. Ponad dziesięciominutowy utwór „Memento Mori”, bezpośrednio odnoszący się do osoby Burroughsa, powstał podczas studyjnej improwizacji.
1 2 3 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Okładka <i>Amazing Stories Quarterly</i> z wiosny 1929 r. to portret jednego z Małogłowych.<br/>© wikipedia

Stare wspaniałe światy: Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
Andreas „Zoltar” Boegner

11 IV 2024

Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (24)
Andreas „Zoltar” Boegner

7 IV 2024

Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (23)
Andreas „Zoltar” Boegner

14 III 2024

Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.